Rozdział 33 San Francisco

4 0 0
                                    

W San Francisco w ciągu mojego całego życia byłam dwa raz, jednak od dzisiejszego dnia, minęło sporo czasu, więc miasto zmieniło się nieco, jednak ulica, którą jechaliśmy wyglądała zupełnie tak samo, jak wtedy gdy miałam dziesięć lat.

– To miasto jest tak piękne i klimatyczne. – Westchnęłam.

– Zamieszkajmy tu. – Odparł luźno Ethan.

– Może gdy skończę collage. – Zaśmiałam się, biorąc jego wypowiedź za nic poważnego.

– Mówię serio Ether, zamieszkajmy ty, Ben ogarnie nam mieszkanie, znajdę pracę...

– Ethan, ja... Dostałam się na UCLA i we wrześniu wyjeżdżam do Los Angeles. – Przerwałam mu, nieco przygaszonym głosem.

– Nie mówiłaś, że idziesz na studia.

– Nie miałam okazji. – Odparłam.

– Ja zostaję w Hanford, nie zamierzam studiować. – Mruknął.

– Nie idziesz na Hanf...

– Nie zamierzam studiować. – Przerwał mi, donośnie powtarzając zdanie.

W samochodzie powietrze zgęstniało, na tyle, że mogłabym zawiesić na nim topór, bądź siekierę. odwróciłam wzrok w kierunku szyby, czując się niezręcznie. Kilka chwil później samochód zatrzymał się na parkingu pod Amsterdam Hostel, więc mogłam w końcu odetchnąć świeżym, nieskażonym powietrzem.

Ethan bez słowa opuścił samochód, po czym wyjął nasze torby z bagażnika. Westchnęłam ciężko, widząc że jest poddenerwowany. Wyszłam z pojazdu, który po chwili Parker zamknął pilotem. W ciszy ruszyliśmy do wejścia do budynku. Z zewnątrz robił on jednak lepsze wrażenie niż w środku, zdecydowaliśmy się jednak, na zamieszkanie w tańszym miejscu, by nie wzbudzać podejrzeń, chodź auto chłopaka i tak przyciągało spojrzenia ciekawskich.

– Rezerwacja na nazwisko Parker. – Powiedział chłopak do kobiety w recepcji. Uśmiechnęła się do nas lekko, po czym podała klucz, kierując nas w prawą stronę ku korytarzowi pełnemu drzwi.

– Pokój numer 50, drugie piętro. – Dodała, po czym wróciła do czytania książki.

Kilka chwil później znaleźliśmy się w pokoju, który cóż nie wyglądał najlepiej. Zielona wykładzina, pomarańczowe ściany, meble, które mogły pamiętać czasy wojny, wszystko wyglądało jak z lat czterdziestych dwudziestego wieku.

– Mieszkanie Ernesta po ostrym melanżu wygląda lepiej. – Stwierdził Ethan, przerywając niezręczną ciszę.

– Nie mogę się nie zgodzić. – Odparłam.

– Zostawmy te walizki i jedźmy, Czarny nie lubi gdy ktoś się spóźnia. – Mruknął.

~*~

Napięcie między nami powoli zanikało, a gdy znaleźliśmy się pod obskurnym budynkiem z napisem "Club de Palma", poczułam ogromny stres, który zastąpił je zupełnie. Włożyliśmy kurtki z logiem Shadows, po czym Ethan ruszył do bagażnika a ja w tym czasie przypięłam sobie pistolet do pasa. Zimny metal dotykał mojej rozgrzanej skóry, powodując u mnie mieszankę dziwnych uczuć. Nie lubiłam nosić broni, jednak z czasem zaczęłam się do niej przyzwyczajać.

– Gotowa? – Zapytał Ethan, otwierając drzwi samochodu. Kiwnęłam twierdząco głową. – Trzymaj się blisko mnie. – Wystawił w moją stronę dłoń, którą pewnie chwyciłam, po czym w szybkim tempie ruszyliśmy do wejścia.

Wnętrze budynku wyglądało zupełnie inaczej, niż jego fasada. Było utrzymane w ciemnej kolorystyce, w przeważenie nowoczesnym stylu. Szliśmy długim korytarzem, pogrążeni niemal w ciemności, ponieważ jedyne światło jakie znajdowało się w tym pomieszczeniu dawały małe kinkiety na ścianie.

Dark ShadowsHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin