Plotkara

By Szarada

375K 26K 2K

Drodzy poszukiwacze pikantnych i smakowitych ploteczek, Minęło wiele czasu od kiedy nikt inny jak cudowny, zi... More

Może to nie jest szampan, ale liczą się bąbelki.
Gdy Kapturek sam przychodzi do Wilka.
Muszę wskoczyć do jeziora, żeby cię pocałować, prawda?
Opowieść o zagubionych majtkach i golasach w windzie.
Witam w Pandemonium, w ten piękny, poniedziałkowy poranek.
Propozycja z piekła rodem.
Ale chociaż seks jest zajebisty.
Bardzo smaczna tradycja.
To będzie bardzo udany weekend.
Trzepot białych flag.
W blasku ognia.
Wyznania o północy.
Z jak Zemsta.
Style.
Let's be friends.
Mały szantaż i duża obietnica.
Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.
Nowy sojusznik.
Wszystko, albo nic.
Spotkanie dwóch złośnic.
Droga do upadku.
Bloodstream.
High Hopes.
Bad Habit.
Wszystko odbija się rykoszetem, kochanie.
Diabelski trójkąt, ale nie do końca.
Give me love.
All I want, isn't what I need.
They're the hunters, we're the foxes.
Eyes cold as ice.
Przysługa na wagę złota.
The Enemy.
Pay the bill.
Long way down.
Wanna Be Yours.
The Kiss.
Hieny cmentarne.
I'm hungry for you, my love.
Koszmar.
You watch me bleed until I can't breathe.
I'm a Ruin.
Dog Days Are Over.
The Last Gossip.
I think I am finally clean.
Obłuda goni obłudę.
The End.

Jestem Plotkarą.

9.3K 575 54
By Szarada

Jego usta na moich wargach były niczym miód na moje pokaleczone serce. Każdy ich ruch powodował w moim brzuchu trzepot skrzydełek tysięcy motyli. Jego dłonie bardzo powoli zaczęły zjeżdżać w dół mojego kręgosłupa. Jego jedwabiste włosy pomiędzy moimi palcami sprawiały, że ta chwila wydawała się być jeszcze słodsza. Jego wargi oderwały się od moich i spoczęły na mojej szyi. Otworzyłam oczy i w oddali ujrzałam jezioro i biegającą przy jego brzegu Nadine w skąpym bikini. Kilka kroków od niej, tyłem do nas, stał Harry z butelką piwa w ręce. 


- Niall? - Wychrypiałam. Oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Był zarumieniony, a jego oczy błyszczały.

- Lils? - Jego dłonie odgarnęły włosy z mojej twarzy. Był taki przystojny i zdecydowanie na niego nie zasługiwałam.

- Chodźmy na zewnątrz. Wolę nie myśleć co sobie teraz myśli reszta. - Zaśmiał się serdecznie.

- Chyba choć raz, nie mam nic przeciwko ich domysłom. 


Niechętnie wstał ze mnie i zaczął poprawiać swoje ubrania. Poprawiłam swoją sukienkę i odgarnęłam zaplątane kosmyki włosów do tyłu. Podał mi swoją dłoń i wyciągnął mnie ze swojego pokoju. Szliśmy powoli korytarzem. Jego kciuk zataczał kółeczka na wierzchu mojej dłoni. Gdy wyszliśmy na werandę oślepiło nas na chwilę słońce. W oddali jego blask spektakularnie odbijał się od tafli jeziora. Wiele osób tego dnia postanowiło wskoczyć do jeziora by się trochę ochłodzić. Od dawna nie było tak upalnie. Dziewczyny grały w piłkę plażową, a chłopacy głównie siedzieli na piasku i sączyli piwo. Harry nadal stał w tym samym miejscu, co wcześniej. Plecami do nas, mocząc stopy w wodzie. Miał na sobie jasne szorty i rozpiętą koszulę. W oddali poznałam jego słomiany kapielusz. Na jego widok ściskało mi się serce. Mocniej uścisnęłam dłoń Nialla. Uśmiechnął się do mnie i pocałował jej wierzch patrząc mi w oczy. Harry, jakby wyczuwając naszą obecność, odwrócił się do nas twarzą. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, przez co nie widziałam o czym myślał. Uśmiechnął się.


