2.6

1K 60 6
                                    


-umieram.

 To były pierwsze słowa, które usłyszałem od razu po przebudzeniu. Sam ledwo co mogłem się podnieść, więc nawet tego nie robiłem. Przedszkole zostało tymczasowo zawieszone, aż do czasu polepszenia się mojego stanu zdrowia. Oboje leżeliśmy w brudnej pościeli, cali przepoceni. Moja ruja trwała dwa, bardzo intensywne dni. Czułem się jak w transie, do teraz mam w głowie tylko przebłyski tego, co się wtedy działo. Kłamstwem będzie mówienie, że mi się nie podobało. Przeciągnąłem się, czując kolejny ucisk w klatce piersiowej. Zmrużyłem oczy, siadając. Nie zabrałem ręki, czułem szybkie bicie mojego serca. Poczułem dłoń na plecach, więc automatycznie przeszedł po mnie dreszcz.

-jak się czujesz, wszystko w porządku? - zapytał zachrypniętym głosem, a ja znowu się położyłem, ignorując wcześniejsze objawy. Uśmiechnąłem się w stronę mojego przeznaczonego, przytulając się.

-czemu mnie nie oznaczyłeś? Przecież mieliśmy do tego taką dobrą okazję...-wymamrotałem ze smutkiem, chowając głowę w pościeli. Starszy westchnął, po czym sam usiadł. Poczułem oddech na swojej szyi, więc przestraszony podniosłem głowę. Patrząc w jego oczy, zobaczyłem szeroki uśmiech. Zostałem pocałowany w czoło, a on sam podniósł się na nogi.

-jeszcze za wcześnie, musimy poczekać na dobrą okazję. Nie ma pośpiechu pamiętaj - odrzekł, wybierając z szafy jakieś ubrania. Dalej leżałem w łóżku, zastanawiając się nad jego słowami. Może tak naprawdę mnie nie chce? Pewnie wiele innych omeg może być aktualnie na moim miejscu, a ja nie jestem wystarczający. A może, nie podoba mu się coś w moim wyglądzie? Gdybym ściął swoje włosy, to pewnie wyglądałbym o niebo lepiej. A co jeśli chodzi o twarz? Przecież jej nie zmienię tak z dnia na dzień. Operacja plastyczna byłaby w porządku, ale co mógłbym zmienić? W sumie, takie rozmyślania są bezsensowne, w końcu i tak nie mam kasy, na takie wymysły. Gdybym sam sobie zrobił taką opera-

-Naoki, mówię do ciebie, o czym tak myślisz? - zapytał stojąc nad łóżkiem, a ja się ocknąłem, nie wiedząc co się  tak właściwie dzieje. 

-a o czym mówiłeś...?

-dalej się nie wybudziłeś? Woda w wannie się napuszcza, a ja pójdę zrobić śniadanie, więc jak coś, to czekam w kuchni. Poradzisz sobie, czy trzeba cię zanieść? - zapytał całkowicie poważnie, a ja przewróciłem oczami, dając jednocześnie znak, żeby mnie zostawił. Podniosłem się, przechodząc do łazienki.

 Po wykąpaniu się, stanąłem nad lustrem, trzymając w prawej ręce nożyczki, a lewej, pasmo swoich blond włosów. Nie były długie, bo ledwo sięgały do moich ramion. Nie mając nawet pomysłu na to, jaką fryzurę zamierzam zrobić, usłyszałem pierwsze cięcie. Kosmyk wleciał do umywalki, a ja stałem, od razu żałując swojej decyzji. Zdecydowanym ruchem, nawet nie patrząc przed siebie, pozbywałem się kolejnych centymetrów z mojej głowy. Od razu poczułem się lżej, jednak widząc to, jak wyglądam, nie wiedziałem czy mam się śmiać, czy płakać. 

 Moja fryzura sięgała mi teraz do uszu. Z przedziałkiem na środku, wyglądałem jak ofiara losu, lub wojny. Fryzura, a'la "od garnka". Zacząłem się śmiać, jednak mój entuzjazm, zamienił się w przerażenie. Stwierdziłem, że wysuszenie może to poprawić. Niestety jednak, wszystko zaczęło się puszyć, wraz z ciepłymi powiewami z suszarki. Zaczesałem wszystko do tyłu, posprzątałem w  łazience, ubrałem się, po czym wyszedłem do kuchni.

-

Jedliśmy w ciszy śniadanie, a ja, czułem na sobie wzrok. Dosłownie, nie spuszczał go nawet na sekundę. Co raz bardziej mnie to denerwowało, więc gdy podniosłem głowę i na niego popatrzyłem, ten od razu wybuchnął śmiechem. Oparłem się o krzesło, udając, że wcale się tym nie przejmuję (co w sumie było prawdą, w końcu włosy odrosną), jednak zdając sobie sprawę, że aż tak go rozbawiłem, nie wiedziałem co zrobić. Poprawiałem co chwilę swoją nową fryzurę, starając się ignorować starszego.

Kolorowy plac zabaw/omegaverseजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें