13. Radykalne kroki

6.5K 386 108
                                    

Obiecałam sobie już żadnych więcej wyjść. Co właśnie robiłam? Czekałam, aż ojciec schleje się na tyle, by po zaśnięciu nie obudziło go moje wyjście. Starałam się zostawiać brata, gdy Harold był nieprzytomny, ale Mikey poszedł już spać. Wiedziałam też, że pewnie zwinę się wcześniej. Nie miałam zamiaru siedzieć do białego rana.

Stan mojej szafy pozostawał niezmienny, a z pożyczonych od Samanthy bluzek została mi już tylko ta z cienkiej czarnej siateczki. Spojrzałam na nią spod łba i miałam wrażenia, że ze mnie drwi.

Była chyba moją jedyną opcją, więc wyciągnęłam z szuflady czarny, koronkowy stanik, trochę zmęczony życiem, ale nadający się pod inny materiał. Chwyciłam jeszcze spodnie z niskim stanem i poszłam pod szybki prysznic.

Było po godzinie dziesiątej Wieczorek, kiedy mój telefon zawibrował.

Od: Kretyn Idiota
Wychodzisz?

Zmarszczyłam brwi. Pomylił się czy co? Coś mnie jednak podkusiło, żeby wyjrzeć przez okno. Odsunęłam lekko zasłonę i zobaczyłam stojącego na ulicy znajomego Suva. Jasna cholera.

Jak oparzona chwyciłam za skórę, narzuciłam na siebie zimową kurtkę, a czapkę i szalik wzięłam pod pachę. Zamknęłam za sobą drzwi, klucze schowałam do kieszeni i ruszyłam w stronę auta. Wsiadłam szybko na miejsce pasażera, trzasnęłam drzwiami i odwróciłam się wściekła w stronę chłopaka.

- Co ty wyprawiasz? - wysychałam wściekła.

- Tak dziękujesz za podwózkę?

- Nie prosiłam cię o nią.

Boże, gdyby ojciec zobaczył, że gdzieś wychodzę. I to jeszcze z jakimś chłopakiem... nie, nawet nie chciałam o tym myśleć.

Chłopak odpalił auto, a ja przeczesałam włosy jedną ręką i z westchnięciem opadłam na fotel pasażera. Kątem oka widziałam, że wpatruje się w mój lewy profil.

- Co się gapisz?

- Jesteś bardzo niemiła - odparł tonem urażonego dziecka. - Udzieliło ci się chyba od White?

- Bardzo śmieszne - mruknęłam.

Okej, może nie byłam najprzyjemniejsza w tym momencie, ale to dlatego, że wyrwał mnie tak znienacka z mojego trybu. No i zdenerwowałam się, co by się stało, gdyby ojciec mnie nakrył.

- Zostawisz tu auto na noc?

- Nie będę dzisiaj pił

- Wow, serio?

- Nie chce przeleżeć ostatniego wolnego weekendu z kacem

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy do wejścia. Fane przywitał się z każdym po kolei zbijając piątki, ale ja starałam się pozostać w jego cieniu. Nie lubiłam być w centrum uwagi. Na szczęście mało kto zwrócił na mnie uwagę.

Dopiero gdy weszliśmy do kuchni zobaczyłam dobrze znane mi twarze. Hugo siedział na blacie, a pomiędzy jego nogami stała oparta o plecy Smitha Samantha. Obok był Brad i Jackson McGregor'owie, dalej Devi, organizator, a z zza niego wyłonił się Will.

- Siema, jesteście - odparł ten ostatni i podszedł do nas.

- Hej - uśmiechnęłam się do wszystkich i odgarnęłam kosmyk włosów za ucho.

- Wyglądasz jakoś inaczej? - spojrzał na mnie z zawahaniem Trembley.

- Może to przez rozpuszczone włosy? - zasugerowałam.

Przez pośpiech, z jakim opuściłam dom nie zdążyłam nic z nimi zrobić. Zazwyczaj miałam upięte je w niskiego koczka albo spięte klipsem. Czy naprawdę robiło to aż taką różnicę, gdy były rozpuszczone?

bladeOnde as histórias ganham vida. Descobre agora