Dom Zbłonkańców

By PuddingDeana

18.4K 1.8K 4.3K

Castiel, młody mężczyzna po studiach przeprowadza się do Lebanon, gdzie zostaje zatrudniony jako nowy opieku... More

Bohaterowie
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
Rozdział XXIX
Rozdział XXX
Rozdział XXXI
Rozdział XXXII
Rozdział XXXIII
Rozdział XXXIV
Zatrzymaj się
Rozdział XXXV
Rozdział XXXVII
Rozdział XXXVIII
Rozdział XXXIX
Rozdział XL
Rozdział XLI
Rozdział XLII
Rozdział XLIII
Rozdział XLIV
Rozdział XLV
Rozdział XLVI
Rozdział XLVII
Rozdział XLVIII
Rozdział XLIX
Rozdział L
Rozdział LI.
Rozdział LII
Rozdział LIII.
Rozdział LIV.
Zakończenie

Rozdział XXXVI

298 34 72
By PuddingDeana

Od pierwszej rozmowy z Chuckiem w domu Castiela minęło kilka dni, które o dziwo były naprawdę spokojne. Dean nie chciał więcej rozmawiać o tym, co sobie zrobił. Jednak brunet codziennie pytał go jak się czuje. Winchester za każdym razem powtarzał, że daje sobie radę i nie musi się o niego martwić. Nawet obiecał, że jeśli coś będzie nie tak, to od razu mu o tym powie. Była to ich mała umowa, którą zawarli przy kubku gorącej herbaty z miodem i cytryną. Oczywiście ze względu na opór Deana, Chuck tak jak obiecał pojawił się jeszcze dwa razy. Doktor Shurley próbował z nim porozmawiać, tymczasowo odpuścił temat ojca Deana, jednak na niewiele się to zdało, ponieważ młody Winchester był nieugięty. Trwał w swoim postanowieniu i przy każdej sesji, stawał się arogancki i sarkastyczny. W niektórych momentach, nawet sam Castiel miał wrażenie, że chłopak przy obecności Chucka stawał się całkowicie inną osobą. Znów wracał ten Dean, którego niebieskooki opiekun poznał w ośrodku.

Osiemnasty września przyszedł szybciej, niż jakikolwiek inny dzień, na który Dean czekał z niecierpliwością, chociaż towarzyszył mu ciągły stres. Ponieważ przez cały tydzień zastanawiał się, co mógłby podarować Castielowi. Okazało się to dość trudne, ale w końcu wpadł na pomysł, w którym może wykorzystać swoje w miarę dobre zdolności kulinarne.

Dean otworzył oczy, po czym parokrotnie zamrugał. Czuł ramię Castiela owinięte wokół swojej talii. Mężczyzna musiał jeszcze spać, ponieważ tradycyjnie jego ciepły oddech uderzał w kark Winchestera. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i delikatnie wysunął się z objęć bruneta. Na początku Cas twierdził, że wróci spać do siebie, ale koniec końców do tej pory spali razem, na co Dean nie zamierzał narzekać. Po wyplątaniu się z pościeli, pomaszerował do łazienki, gdzie szybko zajął się swoją poranną rutyną. Nie chciał marnować czasu na przebieranie się w coś innego, więc został w tym w czym spał. Czyli w czerwonych spodenkach i czarnej koszulce z AC DC.

Wczoraj, kiedy Castiel się kąpał, Dean pozwolił sobie skorzystać z jego laptopa i w sekrecie wyszukał kilka ciekawych przepisów. Kilka lat temu, jak jeszcze byli w drodze i co jakiś czas zatrzymywali się w motelach, to Dean gotował. A przynajmniej gotował wtedy, kiedy John zostawił im zbyt małą ilość pieniędzy, by mogli zjeść gdzieś na mieście. John nie zawsze zabierał ze sobą Deana. Czasami chłopcy zostawali sami w motelu przez kilka dni, a dopiero później mężczyzna po nich wracał, by ruszyć do klienta lub jak najszybciej wyjechać z miasta. Nie raz zdarzyło się tak, że Sam czekał w samochodzie bawiąc się swoimi żołnierzykami, a Dean i ich ojciec zajmowali się sprawą jakiegoś ducha. Próbą skontaktowania się z nim i odesłania go tam, gdzie jego miejsce. Co prawda tym drugim zawsze zajmował się John, Dean wracał wtedy do młodszego brata i razem czekali na ojca.

