Style.

10.3K 557 25
                                    

- Jeszcze raz, jak nazywa się to miejsce? - Tyler był już troszkę pijany.

- Słodki Zakątek.

- Nazwa bardzo adekwatna.

- Mówiłam. – Odparłam śmiejąc się i równocześnie uśmiechając się zalotnie do młodego barmana. Miałam nadzieję, że bardzo wysokie napiwki jakie mu zostawiliśmy, pozwolą spokojnie zabawić się nam tego wieczoru.


Pobyt nad jeziorem był bardzo relaksujący, ale jak się okazało, każdy z nas tęsknił za miastem, albo chociaż za jego marną namiastką. Baliśmy się, że ktoś rozpozna jednego z chłopców, jednak ludzie mimo wszystko chyba nie brali po prostu od uwagę tego, że Liam Payne może chcieć potańczyć na rurze w barze zwanym „Słodki Zakątek" w samym środku...niczego? To samo tyczyło się reszty naszych gwiazd. Jedynie barman był świadomy tego, co się dzieje. Sowicie opłacaliśmy jego milczenie, na co przystał bez mrugnięcia okiem.


Bar z małym, drewianym parkietem znajdował się z dala od miasta i utrzymany był w starym amerykańskim stylu. Skórzane kanapy i fotele, stoły do bilardu, szafy muzyczne i drewniane, wypolerowane na wysoki błysk stoły i boazerie nadawały temu miejscu niezwykłego klimatu. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam Nialla tańczącego na samym środku stali z Nickiem Grimshaw'em. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że można polubić tego specyficznego człowieka tak szybko. Nick wydawał się być moją bratnią duszą, czego Tyler nie przyjął zbyt dobrze. Podejrzewałam, że był zazdrosny co mnie bardzo bawiło. Jeśli ktokolwiek dorównywał mi i Tylerowi w awangardowych imprezach i absurdalnych rozrywkach, to był nim właśnie Nick. Dostrzegłam nawet w tym drugim całkiem spore zainteresowanie moim przyjacielem, jednak ten udawał całkowicie obojętnego. Wiedziałam, że po kilku głębszych, miało się to diametralnie zmienić.


Tanecznym krokiem dołączyłam do przyjaciół na parkiecie. Zabawa była wyśmienita. Wszyscy tańczyli i wydawali się być po prostu szczęśliwi. Dałam się porwać do tańca przez Perrie i Eleanor i już po chwili tworzyłyśmy własne wariackie układy taneczne. Uwielbiałam te dziewczyny. Nie przywykłam do towarzystwa kobiet, a przy nich zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo mi tego brakowało. Do naszego układu dołączył się Louis wywijając nogami jak paralityk, powodując u mnie takie rozbawienie, że myślałam, że umrę ze śmiechu. Całkowicie podbił tym moje serce. Eleanor wydawała się zażenowana, ale wiedziałam, że to właśnie dzięki jego poczuciu humoru jeszcze byli razem. To ono pomagało im rozładować napięcie, które narastało z dnia na dzień, gdy był z dala od dziewczyny. Dołączyłam się do jego szalonego tańca, żałując, że na co dzień nie możemy pozwolić sobie na taką beztroskę i szaleństwo. Chwilę potem mój telefon poszedł w ruch i nagrałam jego wyczyny zwijając się jeszcze mocniej ze śmiechu. Na swojej tali poczułam ciepłą dłoń i obejrzałam się za siebie.


- Będziesz miała materiały do fantastycznego szantażu.

- Uwierz, mam je już od dawna. – Harry spojrzał na ekran mojego telefonu i roześmiał się głośno.

- Stary! Dość, bo jeszcze chwila, a trzeba będzie szukać ci protezy biodrowej. - Tym razem to ja roześmiałam się głośno i schowałam sobie telefon do kieszeni. Harry stał blisko mnie, jednak już mnie nie dotykał. Nie mógł tego uczynić w miejscu publicznym. Patrzył na mnie z wyrzutem w oczach.

- Unikasz mnie. – Spojrzałam mu w oczy zmieszana. - Dlaczego?

- Dobrze wiesz dlaczego. – Odparłam i spojrzałam na nadal nic nieświadomego Nialla.

- Przemyślałaś to co tobie powiedziałem? - Spytał i wskazał dłonią na bar. Podeszliśmy do niego i zamówiliśmy sobie po drinku.


PlotkaraOnde histórias criam vida. Descubra agora