Obłuda goni obłudę.

4.8K 442 48
                                    

Wybaczenie to jedno z najpiękniejszych gestów płynących prosto z serca, zaraz po pocałunku. Dojrzewa w nas niczym nasionko owocu zasadzone w świeżo podlanej ziemi, po to, by po jakimś czasie przebić się przez warstwę gruntu w postaci małej łodyżki upiększonej listkami. Mała sadzonka z czasem przeradza się w piękne, potężne drzewo, ale do tego potrzebny jest czas i nieskończona ilość cierpliwości. Najważniejsza jest jednak dobra wola.


Niektórzy z nas potrafią zapomnieć o pewnych czynach w mgnieniu oka. Przebaczyć, czasem zbyt szybko. Ponownie pokochać. Ponownie zaufać.


Zdarzają się też tacy, którzy są pamiętliwi. Nigdy nie zapomną o zawodzie i zdradzie. Nigdy nie przebaczą. Nigdy nie pozwolą temu minąć i odejść w niepamięć. Tacy ludzie żyją historią, przeszłością opowiadaną samym sobie, by móc przetrwać. Nie dają oni drugich szans. Nigdy nie odwracają się za siebie.

Można nazwać to gruboskórnością, ale ja widziałam w takiej postawie tylko i wyłącznie próbę ochrony samego siebie. Szkoda, że tworząc tak szczelną barierę zapomina się często o ludzkiej naturze.


Bo my wszyscy popełnialiśmy błędy. Byliśmy tylko ludźmi. Popełnialiśmy straszne błędy i uczyliśmy się na ich podstawie. Czasem od razu, czasem dopiero po setnym razie i to było właśnie w tym wszystkim piękne. Patrzenie na to wszystko i dostrzeganie w każdym człowieku cząstkę samego siebie. Bo ja popełniłam błędy, Boże, popełniłam ich masę. Ale z własnego doświadczenia nauczyłam się jednego. Możemy zrobić straszne rzeczy w naszych życiach, ale nie znaczy to, że tym samym jesteśmy źli. I w to właśnie wierzyłam. W ludzi.


Myślałam czasami, że należałam do rzadkości. Bo ludzie nie kochali kochać. Ludzie kochali nienawidzić. Kochali to trawiące człowieka od środka uczucie. Kochali to, że dawało ono cel samo w sobie. Wielbili je tak bardzo, że czasem zapominali dlaczego w ogóle się ono pojawiło. Bo liczyła się ona. Nienawiść tak namiętna, że niemalże mordercza. Zaślepiająca. Obezwładniająca. Płynąca czystą trucizną przez nasze żyły.


Czy wierzyłam w przebaczenie? Zaczęłam, głównie po tym jak spotkałam kogoś kto pokochał mnie na tyle, że przebaczenie zrównał do samej kwintesencji miłości. Chyba właśnie wtedy pokochałam Harrego Stylesa tak bardzo. Bo był ze mną i kochał mnie, gdy ja sama nie potrafiłam tego uczynić.


- Wydaje mi się czasem, że wiedziałem o was od samego początku. - Cichy głos Nialla dotarł do mnie z oddali. Na tych kilka krótkich chwil ciszy, która zapadła pomiędzy naszą trójką, całkowicie się zamyśliłam. Pozwoliłam swoim myślom płynąć dając mi tym samym kolejną nową lekcję życia. Harry opowiedział Niallowi w skrócie to co mieliśmy mu przekazać i teraz czekaliśmy jedynie na jego wyrok. - Pamiętam ten wieczór, w którym się poznaliśmy. Stałem wtedy przy barze zamawiając drinka, gdy podeszłaś do mnie. - Jego wzrok na ułamek sekundy spoczął na mojej twarzy. Nie potrafił spojrzeć na mnie jednak na ani chwilę dłużej. Coś trawiło go od środka, nie wiedziałam wtedy jeszcze czym to tak naprawdę jest. Głupia ja. - Nigdy tak naprawdę nie poświęcałaś mi całej swojej uwagi. Twój wzrok zawsze uciekał gdzieś w bok. Twoje oczy błyszczały wtedy stokrotnie mocniej, niż gdy patrzyłaś na mnie samego. Nie rozumiałem co sprawiało, że zamiast mnie, widziałaś same skrzące na niebie gwiazdy, ale szybko to odkryłem. Podążyłem za tobą wzrokiem i dostrzegłem Harrego siedzącego w mroku, patrzącego prosto na ciebie, jakby nagle dojrzał coś czego tak długo szukał. Oślepiłaś go swoim blaskiem, a ja nie mogłem tego znieść.

PlotkaraWhere stories live. Discover now