Bardzo ciężko było mi odwzajemnić ten gest. Oderwałam się od swojego faceta i pochwyciłam piwo stojące w przenośnej lodówce. Niall pocałował mnie w policzek i poszedł do znajomych grających w piłkę. Powoli podeszłam do Harrego i stanęłam u jego boku. Musiałam porozmawiać z nim o wczorajszym wieczorze. Musiałam oczyścić atmosferę. Chciałam usłyszeć jego wytłumaczenie i przeprosiny. Zachował się wczoraj jak skończony dupek. Patrzył przed siebie. Upiłam łyk napoju i spojrzałam na jego piękny profil.

- Jak się czujesz? - Spytałam spokojnie. 

- Dobrze, dlaczego pytasz? - Spytał, przykładając butelkę do ust.

- Sporo wczoraj wypiłeś. 

- To prawda. - Pokiwał głową.  - Pod sam koniec całkowicie urwał mi się film. 


Zadrżałam. Kiedy dokładnie urwał mu się ten film? Czy pamiętał wczorajszą noc? Jakim cudem można  o niej zapomnieć? Nie pisałam się na taki dramatyzm z samego rana.

- Tym razem to ja mam być tą, która przypomni ci wydarzenia z wczorajszej nocy?

- A coś się wydarzyło? - Spojrzał na mnie spokojnie. Przełknęłam ślinę. W jego oczach ujrzałam błysk zainteresowania. Żartował sobie?

- A co pamiętasz? - Przyglądał mi się uważnie. 

- To, że siedziałem sam w salonie. To musiało być jakoś krótko po tym, jak wszedłem do domu.


Zagryzłam mocno szczęki, żeby nie krzyknąć. Czyżby naprawdę nie pamiętał? Obróciłam się twarzą do słońca. Zrobiło mi się niedobrze. Oczywiście to, że nie pamiętał bardzo ułatwiało nam życie. Nam, ale nie mi, jeśli mówimy o konkretach. A może jednak kłamał? Czy był aż tak dobrym aktorem?

- Przyszedłeś do mnie porozmawiać.

Obrócił się nagle do mnie zaskoczony.

- O czym rozmawialiśmy?

- O niczym ciekawym. Byłeś bardzo pijany więc cię przegnałam. - Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Dobra gra aktorska to podstawa w tej zabawie.

- Bardzo dobrze zrobiłaś. Gdy jestem pijany gadam od rzeczy. - Nadstawił do mnie butelkę, żeby się stuknąć się szkłem na zdrowie. Zrobiłam to, walcząc ze łzami zbierającymi się w moich oczach. Wzbierała się we mnie fala odpychanych przez całą noc uczuć. Czy to nie dziwne, że chce się za razem kogoś uderzyć, pocałować, przytulić i odepchnąć na raz?

- Harry, kochanie! - Równocześnie obróciliśmy się do machającej do nas Nadine. Coś przewróciło się w moim brzuchu. Chęć wdania się w bójkę, stawała się dla mnie coraz bardziej realna.

- Porozmawiamy o tym później, dobrze? -  Głos Harrego był spokojny. Uśmiechnął się do mnie i ruszył w jej stronę. Nie wytrzymałam i sapnęłam pod nosem.


- Skończony dupek.

- Słucham? - Głos Harrego za mną mnie zaskoczył. Odwróciłam się do niego twarzą. 

- Słyszałeś. Jesteś skończonym dupkiem.

- A możesz wyjaśnić chociaż dlaczego mnie tak nazywasz? - Zaśmiałam się głośno i teatralnie odrzucając głowę do tyłu. Patrzył na mnie spokojnie.

- Żartujesz sobie ze mnie, prawda? Naprawdę nie wiesz?

- Oświeć mnie. - Zrobiłam krok w jego stronę i źgnęłam go palcem w nagą klatkę piersiową. Byłam zbyt zła, by nawet zastanowić się nad tym, jak dobrze w tej chwili wyglądał. 

- Może ty nie pamiętasz wczorajszej nocy, ale ja tak. 

- To powiedz mi, co takiego strasznego tobie zrobiłem? - Jego głos był szorstki.

- Wtargnąłeś do mojego pokoju i zacząłeś gadać głupoty o tym, jak to zawsze do mnie wracasz, nie ważne jak bardzo z tym walczysz i gdy próbowałam zmusić się do opuszczenia mojego pokoju, zacząłeś mnie na siłę całować, wyznając mi niemalże miłość. Absolutnie nie obchodziło cię, że jestem dziewczyną Nialla. Teraz nic nie pamiętasz, ale to nie zmienia faktu, że jesteś skończonym, cholernym dupkiem.

- Lily do cholery.

- Zamknij się Harry. Mam już ciebie stokrotnie dość. Mam nadzieję, że dostaniesz na sam koniec to na co zasłużyłeś. Nic. Bo bawiąc się tak uczuciami innych, na nie nie zasługujesz. - Rzuciłam walcząc ze łzami w oczach i ruszyłam w stronę plaży. Powstrzymał mnie. 

- Naprawdę to powiedziałem? Przepraszam. 

- Mam gdzieś twoje przeprosiny. Już na nie za późno. - Wyrwałam się mu i podbiegłam do grających w siatkówkę Nialla z resztą grupy znajomych.


Krew w moich żyłach wrzała. Przepraszał mnie za wyznanie miłości. Co do cholery? Można kogoś bardziej poniżyć? Niall uśmiechnął się do mnie szeroko. Widząc mój wyraz twarzy chciał spytać o co się stało, ale go powstrzymałam. Zrzuciłam z siebie sukienkę i związałam włosy w kitkę. Widziałam jak na mnie patrzył. Zdawałam sobie sprawę z tego, że godziny spędzone na siłowni nie poszły na marne po jego minie. Kątem oka dostrzegłam także spojrzenie Harrego. Czułam je na sobie, ale choć raz miałam to bardzo głęboko gdzieś. Skończyłam z nim, a powinien wiedzieć co stracił. Musiałam się wyrzyć by kogoś nie uderzyć, a co jest lepsze od sportu? 


- Mogę się do was dołączyć? - Spytałam lekko. 

- Jasne. Brakuje nam tylko jeszcze jednego gracza w drugiej stronie.

- Harry zagra! - Krzyknęła Eleanor w stronę Harrego. Spojrzał na nią, a potem na mnie i moją drużynę. Chyba poruszyła go nasza rozmowa. Wydawał się równie wściekły co ja. Zrobił sobie kitkę na czubku głowy i zaczął rozgrzewać sobie mięśnie ramion. Podeszłam do Nialla i po oplecieniu jego szyi ramionami, mocno pocałowałam go w usta, życząc mu powodzenia w grze. Będąc w jego ramionach widziałam, że Harry cały się spiął. Jego szczęka wydawała się jakby wyciosana z kamienia. I bardzo dobrze ty cholerny, niezdecydowany dupku. Na gwizdek Gemmy rozpoczęliśmy grę.


Dawałam z siebie wszystko. Odbierałam każdą piłkę, która znalazła się na mojej części pola. Raz zaserwowałam nawet piłkę prosto w głowę Nadine, która złapała się za nią z głośnym sykiem.

