I'm hungry for you, my love.

6.9K 428 28
                                    

Zanim zdążyłam postawić stopę na szczycie tych strasznie stromych schodów i oswoić się z tym szaleńczym pragnieniem, które w tej chwili zżerało mnie od środka, okazało się, że nagle dotarliśmy do celu naszego desperackiego biegu. Niemalże zataczaliśmy się pijani własnym pożądaniem, chcąc jedynie więcej, mocniej i intensywniej.

Przyparł mnie bez wahania do ściany po naszej prawej stronie z taką mocą i zawziętością, że sprawił mi tym ból. Stęknęłam cicho pod nosem okazując swoje niezadowolenie. Jego ciało naparło na moje, całkowicie mnie obezwładniając. Nie mogłam oddychać. Żar jego skóry mnie parzył, a jego oddech na mojej szyi doprowadzał mnie do szaleństwa. Dłońmi zachłannie badałam skórę jego klatki piersiowej, za każdym razem poznając ją na nowo. Jego usta odnalazły drogę do moich chcąc w ten sposób złagodzić moją niedogodność. Nie czekał dłużej niż tych kilka chwil całkowitego zapomnienia i oplótł moje drżące ciało ramionami, prowadząc po omacku w stronę naszego pokoju. Jego dłonie namiętnie brnęły coraz wyżej po moich nagich plecach, sprawiając, że koszulka, którą miałam na sobie, podwinięta była już niemalże do samej szyi. Krok za krokiem jego usta stawały się coraz bardziej zapamiętałe, a ja całkowicie zaufałam mu i jego koordynacji, mając nadzieję, że ostatecznie nie wylądujemy niezgrabnie na dywanie, potykając się o jego brzeg. Było to jednak jedną wielką złudną nadzieją, gdyż Harry należał do jednej z najbardziej niezdarnych osób jakie znałam w swoim życiu. Cichy odgłos zahaczenia butem o fragment kremowego materiału, huk upadających na ziemię ciał. Głośny jęk bólu i zawodu. Potem jedynie salwa melodyjnego śmiechu.

- Harry. Wiedziałam, że właśnie tak to się skończy. - Wydusiłam z siebie pomagając mu podnieść się z mojego biednego, poobijanego ciała. Wykorzystał chwilę mojej nieuwagi i pocałował mnie mocno w usta, by chwilę potem ścieżką pocałunków znaleźć się na mojej szyi. Zachichotałam odpychając go do siebie, chcąc zmusić go tym samym do podniesienia się z ziemi i ze mnie. Był na prawdę ciężki.

- To przez ten dywan. - Wystękał patrząc na mnie przepraszająco. - Mam nadzieję, że nie rozbiłem tobie krzywdy. - Jego dłonie znalazły się na mojej talii, gdy pomógł mi podnieść się z ziemi.

- Nie. Jest w porządku. - Roześmiałam się perliście. Pomimo chwilowego rozproszenia nasze usta na nowo zaczęły swój idealny taniec pasji i namiętności, pragnąć jedynie więcej. Tylko kilka kroków dzieliło nas od naszej sypialni i tym samym naszego całkowitego zapomnienia. Nasze ciała oplatały się wzajemnie w szczelnym uścisku, zmierzając w tylko nam znanym kierunku.

Z trudnością odnalazłam klamkę i nacisnęłam na nią w tym samym momencie , w którym Harry zerwał z siebie koszulkę i rzucił ją bezceremonialnie na ziemię. Kilka sekund później chwycił za granicę moich spodni, przyciągając mnie do swojego umięśnionego i rozgrzanego ciała. Drzwi zatrzasnęły się za nami z trzaskiem, dając nam tą strefę intymności, której tak desperacko potrzebowaliśmy. Brunet zręcznie pomógł mi pozbyć się wszystkich ubrań, by pomimo mojego śmiechu i chęci powstrzymania go, pchnąć mnie na materac naszego wielkiego łóżka, który stęknął pod moim ciężarem. Zanim odgarnęłam włosy ze swojej zarumienionej twarzy, zawisł nade mną z szelmowskim uśmiechem na ustach.

- Jesteś taka piękna. - Pochylił się nade mną składając delikatny pocałunek na moim dekolcie. - I tylko i wyłącznie moja. - Wyszeptał z głęboką chrypką, podczas gdy obiema dłońmi ujął moje biodra i uda i obrysował ich krzywiznę z ogromną delikatnością. Taki właśnie był. Był jak ogień i lód w jednym. Pożądał w tak zwierzęcy sposób, nadal pozostając przy tym delikatnym i tak ludzkim. Był jednym wielkim kalejdoskopem kontrastów. I to było przejmujące. Przytłaczał mnie tym, nie pozwalając swobodnie oddychać. Kochałam to. Całą sobą. Moje dłonie natychmiast znalazły się w jego niesfornych lokach, zmuszając tym samym mężczyznę nade mną, do zbliżenia swojej twarzy do mojej. Moje biodra wysuwały się w jego stronę w niemym błaganiu.

PlotkaraWhere stories live. Discover now