23

3.5K 179 12
                                    

- Chodzi o to, co powiedział Malfoy. - westchnął, gdy wyczytał z mojej twarzy, że nie mam pojęcia o co chodzi. - Kiedy powiedział do Ciebie "myślałem, że masz lepszy gust" chodziło mu o to, że jestem półkrwi... - Nie wytrzymam! Dlaczego wszyscy wokół mnie myślą, że status ich krwi ma jakieś znaczenie, albo co gorsza: uważają, że dla mnie ma to ma jakiekolwiek znaczenie? To jakiś żart! Skrzywiłam się, a on znacznie się ode mnie odsunął. - A więc to prawda? - zapytał. Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo kontynuował swoją wypowiedź. - Tego się obawiałem. - rzekł ze smutkiem w głosie. - Dlatego zawsze jak mówiłem o rodzicach nigdy nie wspominałem kim są. Łudziłem się, że się tego nie dowiesz. - załamał ręce i popatrzył na mnie wyczekująco. Odwróciłam się w stronę barierki i oparłam się o nią.

- Rzygać mi się chcę. - syknęłam. Nie widziałam chłopaka, ale daję uciąć sobie rękę, że wzdrygnął się i cofnął o krok.  - Mam dosyć ocenia ludzi przez pryzmat czystości krwi. Mam serdecznie dosyć tego, że ludzie myślą, że jeśli nie są czystej krwi, to nawet na nich nie spojrzę! To bzdura! - serce zaczęło mi przyspieszać, dlatego zrobiłam kilka głębszych oddechów i powoli odwróciłam się w stronę zdezorientowanego Shawna. - Nie przeszkadza mi to, że jesteś półkrwi. - kiedy chłopak usłyszał te słowa, od razu się rozluźnił, podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, ale powstrzymałam go jednym ruchem ręki. - Przeszkadza mi co innego.

- Co takiego? - zapytał gorzko.

- To, że bałeś się powiedzieć mi prawdę. - wyjaśniłam.

- Ja...

- Przemyśl to sobie, Shawn. - nie chciałam go już słuchać... Ruszyłam w stronę lochów.

Wrócę tu, ale z kocem i MP3. Postanowione. Tę noc spędzę na przemyśleniach. W tamtej chwili dziękowałam sobie, że zmusiłam się rano do odbrobienia prac domowych na następny dzień.

***

- Nie pytajcie. - rzuciłam w stronę dziewczyn gdy tylko przekroczyłam próg naszego dormitorium. Chwyciłam koc, odtwarzacz i paczkę Fasolek Wszystkich Smaków. Jak szybko weszłam, tak szybko opuściłam pokój, nie zwracając uwagi na zszokowane i pytające miny moich współlokatorek.

Tym razem skorzystałam z tajnego przejścia, aby niezauważona dotrzeć do Wieży Astronomicznej, błogosławiąc w duchu założycieli Hogwartu za takie udogodnienia. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Znalazłam idealne miejsce, gdzie mogłam oprzeć plecy i jednocześnie mieć widok na szkolne błonia. Księżyc był jedynym źródłem światła i dodawał tej całej scenerii mrocznego uroku. Było idealnie. Ze względu na to, że byłam zdenerwowana, miałam ochotę na coś ostrzejszego, z kopem, więc padło na Mudvayne. Pierwszy utwór jaki zabrzmiał - Dig - całkowicie mnie pochłonął, dzięki charakterystycznemu brzmieniu basu. Potem poleciało jeszcze kilka mocnych kawałków: -1, Just, A New Game i Prod. Z utworu na utwór czułam się coraz gorzej. Gdy usłyszałam pierwsze dźwięki utworu Happy? poddałam się - gwałtownie wstałam i rzuciłam MP3 na koc, na którym co dopiero siedziałam.

- Bycie nastolatką ssie. - pięknie zaczęłam swój wzruszający monolog i już drugi raz tego wieczora oparłam się o barierkę. - O co chodzi? Przecież nie jestem niemiła dla ludzi nieczystej krwi. - pokręciłam głową. - Z reguły jestem niemiła dla każdej obcej osoby... Jej pochodzenie nie ma znaczenia. Wszyscy to wiedzą, a przynajmniej to widzą. Prawda? Prawda, wiem to, przecież mi o tym nieraz mówili. No więc o co chodzi? Mam być dla każdego miła? O nie, nie. Nie ma mowy. Nie zmienię się, bo kilka osób miało jakieś uprzedzenia. - Przekonywałam samą siebie. - Postanowione, przecież ja juz dawno to sobie postanowiłam, to że zawsze będę sobą, choćby nie wiem co. - uśmiechnęłam się samo do siebie. - No dobra Maya, można powiedzieć, że problem obcych mamy z głowy. Ale zostaje sprawa z Shawnem... - i uśmiech sam spełzł z mojej twarzy. - Rozumiem, że może mieć jakieś uprzedzenia w stosunku do arystokracji... Bo w większości przypadków by się sprawdziły, ale do cholery, jestem jego dziewczyną. Dla bliskich mi osób jestem otwarta, więc dobrze wie jaką jestem osobą, jak postępuję... Więc skąd ten strach przed wyznaniem mi prawdy? Nie rozumiem. - przeczesałam ręką włosy. - Nie rozumiem i nie wiem co z tym zrobić. Kurwa. - odbiłam się rękoma od barierki i przekręciłam się o 180 stopni, aby tym razem oprzeć się o nią plecami. - Nienawidzę tego uczucia. Nienawidzę bezradności. - prychnęłam. - I tak muszę czekać na krok Mendesa. Dobrze mi z nim, ale jednocześnie zdaję sobie z tego sprawę, że go nie kocham. - puknęłam się palcem w czoło. - Wiadomo, jestem za młoda na miłość. To nie zmienia faktu, że nie chce, aby ten związek się rozpadł... Przyzwyczaiłam się do niego, do mojego przystojnego Krukona. Do tego jak mnie przytula, całuje. Jak się do mnie uśmiecha, a już tym bardziej jak dla mnie śpiewa, to zawsze przypomina mi jak się poznaliśmy. - na te wspomnienia przeszła mnie fala ciepła. Od razu zrobiło mi się lepiej. - Może jednak wrócę do lochów? - Spojrzałam na zegarek, było dopiero kilka minut po północy. - O, myślałam, że jest środek nocy. - zaśmiałam się cicho. - Tak, tak, lepiej żebym spała w swoim łóżku. Tutaj nie wiadomo, o której się obudzę. - Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Złożyłam koc, wyłączyłam odtwarzacz i udałam się w drogę powrotną.

Heavy // with Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz