19. Błogi stan nieświadomości

7.5K 475 137
                                    

Usiadłam na zamkniętej desce klozetowej i odchyliłam się do tyłu, opierając plecami o chłodne kafelki na ścianie. Fane zmoczył róg niebieskiego ręcznika w umywalce, wycisnął z nadmiaru wody i podał mi, bym wytarła nim buzię.

- Nigdzie nie jadę - upierałam się przy swoim. Od dobrych pięciu minut próbował mnie przekonać na wizytę w szpitalu i nie zapowiadało się, by niedługo miał zaprzestać swoich starań. 

- Czy ty możesz zachować się chociaż raz odpowiedzialnie?! - Słyszałam po jego tonie, że powoli traci cierpliwość.

Czy on zamierzał zarzucać mi nieodpowiedzialność? Miałam dużo obowiązków i z czystym sumieniem mogłam powiedzieć, że się z nich wywiązywałam. Świetnie dla niego, że nie musi się sam utrzymywać, ale moja rzeczywistość trochę różniła się od jego. Jeśli wycieczka do szpitala miałaby mi utrudnić pracę, bo by wsadzili mnie w jakiś gips, szyny czy nie daj Boże zostawili na noc, to ja nie zamierzałam brać udziału w tej ruletce.

- Nic mi nie jest - westchnęłam zrezygnowana. Podjudzanie go na pewno nie przyniosło by nic dobrego.

- Spójrz w lustro - warknął.

Spojrzałam i utwierdziłam się w przekonaniu, że błogi stan nieświadomości był dużo lepszy.

- Po prostu się nie uczesałam - wymamrotałam pół żartem, pół serio.

- Maeve, to nie jest śmieszne - frustrował się Fane, a ja nie wiedziałam, dlaczego mu tak zależy. Co za różnica, czy pojadę się przebadać czy nie.

- Proszę, nie chcę. Nie każ mi nigdzie jechać. Fane, ja cię błagam, naprawdę. Obiecaj mi, że nie zaciągniesz mnie siłą - głos mi się załamał i nie uszło to uwadze chłopaka, bo uniósł ręce w uspokajającym geście.

- Spokojnie, nikt nigdzie cię nie zaciągnie. Powiedz mi dlaczego nie chcesz jechać?

- Nie ma takiej potrzeby. Wystarczy, że odpocznę. Obiecuję, że nie będę dzisiaj nigdzie łazić - próbowałam go przekonać.

- Dzisiaj? - uniósł brwi z dezaprobatą.

- Zamierzałam iść jutro do szkoły - wzruszyłam ramionami. - W ostatnim czasie nałapałam sporo nieobecności. Poza tym dzisiaj już mnie widzieli...

Chłopak chwilę się nad czymś zastanowił, po czym rzucił od niechcenia:

- Mama załatwi ci zwolnienie. Napisze, że działasz na rzecz projektu miasta czy jakieś inne gówno.

- Już widzę, jak robi to bez zadawania pytań - wywróciłam oczami, bo takie gadanie ze strony Reynolds'a było po prostu zbędne.

Chłopak wyglądał jednak na całkiem pewnego swoich słów.

- Powiedzmy, że ma do ciebie słabość - westchnął, a ja zmarszczyłam brwi. Kiedy dotarł do mnie sens jego słów, na moją twarz wpłynął uśmiech. Myśl, że tak złota kobieta jak Charlotte mogła darzyć mnie sympatią, była jak miód na serce.

Usiadłam na nogach zgiętych pod siebie na łóżku chłopaka. Dłońmi nerwowo przejeżdżałam po miękkim kocu, który przykrywał łóżko. Był granatowy, w grubą kratę i pasował do wystroju pokoju.

bladeDove le storie prendono vita. Scoprilo ora