Dog Days Are Over.

5.4K 436 59
                                    

- Powiesz mi wreszcie, czy nadal będziesz unikał tego tematu? - Spytałam spokojnie wkładając sobie do buzi dorodną truskawkę. Minął dzień. Jeden długi dzień od kiedy po raz ostatni widziałam Sama i nadal nie miałam pojęcia co wydarzyło się po tym, jak straciłam przytomność. Na samym początku sama nie pytałam Harrego o nic, nie chcąc zmuszać go do rozmowy na temat Collinsa, ale moja cierpliwość się skończyła. Kończyła się ona już od kilku godzin, zwłaszcza dlatego, że Harry niemalże zmusił mnie bym nagle z nim zamieszkała, o czym nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy. Nie wiedziałam czy byłam gotowa na tak duży krok, a on nawet nie brał dyskusji na ten temat pod uwagę. Co za uparty...


- Nie mam pojęcia o czym mówisz. - Odparł jedynie wzruszając ramionami i podrzucając zgrabnie w górę nasze naleśniki. Musiałam przyznać, że choć Styles nie należał do najlepszych kucharzy pod słońcem, to naleśniki zawsze wychodziły mu wyśmienicie. Wyciągnęłam stopę przed siebie i delikatnie trąciłam nią jego zgrabny pośladek ukryty w czarnych bokserkach. Zacmokał niezadowolony pod nosem i odstawił naczynia na bok. Gdy się do mnie odwrócił, ujrzałam jedynie jego delikatny, uroczy uśmiech czający się w kąciku ust i spokojne spojrzenie, rzucone mi znad zbyt długich loków. Zanim do mnie podszedł wytarł dłonie o pobliską ściereczkę patrząc na mnie uważnie.


Skanowałam powoli wzrokiem jego wytatuowany i opalony tors z czystą przyjemnością. Bokserki zwisały nisko z jego bioder powodując, że ich linia wydała mi się jeszcze bardziej kusząca niż zazwyczaj. Zarumieniona zmusiłam się do odwrócenia spojrzenia od jego ciała i skupienia się na jego oczach. Był niezaprzeczalnie pięknym mężczyzną, a ja siedziałam przed nim na kuchennym blacie ubrana jedynie w swoje czarne majtki i jego koszulę w różowe flamingi.


- Doskonale wiesz do czego piję. - Odparłam odgarniając jego długie włosy z zielonych oczu po tym jak do mnie podszedł. W tym samym czasie jego dłonie znalazły się po moich obu bokach, zagradzając mi drogę ucieczki. Pachniał słodyczą naleśników, które dopiero co smażył. - Powiedz mi co działo się potem. Co się stało z Samem. - Westchnął przeciągle i przybliżył się do mnie nieznacznie, co nie umknęło mojej uwadze.

- I tak jestem pod wrażeniem, że tak długo zwlekałaś z tym pytaniem.

- Robiłam to dla ciebie.

- Skoro już musisz wiedzieć - Zaczął i niby przypadkiem jego opuszki palców zaczęły delikatnie gładzić moje uda. - Po tym jak straciłaś przytomność Anthea wezwała pomoc. Ochroniarze siłą wyprowadzili Sama z budynku, a tobą zajęli się miejscowi ratownicy medyczni. Żeby cię uspokoić mogę powiedzieć ci, że ma dożywotni zakaz wchodzenia do większości biurowców w Londynie. Zadbała o to nie tylko Anthea Moss, ale także Aleksandra Shulman. Ja także wykonałem kilka telefonów. - Poczułam rosnącą gulę w moim gardle. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak potężne kobiety stanęły w mojej obronie, choć przynajmniej po jednej z nich spodziewałam się najgorszego.


- Mówił coś, gdy wychodził? - Spytałam słabym głosem. Dłonie Harrego zacisnęły się mocniej na moich biodrach. Właśnie dlatego nie chciał ze mną rozmawiać. Wiedział jakie emocje wywoła we mnie ta rozmowa.

- Nie byłem tego świadkiem, ale Anthea powiedziała mi, że wykrzykiwał pod twoim adresem stek przekleństw. Wspomniał także, że wie gdzie mieszkasz. - Zamarłam słysząc jego słowa. Uważnie skanowałam wzrokiem każdą krzywiznę jego twarzy chcąc wyczytać z niej jego własne obawy. - Wpadłem do waszej redakcji, gdy już leżałaś na kanapie i dochodziłaś do siebie. Przysięgam, że zabiję tego faceta. Po prostu go zabiję. - Jego głos stał o wiele niższy, co spowodowało ciarki na moim ciele. Widząc moją minę, zamknął nas w szczelnym uścisku i nie puścił mnie dopóki się nie uspokoiłam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że drżę. Po raz kolejny Sam Collins wywołał w moim ciele reakcje, za które szczerze się wstydziłam.

PlotkaraWhere stories live. Discover now