Może to nie jest szampan, ale liczą się bąbelki.

27.8K 1.1K 34
                                    

Miasto tej nocy tętniło życiem. Taksówka, którą jechaliśmy pędziła po ulicach Londynu wioząc nas w stronę jednego z największych miejscowych klubów - Savoy'a. Nasze cekinowe sukienki delikatnie błyszczały w panującym w taksówce mroku. W powietrzu unosił się ciężki i słodki zapach naszych perfum. Otulała nas atmosfera przepychu i podniecenia związanego ze zbliżającą się imprezą. Gdy tylko pojazd się zatrzymał, wysiadłyśmy z niego, pokazując nasze niebotycznych rozmiarów wysokie szpilki i ruszyłyśmy prosto w stronę bramkarzy. Tej nocy kolejka przed klubem ciągnęła się przez trzy przecznice. Na nasz widok początek kolejki wzburzył się ze złości. Uśmiechnęłam się czarująco do mężczyzny z listą gości. Wyciągnęłam z mojej małej kopertówki legitymację dziennikarską wraz z resztą moich towarzyszy. Bez słowa zdjęto czerwoną linę ze złotej barietki i wpuszczono nas do środka. Muzyka w środku powodowała drżenie w mojej klatce piersiowej.

- Muszę się napić. Gdzie jest szampan? - Zawołał mój najlepszy przyjaciel i za razem współpracownik z redakcji - Tyler Oakley. Chwilę później mijał nas jeden z kelnerów z pełną tacą kolorowych drinków. - Może to nie jest szampan, ale liczą się bąbelki. - Rozglądałam się po sali, na której się znajdowaliśmy. Wokół nas falował tłum tańczących lub rozmawiajacych ludzi. Zdawałam sobie doskonale sprawę z tego, że czy chciałam czy nie, ta noc stanie się dla mnie upojna. Czy to z powodu alkoholu, czy ilości przystojnych mężczyzn, jeszcze nie wiedziałam.

- Łowcy sensacji? - barman uśmiechnął się do nas i podał nam nasze ulubione drinki.

- Już po służbie. - Rzucił Tyler z szerokim uśmiechem.

- Ploteczki mówią, że w klubie znajduje się zespół One Direction? - spytała Kate popijając Cosmo. Barman pochylił się w naszą stronę. Martini z lodem smakowało dzisiaj wyśmienicie.

- To nie ja wam to powiedziałem, ale poroponuję wam zbliżenie się do loży vipów.

- O nic nie pytaliśmy. - powiedziałam udając, że zakluczam sobie usta i włożyłam 10 funtówy napiwek do jego butonierki. Wychyliłam do końca drinka i ruszyłam na parkiet. Zdawałam sobie doskonale sprawę z tego, że mogę dostać się do upragnionego miejsca tylko podrywając kogoś z jej członków. Tańczyłam kręcąc biodrami i machając włosami w bardzo sugestywny sposób i już po chwili na biodrach poczułam czyjeś duże, ciepłe dłonie. Mężczyzna był po 30, ale nie przeszkadzało mi to. Był wysoki i przystojny. Uśmiechnął się do mnie zachęcająco i już po kilku piosenkach znalazłam się na piętrze, siedząc na skórzanych kanapach, pojona szampanem. Flirotwał ze mną i widziałam jak bardzo starał się mnie namówić na kolejnego drinka - lecz tym razem, u niego w apartamencie. Pozwalałam mu na to wszystko. Miałam cel. I to w dodatku wyższy, za który zaoferowano mi małą fortunę. W oddali zobaczyłam lożę, w której siedzieli młodzi mężczyźni w towarzystwie swoich znajomych i pięknych młodych dziewczyn. Z daleka dostrzegłam Nialla Horana i jego blond włosy. Właśnie szedł w stronę baru. Wstałam ze swojego miejsca pod pretekstem pójścia do toalety, po czym ruszyłam w jego stronę. Stał już przy barze i rozmawiał z barmanem, gdy do niego dołączyłam.

- Dla mnie martini z lodem. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do Nialla. - Nie spodziewałam się tak fantastycznej imprezy. - powiedziałam do niego i oparłam się o bar.

