– Komisariat Hanford, poproszę dokumenty. – Polecił jeden z funkcjonariuszy.
Przełknęłam ślinę, momentalnie odzyskując trzeźwość umysłu. Sięgnęłam po torebkę, szybko wyjęłam swój portfel, z którego wyjęłam prawo jazdy. Ethan natomiast otworzył schowek, znajdujący się nad jego głową.
– Nie mają państwo ukończonych dwudziestu jeden lat. – Skwitował drugi funkcjonariusz, który zajął się spisywaniem naszych dokumentów.
– No cóż znaleźliśmy was w pojeździe z kilkoma butelkami alkoholu. – Zaczął mężczyzna, stojący bliżej nas. – Musimy zabrać was na Komisariat. – Uśmiechnął się sztucznie, wywołując u mnie mdłości.
– Przecież nic nie zrobiliśmy. – Powiedział Ethan, układając swoje usta w szerokim uśmiechu. Był równie pijany jak ja, jednak przy jego kartotece małe aresztowanie nie zmieniło wiele, w przeciwieństwie do mnie.
– Jesteście nieletni i spożywacie alkohol, to już daje podstawy do zatrzymania, więc proszę za mną. – Polecił i sięgnął do klamki, przy moich drzwiach. Ethan prychnął kpiąco, jednak posłusznie wyszedł z samochodu tuż za mną. W tym momencie żałowałam, że nie zostałam w szkole, na tym przeklętym balu, gdzie mimo że byłam pijana, nie kręciła się policja, gotowa mnie zgarnąć.
Kilka chwil później znaleźliśmy się w dwóch niewielkich celach, w których mieliśmy czekać na rodziców. Patrzyłam na Ethana, z przerażeniem w oczach. Bałam się reakcji moich rodziców, więc ogromnym zaskoczeniem była dla mnie fakt, że odebrał mnie wujek Ben.
– Imprezować wam się zachciało? – Zakpił idąc w kierunku samochodu. – Masz szczęście młoda, że mam swoich ludzi w policji, inaczej twoja matka nie wypuściłaby cię z domu.
–Aktualnie ich nie ma. – Mruknęłam.
– To tym bardziej powinnaś się cieszyć, nie musisz spać na komisariacie. – Stwierdził, kręcąc głową z politowaniem.
– Dzięki, wujku. – Uśmiechnęłam się, zajmując miejsce pasażera.
– Dobra dzieciaku, podrzucę cię do domu. – Oznajmił szef Shadows, gasząc butem niedopałek papierosa. Po chwili wsiadł na miejsce kierowcy i odjechał spod komisariatu.
Odwróciłam wzrok w kierunku szyby, spoglądając na mroczne Hanford. Czułam się jednak bezpiecznie w towarzystwie, co w sumie mogło dodać komizmu mojej sytuacji, jednego z najniebezpieczniejszych mieszkańców stanu Kalifornia.
– Dzięki za podwózkę, pozdrów Ciocię i dzieciaki. – Powiedziałam, po czym trzasnęłam drzwiami samochodu i weszłam do domu.
Zdjęłam niewygodne buty i rzuciłam się na sofę, głową wprost w poduszki. Westchnęłam ciężko, gdy usłyszałam wibrujący telefon. Zakląłam głośno, po czym podniosłam słuchawkę.
– Słucham?
– Jesteś w domu? – Usłyszałam głos Ethana, a gdzieś w tle krzyki innych cieni.
– Zbieraj się, będziemy za parę minut. – Oznajmił, po czym się rozłączył.
– Skąd oni kurwa, biorą tyle energii. – Mruknęłam pod nosem, po czym ruszyłam w kierunku mojego pokoju.
Przebrałam się w wygodniejsze ubranie, składające się z luźnych dresów i bluzy, wkładanej przez głowę. Wyjęłam spinki z włosów, po czym spojrzałam w lustro. Wyglądałam zupełnie normalnie, co przyjęłam z ulgą. Lubiłam swój codzienny wygląd, a eleganckie stroje zwyczajnie denerwowały mnie przez fakt, że było w nich niewygodnie.
Kilka chwil później usłyszałam trąbienie samochodu. Chwyciłam więc telefon i zbiegłam na dół. Zamknęłam drzwi, po czym zajęłam miejsce pasażera w Audi Ethana.
![](https://img.wattpad.com/cover/260250189-288-k735568.jpg)
BẠN ĐANG ĐỌC
Dark Shadows
Teen Fiction"Każde życie jest klepsydrą, kiedy piasek się przesypie, człowiek staje się cieniem, ciemnym lub jasnym, ale to już inna kwestia..." Ether Anderson, mimo tego że do najbiedniejszych nie należała, na co dzień nie wyróżniała się tłumu. Wszystko uległo...