8,5. Druga szansa

6.7K 388 42
                                    

Will tak jak obiecał mi we wtorek, odebrał mnie spod domu mojego ostatniego ucznia. Wsiadłam do jego auta i skuliłam się na fotelu pasażera.

- Dużo ma być osób? - zagadałam, żeby przerwać ciszę, jaka nam towarzyszyła, chociaż nie uważałam jej za niezręczną.

- Mniej, niż ostatnio - odpowiedział Will, skupiając wzrok na krętej drodze.

Po piętnastu minutach zbliżyliśmy się do terenu Parku. Przejechaliśmy przez całą długość głównego parkingu, po czym wjechaliśmy w drogę między drzewami, która prowadziła na jego druga część.

Próbowałam znaleźć znaki mówiące o dodatkowym miejscu do zaparkowania przy Narodowym Parku Banff, ale żadnych nie widziałam. Może przykrył je śnieg, a może ktoś nie dopilnował oznakowania, które jak najbardziej by się tu przydało. Mogłam się założyć, że żaden turysta nie wpadłby na to, że droga którą właśnie jechaliśmy gdziekolwiek prowadzi.

Zza drzew wyłoniła się ogrodzona przestrzeń, kilka latarni oświetlało zaśnieżony plac. Na środku stały dwa auta obok siebie, a przy nich kilka osób.

Will jechał w ich stronę, ale po chwili zatrzymał się i wrzucił wsteczny bieg, po czym zaczął wykonywać szybkie ruchy kierownicą.

- Czemu wykręcasz? - spytałam.

- Parkuje - oznajmił.

- Ale cały parking jest wolny, nie możesz stanąć po prostu obok tamtych aut? - byłam trochę zdezorientowana, bo nie wiedziałam co chłopak chce osiągnąć.

- Pozwól mi działać - kontynuował spokojnym głosem.

Wkrótce potem Will ustawił auto. Wysiedliśmy i przywitaliśmy się ze wszystkimi, którzy akurat stali przy dwóch pozostałych autach. Jedna z tych osób był Hugo Smith. Posłał mi swój czarujący, chociaż lekko nieśmiały uśmiech, a ja odpowiedziałam mu tym samym. Nie zamierzałam jednak wspominać mu o kwiatku, a raczej tym, co dzięki Reynoldsowi z niego zostało.

- Maeve, weź poduszkę pod tyłek z tylnego siedzenia - krzyknął Will z drugiej strony auta.

Prośba chłopaka trochę mnie zaskoczyła, ale zrobiłam to o co poprosił.

- Co mam z nią zrobić? - spytałam, gdy podeszłam z nią do niego.

- Daj - wyciągnął rękę w moją stronę, a ja dałam mu podkładkę. Chłopak ułożył ją na dnie bagażnika, a następnie zaprosił mnie gestem dłoni do środka. - Siadaj.

Uśmiechnęłam się będąc pod lekkim wrażeniem, bo uświadomiłam sobie, jak będziemy spędzali czas. Będziemy wszyscy siedzieć w bagażnikach aut, dlatego stały tyłem do siebie!

Naprzeciwko stał tyłem do nas pick up, który miał nadbudowę. Klapa była otworzona i tworzyła sporo miejsca do siedzenia, a w dodatku dach nadbudowy pełnił taką samą rolę jak podniesione bagażniki osobówek. Po lewej stał SUV, a przy nim Hugo. Szukał czegoś w środku bagażnika, ale w końcu zajął miejsce siedzące .

Obok kręciła się też jakaś dziewczyna.  Była ubrana cała na czarno, na nogach miała ciężkie martensy , a spod czapki wystawały jej długie blond włosy. Zajęła miejsce obok Smitha, a gdy podniosła głowę i zobaczyłam jej twarz, wzdrygnęłam się aż ze zdziwienia.

- Sam? - nie zdołałam ukryć szoku.

- O, hej. Niespodziewałam się ciebie tutaj - rzuciła miło dziewczyna. Nie wydawała się zaskoczona wbrew temu co powiedziała, a przynajmniej nie tak jak ja.

- Ja ciebie też nie. Zadajesz się z hokeistami? - spytałam White.

Właściwie trochę źle sformułowałam pytanie. Powinnam się spytać, czy Samantha zadaje się z kimkolwiek, bo poza towarzystwem Owena, który był jej partnerem w parze na treningach łyżwiarskich, nie widywałam jej w towarzystwie kogokolwiek innego. Była zdecydowanie typem samotniczki, nawet większym ode mnie.

bladeWhere stories live. Discover now