- Ja także. - Uśmiechnął się przyjacielsko. Podano nam zamówione drinki. - To pierwszy mój wolny wieczór od kilku miesięcy. - Dodał. Chyba uznał mnie za godną zaufania. Może dlatego, że nie piszczałam na jego widok i nie prosiłam o autograf.

- W takim razie, musimy się z tego powodu napić. - Powiedziałam śmiejąc się. Zgodnie wychyliliśmy nasze szklaneczki.

- Często tu przychodzisz? - Spytał.

- Chyba ostatnio zbyt często. - Znowu się zaśmiałam. - Niezłą grupę znajomych zgromadziłeś na kanapach. - Rzuciłam i wyjrzałam za niego. Dostrzegłam Liama, Louisa i Harrego w towarzystwie swoich dziewczyn i kolegów. - Ja swoich muszę zmuszać, żeby się ze mną zabrali. A gdy ostatecznie ich przekonam i tak mnie porzucają dla swoich nowych, przypadkowych podbojów. - Nagle dostrzegłam, że Harry podniósł na nas wzrok. Nawet z takiej odległości dostrzegłam jego zielone oczy. Odgarniał właśnie włosy do tyłu i uśmiechał się leniwie. Był niezaprzeczalnie przystojny. Przygryzłam wargę i się do niego uśmiechnęłam. Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów i puścił mi pierskie oko.

- Gdyby to mnie chciała na imprezę wyciągnąć taka dziewczyna jak ty, chodziłbym na nie codziennie. - Zaśmiałam się.

- Nikt nie przeżyłby takiej ilości kaców pod rząd.

- Poświęciłbym się.

- Na pewno bym to doceniła. - Dopiłam drinka. Poczułam jak alkohol uderza mi do głowy. - Miło się z tobą rozmawiało...

- Niall.

- Lily. - Podałam mu dłoń. - Wybacz, ale toaleta wzywa. - Idąc w stronę WC spojrzałam w stronę interesujących mnie osób. Harry podążał za mną wzrokiem. Bardzo cieszyłam się z długości mojej sukienki i skandalicznie wysokich obcasów. Najwidoczniej miał bardzo podzielną uwagę, bo właśnie jedna z dziewczyn szeptała mu coś do ucha kładąc dłoń na jego udzie. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się złośliwie. W toalecie spędziłam więcej czasu niż się spodziewałam. Byłam już mocno pijana, co mnie zaskoczyło. Od dawna nie wypiłam tak wiele w tak krótkim czasie. Chyba od czasów studiów oduczyłam się pić. Poprawiłam makijaż i odpisałam znajomym na wiadomości. Szukali mnie po klubie. Wiedziałam, że zaraz będę musiała wrócić do normalnej strefy, zanim się zorientują, że mnie z nimi nie ma. Gdy wyszłam na ciemny korytarz, na którym znajdowały się toalety, w kącie zauważyłam całującą się parę. Uśmiechnęłam się rozbawiona. Nagle na kogoś wpadłam. Moim oczom ukazał się umięśniony tors pokryty tatuażami, które prześwitywały przez białą obisłą koszulkę.

- Przepraszam. - Niski głos z chrypką dotarł do moich uszu. Podniosłam wzrok i ujrzałam stojącego, zaledwie o kilka kroków ode mnie, Harrego Stylesa. Uśmiechał się. Także to zrobiłam.

- Nie ma sprawy. Nie na codzień wpada się na tak przystojnych mężczyzn. - Odparłam.

- Nie na codzień wpada się także na tak piękne kobiety. - Przygryzł wargę patrząc na mnie z góry. - Harry.

- Lily. - Gdy włożyłam swoją drobną dłoń w jego poczułam jak przez moje ciało przetacza się fala gorąca. Podniosłam na niego twarz i spojrzałam mu w oczy.

- Miło mi ciebie poznać Lily. - Gdy się uśmiechnął, w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.

- Uwierz, przyjemność jest po mojej stronie. - Moje usta same ułożyły się w uśmiech pełen zadowolenia.

-----------------------------------------------

Kochani! Tak. Napisałam fanfiction! Po raz pierwszy! Bądźcie wyrozumiali.

PlotkaraWhere stories live. Discover now