Prolog

21.9K 504 4
                                    

W twoim życiu wydarzyła się tragedia. Takie życie, myślisz.

Potem druga. Ale przypadki się zdarzają, tłumaczysz sobie.

I kolejna. Prawo serii? Możliwe. Ale to już nie ma znaczenia, bo ty przestajesz się tym przejmować.

Masz tylko 16 lat i bardzo nie chcesz przyznać przed sobą samą, że pewne rzeczy już dawno cię przerosły. Że dzwigasz na swoich barkach tak ogromny ciężar odpowiedzialności i to nie tylko za swoje życie. Że ty już nie czujesz bólu, smutku, szczęścia czy radości. Nie czujesz już nic.

I że od jakiegoś czasu nie jesteś już dzieckiem, ani nastolatką.

Ty już nawet nie marzysz o tym, by twoim największym zmartwieniem był wybór szpilek czy koloru szminki na imprezę. To dla ciebie obca rzeczywistość. I nim sie spostrzegasz, obcy stali się dla ciebie także dawni przyjaciele. Odsunęli się, zbyt skupieni na własnych rozterkach.

Tłumaczysz sobie, że wszystkie problemy są ważne, że każdy inaczej na nie reaguje. Więc skąd to poczucie niesprawiedliwości? Gdzie wytłumaczenie na to, że nie masz już nikogo? I wtedy orientujesz się, że to ty odcięłaś się od całego świata. Bo to tego wszystkie doszło poczucie winy, które przychodziło z każdą myślą o poproszeniu kogoś o ponoc.

A ty nie chcialaś nikogo obarczać świadomością swojej sytuacji.

Dlatego nikt nie wiedział. Nikt nie znał prawdy. Bo gdyby ją znali, uznali by cię za silną. A ludzie boją się osób, które są silniejsze od nich. Boją się, bo nie wiedzą, że pod tą siłą kryją się tak bardzo zranione i złamane dusze. Dlatego tak pilnowałaś, by nikt nie poznał rzeczywistości.

Ale on był inny. On wiedział. Tylko że on też się bał. Szkoda, że nie miał odwagi, by pojawić się w twoim życiu wcześniej.

Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej.

bladeWhere stories live. Discover now