46

2.9K 180 27
                                    


Wstałam i zobaczyłam, że żadnej dziewczyny nie było już w dormitorium.

- Super, jak znowu chcą mi zrobić imprezę niespodziankę z samego rana, to ja podziękuję. - mruknęłam pod nosem, uświadamiając sobie, że dzisiaj są moje urodziny. Z racji tego postanowiłam ubrać się trochę bardziej dziewczęco, w końcu piętnaście lat ma się tylko raz w życiu. Postawiłam na ciemne dżinsy z wysokim stanem, bordową koszulową bluzkę, którą oczywiście wsadziłam w spodnie i szare botki na średnim obcasie oraz zdecydowałam się na trochę ostrzejszy niż na co dzień makijaż, i rzecz jasna, ubrałam z dziesięć pierścionków. Przyznam, że od balu, nie spotyka się mnie bez biżuterii na dłoniach. Nie dosyć, że według mnie świetnie to wygląda, to jeszcze może zastąpić kastet, jeśli przyjdzie taka potrzeba. 

Kiedy podążałam do salonu, trzymałam kciuki, żeby nie było żadnego śpiewania "sto lat". Udało się, czekały na mnie tylko najbliższe osoby ze Slytherinu, które złożyły mi krótkie, ale szczere życzenia i dały wspólny prezent - kolejne pierścionki! Byłam taka szczęśliwa, były idealne; różnorodne: małe, duże, średnie, z oczkiem, gładkie, podwójne - prezent ideał. 

- To co, idziemy na śniadanko? - zapytałam cała w skowronkach.

- Jasne, my idziemy, ale Ty - wskazał na mnie palcem Draco - Ty nie idziesz.

- Co masz na myśli? - zapytałam zdziwiona.

- Ty będziesz niesiona - odarł obojętnie. - Chłopcy - na zawołanie Malfoya przybliżyło się do mnie trzech chłopaków: Blaise, Pucey i Nott - Trzymaj się mocno. - poradził, po czym wypchnął mnie mnie za drzwi i zanim się obejrzałam byłam niesiona przez czterech chłopa niczym na tronie.

- Przesadzacie. - zapiszczałam. 

- Dokładnie - powiedział gdzieś od spodu Draco. - O to chodzi, w końcu jesteś z księciem Slytherinu. - nie widziałam jego twarzy, ale stawiam tysiąc galeonów, że uśmiechnął się pod nosem. Mimowolnie przewróciłam oczami.

- No to prowadźcie, kochani. - zawołałam z uśmiechem.

Gdy weszliśmy w taki sposób do Wielkiej Sali, wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę.

- Ej, stary, czy to nie Twoja siostra?! - usłyszałam zaskoczony głos Chesa, gdzieś od strony stołu Gryffindoru. 

- Ty, no masz rację! - to zdecydowanie był głos Mike'a. - Ej, siostra, co tam na górze słychać? - krzyknął do mnie brat.

- Zdecydowanie Ciebie. - zawołałam rozbawiona.

- No i dobrze, więc mam nadzieję, że teraz też nas usłyszysz! - O nie! Widziałam, że szturchnął swoją dziewczynę i Airey'a, a ten swoją dziewczynę... Będzie źle! No i wykrakałam, zaczęli śpiewać:

Sto lat, sto lat, sto lat niech żyje nam, 

Jeszcze raz i jeszcze raz niech żyje nam 

Sto lat, sto lat niech żyje nam
Sto lat, sto lat, sto lat niech żyje nam, i już.

Kilka osób się dołączyło, co jeszcze bardziej mnie przeraziło. Jestem pewna siebie, ale to już była przesada, to zwykłe urodziny, a oni się zachowywali jak na jakimś ślubie, zgaduję, że zrobiłam się czerwona jak burak, co niesamowicie rozbawiło Dracona, kiedy już zdecydowali się opuścić mnie na ziemię.
 

- Kiedyś ich zabiję, obiecuję. - mruknęłam do siebie. Spodziewałam się jednak, że to nie koniec niespodzianek i miałam rację. Okazało się, że postawili mnie przed miejscem przy stole, gdzie były już przygotowane płatki, nie miałam pojęcia, o co chodzi, ale jak już zajęłam miejsce i spojrzałam do miski zauważyłam, że płatki pływające w mleku układały się w napis: "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, MAYU!". - Jakie to cudne! - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać. W życiu nie pomyślałabym, że wpadną na taki pomysł. - Jesteście cudowni, wszyscy!

Heavy // with Draco MalfoyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt