Rozdział 27 Aresztowanie

4 1 0
                                    

– Komisariat Hanford, poproszę dokumenty. – Polecił jeden z funkcjonariuszy.

Przełknęłam ślinę, momentalnie odzyskując trzeźwość umysłu. Sięgnęłam po torebkę, szybko wyjęłam swój portfel, z którego wyjęłam prawo jazdy. Ethan natomiast otworzył schowek, znajdujący się nad jego głową.

– Nie mają państwo ukończonych dwudziestu jeden lat. – Skwitował drugi funkcjonariusz, który zajął się spisywaniem naszych dokumentów.

– No cóż znaleźliśmy was w pojeździe z kilkoma butelkami alkoholu. – Zaczął mężczyzna, stojący bliżej nas. – Musimy zabrać was na Komisariat. – Uśmiechnął się sztucznie, wywołując u mnie mdłości.

– Przecież nic nie zrobiliśmy. – Powiedział Ethan, układając swoje usta w szerokim uśmiechu. Był równie pijany jak ja, jednak przy jego kartotece małe aresztowanie nie zmieniło wiele, w przeciwieństwie do mnie.

– Jesteście nieletni i spożywacie alkohol, to już daje podstawy do zatrzymania, więc proszę za mną. – Polecił i sięgnął do klamki, przy moich drzwiach. Ethan prychnął kpiąco, jednak posłusznie wyszedł z samochodu tuż za mną. W tym momencie żałowałam, że nie zostałam w szkole, na tym przeklętym balu, gdzie mimo że byłam pijana, nie kręciła się policja, gotowa mnie zgarnąć.

Kilka chwil później znaleźliśmy się w dwóch niewielkich celach, w których mieliśmy czekać na rodziców. Patrzyłam na Ethana, z przerażeniem w oczach. Bałam się reakcji moich rodziców, więc ogromnym zaskoczeniem była dla mnie fakt, że odebrał mnie wujek Ben.

– Imprezować wam się zachciało? – Zakpił idąc w kierunku samochodu. – Masz szczęście młoda, że mam swoich ludzi w policji, inaczej twoja matka nie wypuściłaby cię z domu.

–Aktualnie ich nie ma. – Mruknęłam.

– To tym bardziej powinnaś się cieszyć, nie musisz spać na komisariacie. – Stwierdził, kręcąc głową z politowaniem.

– Dzięki, wujku. – Uśmiechnęłam się, zajmując miejsce pasażera.

– Dobra dzieciaku, podrzucę cię do domu. – Oznajmił szef Shadows, gasząc butem niedopałek papierosa. Po chwili wsiadł na miejsce kierowcy i odjechał spod komisariatu.

Odwróciłam wzrok w kierunku szyby, spoglądając na mroczne Hanford. Czułam się jednak bezpiecznie w towarzystwie, co w sumie mogło dodać komizmu mojej sytuacji, jednego z najniebezpieczniejszych mieszkańców stanu Kalifornia.

– Dzięki za podwózkę, pozdrów Ciocię i dzieciaki. – Powiedziałam, po czym trzasnęłam drzwiami samochodu i weszłam do domu.

Zdjęłam niewygodne buty i rzuciłam się na sofę, głową wprost w poduszki. Westchnęłam ciężko, gdy usłyszałam wibrujący telefon. Zakląłam głośno, po czym podniosłam słuchawkę.

– Słucham?

– Jesteś w domu? – Usłyszałam głos Ethana, a gdzieś w tle krzyki innych cieni.

– Zbieraj się, będziemy za parę minut. – Oznajmił, po czym się rozłączył.

– Skąd oni kurwa, biorą tyle energii. – Mruknęłam pod nosem, po czym ruszyłam w kierunku mojego pokoju.

Przebrałam się w wygodniejsze ubranie, składające się z luźnych dresów i bluzy, wkładanej przez głowę. Wyjęłam spinki z włosów, po czym spojrzałam w lustro. Wyglądałam zupełnie normalnie, co przyjęłam z ulgą. Lubiłam swój codzienny wygląd, a eleganckie stroje zwyczajnie denerwowały mnie przez fakt, że było w nich niewygodnie.

Kilka chwil później usłyszałam trąbienie samochodu. Chwyciłam więc telefon i zbiegłam na dół. Zamknęłam drzwi, po czym zajęłam miejsce pasażera w Audi Ethana.

Dark ShadowsNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