XXXIV. Zabijmy

24 3 0
                                    

Shirotsume, do którego udałem się na pierwszą misję z Nainą, było maleńkim miasteczkiem, nie mającym nawet dworca kolejowego. W ciągu ostatnich trzech lat dociągnięto tam tory, postawiono szkołę i niewielką katedrę, pociągi kursowały regularnie trzy razy w ciągu dnia. A przynajmniej tak było.

Kiedy stanęliśmy na miejscu, w którym powinna być wioska, zobaczyliśmy pobojowisko. Wszystko było zniszczone, domy w ruinie, drzewa nadpalone i powyrywane z korzeniami. To, co kiedyś było stacją kolejową, zostało obrócone w górę gruzu z poskręcanymi szynami. Zapach magii był przytłaczający.

Red przetarła oczy i odkaszlnęła, ale jako pierwsza poszła szukać ludzi. Mieszkańcy...

— Kurwa! — warknąłem, nie wiedząc, co zrobić.

— Byli tu kilka godzin temu — stwierdził Mistgun, rozglądając się wokół.

— A skąd ten wniosek?

— Nie ty jeden trenujesz — odciął się. Nie odpowiedziałem. Wciągnąłem do płuc mieszankę magii, powietrza i kurzu, starając się rozdzielić zapachy. Chłód przybłędowej energii odrzuciłem jako pierwszy, potem zapoznałem się z czterema nowymi zapachami. Były ciężkie, jakby miały w sobie spiżowe nuty.

— Nie czuję innych ludzi — oznajmiłem, idąc wzdłuż zrujnowanych kamienic. Cztery rodzaje magii. Czterech ludzi. Po intensywności rozpoznawałem, że nie należały do zwyczajnych. Co najmniej dwóje z magów władało niesamowitą mocą.

Red kręciła się wokół kup rozbitego szkła i drutów, rozglądając uważnie, z ręką na kaburze, w której spoczywał komplet kart.

— Gdzie mogą być?

— Cholera ich wie! — warknąłem, nie mogąc się przemóc, by podjąć jakąś decyzję. Należało poszukać mieszkańców, bo, do cholery, całe Shirotsume nagle wyparowało! Miasto leżało w gruzach, po ludziach ani śladu, tylko zapach...

— Red, musisz zlokalizować tych ludzi...

— Nie, Laxusie — zaprotestowała stanowczo, po czym wzięła głęboki wdech i spojrzała na mnie. — Najpierw zajmijmy się Oracion Seis. Znalezienie mieszkańców będzie robotą dla wojska, które powinno tu już dawno być. Ponad to, Fairy Tail ma zakaz wstępu do Shirotsume – uszanujmy wolę mieszkańców.

— Nie wiedziałem, że jesteś tak bezwzględna.

— Jestem sprawiedliwa — odpowiedziała krótko i czekała, aż ustalę plan. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy; ona była trochę zakłopotana, ja zaskoczony jej stanowczością w temacie, który dotyczył Nainy. Od kiedy Red była po jej stronie?

— Laxus, ty będziesz tropił. Stawiam, że musieli ucierpieć, nawet jeśli było ich czworo. Nie mogli zajść zbyt daleko.

— Ty też czujesz ich magię — zwróciłem uwagę. Mist pokiwał głową w zamyśleniu.

— Są ranni — mruknąłem, gdy dotarł do mnie ten sam metaliczny posmak krwi, który na tamtą chwilę kojarzył się z Nainą.

Red pokręciła się chwilę w miejscu, znalazła kawałek miejsca wolnego od szkła i gruzów, usiadła i wzięła się za stawianie tarota. Mijały długie minuty; ja i Mist nie ważyliśmy się odezwać. Red w końcu zaklęła pod nosem i zgarnęła karty.

— Niech ich szlag... Mają cholerną blokadę, ale Kostucha idzie za nimi — warknęła mściwie i zebrała się z ziemi.

— Idziemy. Jeśli się sprężymy, złapiemy ich nad ranem, bo nie spodziewam się, żeby uciekali w pośpiechu — zawyrokowałem i już byłem gotów kierować się na północ, skąd czuć było zapach magów, gdy coś kazało mi się zatrzymać.

Fairy Tail - historia Laxusa GromowładnegoWhere stories live. Discover now