– I tak skończyła się piękna bajka. – Mruknęłam, leżąc wtulona w bok Loyda w jego sypialni.
Od mojego rozstania z Ethanem minęło kilka dni, jednak dopiero dziś opowiedziałam co się wydarzyło w San Francisco mojemu najlepszemu przyjacielowi. Loyd nie oceniał mojego zachowania, wspierał mnie w dojściu do siebie po zakończeniu tego mimo że krótkiego, ważnego dla mnie związku.
– Muszę zając się wyprowadzką. – Westchnęłam, podnosząc się do pozycji siedzącej. – Muszę porozmawiać z tatą, ma znajomych w LA.
– Pamiętaj, że z miłą chęcią zostanę twoim współlokatorem. – Powiedział O'Kelly, przeglądając coś w telefonie. – O kurwa! – Krzyknął nagle.
Spojrzałam na niego zdziwiona, ten jednak jak głupi szczerzy się do telefonu.
– Loyd! Nie przeklinaj! Przynajmniej jak ja słyszę! – Krzyknęła z dołu jego mama Monica.
– Mamo! Chodź tu! – Polecił wciąż podekscytowany. Spoglądałam na niego pytająco ten jednak milczał, nie odrywając wzroku od ekranu.
Pani O'Kelly stanęła w drzwiach sypialni syna z zdezorientowaną miną. Wzruszyłam ramionami na znak, że nie wiem o co chodzi.
– Dobra to ważne, słuchajcie. – Zaczął chłopak. – "Chcielibyśmy poinformować, że Pana wniosek został ponownie rozpatrzony przez naszą uczelnię, co poskutkowało przyznaniu Panu stypendium naukowego z kierunków ścisłych. Serdecznie Gratulujemy."
– O matko Loyd, to cudowna wiadomość! – Oznajmiłam, obejmując chłopaka.
– Jestem z ciebie dumna, skarbie. – Powiedziała pani O'Kelly, wycierając łzy z oczu, po chwili podeszła do syna i objęła go w mocnym matczynym uścisku.
– Pani O'Kelly przymknie pani oko gdy dziś za to wypijemy? – Zapytałam, spoglądając na kobietę.
– Przymknę oko, a nawet chętnie wypije za to z wami. – Zaśmiała się. – Chodźcie mam jakieś wino na dole. – Powiedziała, kierując się ku schodom w dół.
Ruszyliśmy więc za nią jak posłuszne baranki. Jeśli mama Loyda coś postanowi, to lepiej zrobić to o co ona prosi. Nikt nie chciałby się znaleźć na czarnej liście tej kobiety.
– Proszę bardzo, moje ulubione czerwone wino, które pijałam z twoim ojcem... – Westchnęła spoglądając na syna. Rozlała trunek do kieliszków, po czym wspólnie się nimi stuknęliśmy.
– Nie wierzę że będę studiować w LA i to jeszcze mając stypendium. – Oznajmił Loyd.
Nasze wspólne świętowanie przeciągało się z godziny na godzinę, więc gdy za oknem zaczęło robić się ciemno, doszłam do wniosku, że muszę w jakiś sposób dostać się do domu. Nie mogłam jednak jechać samochodem, ponieważ chciałam jeszcze pożyć, więc musiałam złapać autobus, który zawiózłby mnie na moją ulicę.
– Choć, pójdziemy razem. – Mruknął Loyd, chwiejąc się lekko na nogach. Włożyliśmy kurtki, ponieważ powietrze wieczorem z każdym kolejnym dniem robiło się chłodniejsze.
Loyd zabrał z domu jeszcze resztki wina, zostawiając mamę drzemiącą na kanapie. Zamknął dom, po czym ruszył wraz ze mną w kierunku przystanku.
– Odprowadzę cię pod drzwi, żeby Pan tata Ether, nie musiał się martwić. – Powiedział plątając się w swojej wypowiedzi. Szumiało nam w głowach, świat wirował, jednak wciąż byliśmy w szampańskich nastrojach.
–Daj łyka. – Powiedziałam, wskazując na butelkę.
– Eeee, tu już nic nie zostało, ja ro chce wypić. – Powiedział, po czym wypił resztki wina z butelki.
ČTEŠ
Dark Shadows
Teenfikce"Każde życie jest klepsydrą, kiedy piasek się przesypie, człowiek staje się cieniem, ciemnym lub jasnym, ale to już inna kwestia..." Ether Anderson, mimo tego że do najbiedniejszych nie należała, na co dzień nie wyróżniała się tłumu. Wszystko uległo...