- Wybacz kochanie! Straszna ze mnie łamaga! - Uśmiechnęłam się przepraszająco, ale zdradzały mnie wredne ogniki tańczące w moich oczach. Harry posłał mi przeciągłe spojrzenie, na które zareagowałam szelmowskim uśmiechem i perskim okiem posłanym w jego stronę. Odprowadził dziewczynę na ławkę obok i wrócił do gry z owiele bardziej zaciętą miną. Ta gra zaczynała robić się niebezpieczna. Rzucałam się na piłkę za każdym razem, by ratować punkty. Jedną z piłek Liam posłał tak blisko siatki, że rzuciłam się z ogromną siłą na piach by ją odebrać. Nie udało mi się to. Harry był obok i niby przypadkiem kopnał piachem w moją twarz. Jego ziarenka dostały się do moich oczu całkowicie mnie oślepiając. Usłyszałam tylko sztuczny, ociekający jadem głos mojego przeciwnika.

- Wybacz kochanie. Straszna ze mnie łamaga.

- Cholerny dupek.

- Suka. - Odparł jedynie. Chwilę później obok mnie znalazł się Niall. Pomógł mi pozbyć się piachu z oczu.

- Jesteś pewna, że chcesz dalej grać? Jest strasznie gorąco. 

- Tak. - Odparłam zdecydowana i pocałowałam go słodko w usta dziękując za pomoc. Przyciągnął mnie do siebie i szepnął kilka niegrzecznych słów na ucho. Zaśmiałam się. 

- Ktoś mógł to usłyszeć. 

- Mam to gdzieś. - Znowu się pocałowaliśmy, tylko tym razem o wiele namiętniej. 

- Hej! Znajdźcie sobie pokój albo grajcie! - Krzyk Harrego przywołał na moje usta podły uśmiech. Pocałowałam Nialla w szyję odwracając się twarzą do Harrego. Jego wzrok mógłby zabijać. Niall pocałował mnie w policzek i poklepał mnie po odkrytej pupie. 

- Spokojnie stary, zrobimy to, ale dopiero po rozgrywce. - Zaśmiałam się posyłając oczko do Nialla. Był zachwycony. Harry chwycił za piłkę i zaserwował tak mocno, że odebranie jej z pewnością sprawiło ból. Spojrzałam na niego wściekła. Skasował kuzyna Zayna z gry. Wzruszył ramionami i podszedł do Nadine po buziaka. Specjalnie go przedłużył by mnie wkurzyć. Jeśli chciał bawić się w tą grę, pownien wiedzieć, że jestem w niej o wiele lepsza. Wrócił na swoje miejsce z szerokim uśmiechem na ustach. Uśmiechnęłam się do niego równie fałszywie.


Niall zaserwował i oboje rzuciliśmy się by odebrać piłkę. Skończyło się na tym, że zderzyliśmy się ze sobą na środku. On oberwał mocno w ramię, a  ja w kolana i łokcie. Bół pulsowal niemosiernie. 

- Uważaj ty idioto!

- Sama uważaj! - Sypnęłam go piaskiem. Nie pozostał mi dłużny. Musieli nad od siebie odciągnąć. Zachowywaliśmy się jak dzieci. Jak się okazało, oboje starliśmy sobie skórę do samej krwi. Jednak rzucanie się z rozpędu na gorący piasek może być niebezpieczne. 

- Co wy wyprawiacie? Macie po 5 lat? - Zayn stracił cierpliwość. - Przeproście się i przemyjcie te otarcia. Już! - Patrzeliśmy na siebie ostro wkurzeni. Nie miałam zamiaru za nic go przepraszać. On mnie chyba też nie. 

- Harry! 

- No dobra, przepraszam. - Wyrzucił unosząc ręce w obronnym geście. Takie przeprosiny mógł sobie wsadzić...

- Przepraszam. - Rzuciłam. 

- Grzeczne dzieci. Teraz marsz do domu i opatrzyć rany wojenne. 

- Ta. Dzięki stary. - Powiedział Harry klepiąc go po ramieniu z wymowną miną.


Podbiegł do nas Niall. 

- Jeśli potrzebujesz pomocy...

- Spokojnie kochanie, dam sobie sama radę. - Mówiąc to spojrzałam wyzywająco na Harrego. Chyba musiałam jednak odbyć z nim tą rozmowę, bo po tych potyczkach sportowych, zamiast ochłonąć, byłam jeszcze bardziej rozeźlona. 

- Wróć do mnie szybko.

- Jasne. - Szybki buziak i już szliśmy w stronę kuchni. Nie odzywaliśmy się do siebie słowem. Ręce zaczęły mi niebezpiecznie drżeć. Nie wiedziałam kto pierwszy pęknie. Wmaszerowaliśmy do kuchni i oboje chwyciliśmy za wodę utlenioną i plastry. Usiadłam na blacie i zaczęłam sobie polewać kolana, głośno sycząc z bólu. Harry stał obok stukając stopą o posadzkę w zniecierpliwieniu. Rzuciłam w niego wodą utlenioną i zajęłam się przemywaniem łokci. Absolutnie mi to nie wychodziło. Dotknął mojej ręki by mi pomóc, ale ją wyszarpnęłam. 

- Nie dotykaj mnie. - Nawet nie wiedziałam, że potrafię powiedzieć coś tak agresywnym tonem.

- Nie wygłupiaj się. Pomogę ci. 

- Nie chcę twojej pomocy. Niczego od ciebie nie chcę. - Ze złością wsadziłam łokieć pod lodowatą wodę. Bół był paskudny. Syknęłam z bólu, a w moich oczach stanęły łzy. 

- Przestań. Robisz sobie krzywdę. - Odparł tylko i zakręcił wodę. Chwycił mnie mocno za lewe ramię i odwrócił je w swoją stronę. Skrzywił się nieznacznie.

- Przepraszam, to moja wina. 

- Przestań mnie przepraszać. - Jęknęłam tylko, gdy w tym samym momencie przyłożył do rany wodę ze spirytusem salicylowym. 

- Przykro mi, że ciebie zraniłem ok? Nie planowałem tego.

- Ty nigdy nic nie planujesz. Wszystko wychodzi zawsze "tak jakoś".

- Możesz przestać? - Nakleił mi plaster na łokieć i obrócił mnie do siebie drugim bokiem. Znowu zagryzłam wargę, żeby nie jęknąć z bólu. 

- Nie, nie mogę Harry. Jestem wściekła. Jestem tak na ciebie wściekła, że... - Zakleił moją drugą ranę i obrócił mnie z siłą do siebie twarzą. Jego dłonie znalazły się po obu moich bokach. Stanął pomiędzy moimi nogami, co ani trochę mi się nie podobało. Chciałam zeskoczyć z blatu, ale mnie powstrzymał. 


- O co dokładnie jesteś na mnie zła.

- Harry.

- Powiedz mi. - Przysunął się do mnie bliżej. Nasze twarze znajdowały się na tym samym poziomie. Patrzyłam mu prosto w oczy. Błyszczały, a ich zieleń płonęła. Nie mogłam myśleć jasno, gdy znajdowaliśmy się w takiej pozycji.

- O wszystko. O to, że zagadałeś mnie w tym klubie. O to, że przylazłeś do mnie następnego dnia i za to, że pojawiałeś się potem niemalże codziennie pod różnymi, głupimi wymówkami. Także o to, że zaprosiłeś mnie na tamten koncert i za to, że do mnie śpiewałeś. Nic z tego nie rozumiesz? Zachowujsz się jakbym była twoją zabawką. Myślisz sobie, że możesz mnie tak traktować, a my pozostaniemy przyjaciółmi? - Przechyliłam głowę na bok.

- A mi się wydaje, że jesteś głównie zła o to, że spotykałem się za twoim plecami z Nadine. Choć sama robiłaś mi dokładnie to samo z Niallem. Tylko wiesz co? Niall to mój najlepszy przyjaciel, a Nadine jest dla ciebie obca. Uwierz, ty tutaj jesteś tą, która bardziej narozrabiała. - Odepchnęłam go od siebie z zamiarem wstania, ale posadził mnie siłą na blacie i zastąpił mi drogę. - Ale jestem pewien, że najbardziej wkurza cię to, że wczoraj powiedziałem ci coś co bardzo chciałaś usłyszeć, a ja tego nie pamiętam i co gorsza, cię za to przeprosiłem. 

- Pozwól mi iść. - Zaczęłam się mu wyrywać. Nie mogłam już na niego patrzeć.


Poczułam się jakby mnie spoliczkował. Wyśmiewał się jawnie z moich uczuć, które tak bardzo chciałam ukryć. Pochwycił moje dłonie, które położyłam na jego klatce piersiowej by go odepchnąć. Oddychałam bardzo szybko z powodu zbyt wielu boźców. Nienawidziłam go w tamtej chwili. Okrutny, zadufany w sobie palant. Dotarł do mnie jego niski, mocny głos. Jego dłonie zacisnęły się mocniej na moich, przyłożonych do jego klatki piersiowej, idealnie na sercu. Pod palcami czułam jego szybkie bicie.

- Powiedz, że mnie chcesz, a będę twój. - Podniosłam na niego wzrok oniemiała. Mówił całkowicie poważnie. - Nie pamiętam co tobie powiedziałem i żałuję tego, ale cokolwiek to było, musiało być to cholernie prawdziwe. 

- Mówisz same gówna, gdy jesteś pijany, nie pamiętasz? - Znowu już niemal zsunęłam się z blatu, ale jego duże, ciepłe dłonie mnie powstrzymały. Położył je na moich udach i chwytając pod kolana przysunął mnie do siebie tak, że teraz się dotykaliśmy. Natychmiast się zarumieniłam na jego odważny ruch. Spojrzał mi prosto w oczy i pokiwał głową przeczącą.

- Kłamałem. Zawsze mówię to co myślę, tylko, że bez żadnych hamulców. To jak będzie? Jedno twoje słowo, a rzucę Nadine i będziesz tylko ty. Bez żadnych gierek. Tylko ty i ja. - Jego dłonie zacisnęły się na moich udach, a ja pisnęłam cicho. Moje serce biło tak głośno, że miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Przygryzłam dolną wargę walcząc z uczuciem, które właśnie tworzyło się w dole mojego brzucha. Pochylił się w moją stronę, a ja odruchowo wstrzymałam oddech.


Nie byłam w stanie się opanować. Wpiłam się w jego usta równie zachłanie, jak on w moje. Oplotłam jego biodra udami i wczesałam swoje dłonie w jego włosy. Zamruczał w moje usta zadowolony i przygryzł moją  dolną wargę. Jego dłonie przysunęły mnie do siebie jeszcze bliżej. Poprzez cieńki materiał swojego kostiumu kąpielowego dokładnie czułam jego podniecenie. Mój oddech przyspieszył. Jego dłonie znalazły się na moich biodrach. Nasze usta współpracowały ze sobą idealnie, pożądając siebie coraz mocniej z każdą sekundą. By złapać oddech jego usta zsunęły się na moją szyję, a ja odchyliłam głowę do tyłu by dać mu do niej jeszcze lepszy dostęp. Nagle usłyszałam trzask drzwi po naszej lewej stronie i zamarłam. Harry także. Natychmiast spojrzałam w ich stronę i zeskoczyłam z blatu, odpychając od siebie całkowicie zarumienionego i zmieszanego Harrego.

- Kurwa! - Tyler spojrzał na nas z mordem w oczach. - Popieprzyło was? 

- Ja...

- A gdyby to był Niall albo Nadine? - Rzucił nam tak karcące spojrzenie. On. Tyler rzucił nam takie spojrzenie. Musieliśmy przegiąć. - Harry, idź stąd. - Rozkazał. Chłopak minął mnie, nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Nie dziwiłam mu się. Przerywanie komukolwiek w takiej chwili powinno być karalne. Gdyby tylko na mnie spojrzał, widziałam, że rzuciłabym się w jego ramiona, pomimo obecności Tylera. Moje ciało pulsowalo od zwalczanego pożądania. Dławiłam się nim. Co gorsze, zaczęło do mnie docierać to, co się właśnie stało.


