XXV. Dzieci Podziemia

24 3 0
                                    

"Słyszano głos w Rama, płacz i żałosną skargę.

Rachel opłakuje dzieci swoje i nie daje się pocieszyć, bo ich nie ma."

767 rok, 17 września, Al—Kariba

Wschodnia część kraju Fiore była jednym z najbezpieczniejszych miejsc, mimo że okalające ją piaski pustyni sprawiały inne wrażenie. Decyzją króla nad Wschodem sprawował władzę książę z dynastii Hayat — jednego z najwyżej postawionych rodów w całym kraju. Lud nauczył się kochać książąt i wierzyć w ich boskie pochodzenie, gdyż według legend szlachetna rodzina została założona przez Indrę — najpotężniejszego boga w religii Wschodu. Wedle tych samych przekazów boski ojciec miał sprawować ochronę nad swoimi synami i czynił ich nieśmiertelnymi, zobowiązał się jednak, by karać ich gdyby czynili krzywdę poddanym. Wobec groźby Gromowładnego, władcy budowali potęgę Wschodu, czyniąc z niego niemal osobne państwo, ale w swoim pojęciu nie uciskali ludu bardziej, niż powinni. I wszystko wskazywało na to, iż Indra jest zadowolony z ich postępowania, bo na władców nie spadały żadne klęski i tragedie. Czym był jeden zaćwiczony niewolnik wobec całej rzeszy względnie szczęśliwych mieszkańców? Czasami zdarzyło się kilku zaćwiczonych, prawda, ale władca ma obowiązek utrzymywać pokój w swoim kraju, nawet jeśli obejmuje to wymaganie bezwzględnego posłuszeństwa poddanych.

Stolicą została Al—Kariba — dawniej niewielka oaza przekształciła się w najpiękniejsze miasto pustyni, tętniące życiem i kolorami, zaopatrujące pozostałe części kraju w glinę, piach i biżuterię. Budowano okazałe domy i ogrody, rzemieślnictwo, dzięki wsparciu książąt, rozwinęło się na najwyższy w Fiore poziom. Ludziom przeważnie niczego nie brakowało, a nawet jeśli, to z własnego wyboru. Słowem nie byłoby lepszego miejsca do życia, gdyby nie ciągłe upały, wszędobylski piach i nocny chłód.

W jednym z domów Al—Kariby, na przedmieściach niedaleko targowiska, mieszkała Cornelia z trzyletnią córką. Ot, zwykła kobieta, jakich w Al—Karibie było pełno, z dzieckiem, jakich w Al—Karibie było... No, może nie tak całkiem pełno. W zasadzie to nigdzie nie było drugiego takiego dziecka, a przynajmniej Cornelia o nikim takim nie słyszała. Gdyby córka wyróżniała się wybitnymi umiejętnościami jak śpiew, to nic dziwnego by w tym nie było. Z drugiej strony ciężko mówić o wybitnych zdolnościach w przypadku trzyletniego szkraba. Ale cecha, dzięki której dziewczynka odbiegała od pozostałych, nazywana była magią. Należy tu zaznaczyć, że sporo dzieci we wczesnym wieku, wykazuje umiejętności magiczne, jeśli mają możliwości, więc ta magia wcale nie byłaby aż tak zaskakująca.

Cornelia spotkała się z wieloma matkami, których dzieci wyczyniały cuda: jedne budowały zamki z piasku ruchem ręki, inne zmieniały kolor rzeczy znajdujących się wokół, jeszcze inne zmieniały same rzeczy w to, co podpowiadała im wyobraźnia. Ostatecznie magia była na porządku dziennym. U trzyletniej Nainy występowała ona jednak pod zupełnie innym przebraniem. Dziewczynka nie potrafiła sprawić, by z wyschniętej studni znów można by czerpać wodę ani rozpalić ognia w kominku bez użycia drew. Potrafiła za to zniszczyć studnię i kominek bez szczególnego wysiłku, a niszczyła w taki sposób, że wszystko dzieliło się na kwadraty i na tym zasadzał się problem Cornelii. Okazywało się bowiem, że dziecko odziedziczyło zdolności magiczne po swoim ojcu, a ten należał do najniebezpieczniejszych magów całego państwa. Z oczywistych względów to rysowało przyszłość odbiegającą od tej, której pragnęła kobieta. Meritum wyglądało następująco; Naina władała mocą magiczną, której nikt nie mógł szlifować, bo rodzaj destrukcyjnej magii nie znajdywał uznania wśród nauczycieli. Można by poprosić o pomoc ojca małej, ale ten dawno był po rozwodzie z Cornelią i włóczył się po całym kontynencie, pracował.

— Jego wysokość książę Salam Hayat ibn Mustalik Hafsaab nie żyje! Niech żyje Jego wysokość książę Rahul Hayat ibn Salam Hayat! — Donośny niczym dzwon głos herolda przerwał napiętą ciszę na Dziedzińcu Mitru, w centralnej części wspaniałego pałacu królewskiego. Przesycone zapachem drzewa sandałowego powietrze drżało od okrzyków radości, wiwatujących na cześć młodego księcia, który w wieku osiemnastu lat wstąpił na tron ojca, by zająć najwyższe miejsce wśród ludów Wschodu. Odtąd miał być przewodnikiem i władcą, ojcem i bratem każdego człowieka, mieniącego się synem lub córką Wschodniej części królestwa Fiore. Zdawało się, że niebo jest uradowane tym wyborem, a może to duch Jego wysokości Salama błogosławi synowi, przywołując na nieboskłon chmury życiodajnego deszczu? Nie było bowiem lepszej wróżby na objęcie władzy niż burza, na którą się zapowiadało.

Fairy Tail - historia Laxusa GromowładnegoWhere stories live. Discover now