Wyznania o północy.

7.1K 600 62
                                    

- Harry? - Patrzyłam na niego oniemiała. - Nie powinieneś tutaj przychodzić. Proszę wyjdź. 

Całkowicie zignorował moje słowa i przybliżył się do mnie na tyle, że na skórze czułam jego ciepły oddech. 

- Naprawdę chcesz bym wyszedł? - Jego zachrypnięty głos spowodował ciarki na moich plecach.

- Tak. 

- Jakoś w to nie wierzę. - Odparł i chwilę później poczułam jego duże i ciepłe dłonie na swoich ramionach. Stał zaledwie kilka centymetrów ode mnie. W powietrzu unosił się zapach wypitego przez niego alkoholu. Jego włosy były w wielkim nieładzie, jakby przez cały wieczór przeczesywał je dłonią. Rozpięta koszula ukazywała sporą część jego umięśnionego i wytatułowanego torsu. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Bałam się tego, co może zaraz się wydarzyć, jeśli tego nie powstrzymam. Położył dłonie na moich biodrach i zaczął przyciągać je w swoją stronę. Jego ciało znajdowalo się coraz bliżej mojego i nie wiedziałam jak mam to wszystko powstrzymać.

- Jestem dziewczyną twojego najlepszego kumpla. Nialla. Pamiętasz go? - Jego dłoń znalazła się na moim karku. Cała drżałam. 

- Doskonale go pamiętam. - Jego usta zaczęły przybliżać się niebezpiecznie do moich. Jeszcze chwila i...odepchnęłam go od siebie z całą siłą jaką miałam i ruszyłam szybko w stronę drzwi. 

- Wyjdź, albo przysięgam, że pójdę po niego. - Jego spojrzenie mogłoby palić mosty.

- Lily. 

- Harry. Czas na ciebie. Jesteś pijany i nie myślisz racjonalnie. 


Rozdrażniony, przeczesał dłońmi włosy do tyłu. Jego spojrzenie sprawiało, że miękły mi kolana.

- Od dawna nie myślałem tak racjonalnie! Mam dość ciągłego mówienia sobie "nie". - W trzech susach znalazł się obok mnie i przyciągnął mnie do siebie brutalnie. Jego dłonie znajdowały się ponownie na moich biodrach i plecach. Tam gdzie jego palce dotykały mojej skóry, miałam wrażenie, że płonę. To co robiłam teraz, było niemalże heroiczną walką z własnymi pragnieniami.

- Tym razem, to nie ty decydujesz. Tym razem to ja mówię "nie".

- Lily, proszę...

- Nie Harry. Już zdecydowałam. Jesteś z Nadine, a ja z Niallem.

- Nie chcę z nią być. 

- Trzeba było wcześniej o tym pomyśleć. Może nie powinieneś był z nią sypiać po waszym zerwaniu. - Mówiąc to opanowałam odruch, by nie zakryć sobie ust dłonią. Powiedziałam za wiele. Nie chciałam tego. Jego spojrzenie ściemniało. 

- A więc to zemsta? Za tamten koncert? Już ci przecież mówiłem...

- To żadna zemsta. Po prostu przejrzałam wtedy na oczy i zrozumiałam różnicę pomiędzy tym, co jest dobre. - Spojrzałam w głąb korytarza w stronę pokoju Nialla. - A co złe. - Nasze spojrzenia się spotkały. 

- A więc to ja jestem tym złym?

- Tego nie powiedziałam. Tak naprawdę Harry, sam pomogłeś podjąć mi decyzję. Nie lubię się dzielić. Nie lubię nie wiedzieć na czym stoję. A ty jesteś jedną z najbardziej niestałych osób jakie znam. Ciągle zmieniasz zdanie. Umawiasz się z kilkoma osobami na raz i nawet nie dbasz o to czy się o sobie dowiedzą, czy nie. Nie chcę ciągle zastanawiać się czy czasem pod moją nie obecność nie znalazłeś sobie kolejnej dziewczyny. Jesteś niczym wiatr, który chce się złapać w butelkę. A przecież nawet dziecko wie, że nie można tego uczynić. Nie jestem już dzieckiem i nie potrafię tak żyć.


