Pod siedzibą zebrało się już sporo osób. Wraz z Ethanem, przecisnęliśmy się do środka, gdzie salonie siedział Sierra w towarzystwie Petera.
– Co z Rachel? – Zapytał chłopak, pomagając mu usiąść w fotelu.
– Jest w szpitalu, była odwodniona i trochę osłabiona, jednak nic jej poważnego nie jest, Matt przy niej czuwa. – Powiedziała kobieta, głosem wypranym z emocji. – Przyniosę apteczkę, opatrzymy twoją ranę. –Zwróciła się do mnie, po czym udała się w kierunku kuchni, przecierając oczy.
– Ktoś nas sprzedał The Crips. – Szepnął Peter, nachylając się w naszą stronę. – Will i Adam już szukają kto.
– A wiadomo co z Loydem, dawał jakiś znak? – Zapytałam, a na myśl o łzach w oczach przyjaciela, sama miałam ochotę się ponownie rozpłakać.
Alan nie żyje...
– Nie dzwonił, nie pisał. Przepadł jak kamień. – Westchnęła pani O'Kelly, która w towarzystwie Sierry zjawiła się w salonie. Widziałam, że w jej oczach skrywają się łzy, jednak sprawnie je ukrywała.
Zastępczyni Bena, zaczęła opatrywać mi ranę, która przez brud i zaschnięta krew nie wyglądała dobrze. Kobieta, jednak w pełni poświęciła jej swoją uwagę, chcąc skupić na czymś myśli.
– Ale wrócić, tak samo zareagował, gdy zamknęli Brada. – Powiedziała Monica, po chwili.
– Powinno być ok i przestać boleć. – Oznajmiła Sierra, owijając moją nogę bandażem. – Sandra cięła głęboko, ale nie powinna zostać blizna. – Uśmiechnęła się smutno i usiadła ponownie obok Petera.
Ethan podszedł do okna i ciężko westchnął patrząc na innych członków gangu, którzy w milczeniu trzymali zapalone świece, na znak pożegnania Alana. Była to piękna tradycja, jednak nie miałam siły, oraz nie chciałam na to patrzeć.
– Wśród nich jest zdrajca i teraz śmieje się nam prosto w twarz. – Mruknął Parker, nie odrywając wzroku od okna.
– Jak go znajdziemy Dean się nim zajmie, będzie żałować, że się urodził. – Oznajmił pewnie Peter, podchodząc do chłopaka.
– Już jesteśmy.– Odezwał się Ben, stając w framudze drzwi w towarzystwie Ernestem.
Lekarz podszedł do swojej matki i mocno ją objął. Pewnie tak samo jak i ona martwił się o swojego brata. Wiedziałam, że Loyd nic sobie nie zrobi, jednak świadomość, że błąka się gdzieś po Hanford w samotności, po wojnie gangów ją stoczyliśmy, przerażała mnie do szpiku kości.
– Wpuścimy wszystkich i powiemy coś się stało. – Westchnął starszy Anderson, idąc w kierunku drzwi.
Kilka chwil później salon zapełnił się członkami Shadows, a Ben wyszedł na środek, chcąc przemówić. Zazdrościłam mężczyźnie, że tak łatwo potrafił wyłączyć emocje.
– W ciągu ostatnich kilku godzin wydarzyło się wiele. – Zaczął. – Odbiliśmy Rachel, zlikwidowaliśmy Sandrę, ale niestety straciliśmy ważną dla wielu z was, jak i dla mnie osobę - Alana Coopera. – Westchnął ciężko, a mi ponownie zaczęły zbierać się łzy. – Alan bohatersko bronił swoich przyjaciół i w wyniku ran postrzałowych wykrwawił się. Zamierzam za chwilę udać się do jego rodziców i porozmawiać o zaistniałej sytuacji, kiedy zostanie pochowany powiadomi was Peter. – Zakończył, a wszyscy zebrani w wspólny geście złapali się za serce, na znak pożegnania z przyjacielem.
–Chodźmy stąd, mam plan idealny. – Szepnął do mnie Ethan a ja się zgodziłam, nie chciałam tkwić w miejscu, które przypominało mi Alana. Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy do pojazdu chłopaka.
![](https://img.wattpad.com/cover/260250189-288-k735568.jpg)
CZYTASZ
Dark Shadows
Teen Fiction"Każde życie jest klepsydrą, kiedy piasek się przesypie, człowiek staje się cieniem, ciemnym lub jasnym, ale to już inna kwestia..." Ether Anderson, mimo tego że do najbiedniejszych nie należała, na co dzień nie wyróżniała się tłumu. Wszystko uległo...