Zrobiło się się za razem słabo, gorąco i niedobrze. Niall. Jak ja mogłam mu to zrobić.

- Porozmawiajmy. - Jego głos mnie zaskoczył. Był bardzo spokojny. Spojrzałam na niego. 

- Nie chcę. 

- Ale musisz. - Mówiąc to dotknął mnie, pomimo tego, że jawnie pokazałam mu, że mi się to nie podoba. - Powiedz mi co się dzieje. 

- Tyler.

- Lily. Mam dość. Powiedz mi.

- Czy ty ciągle musisz mnie do tego zmuszać? Kurwa, ja zostawiam cię w spokoju gdy tego chcesz. 


Cały stężał słysząc moje słowa. Zraniłam go i choć raz miałam to gdzieś. Było mi niedobrze i czułam pulsowanie bólu w mojej głowie. Ruszyłam w jego stronę swojego pokoju, ale ręka Tylera mnie powstrzymała.

- Jesteś idiotką myśląc, że on jest twoją wielką tajemnicą. Ludzie to zauważyli. Plotkują o tym. 

- Mam gdzieś ich plotki. 

- A nie powinnaś, bo jeśli Niall się o tym dowie...

- O czym dokładnie Tyler?

- O was.

- Nie ma żadnego nas. Nigdy nie było. - Zaczęłam krzyczeć. - To co zaszło tutaj było tylko głupim zwierzęcym impulsem, ok? To się więcej nie powtórzy. - Pomyślałam o jego słowach, jego obietnicy. Czy mówił na poważnie, czy się tylko ze mną droczył, by tylko mnie przelecieć na tym kuchennym blacie? Ile może znieść jedna osoba zanim wybuchnie?


Tyler dotknął mojego ramienia z wyrazem bólu wymalowanym na twarzy. Wyglądał jakby rozumiał przez co przechodzę. Nie miał bladego pojęcia. Nie znał całej prawdy.

- Lily, widzę jak to na ciebie działa. Powiedz mi. Potrafię być dobrym słuchaczem. Opowiedz mi o tym. Nie możesz sama się z tym zmagać.


Miałam wszystkiego dość. Mojego życia. Tej chorej sytuacij. Wszystkiego. Harrego, który ciągle się mną bawił, a ja mu na to pozwalałam. Nialla i jego dobroci. Siebie jako Plotary i tego, że w jakiś sposób się sprzedałam. A najbardziej tego, że z sytuacji, w której się znalazłam nie ma wyjścia. Nie bez poniesienia żadnej straty. Wyprostowałam się nagle i rzuciłam.


- Jestem Plotkarą, zadowolony? Jestem nią i nie zniosę tego ani chwili dłużej. - Cały zastygł w bezruchu. Widziałam jego zaskoczone, błyszczące, błękitne oczy. Przed moimi zaś pojawiły się mroczki. Zanim zdałam sobie sprawę z tego co się dzieje, runęłam na podłogę.

Jednak nie powinno się siedzieć tak długo w słońcu bez kapelusza, po wypiciu alkoholu.

————————-

Team Harry vs. Team Niall?

Continue Reading

You'll Also Like

419K 21.5K 50
harry styles; complited; when they have always hated and she comes back years later
18.5K 1K 57
Historia inna niż wszystkie... Główni bohaterowie: ◾Peeta Mellark ◾Katniss Everdeen ◾Delly Cartwright ◾Madge Undersee ◾Gale Hawthorne Drugoplanowi:...
13.6K 713 14
Trzecia i ostatnia część trylogii NIE BÓJ SIĘ Wracamy do Draco Malfoy'a po 25-latach od śmierci jego ukochanej, Emily. Czy dalej o niej myśli? Czy j...
170K 12.6K 51
❝- Spieprzaj stąd, to moja ściana. - Nic z tego, ona jest moja.❞ ~*~ [zakończone ✔] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2015/16)