6

8.9K 304 352
                                    

W środę po zajęciach poszłyśmy z Natalie trochę pograć na boisku. Musiałyśmy odetchnąć po eliksirach ze Snapem. Lubię ten przedmiot, jestem w nim dobra, ale dzisiaj nasz opiekun stwierdził, że zrobi nam lekcję wyłącznie teoretyczną: tylko pisanie i jego gadanie, to mega wyczerpujące.
Ja byłam na pozycji ścigającej, a Sanders obrońcy. Fajnie, że dowiedziałam się, że jest fanką quidditcha - w końcu mogłam pograć z jakąś dziewczyną. To miła odmiana, bo jak grasz z chłopcami, to muszą za wszelką cenę pokazać, jacy to oni są wspaniali. A z Natalie mogłam najzwyczajniej w świecie potrenować i pogadać przy okazji:

- Całkiem nieźle sobie radzisz! - zagadnęłam, jednocześnie rzucając kafel w jej stronę.

- Dzięki! Nauczył mnie starszy brat Matt. Ale na ogół gramy we trójkę: ja, Matt i Jake, który jest najmłodszy. - Obroniła.

- To świetnie! A co z tym starszym bratem, chodzi do nas do szkoły, czy już skończył? - Kolejny rzut, tym razem celny.

- Nie i nie. On uczęszcza do Durmstrangu.

- Durmstrangu? Dlaczego akurat tam? Przecież to mega daleko.

- A co, Ty nie wiesz? - zapytała mnie zdziwona.

- Czego nie wiem? - zatrzymałam się, żeby gra mnie nie rozproszyła przy rozumowaniu.

- Przecież ja przez większość czasu mieszkałam w Szwecji! - odparła jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.

- Wow! Nieźle! - powiedziałam z podziwem. - Dobra, jeszcze dziesięć minut i spadamy, bo umówiłam się z Blaisem.

- Czyli Wy tak na poważnie?

- No a co? Raz się żyje.

***

Weszliśmy z Blaisem do Wielkiej Sali, trzymając się za ręce. Moja ekipa nie mogła powstrzymać się od gwizdania, chociaż jesteśmy już parą od ponad miesiąca. Całą szóstką (a w sumie to siódemką, jeśli liczyć Zabiniego) umówiliśmy się tutaj na małe spotkanko, aby ostatecznie zakończyć cierpienia naszej towarzyszki - Evy. Cały czas narzekała na całą tę sytuację z Mikem i Dominique...

- I co, Owieczko, masz już kogoś nowego na oku? Zbliża się już koniec roku szkolnego. Nie ma na co czekać. Zapomnij o moim bracie. Mówiłam Ci od początku, że nie warto. To burak. - mówiąc to przysiadłam się z Blaisem do przyjaciół.

- No co Ty, Maya, nie znasz Evki? Już pewnie ugania się za pięcioma nowymi. - wtrącił Johny.

- Ej no! - blondynka się oburzyła.

- Czterema? - dopowiedział Simon. Dziewczyna przecząco pokręciła głową.

- No daj spokój! Musi być ich przynajmniej trzech. - zawołał rozbawiony Andrew. Czy to nie dziwne, że tylko faceci wyliczali Evie nowe obiekty westchnień?

- Nie, nie, nie i jeszcze raz nie!

- Shaaawn... - chciała się upewnić Ana.

- No dobra już, dobra. Może znajdzie się ze dwóch. - pękła w końcu. Mamy to. Na dobre już zapomni o moim bracie.

- Opowiadaj! - Durst zachęciła przyjaciółkę do zwierzeń.

***

No i mamy, stało się - uczta kończąca rok szkolny. Jeszcze tylko przemówienie dyrka, kolacja i lecimy pakować nasze kufry.

- Chciałbym uroczyście pożegnać uczniów, którzy właśnie ukończyli swoją naukę w Hogwarcie. - bla, bla, bla... - Mam nadzieję, że wypoczniecie odpowiednio podczas wakacji, aby w przyszłym roku powrócić w pełni sił. Głodni wiedzy. - bla, bla, bla... - W tym roku Puchar Domów wygrywa... - Wow, w końcu coś ciekawego. No dawaj, wysłów się, dziadku. - SLYTHERIN! - Dumbledore klasnął i wystrój sali się zmienił. Przeważały barwy naszego domu.

Heavy // with Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz