15

5K 209 89
                                    

Pomijając historię magii, z której dostałam P (powyżej oczekiwań), resztę przedmiotów zaliczyłam na W (wybitny); przyznam, że z zielarstwa​ tylko dzięki Johny'emu, a z astronomii, dzięki Natalie. Nie żebg robili za mnie zadania czy pisali wypracowania, ale po prostu bardzo mi pomogli w nauce i w zrozumieniu niektórych tematów. Więc ostatecznie zakończyłam rok szkolny na lepszym poziomie niż Eva! Kij jej w dupę! Dziewczyna zaprzepaściła naszą kilkuletnią przyjaźń ze względu na swoją "dumę", czy coś.
Zadecydowałyśmy, że od przyszłego roku Pancy zamieni się z Natalie pokojami. Czyli Shawn będzie trzymała się bardziej z Moniką, a ja nie będę musiała już znosić tej parszywej mopsici klejącej się do Draco, i  - dzięki obecności Sanders - nie będzie mi się nudziło.
Podczas pożegnalnej kolacji, już po końcowym przemówiniu dyrektora Dumbledore'a dowiedziałam się co nieco o tym, gdzie pobiegł Harry i Ron po mojej (potem się okazało) jakże błyskotliwej wypowiedzi. Otóż zorientowali się, że chodzi o Bazyliszka, który zabija wzrokiem... No chyba, że spojrzy się w jego ślepia poprzez odbicie, wtedy zostanie się tylko spetryfikowanym. Pełzał sobie przez większość roku w rurach i kanałach naszej szkoły, bo jakaś głupia pierwszoroczniaczka pod wpływem dziennika sprzed 50 lat, który był własnością Toma Marvolo Riddle'a (znanego raczej jako mrocznego Lorda Voldemorta), otworzyła Komnatę Tajemnic. Gratulacje... co za głupota. Ostatecznie Ciotter uratował tę małą, zabił bazyliszka i zniszczył dziennik, uwalniając tym Hogwart od zgrozy pochodzącej z komnaty i takie tam bla, bla, bla; jak zawsze - Wybraniec nas uratował, pomogli mu przyjaciele, bla, bla, bla. Jedyne co mnie zaskoczyło to to, że gdy wychodziłam z pociągu na peronie 9 i 3/4 ta wścibska Złota Trójca przyszła mi podziękować.
Nie można też było zapomnieć o radości, która towarzyszyła wszystkim "po powrocie do życia" naszych spetryfikowanych znajomych! Kiedy wrócili do normalnego funkcjonowania został już tylko tydzień drugiego semestru, więc dla ich komfortu odwołano egzaminy końcowe. Chwała Bogu! Szczególnie cieszyłam się na powrót Andrew, ale przyznam, że po całej tej akcji, zakumplowałam się też z Alice.

***

Właśnie przebierałam się w coś luźniejszego, żeby pojść do naszej domowej sali treningowej, aby poćwiczyć przed kolejnym obozem tanecznym, na który miałam  jechać już za 3 dni, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi mojej garderoby.

- Proszę wejść. - Po sekundzie usłyszałam otwierane drzwi, ale się nie pofatygowałam, żeby sprawdzić kto to.

- Ktoś przyszedł do panienki. - powiedziała pokornie jedna z naszych domowych skrzatek. Obróciłam się w jej stronę. To Liara.

- Dziękuję, Liaro. Przekaż mojemu gościowi, że już schodzę. Możesz również zaproponować herbatę czy coś. - Skrzatka przytaknęła.

- Coś jeszcze, panienko?

- Proszę, powiedz mi jeszcze, gdzie moją rodzinę wywiało.

- Państwo Trevelyn są na balu charytatywnym zorganizowanym przez Ministerstwo Magii, natomiast brat panienki wyszedł około godziny temu do panny Lepore, a siostra jest na zakupach z przyjaciółkami.

- Aha. Dziękuję. Możesz już iść. - uśmiechnęłam się do niej lekko. Lubiłam nasze skrzaty, dlatego traktowałam je bardziej jako pomoc domowa, niż jako służących.

Po trzech minutach schodziłam już po schodach.

- Andrew! - zawołałam, gdy zobaczyłam chłopaka siedzącego na kanapie w salonie i popijającego herbatę. - Co Cię do mnie sprowadza, hmm? - uśmiechnęłam się szeroko i przysiadłam się do niego, patrząc mu w oczy.

- Cześć, Mayu! - Odłożył filiżankę na stoliczek stojący przy kanapie i przytulił mnie na przywitanie. - Jeśli Ci nie przeszkadzam, to chciałbym z Tobą porozmawiać. - uśmiechnął się blado i spuścił wzrok. - No wiesz, o tym o czym mieliśmy rozmawiać na Wieży Astronomicznej, kiedy mnie... ten... no... spetryfikowało.

Heavy // with Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz