- Wiesz, co to jest? - zapytałam retorycznie, bo znałam odpowiedź.
- Karty tarota - odpowiedziała uprzejmie, ale uśmiech, który przykleiła do twarzy, zabijał.
- Dokładnie. Kilka dni temu postawiłam go tobie...
- A to nie trzeba do tego obecności tej drugiej osoby, co ją sprawdzasz? - przerwała mi, teraz naprawdę zainteresowana.
- Nie zawsze. - Nie czułam się w obowiązku, by wyjaśniać jej, że stawiać komuś tarota bez obiektu zainteresowania jest trudno, a warunkiem jest silna chęć posiadania informacji. Naprawdę bardzo silna. - Te karty, ogólnie, znaczą siłę, inteligencję i zbrodnię - wysyczałam ostatnie słowo, ze złośliwą satysfakcją obserwując, jak zmienia się kolor na jej twarzy. Najpierw zrobiła się czerwona, a później pobladła, otwierając szeroko oczy, i zwilżyła wargi językiem, nerwowo, jakby nad tym nie panowała. To był chyba odruch bezwarunkowy w stanie silnego stresu, dobrze wiedzieć - Wiem, że kogoś straciłaś. Wiem też, że nie jesteś normalnym magiem, bo ta kombinacja... - pokręciłam przecząco głową - ...nie jest naturalna. I nigdy nie była.
- Miałam siostrę - powiedziała po chwili, cicho, tak, że prawie nie usłyszałam. Odgarnęłam czerwony kosmyk włosów za ucho i nachyliłam się ku niej, żądna informacji.
- Co się z nią stało?
- Została w Minstrel.
Zimno.
Dreszcz strachu.
A później cisza.
Pobladłam i wyprostowałam się, ciężko przełykając ślinę.
Jej zielone oczy badały moją reakcję, ale nie wydawały się mieć satysfakcji z mojego strachu. Minstrel. Przeklęta, zapomniana przez Boga kraina, do której nikt nie powinien się zbliżać, nigdy! I każdy o tym wiedział. Więc...?
- Co tam robiłyście? - zapytałam ostrożnie, nie będąc do końca pewną, czy chcę znać odpowiedź.
- Polowanie - rzuciła cicho, a ja zachłysnęłam się powietrzem.
Nie. Stanowczo nie tego się spodziewałam
- Zginęła tam, cztery miesiące temu. Ty nic nie wiesz o Wschodzie, co? - zapytała ze zrezygnowanym uśmiechem, po czym sama sobie odpowiedziała - Nie, jasne, że nie wiesz. Co ktoś taki jak ty może wiedzieć? Wyrwałam się stamtąd, jestem tutaj...
- No właśnie! - podniosłam głos o oktawę i ponownie go zniżyłam niemal do szeptu - dlaczego? Co tu robisz?
- Szukam kogoś.
- Kogo?
- To nie jest twój cholerny biznes - syknęła w odpowiedzi, a z jej spojrzenia zniknęło przygnębienie. Wciągnęłam powietrze przez zęby, w całkowitej gotowości bojowej, i wiedziałam, że walka, którą zaraz stoczymy, będzie czymś poważniejszym niż głupim pojedynkiem magicznym. Ważyłyśmy siły swoje i przeciwnika, oceniałyśmy każdy aspekt, od pewności siebie w spojrzeniu i mowie, po coraz krótszy oddech, świadczący o zdenerwowaniu. Drgnęła jej górna warga, mnie prawa powieka, sygnał do ataku.
- Wiesz, że cię nie trawię. I to się raczej nie zmieni.
- Jak wolisz. Mnie to ni grzeje, ni ziębi. - Wzruszyła ramionami.
- Wyniesiesz się stąd?
- Wątpię. Podoba mi się w Magnolii, dlaczego miałabym nie zostać na zawsze?
- Poza Laxusem nikt cię tu nie chce.
- Poza Laxusem są ludzie, którzy mnie potrzebują.
- Ciekawe niby kto?
YOU ARE READING
Fairy Tail - historia Laxusa Gromowładnego
FanfictionPróbując żyć w świecie pełnym hipokrytów sam stawał się jednym z nich, a dusza dawniej nie znosząca ograniczeń, sama zaczęła je sobie narzucać. Czy masz odwagę poznać prawdziwego Gromowładnego boga? "A w ogóle, kim ty, do diabła jesteś i co tu robis...
X. Głupiec. Mag. Pustelnik.
Start from the beginning