.9.

1.7K 101 9
                                    

 -Naoki, zobaczysz, Haru będzie mój!

-co?

 Słysząc to nie miałem pojęcia jak zareagować, więc najpierw spojrzałem na wściekłą dziewczynkę, a następnie na rozbawionego alfę. Siedziałem dusząc w swoim sercu dziwne uczucie, ale dałem radę uśmiechnąć się do dziecka.

-no cóż, w takim razie życzę powodzenia - odpowiedziałem uśmiechnięty, po czym podałem Mice swoją dłoń. Poczułem delikatny uścisk, a śmiech Haru ucichł. 

 Wstałem aby pomóc Usagi z przygotowywaniem śniadania dla przedszkolaków, a mój przeznaczony bawił się z dzieciakami. Poczułem delikatny ból w klatce piersiowej, jednak stwierdziłem, że to zignoruję. Od zawsze mi to dokuczało, więc można powiedzieć, że się przyzwyczaiłem. Ostatnio się to jednak nasiliło, ale myślałem, że jest to chwilowe.

 -hej, Naoki, masz jakieś rodzeństwo? - spytała Usagi, która kończyła robienie kanapek. Siedziałem wtedy przy stole, a jej słowa wyciągnęły mnie ze świata marzeń.

-miałem starszego brata- odpowiedziałem starając się zachować spokój oraz nie chcąc drążyć tego. Jest dla mnie dosyć ciężki, więc rozmowa o nim dalej sprawiała mi ból.

-oo, to może go kiedyś zaprosisz? Chętnie się z nim zapoznamy, co nie, Haru?- zawołała z kuchni do alfy, a ten słysząc to wstał i podszedł do swojej siostry. Ja lekko zszokowany nie wiedziałem co odpowiedzieć, a w moich oczach zebrały się łzy. Usagi była odwrócona, jednak Haru mnie zauważył. Dyrektorka zapewne wyjaśniła mu moją sytuację, więc o wszystkim wiedział. Kopnął dziewczynę w nogę, a ta dopiero ogarnęła o co chodzi.

-mój brat raczej nie przyjdzie, przepraszam - odpowiedziałem uśmiechając się i przeczesując włosy palcami, wstałem od stołu i skierowałem się w stronę schodów.

-gdzie idziesz?-zapytał alfa łapiąc mnie za ramię. Nie odwracając się odpowiedziałem, że idę na chwilę do łazienki.

 Wszedłem w swojej sypialni, zamykając drzwi. Usiadłem na łóżku starając się uspokoić, ale moja twarz stawała się coraz bardziej gorąca, czułem jak w oczach zbierają mi się łzy. Złapałem się za klatkę piersiową, bo w przypływie emocji serce zaczęło  co raz  bardziej mnie boleć. Z trudem łapałem oddech, a próby uspokojenia się niczego mi nie dawały. Nie chciałem płakać, ale stare rany zamiast się goić, tylko się otwierały. Usłyszałem ciężkie kroki na schodach, ale je zignorowałem. Serce bolało jeszcze mocniej, nie mogłem nawet wziąć pełnego oddechu. Nie wiedziałem co się dzieje, pamiętałem tylko, że kiedyś było to dla mnie codziennością. Ktoś zapukał do drzwi.

-wszystko w porządku, mogę wejść? - to był głos Haru. Nie miałem siły odpowiedzieć, bo czułem się tylko gorzej. Położyłem się na łóżku, co ani trochę nie poprawiło sprawy.

-Naoki, jesteś tam? Odpowiedz, proszę!

 Usłyszałem przekręcanie zamka w drzwiach, szybko zaciskając dłoń na swojej koszulce. Nie płakałem już ze smutku, a samego bólu.

 Alfa widząc mój stan szybko do mnie podszedł. Chciałem się odsunąć, nie chciałem by na mnie patrzył, ale nie miałem nawet siły. 

-wszystko dobrze, cichutko, spokojnie-powiedział szybko się do mnie przytulając. Głaskał moją głowę, przyciskając ją lekko do swojej szyi. Poczułem zapach jego feromonów, poczułem jak się uspokajam. Miałem wrażenie, że jestem w zupełnie innym świecie. Chciałem już zasnąć ze zmęczenia i bólu, a on dalej cicho szeptał, że wszystko już dobrze. Przytuliłem go z całej siły, czując się o wiele lepiej. Mój oddech już się uspokajał, a ból znikał. Nie chciałem żeby kiedykolwiek mnie puszczał, chciałem zostać z nim w tej pozycji do końca życia. Nie wiem co się ze mną działo, ale myślę, że były to uczucia wyciągnięte prosto z mojego serca.

-

-wiedziałeś o moim bracie, prawda?-zapytałem cicho po kilku minutach, a nasz uścisk nie rozluźnił się ani trochę.

-tak, wszystko powiedziano mi w sierocińcu, przepraszam. Możesz ze mną o tym porozmawiać, to zostanie między nami, a pewnie zrobi ci się lżej.

-hej, Haru, żartowałeś z tym dzisiejszym dzieleniem łóżka, prawda?

-żartowałem, ale jeśli chcesz, to nawet lepiej dla nas. Przecież nie zacznę się do ciebie dobierać jak jakiś zboczeniec, o to nie musisz się martwić.

-wiesz, dziwnie śpi mi się w tym pustym pokoju. Zawsze ktoś ze mną był,  a teraz nie mogę się nawet wyspać.

-dla mnie to żaden problem, przeniosę twoje poduszki.

-dziękuję-odpowiedziałem i zacząłem zaciągać się jego cudownym zapachem. Nie wiem co mną kierowało gdy z nim rozmawiałem, jednak myślę, że była to moja zewnętrzna omega. Był to chyba pierwszy raz gdy tak się stało, jednak to jak się czułem, jest wręcz nie do opisania. 

-

 Nie mam pojęcia ile czasu mogło minąć. Otworzyłem oczy, a on dalej mnie trzymał. Odsunąłem się, a on rozluźnił uścisk. Spojrzałem w jego oczy, a on się uśmiechnął. Zapytał czy u mnie wszystko dobrze, a ja kiwnąłem głową na tak. Zeszliśmy na dół, a zestresowana Usagi siedziała przy stole. Zapewne pomyślała, że wszystko to jej wina. Podszedłem do niej, spojrzałem w jej oczy.

-nic mi nie jest, serio, przepraszam że musiałaś się martwić - powiedziałem wesoło, byłem w dosyć dobrym humorze.

-

 Porozmawiałem chwilę z dziewczyną, oczywiście się pogodziliśmy. Dzieciaki spokojnie się bawiły, a ja chwilę później do nich dołączyłem. Dowiedziałem się dużo ciekawych rzeczy, wypiłem herbatę w pałacu, a następnie brałem udział w wyścigach samochodowych. Wydaje mi się, że dzieci mnie polubiły. Nawet reszta to potwierdziła, a mi zostało się z tego cieszyć. Dzień zakończył się o 17, gdy rodzice przyszli po Aoi. Pożegnaliśmy się przybijając sobie żółwika. Uśmiechnięty usiadłem z resztą w kuchni. Porozmawialiśmy chwilę o jakichś pierdołach, a Usagi zaczęła zbierać się do domu. Gdy wyszła, było już po 19.

 -

Pogoda za oknem była śliczna. Była już końcówka lata, więc każdy z nas ma ten widok przed oczami. Pomarańczowe niebo, zapach kwiatów i przyjemny wiatr na twarzy. Stałem na tarasie, gdy do moich nozdrzy dotarł zapach pomarańczy i kawy. Haru usiadł na schodkach, więc zrobiłem to samo. Przez chwilę panowała między nami cisza, którą przerwał jego głos.

-wiesz, lekarz powiedział, że potrzebujesz dodatkowych badań, bo te ostatnie nie wyszły zbyt dobrze. Nawet nie mów, że nie potrzebujesz, bo po dzisiejszej sytuacji będę się tylko stresował jeszcze bardziej.

-ale gdy przyszedłeś to mi przeszło, więc nie widzę żadnego problemu.

-lekarz powiedział mi jeszcze, że w takim stanie ruja może być dla ciebie niebezpieczna, więc martwi mnie to jeszcze bardziej - odpowiedział cicho, lekko zestresowany tym, jak mogę odpowiedzieć. Dało się to wyczuć w jego głosie, oraz zachowaniu.

-jeśli chcesz mnie przelecieć, to trzeba było mówić od razu, nie jestem na razie zbytnio chętny, ale gdybym musiał to zacisnę zęby i dam radę.

-nie o to mi chodzi! Nie wziąłem do domu dziwki, tylko ciebie, a uwierz mi, jest to ogromna różnica! Nie zależy mi na niczym takim, równie dobrze możesz zostać czysty do końca życia, mi to będzie pasowało, przystosuję się do ciebie...-odpowiedział lekko zdenerwowany, biorąc głębszy oddech.

 -

Ok kochani, dzisiejszy rozdział jest jakiś mega dziwny, ale ok chyba?? Piszcie czy taka forma wam odpowiada, bo nie wiem czy bardziej skupiać się na tym przedszkolu, czy relacji bohaterów. Jak tak teraz wyliczyłam, to cała seria będzie miała +/- 15 rozdziałów, więc akcja zacznie nabierać tempa. Btw, dziękuję za 330 wyświetleń, oraz 63 gwiazdki!! Kocham was, mua <3

Kolorowy plac zabaw/omegaverseWhere stories live. Discover now