.4.

2.4K 131 26
                                    


 Haru szybko wziął chusteczkę w dłoń, jednak ja zamknąłem oczy i odwróciłem twarz. Domyślałem się, że krew dalej jest na mojej bladej buzi, jednak nie chciałem aby alfa mnie dotykał. Po prostu, nie chciałem. Ten tylko na mnie spojrzał i cicho westchnął. Mogłem się tylko domyślać, że powoli zaczął żałować swojej decyzji. Nie było już jednak odwrotu.

-hej, może pojedziemy gdzieś coś zjeść, co? Znam kilka fajnych restauracji, serio, nalegam - usłyszałem z jego ust, gdy tylko zaczęliśmy jechać autem. Przez moją chorobę lokomocyjną i niechęć skierowaną w kierunku obcego mi mężczyzny, jedyną rzeczą na którą miałem ochotę było wyskoczenie przez okno. Niczego jednak nie powiedziałem, cicho westchnąłem i pokiwałem głową na nie. Ciekawe co zrobi, gdy tylko wejdziemy do domu. Rzuci się na mnie? 

- a może pogramy w pytania? Co ty na to? Tylko nie mów, że nie masz do mnie żadnych pytań, bo w to akurat nie uwierzę - pytania, serio? Pytaj do woli, odpowiem ci na wszystko, panie...

-zaczynaj - odpowiedziałem mężczyźnie bardzo cicho. Na jego twarz wdarł się delikatny uśmiech, a ja czułem tylko nieprzyjemny ból głowy i brzucha.

-hmm, masz jakieś pasje? Co lubisz robić w wolnym czasie??

-w wolnym czasie zazwyczaj bawiłem się z dziećmi lub pomagałem opiekunkom, nie mam żadnych zainteresowań - odpowiedziałem oschle, a mi zaczęło robić się coraz słabiej. Może jednak byłoby lepiej, gdybym zjadł dzisiaj jakieś śniadanie. Bardzo się stresowałem, więc nic nie mogło przejść przez moje gardło. I tak zrobiłem z siebie pajaca jeszcze w sierocińcu, a jak teraz obrzygam mu auto to na dwieście procent weźmie mnie za idiotę. Naoki, spokojnie, boże, jak tu być spokojnym - p-przepraszam, możemy się na chwilę zatrzymać? - powiedziałem cicho, lekko skulony, moja twarz była schowana w dłoniach.

-hę? Coś się stało? Źle się czujesz - zapytał, a ja tylko jeszcze gorzej się poczułem. Auto zjechało na jakiś parking. Alfa otworzył drzwi od swojej strony, następnie obszedł samochód, aby podejść do mnie. Poczułem jak moje drzwi się otwierają.

 Moja głowa dalej była spuszczona. Chcąc nie chcąc, powoli wyszedłem z auta, Haru uważnie mi się przyglądał, czułem  jak się na mnie gapi. Podszedłem do jakiegoś drzewa, oparłem się i usiadłem na suchej trawie. Wziąłem kilka głębokich wdechów, co z pewnością poprawiło mój aktualny stan. Podniosłem głowę i zobaczyłem lekko zmartwionego chłopaka, który nade mną stał. Następnie przykucnął obok mnie, na co tylko się odsunąłem.

-serio, nie wiem co ci zrobiłem, ale uwierz mi, twoje zachowanie nie poprawia naszej sytuacji. Dobra, może i zabrałem cię z twojego domu, jednak czasem zmiany wychodzą na plus. Zachowujesz się tak jakbym co najwyżej zabił ci rodzinę, co wcale nie jest dla mnie przyjemne. Może i się jeszcze wstydzisz, okej, jednak jesteśmy sobie przeznaczeni i chcąc nie chcąc musimy się lepiej poznać. Jeśli źle się czujesz to mów od razu, ogólnie powinniśmy pojechać do jakiegoś lekarza, sama dyrektorka mi to zaproponowała. Ja wracam do auta, jak chociaż trochę lepiej się poczujesz to już normalnie pojedziemy do domu, to już tylko jakieś pięć kilometrów, więc powinieneś wytrzymać - powiedział spokojnym głosem. Bardzo spokojnym.

Jego słowa dotarły do moich ust. Nie byłem gotowy na usłyszenie czegoś takiego. Zobaczyłem jak wsiada do auta i łapie się za głowę. Jestem prawdziwym debilem. Serio. Odstawiłem przedstawienie w sierocińcu, a teraz jeszcze tutaj. Teraz to już napewno mnie znienawidził. Nie, stop, boże. Czy ja serio muszę być takim atencjuszem. Stop. Przydałoby mi się wybiegać. Tak, wybiegać! Ale nie, czekaj, ja nie mogę się przemieniać. Mój błąd. Dobra, już czuję się lepiej. Spokojnie wsiądę do samochodu, może nawet z nim porozmawiam. Tak!

Powoli się podniosłem. Głowa pobolewała mnie tylko trochę. Podszedłem powolnym krokiem do auta. Drzwi od mojej strony dalej były otwarte, więc wsiadłem i je za sobą zamknąłem. Wziąłem głęboki oddech, poczułem jego zapach. Spojrzałem na niego, a nasze oczy się spotkały, na co on się uśmiechnął, a ja zamieniłam w dorodnego buraka.

-j-ja przepraszam, możemy już jechać, serio, jest mi już lepiej - powiedziałem i wziąłem w rękę pasmo swoich blond włosów. Moje serce biło trochę szybciej. Poczułem rękę na swojej głowie. 

Siedziałem zszokowany, a na mojej twarzy pojawiły się kropelki potu. Zacząłem delikatnie się trząść. W mojej głowie pojawił się obraz z przeszłości. On też zawsze tak robił. Czemu musi mi się to przypominać akurat teraz? 

-hej, Naoki, co chciałbyś jutro porobić? Wiesz, domyślam się, że masz mało ciuchów, przydałoby się jeszcze zajrzeć do tego lekarza. O, właśnie, ty masz jeszcze za miesiąc urodziny! Co chciałbyś dostać? Nie krępuj się, proś do woli, postaram się załatwić wszystko, co tylko byś zechciał! - powiedział pełen entuzjazmu, gdy tylko zaczęliśmy jechać.

-nie chcę iść do lekarza, to wszystko o co mogę prosić, serio - powiedziałem i spuściłem wzrok. Trochę się uspokoiłam, więc rozmowa też szła lżej.

-hm? Musimy pójść do lekarza, w dodatku takie krwawienia z nosa nie są zbytnio normalne. To tylko jakieś podstawowe badania, nie masz się czego bać.

-nie odpuścisz mi tak łatwo, prawda?  

-nie zamierzam.


Kolorowy plac zabaw/omegaverseWhere stories live. Discover now