Rozdział 21 Historia Morgan

5 1 0
                                    

Pod siedzibą zebrało się już sporo osób. Wraz z Ethanem, przecisnęliśmy się do środka, gdzie salonie siedział Sierra w towarzystwie Petera.

– Co z Rachel? – Zapytał chłopak, pomagając mu usiąść w fotelu.

– Jest w szpitalu, była odwodniona i trochę osłabiona, jednak nic jej poważnego nie jest, Matt przy niej czuwa. – Powiedziała kobieta, głosem wypranym z emocji. – Przyniosę apteczkę, opatrzymy twoją ranę. –Zwróciła się do mnie, po czym udała się w kierunku kuchni, przecierając oczy.

– Ktoś nas sprzedał The Crips. – Szepnął Peter, nachylając się w naszą stronę. – Will i Adam już szukają kto.

– A wiadomo co z Loydem, dawał jakiś znak? – Zapytałam, a na myśl o łzach w oczach przyjaciela, sama miałam ochotę się ponownie rozpłakać.

Alan nie żyje...

– Nie dzwonił, nie pisał. Przepadł jak kamień. – Westchnęła pani O'Kelly, która w towarzystwie Sierry zjawiła się w salonie. Widziałam, że w jej oczach skrywają się łzy, jednak sprawnie je ukrywała.

Zastępczyni Bena, zaczęła opatrywać mi ranę, która przez brud i zaschnięta krew nie wyglądała dobrze. Kobieta, jednak w pełni poświęciła jej swoją uwagę, chcąc skupić na czymś myśli.

– Ale wrócić, tak samo zareagował, gdy zamknęli Brada. – Powiedziała Monica, po chwili.

– Powinno być ok i przestać boleć. – Oznajmiła Sierra, owijając moją nogę bandażem. – Sandra cięła głęboko, ale nie powinna zostać blizna. – Uśmiechnęła się smutno i usiadła ponownie obok Petera.

Ethan podszedł do okna i ciężko westchnął patrząc na innych członków gangu, którzy w milczeniu trzymali zapalone świece, na znak pożegnania Alana. Była to piękna tradycja, jednak nie miałam siły, oraz nie chciałam na to patrzeć.

– Wśród nich jest zdrajca i teraz śmieje się nam prosto w twarz. – Mruknął Parker, nie odrywając wzroku od okna.

– Jak go znajdziemy Dean się nim zajmie, będzie żałować, że się urodził. – Oznajmił pewnie Peter, podchodząc do chłopaka.

– Już jesteśmy.– Odezwał się Ben, stając w framudze drzwi w towarzystwie Ernestem.

Lekarz podszedł do swojej matki i mocno ją objął. Pewnie tak samo jak i ona martwił się o swojego brata. Wiedziałam, że Loyd nic sobie nie zrobi, jednak świadomość, że błąka się gdzieś po Hanford w samotności, po wojnie gangów ją stoczyliśmy, przerażała mnie do szpiku kości.

– Wpuścimy wszystkich i powiemy coś się stało. – Westchnął starszy Anderson, idąc w kierunku drzwi.

Kilka chwil później salon zapełnił się członkami Shadows, a Ben wyszedł na środek, chcąc przemówić. Zazdrościłam mężczyźnie, że tak łatwo potrafił wyłączyć emocje.

– W ciągu ostatnich kilku godzin wydarzyło się wiele. – Zaczął. – Odbiliśmy Rachel, zlikwidowaliśmy Sandrę, ale niestety straciliśmy ważną dla wielu z was, jak i dla mnie osobę - Alana Coopera. – Westchnął ciężko, a mi ponownie zaczęły zbierać się łzy. – Alan bohatersko bronił swoich przyjaciół i w wyniku ran postrzałowych wykrwawił się. Zamierzam za chwilę udać się do jego rodziców i porozmawiać o zaistniałej sytuacji, kiedy zostanie pochowany powiadomi was Peter. – Zakończył, a wszyscy zebrani w wspólny geście złapali się za serce, na znak pożegnania z przyjacielem.

–Chodźmy stąd, mam plan idealny. – Szepnął do mnie Ethan a ja się zgodziłam, nie chciałam tkwić w miejscu, które przypominało mi Alana. Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy do pojazdu chłopaka.

Dark ShadowsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz