24,5. Skrawek normalności

8.3K 539 166
                                    

Nie byłam pewna co się właśnie działo. Cisza, która zapanowała mogłoby wskazywać na to, że zostaliśmy przyłapani na czymś złym, ale przecież tylko się pocałowaliśmy. Z drugiej strony miny domowników wyglądały na pozytywnie zaskoczone.

Jako pierwsza odezwała się Charlotte, a słowa skierowała do swojego męża.

- 50 dolarów - zażądała, po czym wyciągnęła rękę w jego stronę, nie przestając się do nas uśmiechać.

Fane wyglądał na tak samo zmieszanego jak ja. Kobieta chyba to zauważyła, bo zaraz pośpieszyła z wyjaśnieniami.

- Ojciec obstawił, że wpadniecie w przyszłym miesiącu, ja dałam czas do końca tygodnia.

- Jesteście bezczelni - zaśmiał się chłopak. Nie wywarło to na nim takiego szoku jak na mnie. Czy on spodziewał się czegoś takiego po własnych rodzicach? Jeśli mój ojciec przyłapał by mnie na pocałowaniu chłopaka, mogłabym zamawiać trumnę.

- Pierwsza wersja zakładu była, na czym was przyłapiemy - wtrącił Nathan, a ja otworzyłam szerzej oczy. Szatyn również się spiął, co wywołało jeszcze większe rozbawienie u jego ojca. - No już nie bądź taki święty.

Zaraz podszedł do nas Ben.

- Fane, jak złamiesz jej serce, to ja ją będę pocieszał, wiesz? - oznajmił, czym chwyciłby mnie za serce, gdyby nie szok, w jakim się obecnie znajdowałam

- A Lila? - spojrzał na niego z politowaniem starszy brat.

- Lila jeszcze może poczekać, ale Maeve ma swoje lata - westchnął Ben, a mi opadły ręce.

- Co proszę? - wtrąciłam.

- No co, kręcą mnie kujonki - wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic. Czułam się podrywana.

- Ben, do cholery, ty masz dziesięć lat i startujesz właśnie do mojej dziewczyny - zganił go Fane, ale nie udało mu się powstrzymać śmiechy, bo po chwili parsknął pod nosem.

O mój boże. Jak ja się spięłam. Stałabym pewnie jak słup soli jeszcze przez jakiś czas, ale Charlotte zdecydowała się do nas podejść i mnie wyściskać.

- Zawsze chciałam mieć córkę - szepnęła mi do ucha.

- Słyszałem! - odparli chórem Fane z Benem.

Spojrzałam na zegarek. Zaraz miałam rozpocząć pierwsze korki. Poinformowałam chłopaka, że pójdę do jego pokoju się przygotować, a on postanowił mnie odprowadzić. Oboje chcieliśmy uciec od tej krępującej sytuacji.

Kiedy znaleźliśmy się sami, wypaliłam bez zastanowienia.

- Jestem twoją dziewczyną?

Musiałam zadać to pytanie, bo nurtowało by mnie do końca dnia. Byłam pewna, że użył dokładnie tego słowa, a przecież nie musiał. Czy szło za tym coś więcej?

- Tak mu tylko rzuciłem, żeby dał spokój - odparł Reynolds. Był dużo bardziej rozluźniony niż ja.

- Oh, rozumiem - mruknęłam.

Stałam przed chłopakiem, a kiedy uniosłam wzrok do góry, zobaczyłam, że się cały cieszy.

- No co?

- A co, chciałabyś być? - spytał.

- To pytanie o zmianę stanu rzeczy czy czysta ciekawość?

Nie byłam pewna, jaką odpowiedź chciałabym usłyszeć.

Fane położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie lekko do siebie.

- Możesz myśleć co chcesz, ale dobrze wiesz, że to coś więcej - ruchem podbródka wskazał na mnie, potem na siebie, podkreślając, że chodzi mu o nas. - Mogę przed tobą klęknąć i spytać się ,,Maeve LeBlanc, czy zostaniesz moją dziewczyną?'', aczkolwiek jeśli mam być szczery, wolałbym sobie oszczędzić tych kompromitacji.

bladeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz