Rozdział 20 Sandra

9 3 2
                                    

Siedziba The Crips, a właściwie jeden z ich magazynów był dziwnie pusty, co nas zaniepokoiło. Jeden z informatorów Bena oznajmił, że krzyk dziewczyny słyszał właśnie w tym budynku. Działaliśmy jednak zgodnie z planem i po kilku chwilach znalazłam się w środku budynku w towarzystwie Loyda. Kilka kroków za nami podążali Ethan i Angelina Connor , którzy osłaniali tyły. Ben i Peter uznali, że nasza czwórka najlepiej strzela z młodych, więc my pójdziemy odbić Rachel, a inni członkowie odciągnął Cripsów.

Jak najciszej przemierzaliśmy korytarze magazynu, kierując się do wejścia B-23, za którym w pomieszczeniu, miała być przetrzymywana Rachel.

Gdy odnaleźliśmy odpowiedni numer, Angelina sprawdziła zegarek, ponieważ dopiero trzydzieści minut od wejścia, mogliśmy przejść dalej. Czas się zgadzał, więc ruszyliśmy w kierunku ogromnych, metalowych drzwi z numerem B-23.

– Stać! – Krzyknął ktoś za nami i wystrzelił w górę.

– Nie radzę się wam odwracać, rzucie broń i na kolana. – Odezwał się inny głos, posłusznie, więc wykonaliśmy polecenie, jednak kątem oka zauważyłam jak Angelina, kilka coś na swoim smartwatchu.

– Ręce za siebie!– Krzyknęła kobieta, po czym poczułam na nadgarstkach sznur. Byliśmy w czarnej dupie, a informator Bena, najwidoczniej był zdrajcą. Skupiłam całą uwagę, by zachować unormowany oddech, co na szczęście jak na razie mi się udawało.

Członkowie The Crips zaprowadzili nas do ciemnego pomieszczenia, w którym mieliśmy pozostać, dopóki nie zjawi się ich przywódca. Westchnęłam ciężko i osunęłam się po ścianie, na podłogę. Wszechogarniająca ciemność powodowała, że praktycznie nic nie widziałam. Krzyknęłam przerażona, gdy moja noga natrafiła na coś na podłodze.

– Loyd, tu ktoś leży. – Szepnęłam w stronę O'Kelly'ego, ponieważ znajdował się najbliżej. Chłopak podszedł bliżej mnie, usiadł na podłodze tyłem do wskazanego przeze mnie miejsca i zaczął rękami dotykać podłogi przed sobą.

– To chyba..Rachel. – Odparł zaskoczony. Angelina szybko podeszła do leżącej dziewczyny i sprawdziła puls.

– Żyje? – Zapytał Ethan, na co ta potwierdziła. – Jak ją poznałeś?– Zwrócił się do Loyda.

– Rachel ma bliznę ,między dwoma palcami prawej ręki. – Oznajmił, odsuwając się od nieprzytomnej przyjaciółki.

– Przynajmniej wiemy, że żyję, tylko nie wiadomo jak długo, my pożyjemy – mruknęłam, po czym ciężko westchnęłam.

Nie wiedziałam ile minęło czasu od zamknięcia nas w tej pseudo celi, gdy do środka weszła średniego wzrostu szatynka, włączając światło, przez co zamknęłam oczy, które były przyzwyczajone do ciemności.

– Witam kochanych Shadows!– Prychnęła, wyjmując z kieszeni scyzoryk – Jak wiecie, albo i nie, jestem Sandra i właśnie wtargnęliście na terytorium mojego gangu. – Uśmiechnęła się sztucznie, mierząc nas wrogim spojrzeniem. Przełknęłam rosnącą gulę w gardle.

– To nie nasza wina, że porwaliście Rachel. – Odparł Ethan, na co kobieta uderzyła go łokciem w tył głowy, przez co ten osunął się na ziemię.

– Milcz!– Krzyknęła. – To kto pójdzie na pierwszy ogień? Może ty. – Skierowała swój długi czerwony paznokieć, w moją stronę, przez co poczułam nieprzyjemny dreszcz na kręgosłupie, oraz ogarniający każdą moją kończynę strach.

– Zostaw ją, weź mnie. – Powiedział Ethan, trzymając się za tył głowy. Dziwne ciepło rozlało się w moim środku, po słowach chłopaka.

– Powiedziałam zamilcz! – kopnęła go, przez co się skulił, gdyż obcas kobiety wbił się lekko między jego żebra. – W takim wypadku pójdziecie oboje, a ty. – Powiedziała w kierunku Loyda .– Nawet nie waż się odzywać, że pójdziesz za nią, bo zaboli to dziewczynę. – Uśmiechnęła się przebiegle i szarpnęła mnie za włosy bym wstała.

Dark ShadowsWhere stories live. Discover now