- Spójrz na mnie. - Powiedział cicho i obrócił moją twarz w swoją stronę. - Mówisz, że jestem najbardziej niestałą osobą jaką znasz. Ale tylko spójrz na mnie. Zawsze do ciebie wracam. Nie ważne jak bardzo staram się to zwalczyć, zawsze ląduję pod twoimi drzwiami. Od samego początku naszej znajomości. - Jego piękne, smukłe dłonie odgarnęły włosy z mojej twarzy. - Chciałaś wiedzieć na czym stoisz. Tak więc stoisz na ziemi, tej samej co ja. Jesteś w moich ramionach i widzę, jak bardzo walczysz ze sobą by się temu nie poddać. Co może być bardziej pewne niż to? Co może być bardziej pewne niż to, że coś przyciąga nas ku sobie, a ty to ciągle odpychasz? Jeśli jest jakiś powód...

- A może taki, że jutro rano oboje nadal będziemy w związkach z innymi ludźmi? Ty nadal będziesz graczem, a ja dziewczyną, która po prostu stara się być fair. Nie zrobię tego Niallowi. Szanuję go i doceniam jego uczucia, które nie są tak zagmatwane, jak to co dzieje się teraz między nami. Szanuję także waszą przyjaźń. Gdy choć raz staram się być w porządku...

- W miłości nic nie jest fair. 

- Miłości? - Mój głos zabrzmiał niczym echo. Jego spojrzenie dokładnie taksowało moją twarz. Wydawał uczyć się mnie na pamięć. Niczym w zwolnionym tempie, widziałam jak wyraz jego oczu się zmienił.


Jego dłonie zacisnęły się na moich ubraniach i chwilę później jego usta przywarły do moich zachłannie, powodując, że nogi się pode mną ugięły. Mocno mnie do siebie przytulił i całował tak, jakby całe jego życie od tego zależało. Słodycz i desperacja tego pocałunku była przejmująca. Niemalże błagał mnie w ten sposób, bym go wysłuchała. Bym poczuła to co on czuje, a to czego nie potrafi opisać słowami. Czułam to całą sobą. Każdą komórką mojego ciała. Ten nagły atak na moje uczucia i samokontrolę spowodował, iż byłam na chwilę zbyt zaskoczona, by natychmiast zrobić coś z zaistniałą sytuacją. Zareagowałam zbyt późno. Musiałam to powstrzymać, gdyż wiedziałam, że z każdą sekundą odbierał mi argumenty, by go odrzucić. I wtedy nagle przypomniała mi się twarz Nadine, gdy mówiła mi o tym, że sypia z Harrym. Jej blond włosy i niezachwiana wiara w siebie i usidłanie Harrego. Odepchnęłam go od siebie i spoliczkowałam z całą siłą jaką tylko mogłam. Moja dłoń pulsowała z bólu. Patrzył na mnie zszokowany i zły. 


- Nigdy. Więcej. Mnie. Nie. Całuj. Bez. Mojego. Pozwolenia. - Wypowiedziałam dobitnie. Moje usta drżały od powstrzymywnego szlochu. Powinnam była go odepchnąć, zanim ten pocałunek mi się spodobał. Patrzeliśmy na siebie mieszanką złości i wstydu.

- Jak sobie życzysz. - Odparł wypranym z emocji głosem.

- Dobranoc Harry. 


Zamknęłam mu drzwi przed nosem i przekręciłam klucz w zamku. Oparłam się plecami o ich powłokę i walczyłam z całych sił z napływającymi do moich oczu łzami. Wiedziałam, że nie ruszył się z miejsca. Czułam za sobą jego obecność.

- Zakochuję się w tobie Lily. - Jego cichy głos dotarł do mnie z zza drzwi. - I nie mogę nic na to poradzić. - Miałam ochotę otworzyć je i rzucić się w jego ramiona, jednak tego nie zrobiłam. Zakryłam usta dłonią by zagłuszyć swój szloch. Usłyszałam oddalające się kroki i chwilę później zostałam sama. Osunęłam się na podłogę i schowałam twarz w kolanach. Chyba nigdy tak bardzo nie płakałam z powodu zamieszania w moim sercu.

————————————

Team Harry vs. Team Niall?


PlotkaraWhere stories live. Discover now