10. Kobieca determinacja

6.7K 425 69
                                    

Sobota:

Nawet się nie oszukiwałam, że wstanę dzisiaj wyspana. Nie dość, że do domu wróciłam o czwartej nad ranem, to przez kłótnię z Reynoldsem i to, czego się dowiedziałam nie mogłam zasnąć. Oczy udało mi się przymknąć jak już robiło się jasno, a budzik nie miał dla mnie litości, gdy zadzwonił po ósmej.

Byłam padnięta. Miałam ochotę zakopać się w kołdrę i odespać pół życia, ale obowiązki wzywały. To, jak się teraz czułam przypomniaało mi tylko, czemu nie imprezowałałam.

Zrobiłam sobie jedzenie do pudełek na cały dzień. Rozkład dnia był taki, jak co weekend. Do południa zajęcia na lodowisku, potem kilka korepetycji, a resztę dnia zamierziałam poświęcić bratu.

Korepetycje... Miałam zajęcia z Benem, a od tego tygodnia również z Fane'em, co oznaczało, że nie uniknę go dzisiaj. Nie byłam przygotowana na tak szybką konfrontację z nim. Nie po tym, co powiedział kilka godzin temu.

***

Nie zdziwiło mnie to, że przez pierwszą połowę dnia myśli, które mi towarzyszyły, krążył wokół Reynoldsa. Uświadomiłam sobie jednak, że muszę z nim porozmawiać. Musi mi wyjaśnić, co miał na myśli i co nim kierowało. Rzucił sobie monolog od niechcenia, a to ja nie mogłam teraz na niczym się skupić.

Kiedy przyszłam pod dobrze mi znany adres, Ben i Pani Grimms kręcili się p parterze, ale starszego Reynoldsa nigdzie nie było. Jeśli planował olać korki, o które sam mnie niemal błagał, to wściekłabym się na niego. Mógłby chociaż dać znać, wcisnęłabym na jego miejsce kogoś innego.

Po godzinie ćwiczeń z Benem byłam wykończona psychicznie. Nie mogłam się skupić na tym co chłopiec pisze, przez co momentami to on poprawiał mnie, zamaist na odwrót. Myślałam tylko o tym idiocie i fakcie, że potrzebuję wyjaśnień.

Młody skończył swoje zajęcia i wtedy po schodach zczłapał się jego starszy brat. Trzymał pod pachą zeszyt i zbiór zadań, w drugiej telefon, w którym coś stukał kciukiem. Stanął przy stole, rzucił zeszytem i klapnął na krzesło. Ani razu nawet na mnie nie spojrzał, za to ja wbijałam w niego surowe spojrzenie.

— Mam pytanie do jednego przykładu - zaczął. Serio? Tak się teraz palił do nauki?

- Fane, możemy...- zaczęłam zdeterminowana, żeby poruszyć z nim temat poprzedniej nocy.

- Wychodzi mi inny wynik niż w odpowiedziach - przerwał mi. - Ale nie mogłem znaleźć błędu.

- Pokaż - westchnęłam. Może jak się zmęczy zadaniami, to po korepetycjach będzie chętniejszy do rozmowy.

***

Nie był chętniejszy do rozmowy.

- Możemy pogadać? - spróbowałam ponownie, ale chyba nie byłam zbyt przekonująca.

- Sory, ale muszę się ogarnąć, bo zaraz wychodzę - mruknął.

Poderwał się i wyszedł z jadalni tak szybko, że nie zdążyłam zamknąć nawet książki. Patrzyłam w puste miejsce, które jeszcze przed chwilą zajmował chłopak i nie wiedziałam co zrobić.

Wychodzi? Może jeszcze na imprezę, pewnie mało im było po wczoraj. Wydało mi się to całkiem możliwe, w końcu hokeiści mieli kondycję nie tylko na lodowisku.

bladeWhere stories live. Discover now