-pierwszy raz jesteś w takim miejscu? - zapytał mnie, a ja pokiwałem głową na tak. Serio byłem bardzo szczęśliwy, bo od zawsze lubiłem ładne rzeczy. Nasze oczy się spotkały, oboje byliśmy uśmiechnięci.

-a ty, byłeś już tu kiedyś?

-rodzice często nas tutaj zabierali, więc chyba wszystkie ryby poznają mnie i Usagi z kilometra... 

 Zaśmiałem się z jego odpowiedzi, oraz zacząłem oglądać prześliczne, morskie stworzenia. Moje oczy zapewne wręcz się błyszczały, jednak szczęścia, które teraz odczuwałem, nie dało się opisać. Nawet wspomnienia o moim własnym bracie już mnie nie zasmucały, bo mogłem zacząć tworzyć nowe, wraz z Haru u mojego boku. 

 Niebieskie światło odbite od wody znajdującej się w zbiorniku padało na nasze twarze. Jako, że była niedziela, ludzi nie brakowało, jednak to nie był dla nas żaden problem. Małe dzieciaki biegały nam między nogami, a inne pary robiły sobie zdjęcia, lub po prostu spacerowały oglądając ryby, czy inne stworzenia. Klimat był nie do opisania. 

 Żółwie powoli pływały w wodzie, ławice kolorowych ryb tworzyły wręcz tęczę. Płaszczki wyglądały dosyć śmiesznie, a groźnie wyglądający rekin wypatrywał ludzi zza szyby. Idąc razem za rękę śmialiśmy się z niektórych zwierząt, ciesząc się każdą wspólną chwilę. Jak można by się  spodziewać, nie wydarzyło się nic specjalnego. Po jakichś dwóch godzinach opuściliśmy budynek, a następnie poszliśmy do restauracji. Wybraliśmy ciepłą, pomidorową zupę. Pogoda na dworze znowu zaczęła ubierać się w ciemne chmury, jednak w środku nie odczuwaliśmy zimna...

-hej, Naoki, nie czujesz się dzisiaj jakoś dziwnie? - zapytał opierając się na krześle, a ja ze zdziwieniem spojrzałem w jego stronę, oraz odłożyłem łyżkę do miski.

-nic mi się raczej nie dzieje, jeszcze nie zbiera mi się do grobu...- odrzekłem pół żartem, a ten tylko westchnął i przeczesał włosy ręką. Dalej nie wiedziałem o co może mu chodzić, jednak może lepiej było to zignorować.

-żadne uderzenia gorąca, wyczulenie na zapachy, zawroty głowy...? - powiedział z cichą nadzieją w głosie alfa, a ja jeszcze bardziej się zdziwiłem. Zmarszczyłem brwi, oraz zabrałem ręce ze stołu, aby włożyć je do kieszeni swojej bluzy.

-wrzuciłeś mi coś do jedzenia? Chcesz mnie otruć? Powiedz o co ci chodzi, proszę cię - wymamrotałem odsuwając swoją miskę i wyjmując swój telefon. Dobrze wiedziałem, że raczej nie chce mnie zabić, jednak strzeżonego pan Bóg strzeże.

-NIE OTRUŁEM CIĘ, OSZALAŁEŚ?! - krzyknął, a wzrok wszystkich skierował się w naszą stronę. Starałem się nie śmiać, jednak to było silniejsze ode mnie. Starszy siedział naprzeciwko zarumieniony i zawstydzony, a z portfela wyjął pieniądze za jedzenie. Domyśliłem się, że już wychodzimy, więc tak jak on, zacząłem się ubierać.

 Całą drogę do auta nie mogłem się uspokoić, a ten starał się udawać, że mnie nie zna. Do samochodu nie było daleko, więc gdy tylko weszliśmy, zapiąłem pasy i popatrzyłem na jego lekko zarumienioną twarz. Lekko pochyliłem się w jego stronę, po czym złożyłem delikatny pocałunek na jego policzku. Alfa obrócił się, po czym zrobił to samo, tylko w moje usta. Nasze wargi delikatnie i powoli poruszały się w tym samym rytmie, a kolejne uderzenie gorąca zawitało w moim ciele. Po kilku sekundach się od siebie oderwaliśmy, a uśmiechnięty chłopak zaczął jechać do domu. Poprawiłem swoją fryzurę, a następnie wyszeptałem ciche "dziękuje".

 Podróż znowu minęła spokojnie i przyjemnie. Śmialiśmy się ze wzajemnie opowiadanych żartów lub historii, robiliśmy karaoke z radiowych piosenek. Czułem się jak dziecko, które jechało na wycieczkę z rodzicami. Mimo tego, świetnie się bawiłem, oraz chętnie bym to powtórzył, do czego zapewne nadarzy się jeszcze wiele innych okazji. 

 Gdy wróciliśmy, od razu rzuciłem się zmęczony na kanapę. Haru podszedł do mnie, oraz zaczął ściągać buty, płaszcz i szalik. Zignorowałem to, bo nie chciało mi się nawet ruszyć. Alfa po chwili zrobił to samo, podniósł moje nogi, aby usiąść i położyć je na swoich kolanach. Delikatnie je klepał, a ja tylko ziewnąłem.

-wiesz, chyba już czas żeby na poważnie o tym porozmawiać...

-o czym? Wal śmiało, ja posłucham - odrzekłem i poprawiłem poduszkę pod swoją głową. Patrzyłem w jego stronę, a on się uśmiechnął.

-wiesz, wydaje mi się, że zbliża się twoja ruja...Twój zapach jest o wiele silniejszy niż wcześniej, a moja wewnętrzna alfa sama zaczyna to wyczuwać, mimo że nie jesteśmy nawet pooznaczani. To dla mnie żaden problem, bo nie zamierzam cię dotykać, chcę cię tylko uświadomić, że szukanie dobrych leków może zająć trochę czasu, więc może być trochę ciężko, w doda...

-zrobimy to. Chcę spędzić ruję ze swoją alfą.

 Wyraz jego twarzy był nie do opisania, jednak ja byłem całkowicie poważny. Leki zawsze źle, albo w ogóle na mnie nie działały, a jako że wewnętrznie odczuwałem potrzebę spędzenia tej specjalnej okazji z Haru, nie widziałem w tym żadnego problemu.  On tylko westchnął uśmiechnięty, dopytując czy jestem tego w stu procentach pewny...

-

Kochani. Mamy 700 wyświetleń, nie wiem jakim cudem. Jak chcecie, to mogę na tysiaka walnąć jakiś specjal...lub napisać coś ostrzejszego, CHOCIAŻ NIE PISAŁAM NIGDY TAKICH RZECZY, a na początku książki, specjalnie podkreśliłam, że "na seksy nie ma co liczyć"-

 Aleee, jeśli chcecie, to piszcie w komentarzach, może uda mi się coś załatwić ♥

 Miłego wieczoru, dnia, nocy, lub poranka, love


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Kolorowy plac zabaw/omegaverseWhere stories live. Discover now