Mały szantaż i duża obietnica.

8K 522 42
                                    

- Nie zmuszajcie mnie! - Jęknęłam patrząc na kieliszek w swojej ręce. Jeszcze trochę, a mogłam spodziewać się marskości wątroby na starość. Byliśmy młodzi, szaleni i zdecydowanie zbyt pijani.  

- Raz, dwa, trzy! - Tyler liczył na placach patrząc mi w oczy. Gdy dobił do trójki, uderzyłam kieliszkiem z alkoholem o stół. Cały drink się spienił i rozlał na mojej dłoni. Chwilę potem wypiłam go na raz i odstawiłam puste naczynie na blat i wstałam otrząsając się z obrzydzeniem. 

- To było zbędne.

- Przesadzasz. - Rzekł i po raz kolejny zaczął grać w tą idiotyczną pijacką grę, którą wymyślił, gdy był jeszcze na studiach. Nazwał ją "BUM" od odgłosu uderzania kieliszka o blat. Nawet po latach znajomości z tym szaleńcem, do końca nie wiedziałam na czym polegała ta gra i kto i jakim sposobem w nią wygrywał. Wiedziałam jedynie, że dużo się przy niej robiło bałaganu i krzyków i na koniec wszyscy byli pijani w sztok. I chyba na tym miało to właśnie polegać.


Całe to zamieszanie spowodowane było faktem, iż dzisiaj rano przyjechało do nas kilku nowych gości. Dom był przepełniony, to samo tyczyło się ogrodu. Ponadto, już za 2 dni mieliśmy wrócić do miasta. Każda okazja nadawała się dla nas do picia. Spojrzałam na telefon idąc w stronę tarasu. Uśmiechnęłam się szeroko widząc listę nowych maili. Wraz z Tylerem poruszyliśmy niebo i ziemię, by zebrać potrzebne nam materiały aby pogrążyć naszą szefową. Miało być paskudnie, czyli tak, jak to lubiłam najbardziej. Spojrzałam przed siebie i w oddali ujrzałam Nialla, który machał do mnie, szeroko się uśmiechając. Miał na sobie ciemne szorty i koszulkę, która odkrywała jego ładnie zbudowane ramiona i niemalże całą klatkę piersiową. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, które swoją drogą, podkradł mi wczoraj wieczorem. Idąc do niego, rozglądałam się w poszukiwaniu reszty członków zespołu. Zayn siedział na plaży z Perrie i rozmawiał z nią o czymś z ożywieniem, które w jego przypadku, było czymś niezwykle rzadkim. Liam grał w piłkę plażową z Louisem, a Harry. No właśnie gdzie był Harry? Nie miałam okazji się tego dowiedzieć, bo Niall oplótł mnie swoimi ramionami i pocałował słodko w usta.

- Uuuu. Piłaś. 

- Tyler. - Imię przyjaciela wystarczyło, by przekazać wszystko co powinien wiedzieć.

- BUM? - Jego uśmiech mógłby spokojnie konkurować ze słońcem. Pokiwałam głową. - Grałem w to przez pierwsze dwa dni pobytu tutaj i przysięgam, że nadal nie wiem o co w niej chodzi. Najpierw idzie się slalomem między przeszkodami, potem kręci się wokół własnej osi dokładnie 11 razy i biegnie przed siebie śpiewając hymn UK. Nie wiem dlaczego zawsze musiałem pić karnego szota. - Zaczęłam śmiać się z jego opisu. Tak właśnie wyglądała ta gra. Była komiczna. Z resztą jak wszystko związane z Tylerem.

- Pewnie dlatego, że zapomniałeś o podskokach na jednej nodze i opadnięciu na jedno kolano, wznosząc ręce do góry. - Uderzył się z plaśnięciem w czoło. 

- No tak! - Odkrzyknął jakby odkrył największą tajemnicę tego świata. - Teraz to ma sens. - Oboje się roześmialiśmy. Zdjęłam swoje okulary z jego nosa i założyłam je sobie głowę. Jego oczy przypominały swoim błękitem niebo nad nami. Oplotłam jego szyję swoimi ramionami, całując go w kącik ust. Odruchowo oplótł moją talię ramionami i schował twarz w moich włosach. Jego oddech łaskotał skórę na mojej szyi. Zachichotałam. Jego dłonie zjechały na granicę moich spodenek. Wiedziałam, że chciał złapać mój tyłek, ale unikał takich zachowań w towarzystwie. Odchyliłam się do tyłu i spojrzałam mu w oczy. 

- O czym myślisz? - Moje dłonie przeczesywały włosy na jego karku. 

- O nas. - Spojrzałam na niego pytająco. - Wiedziałaś, że o mało nie zrezygnowałem z pójścia do tego klubu, w którym się poznaliśmy? Kiepsko się czułem i nie byłem w nastroju. Harry przekonał mnie żebym zmienił zdanie. Gdyby tego nie zrobił, nigdy byśmy się nie poznali. Winny jestem mu bardzo dużą przysługę. - Zaśmiałam się, czując jak sople lodu przebijają mój żołądek. Gdyby tylko wiedział. 

PlotkaraWhere stories live. Discover now