39. Through Natalie's eyes

2.3K 147 6
                                    


- Harry Potter.

Nazwisko wypowiedziane przez Dumbledore'a zszokowało wszystkich. Derric coś krzyknął, paru innych mu zawtórowało. Podobnie jak większość zebranych, spojrzałam na Gryfona z mojego rocznika. Szok na jego twarzy nie mógł być udawany, sam nie miał pojęcia, co się działo. Został wywołany ponownie, a Granger pchnęła go w stronę stołu nauczycieli; po chwili zniknął za bocznymi drzwiami. Zaraz po tym dyrektor kazał nam wrócić do dormitoriów; nie zamierzałam się przepychać, więc poczekałam, aż prawie wszyscy opuszczą Wielką Salę, dopiero później wstałam i ruszyłam do wyjścia.

- Hogwart zwiększa sobie szanse na wygraną? Dobrze, że ja zostałam u Karkarowa, my przynajmniej gramy uczciwie.Obróciłam się powoli w stronę wąskiego korytarza, znajdującego się tuż przed zejściem do lochów. Tę rudą burzę włosów poznałabym wszędzie, mimo że nie widziałyśmy się od paru lat. Oprócz nas dwóch nie było tam nikogo innego - wszyscy zdążyli już najwidoczniej dotrzeć do pokoi.

- Fannemel.

- Sanders.

- Nie za młoda na zabawy w takie turnieje?

- Nikt mi kibicować Krumowi nie zabronił - wzruszyła ramionami - Nasz Dyrektor nie miał nic przeciwko.

- Nic dziwnego, zawsze potrafiłaś się wepchnąć tam, gdzie cię nie chcieli.

- I mam z tego korzyści. Ty za to umiesz jedynie sprowadzać na siebie kłopoty.

- Na ciebie też zaraz sprowadzę. - warknęłam, wyciągając różdżkę; refleks dziewczyny jak zwykle nie zawiódł, ona również celowała już we mnie, gotowa wypowiedzieć zaklęcie. Pokonałabym ją. Tym razem nie dałabym jej tej satysfakcji; wiedziałam, że jestem w stanie jej to udowodnić. Wściekłość mnie napędzała, czułam przyjemny dreszcz idący od różdżki w górę ramienia i już otwierałam usta, by wypowiedzieć zaklęcie, kiedy zobaczyłam przed sobą...

- Malfoy? - Skonsternowana opuściłam różdżkę, widząc przed sobą jasnowłosego chłopaka.

- Sama sobie nie poradzisz, Sanders? - Już miałam odpowiedzieć tej rudej małpie, kiedy Ślizgon stwierdził:

- Raczej po prostu ma ciekawsze rzeczy do roboty niż użeranie się z dzieciakami z Durmstrangu. Odnoszę wrażenie, że tylko Krum jest coś u was wart. - Nie ukrywałam satysfakcji, widząc, że dziewczyna nie potrafiła mu odpowiedzieć. Prychnęła tylko i oddaliła się, idąc w sobie tylko znanym kierunku.

Uwaga Malfoya nieco mnie uraziła: w końcu znałam trochę ludzi ze szkoły Karkarowa i bardzo ich lubiłam, ale mimo to cieszyłam się, że udało mu się odrobinę uspokoić sytuację. Jeśli chodzi o Fannemel, to mogę jej przecież pokazać swoją wyższość w każdej chwili, ale najlepiej nie w szkole - nie zamierzam tracić punktów dla Slytherinu, a wszyscy wiedzą, że Dumbledore chce, by nasze szkoły się „zjednoczyły". Lepiej mu teraz nie podpadać.

- Co jest? - zapytałam, kiedy już trochę ochłonęłam.

- Nie widziałaś gdzieś Trevelyn?

- A na co ci ona?

- Po prostu mi powiedz, czy wiesz, gdzie jest - odparł, przewracając oczami - Na pewno nie ma jej w dormitorium, przynajmniej nie było, kiedy tam byłem dziesięć minut temu.

- Ja też nie wiem, ale widziałam, że była całkiem wkurzona i chyba wychodziła z sali z Bolem. Może poszli trochę pograć? Sprawdzałeś na boisku?

- Jeszcze nie, dzięki. - skinęłam mu głową i zamierzałam udać się do dormitorium, kiedy Malfoy odezwał się ponownie:

- Kto to właściwie był?

- Dawna znajoma. - odparłam, czując powoli rosnącą irytację na wspomnienie o niej. Chłopak, widząc moją reakcję na swoje pytanie, postanowił nie drążyć tematu i odszedł w przeciwnym niż ja kierunku.

Heavy // with Draco MalfoyWhere stories live. Discover now