12

4.9K 208 94
                                    

- Mówię Ci, Ana, Mike był genialny! Nie spodziewałam się tego po nim. - szłyśmy z przyjaciółką do Wielkiej Sali.

- Ciekawe kto u nas będzie się pojedynkował. - powiedziała Ana.

- Przecież to oczywiste, że ten cały Ciotter. On zawsze jest wszędzie gdzie tylko się da... - Przekroczyłyśmy próg sali i od razu usłyszałyśmy ten irytujący głos, głos Gilderoy'a Lockharta. Powiedział "parę" słów wprowadzających, ale z racji tego, że nielegalnie byłam na spotkaniu starszych klas, kompletnie go nie słuchałam. Zainteresowałam się tym co się działo dopiero, gdy zobaczyłam nauczyciela OPCM i Snape'a po przeciwnych stronach podwyższenia przeznaczonego do pojedynkowania się czarodziei.

- Raz... dwa... trzy... - odliczył Lockhart

- Expelliarmus! - zawołał natychmiast Severus Snape, w wyniku czego Gildek został zdmuchnięty z podwyższenia. Kiedy zobaczyłam go leżącego z rozłożonymi ramionami, nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Z resztą nie byłam w tym sama, Draco i jego ekipa postąpiła tak samo.

Bla, bla, bla i uwaga... Pojedynek pomiędzy Potterem i Malfoyem. No nie powiem... Szok życia.

- Raz... dwa... - zaczął odliczać Gilderoy, ale nie skończył, bo przerwał mu dźwięk uderzenia sosjerki (tak mi się przynajmniej zdawało) o głowę Harry'ego. Brawo, Platyniak.

- Rictusempra! - zaatakował Wybraniec. Draco oberwał.

- Tylko zaklęcia rozbrajające! - krzyknął Gildek.

- Tarantallegra! - wykrztusił leżący Ślizgon, celując w kolana Pottera. Nogi Harry' ego zaczęły dziwnie pląsać.

Finite Incantatem! - zawołał Snape. Koniec przedstawienia.

Potem był czas na ćwiczenia. Rozgromiłam trzy osoby, zanim one zdążyły podnieść dłonie z różdżką. Byli to Hanna Abott, Daphne Greengrass i Johny Load. Już miałam się brać za tego rudzielca, Rona, ale nagle cała sala usłyszała jak Draco wrzasnął w stronę Ciottera:

- Serpensortia! - z zielonego błysku wyłonił się długi, czarny wąż. Był gotowy do ataku.

- Nie ruszaj się, Potter. - wycedził nauczyciel eliksirów do Harry'ego. Gad pełznął w stronę jakiegoś Puchona, już miał atakować, kiedy stało się coś dziwnego. Wąż odwrócił się od chłopaka jak oparzony, po... yyy... "słowach" Wybrańca.

- Wężousty! On jest wężousty! - krzyknął ktoś z tłumu. Zrobiło się zamieszanie, co oznaczało koniec zabawy w Klubu Pojedynków na dzień dzisiejszy.

Z pomieszczenia wychodziłam wraz z Simonem, żartowliśmy sobie z tego, naszymi przeciwnikami muszą być chyba siódmoklasiści, żeby zadziało się coś ciekawego. Po kilku minutach dogoniła nas Eva, pytając:

- Myślicie, że to Potter jest potomkiem Salazara? Że to on otworzył Komnatę Tajemnic? - Popatrzyliśmy na siebie z Davem znacząco i wybuchneliśmy śmiechem. - To znaczy tak, czy nie? - dopytywała Shawn.

- Oczywiście, że nie. - odpowiedziałam, a Simon się uśmiechnął.

- Nie rozumiem Was... - odparła i podreptała w inną strone.

***

Wieczór spędziłam z Aną w jej dormitorium, gadałyśmy o wszystkim, więc gdy od niej wychodziłam było już po ciszy nocnej. Kiedy już szłam po pierwszym piętrze zauważyłam dwóch goryli Platyniaka, wychodzących z Łazienki Jęczącej Marty (skoro już o tym wspominam, to jestem przekonana, że to właśnie ta dziewczyna została zabita przed 50 laty).

Heavy // with Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz