Plotkara

By Szarada

375K 26K 2K

Drodzy poszukiwacze pikantnych i smakowitych ploteczek, Minęło wiele czasu od kiedy nikt inny jak cudowny, zi... More

Może to nie jest szampan, ale liczą się bąbelki.
Gdy Kapturek sam przychodzi do Wilka.
Muszę wskoczyć do jeziora, żeby cię pocałować, prawda?
Opowieść o zagubionych majtkach i golasach w windzie.
Witam w Pandemonium, w ten piękny, poniedziałkowy poranek.
Propozycja z piekła rodem.
Ale chociaż seks jest zajebisty.
To będzie bardzo udany weekend.
Trzepot białych flag.
W blasku ognia.
Wyznania o północy.
Jestem Plotkarą.
Z jak Zemsta.
Style.
Let's be friends.
Mały szantaż i duża obietnica.
Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.
Nowy sojusznik.
Wszystko, albo nic.
Spotkanie dwóch złośnic.
Droga do upadku.
Bloodstream.
High Hopes.
Bad Habit.
Wszystko odbija się rykoszetem, kochanie.
Diabelski trójkąt, ale nie do końca.
Give me love.
All I want, isn't what I need.
They're the hunters, we're the foxes.
Eyes cold as ice.
Przysługa na wagę złota.
The Enemy.
Pay the bill.
Long way down.
Wanna Be Yours.
The Kiss.
Hieny cmentarne.
I'm hungry for you, my love.
Koszmar.
You watch me bleed until I can't breathe.
I'm a Ruin.
Dog Days Are Over.
The Last Gossip.
I think I am finally clean.
Obłuda goni obłudę.
The End.

Bardzo smaczna tradycja.

8.9K 670 56
By Szarada

Wokół nas panowało straszne zamieszanie. Każdy biegał w swoją stronę, trzymając papiery lub inne przedmioty w rękach. Chłopcy już parę minut temu zeszli ze sceny. Miałam wrażenie, że tylko tutaj przeszkadzamy. Zaprowadzono nas do części, gdzie znajdowały się garderoby i autobusy chłopców. Towarzyszyły nam dziewczyny chłopaków i kilka członków ich rodzin. Czułam się trochę nie na miejscu, zwłaszcza, że Nadine wydawała się szczerze mnie lubić. Rodziny weszły do wielkiej garderoby z lustrami, a ja ruszyłam w stronę autobusów, które nie tylko były gigantyczne, ale także obklejone plakatami zespołu. Z daleka uśmiechała się do mnie twarz Zayna i Liama. Rozejrzałam się dookoła, ale wydawało mi się, że nie ma nikogo w pobliżu. Podeszłam do autobusu i zajrzałam do środka.


- Halo! Jest tu kto?! - Nikt nie odpowiedział na moje wezwanie. Weszłam niepewnie do środka i ujrzałam przed sobą większą przestrzeń, niż się spodziewałam. Piętrowe łóżka po obu stronach schowane były za zasłonami, ogromne szafy pełne ubrań ukryte zostały za wielkimi lustrami, a w każdej wolnej przestrzeni stały stoliki do kawy. Za sobą usłyszałam ruch i obejrzałam się zaalarmowana. U wejścia stał Liam. Uśmiechnął się do mnie zaskoczony.


- Hej. Nie spodziewałem się tutaj nikogo. - Wyciągnął w moją stronę dłoń na powitanie. 

- Hej. Nie wiem czy mnie pamiętasz...

- Ciężko o Tobie zapomnieć. - Zaśmiał się wesoło. - Ciekawa z ciebie postać. -Zarumieniłam się zawstydzona. - Poza tym Niall mi o tobie opowiadał. 

Wydałam z siebie odgłos zaskoczenia. Nie miałam pojęcia, że Niall powiedział komukolwiek o tym, że się ze mną spotykał. Miałam wrażenie, że była to w jakiś sposób nasza tajemnica. Czy w takim razie i Harry coś komuś powiedział na mój temat? Liam, który swoją drogą był przemiły, oprowadził mnie po pojeździe i opowiedział kilka zabawnych anegdotek. Był kochany. Gdy dziękowałam mu za poświęcony mi czas, doszły do nas hałasy nieopodal wejścia.


Wyskoczyłam z autobusu i chwilę potem poczułam ostry ból w udach spowodowany łoskotem z jakim wpadłam do metalowego kosza doczepionego do wózka golfowego, pędzącego z zawrotną prędkością przez garaż. Ból był paskudny, ale widząc swoich porywaczy, nie mogłam przestać się śmiać.

- Ahoj moja syreno pokładowa! - Louis prowadził pojazd jak wariat. W środku siedział już Niall i niemal dusił się ze śmiechu. Tylko jego nogi, które wyciągnięte były na dnie wózka, obroniły moją głowę przed rozbiciem się o metal. Gdy podniosłam się do siadu roztarłam poobijane nogi i spojrzałam na Nialla, który uśmiechał się do mnie szeroko.

- Chyba nigdy tak bardzo nie ucieszyłem się z tak nieoczekiwanego porwania. - Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. We włosach czułam wiatr spowodowany prędkością, z którą poruszał się wózek. 

- Czy możesz mi wyjaśnić, co wy do cholery robicie? - Spytałam blondyna trzymając się kurczowo metalowych części pojazdu. Chyba trochę obawiałam się o swoje życie.

- Uciekamy przed ochroną. - Krzyknął Louis, jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie. Na naszym horyzoncie pojawiły się dwa kolejne wózki golfowe. Zatorowały nam przejazd. Byłam pewna, że w tamtej chwili zginę i to w absurdalnej sytuacji. 

- Louis zatrzymaj się! - Wrzasnęłam na całe gardło, zamykając ze strachu oczy. Wózek zatrzymał się z łoskotem o kilka centymetrów od ochroniarzy. Ostro zarzuciło nas do przodu. Dyszeliśmy. Za sobą usłyszałam stek przekleństw powiedzianych z zabawnym, irlandzkim akcentem. Ochroniarze od razu się na nas rzucili, nie do końca wiedząc, skąd się znalazłam w wózku, wraz z tymi dwoma idiotami. 

- Prawie mnie zabiliście. - Wystękałam, gdy jeden z ochroniarzy odstawił mnie na ziemię. - Powinnam was o to pozwać. - Louis tylko roześmiał się jak wariat. 

- Po tobie spodziewałem się czegoś więcej.

- Zamknij się. Sam upadek do wózka był diabelnie bolesny.

- Nikt po pierwsze, nie spodziewał się, że wyskoczysz nam nagle na drogę, po drugie, gdybyś nie była taka ciężka...

- Czy ty coś, przepraszam cię bardzo, insynuujesz? - Spojrzałam na niego groźnie. W jego oczach błysnęło rozbawienie.

- To bardziej przypominało połowy wieloryba, niż syreny....- Zamachnęłam się i dałam mu mocnego kuksańca w ramię. - Ten wieloryb mnie uderzył! - Zawył Louis udając cierpienie. Noga aż mnie swędziała od chęci kopnięcia do w tyłek. Niall zdecydował się zainterweniować.


- Chodź. Powinnaś dostać jakiś zimny okład na te nogi. Na prawdę mocno cię uderzyliśmy.

Miał rację. Nogi pulsowały mi tępym bólem. Wiedziałam, że jutro obudzę się z ogromnymi siniakami na tyle ud. Położył mi dłoń na biodrze i poprowadził w stronę wejścia do ich garderoby. Niall spojrzał na mnie uroczo.

- Wiesz...spodziewałem się zobaczyć cię dopiero jutro.

- Jurto?

- No wiesz, zasada 3 dni i tak dalej. - Uśmiechnęłam się szeroko. Dokładnie dwa dni temu byliśmy razem na kawie. 

- Myślałam, że ta zasada obowiązuje tylko na pierwszej randce.

- Nie byłem pewien, więc nie chciałem ryzykować. Gdybym wiedział, zaprosiłbym cię tutaj od razu. - Spojrzałam mu w oczy rozbawiona. 

- Nie miałeś co ryzykować i tak bym się z tobą umówiła, nawet jakbyś zadzwonił dzień później. Nie, nawet jakbyś zaprosił mnie na godzinę przed koncertem -Jego oczy rozbłysły. Już chciał coś do mnie powiedzieć, gdy nagle drzwi przed nami się otworzyły, a w nich pojawił się nikt inny jak Harry.


Wyglądał na zaskoczonego i zakłopotanego za razem. Z roztargnieniem odgarnął włosy do tyłu. Za nim ujrzałam sylwetkę Nadine. Wyglądała na równie zmieszaną, ale także, co mnie zdziwiło, zadowoloną. Widząc mnie z Niallem uśmiechnęła się do nas szeroko.

- O nasze gołąbeczki! -Zawołała. Niall mocno się zarumienił, a ja spojrzałam prosto na Harrego. Zaskoczenie malowało się w jego oczach. Minęliśmy go bez słowa. Niall posadził mnie na granicy oparcia kanapy, a sam poszedł po lód. 

- Gołąbeczki? - Spytał Harry podchodząc do mnie. Jego głos był cichy i spokojny. Spojrzałam na niego wyzywająco. 

- Może to ja, powinnam spytać cię o to samo? - Powiedziałam tym samym tonem i spojrzałam ponad niego na Nadine. Jego spojrzenie było twarde niczym skała. - Chyba nie musimy sobie niczego tłumaczyć. - Rzekłam i odchyliłam się do tyłu. Wyciągnął dłoń by mnie dotknąć, jednak ja odruchowo od niego odskoczyłam, powodując swój gwałtowny upadek na podłogę. Zabolało. Harry rzucił mi się na ratunek, jednak odepchnęłam jego dłonie. Niall pojawił się u mojego boku i pomógł mi się podnieść. Nadine przyglądała się nam z zainteresowaniem. Z miny Harrego nie mogłam niczego odczytać. Chyba zbyt wiele działo się w tej chwili w jego głowie.

- Co się tutaj stało? - Spytał zmieszany blondyn. Położyłam mu rękę na jego umięśnionym ramieniu i delikatnie je uścisnęłam. 

- Absolutnie nic. 


Lód znalazł się na moich udach, a ja wydawałam z siebie jęk bólu i ulgi za razem. Niall usiadł u mojego boku i delikatnie gładził moje plecy dłonią, opowiadając mi wydarzenia ze swoich ostatnich dni. Z chęcią spijałam słowa z jego warg. Pomimo zmęczenia po koncercie, prezentował się wyśmienicie. Jego wilgotne od potu włosy, delikatnie przykleiły mu się do skroni. Zarumienione policzki podkreślały błękit jego oczu. Po garderobie kręciło się teraz wiele osób. Moi znajomi całkowicie dali wciągnąć się w rozmowę ze stylistką chłopaków. Ochroniarze próbowali zmusić zespół do wzięcia prysznica po koncercie, a ich asystenci latali między nimi, wydając wszystkim komendy. Obłęd. 

- Zawsze tak tutaj jest? - Spytałam Nialla, opierając się delikatnie o jego ramię. 

- Prawie zawsze. Teraz jest nawet spokojnie. - Nasze spojrzenia podążyły za dwójką kobiet, które właśnie weszły do garderoby z naręczem pudełek pełnych jedzenia. Niall zerwał się na równe nogi, chwilę później, spoglądając na mnie z zawstydzeniem.

- Nie krępuj się. - Odparłam z uśmiechem i patrzyłam jak blondyn ruszył do walki po swoją porcję.


Przy wszystkich, zdawał się być wobec mnie taki ostrożny. Nie chciał mi się narzucać, ani powodować niepotrzebnego zamieszania. Tak często bywał zawstydzony. Podniosłam się z kanapy z całkowicie przemoczonymi spodniami na tyłku. Wrzuciłam mokre i już ciepłe okłady do zlewu i wyszłam po cichu na korytarz z nadzieją, iż uda mi się znaleźć łazienkę z suszarką do rąk. Zaczęło mi się robić zimno z powodu przemoczonych ubrań. Ruszyłam przed siebie korytarzem, gdy nagle poczułam mocny uścisk na swoim przedramieniu. Obróciłam się za siebie i ujrzałam zdyszanego Harrego.


- Lily, ja...

- Wracaj do swojej dziewczyny. - Wyrwałam się mu i ruszyłam dalej przed siebie.

- Ty nic nie rozumiesz. - Z jego głosu zionęło desperacją. Po raz kolejny przeczesał z frustracją włosy do tyłu. Były zbyt długie. Powinien już dawno je podciąć.

- Czego znowu nie rozumiem, Harry. - Jęknęłam z rozdrażnieniem. - Tego, że spotykałeś się ze mną pomimo tego, że jesteś z inną dziewczyną? Czy może tego, że zaprosiłeś mnie tutaj razem z nią? Czy zdajesz sobie sprawę z tego, w jakim świetle mnie to stawia? To poniżające. To trochę tak, jakby mąż zaprosił na uroczystą kolację swoją żonę i kochankę. Zachowałeś się jak dupek.

- Nie jestem z Nadine. 

- Ale nadal z nią sypiasz. - Zbiłam go tym z pantałyku. - Powiedziała mi. -Zaczęłam się od niego odwracać, gdy pochwycił moje ramiona i ścisnął mocno. 

- Nie jestem z nią. Zaprosiłem ją tutaj bardzo dawno temu, jeszcze zanim się rozstaliśmy i całkowicie o tym zapomniałem. Nie planowałem tego. Nie planowałem waszego spotkania.

- Ale się stało. - Powiedziałam wzruszając ramionami. 

- A ty i Niall? Chcesz mi to wyjaśnić?

- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć. Nie jesteśmy razem, Harry. Możemy spotykać się i sypiać z kim tylko chcemy, prawda? - Spytałam słodko. Wyglądał jakby dostał potężnie w twarz.

- Sypiasz z Niallem? -Jego dłonie mocniej zacisnęły się na moich ramionach.

- Nie powinno cię to obchodzić, ale żeby uspokoić twoje skołatane nerwy, powiem ci, że nie. Nie sypiam z nim. On nawet nie wie, że widziałam się z tobą po tej imprezie. No chyba, że to ty go oświeciłeś. 

- Nie. Nie zrobiłem tego.

- I nie rób. Nie musi o tym wiedzieć. Wybacz, ale powinnam pójść i wysuszyć ubrania. - Widziałam napięcie na jego twarzy. Chciał mi coś jeszcze powiedzieć, coś wyjaśnić, ale wtedy rozpętało się wokół nas piekło w postaci bitwy na ciasto. Przez korytarz pofrunęły ciasta z bitą śmietaną i obkleiły nas od stóp do głów.

- Nasz 200 występ. - Wyjąkał Harry ścierając bitą śmietanę z oczu. - To nasza tradycja. 


Zlizałam kawałki ciasta z kącika ust i szeroko się uśmiechnęłam.

- Bardzo smaczna ta wasza tradycja. - Stał przede mną oblepiony ciastem i całkowicie załamany. Serce szybciej biło mi na jego widok. Naprawdę go lubiłam, ale nie mogłam przymknąć oka na to, jak mnie potraktował. Nigdy nie spodziewałabym się tego po nim. Zabrałam jedną z tart, pełną bitej śmietany i rozpłaszczyłam mu ją na twarzy z zadowalajacym plaśnięciem. 

- To za Nadine. - Rzuciłam, mijając go. Kątem oka widziałam, że się uśmiechnął. Rzuciłam się z chichotem przed siebie, wiedząc co nastąpi za parę chwil. Tak jak się spodziewałam, otoczyły mnie silne, wytatułowane ramiona. Zaczęłam krzyczeć jak wariatka. W oddali ujrzałam całego oblepionego ciastem Nialla. Wszystko było w bitej śmietanie i sosie czekoladowym. Ściany, podłoga, ludzie. Ślizgaliśmy się w białej słodkości.


Gdy tylko blondyn mnie zauważył, podszedł do mnie i Harrego i wytarł dłonie pokryte śmietaną w moją twarz. Krzyczałam jakby mnie torturowano. Za sobą poczułam, trzęsący się za śmiechu tors Harrego i jego napięte wokół mnie mięśnie. Na chwilę na prawdę poczułam się szczęśliwa. Chciałam by czas choć na chwilę mógł się zatrzymać. Spojrzałam w oczy blondyna śmiejącego się uroczo z powodu sytuacji, w której się znaleźliśmy. Wtedy, całkowicie mnie tym zaskakując, Niall pochylił się i pocałował mnie w rozchylone z zaskoczenia wargi. A ja w tym momencie nadal uwięziona byłam w ciepłych  ramionach Harrego.


Continue Reading

You'll Also Like

13.6K 713 14
Trzecia i ostatnia część trylogii NIE BÓJ SIĘ Wracamy do Draco Malfoy'a po 25-latach od śmierci jego ukochanej, Emily. Czy dalej o niej myśli? Czy j...
70.3K 1.3K 94
2 części książki SILVER Jak ułożyły się dalsze losy Ariany i Justina? Co się stanie gdy pojawi się Zayn i Hailey? #683 w Instagram - 24.02.2019 #655...
170K 12.6K 51
❝- Spieprzaj stąd, to moja ściana. - Nic z tego, ona jest moja.❞ ~*~ [zakończone ✔] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2015/16)
12.6K 625 22
Od początku mieli się ku sobie, jednak nienawiść do siebie zaślepiała ich jeszcze bardziej. Księżniczka Clarke i nieznośny Bellamy. Wrogowie od serc...