XXI. Kilka słów prawdy

15 3 0
                                    

Mistgun zjawił się w porcie jako drugi, zaraz po mnie, i z obojętną miną przysłuchiwał się jak psioczę na nowy środek transportu, zacumowany w jednym z doków. Białe żagle z emblematem Fairy Tail pyszniły się na tle porannego nieba, a pomalowane czerwoną bejcą belki burty lśniły w lipcowym słońcu sprawiając, że człowiek chciał popłynąć w szeroki świat.

No, właśnie, ale nie ja! Już słyszałem głupie teksty Ryu o mojej chorobie lokomocyjnej i wiedziałem, że póki będziemy na bujającym się pokładzie, nie zarobi ode mnie ani razu! Ludzie...

— Wyglądasz, jakby wcale nie bawił cię egzamin. – Ciemne oczy jedenastolatka wbiły się we mnie z zainteresowaniem by po chwili obejrzeć statek.

— Nie bawi mnie droga na egzamin, ale cała reszta jest super. Rozwalę cię Mist. – Czułem rozpierającą energię, dzięki której mogłem poruszyć niebo, a hamowana była jedynie godziną rejsu. Tylko godzina, Laxus.

— Powodzenia – rzucił niby lekkim tonem, pod którym czaiło się wyzwanie.

Nie, nie, wczoraj wieczorem postanowiłem, że wrócę z Wyspy Wilka jako mag S, w pełni świadomy władzy tego tytułu, który dzierżyli Gildarts i dziadek, jedyni w całym Fairy Tail. Nie miałem zamiaru czekać przez kolejny rok, bo kto inny poza mną mógł wygrać? Ryu? Kategoryczne nie. Mistgun? Wstyd by się było na oczy ludziom pokazywać. Bickslow? Od biedy, ale po dłuższym zastanowieniu i on odpadał. Reszty nie brałem pod uwagę nawet w najgorszych wyobrażeniach, bo resztą była Red.

Jej wygrana z Nainą była według mnie oszustwem. Zwykła farsa, którą Przybłęda zaczęła, bo wiedziała, że się przyglądam i dała się pokonać. Red nigdy nie pokonałaby Nainy, gdyby ta wzięła pojedynek na poważnie. Nie chodziło o sam poziom magii, choć wątpiłem by zwykły mag mógł stawać przeciwko Smoczemu Zabójcy, poza Gildarstem i dziadygą, bardziej o sposób w jaki ją wykorzystywały, bo Przybłęda miała magię we krwi. Nie było niczego niezwykłego jak przykładała rękę do grayowego kolana, bo niezdara potknął się o własne nogi i grzmotnął na ziemię, zamiast plastra, i po chwili nie było śladu skaleczenia. Wszystko robiła tak naturalnie, jakby się z tym urodziła. Ponad to Naina była inteligentna i przeważnie myślała, zanim coś zrobiła. No, nie zawsze, bo lubiła spontaniczne akcje i czasami jej tok rozumowania mnie przerażał, ale była po prostu za mądra.

Stojąc w porcie i rozmyślając o tym wszystkim, zacząłem się zastanawiać, dlaczego nie przyszła się pożegnać? Fakt, wybywaliśmy tylko na jeden dzień, ale sądziłem, że przyjdzie i rzuci jakieś zaklęcie na chorobę lokomocyjną. Lecz poza Mistgunem obok mnie i dziadkiem na statku, nie było nikogo z Fairy Tail.

— Nie przyjdzie – usłyszałem ściszony głos Mista i ściągnąłem brwi, nie rozumiejąc. – Naina.

— A skąd wiesz, że akurat o niej myślę? I skąd ta pewność? – Założyłem ramiona na klatkę piersiową i udawałem, że nie widzę zaskoczonego spojrzenia maga.

— Nic ci nie powiedziała?

— Niby co?

— O, chyba się nie spóźniłem, co?! Laxus, ale masz głupi wyraz gęby! Dzisiaj dowiesz się, kto jest silniejszy, szczeniaku! – Mistgun się wycofał, słysząc krzyki nadchodzącego Ryu, na którego popatrzyłem z politowaniem i zignorowałem. Nie miałem pojęcia o czym mówił Mist, ale jego reakcja i słowa „nie przyjdzie" w połączeniu z wczorajszym wieczorem sprawiły, że poczułem niepokój. Przybłęda oberwie, jak wrócę, bo najwyraźniej coś ukrywa i o tym czymś wie ten konus, Mistgun.

— Hej, Gromowładny! A gdzie twoja nauczycielka? – Ryu zdzielił mnie w plecy tak, że prawie zabrakło mi tchu. Nie czekając na wrzask dziadygi, że mamy się uspokoić, odwinąłem się i grzmotnąłem tak mocno, jak aktualnie potrafiłem. Odchylił się z kpiącym spojrzeniem i złapał mnie w przegubie, zaciskając prawicę w pieść. – Nie przyjdzie się z tobą pożegnać? Ale to mądre, po co tracić czas na nieudaczników?

Fairy Tail - historia Laxusa GromowładnegoWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu