9. Vision Night Club

6.8K 406 68
                                    

Piątek:

Spędzając środowe popołudnie w Banff dużo rozmawiałam z Sam i musiałam przyznać, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Wymieniłyśmy się numerami i nie sądziłam, że tak szybko okaże się to świetnym pomysłem. Kiedy przyszło mi do naszykowania ubrań na dzisiejsze wyjście do klubu, zrozumiałam, że nie mam w swojej szafie dużego wyboru poza luźnymi swetrami, bluzami i dżinsami.

Napisałam więc do White, a ta poprosiłą Hugo, by podrzucił mi kilka jej bluzek, kiedy przyjdzie ze swoją młodszą siostrą na lekcje na lodowisku. Przed południem chłopak przekazał mi ,,przesyłkę'' od blondynki, ale dopiero teraz miałam czas przymierzyć proponowane stroje. Nie martwiłam się rozmiarem, bo obie byłyśmy drobne. Bardziej zastanawiała mnie ostatnia zmiana stylu Samanthy, i jak się okazało, słusznie.

Wszystkie bluzki odsłaniały więcej, niż by przykrywały. Dostałam rumieńców na sam ich widok. Pierwsza była welurowym topem z bardzo głęboko wyciętym dekoltem w literę V i wiązaniem wokół szyi. Druga miała długi rękaw, ale była cała z siateczki. Myśl, że miałabym mieć pod nią tylko stanik była dla mnie niedorzeczna. Ostatni top był czarny i na cieniutkich ramiączkach, które wiązały się na plecach pozostawiając je praktycznie całe nagie.

Zdecydowałam się na pierwszą opcję. Do tego dobrałam czarne dżinsy z wysokim stanem i skórzaną kurtkę. Chciałam zasłonić jak najwięcej.

Poszłam w ustalone miejsce, skąd miał mnie zabrać Will, bo nie chciałam, żeby podjeżdzał pod mój dom. To by było zbyt ryzykowne mając ojca alkoholika. Chłopak był punktualnie, więc na miejscu również znaleźliśmy się o czasie.

Wkrótce po nas zjawił się Hugo ze swoją chyba już oficjalnie dziewczyną. Potem Jacob i Brad McGregor, Devon i Fane, który od razu zaczął mierzyć mnie morderczym spojrzeniem, więc i ja nie pozostałam mu dłużna.

W końcu wszyscy, którzy mieli do nas dołączyć już byli.

Przed nami była spora kolejka ludzi. Pobiegłam wzrokiem na jej koniec, pod samo wejście. Stało tam dwóch ochroniarzy, którzy wpuszczali kolejno przez bramki.

Nad wejściem wisiał wielki turkusowy led z napisem vision, a pod nim drukowanymi literami, również świecącymi jaskrawym światłem słowa night club. Wyglądało to zachęcająco i wcale nie tandetnie, czego można by było się spodziewać po takim neonie.

- Wejdziemy w ogóle przed północą? - Spytałam cicho Willa, a ten się zaśmiał.

- Nie martw się, znamy tu kogo trzeba - puścił mi oczko i pociągnął za sobą.

Przede mną szedł McGregor, Devon i Fane. Reszta grupy była za nami. Chłopaki podeszli do ochroniarzy, zbili z nimi męskie piątki i zaczekali, aż ci otworzą nam bramki.

- Canmore Hockey Team - szepnął mi do ucha Trenbley i wszystko stało się jasne.

Parę osób z kolejki krzyknęła coś oburzona i wcale im się nie dziwiłam. Sama byłam pod wrażeniem, gdzie sięgają przywileje hokeistów. W końcu byli dumą naszego miasteczka.

Weszliśmy do środka, zostawiliśmy kurtki w szatni i całą grupą przeszliśmy do baru. Rozglądałam się wokół nie mogąc powstrzymać ciekawości. Było ciemno, ale ledowe oświetlenie i światła reflektorów z parkietu dawały ciemnoniebieską poświatę.

Bar był podświetlony, a ściana za barmanami obłożona szkłem i różnymi alkoholami. Obok baru szedł korytarz prowadzący do toalet, jak można było wywnioskować po oznaczeniach. Parkiet był spory, chociaż jeszcze nie w pełni zapełniony, a po jego drugiej stronie na podwyższeniu była DJka. Na jednej ze ścian był powieszony neon z nazwą klubu, taki sam jak przed wejściem, a pod nim stały na platformie skórzane kanapy i stoliki, oddzielone bramkami. Prawdopodobnie strefa VIP.

bladeWhere stories live. Discover now