Dean wyciągnął z szafki miskę, dwie szklanki, mikser oraz przygotował większość potrzebnych mu składników. Winchester w trakcie przeglądania przepisów musiał z trzy razy wbiec do kuchni i sprawdzić czy mają np. wystarczającą ilość mleka lub czy czekolada leży tam, gdzie ostatnio ją widział. Miał do wyboru kilka ciast, ale najbardziej do gustu przypadło mu brownie. Typowy dla kuchni amerykańskiej deser. Według Deana już sam wygląd tego ciasta zachęca, w dodatku jest pełne czekolady. Chłopak czytał też, że można dodać do niego orzechy, jednak akurat ich w domu nie było. Poza tym i tak nie chciał ryzykować, Castiel mógł być na nie uczulony. W końcu nie raz zdarzyło się, że ktoś jest na coś uczulony, a i tak jakimś magicznym sposobem ma to w domu.


Przygotowanie ciasta wcale nie było takie trudne, jednak gdy musiał wyciągnąć mikser i zająć się ubiciem jajek był praktycznie pewien, że obudzi tym Castiela. Oczywiście mógł to zrobić trzepaczką, ale wtedy efekt nie byłby aż tak zadowalający, a on chciał zrobić to najlepiej jak mógł. I takim sposobem po zaledwie upływu minuty od włączenia miksera, zdezorientowany i roztrzepany mężczyzna wpadł do kuchni niczym huragan.

— Dean?! — próbował przekrzyczeć urządzenie. — Co ty wyprawiasz?!

Winchester natychmiast podniósł głowę, by w następnej chwili pośpiesznie wyłączyć mikser, krzycząc: 

— Nie! Nie patrz! Wyjdź. — Obszedł blat, żeby móc zasłonić sobą to, co się na nim znajdowało.

— Co ty robisz? Dlaczego mam wyjść? — zapytał, kompletnie nic z tego nie rozumiejąc. Prawdopodobnie nawet się jeszcze nie zdążył dokładnie wybudzić.

— Jak skończę to zobaczysz, a jak jesteś głodny to zaraz ci przyniosę jakieś kanapki, ale mi tu nie właź więcej. — Zarządził młodszy na co Castiel zabawnie przechylił głowę na bok, przez co wyglądał trochę jak taki piesek.

— Niech ci będzie, ale w takim razie poproszę też kawę.

— Jasne, ale idź już — burknął Dean, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. — No już, sio.

Brunet wychodząc z kuchni mruknął jeszcze coś pod nosem. Zapewne miał to być wyraz niezadowolenia ze względu na to, iż został obudzony wcześniej niż planował wstać. Chociaż z drugiej strony uświadomił sobie, że minęły dopiero dwa tygodnie odkąd Dean z nim mieszka, za ponad dwa odnowa ośrodka planowo miała zostać ukończona. A wtedy znów wszystko wróci do normy, tyle, że teraz nie chciał by tak się stało. Usiadł na kanapie i włączył telewizję, może z rana będzie coś w miarę ciekawego.

Po dłuższej chwili do salonu wszedł Dean, wciąż miał na sobie to w czym spał. Jedną ręką trzymał tackę, na której wcześniej położył kubek z ciepłą kawą oraz talerzyk z kilkoma kanapkami z serem.

— Możesz mi wytłumaczyć, co kombinujesz? — zapytał Castiel, wstając i biorąc od chłopka tackę.

Dean uśmiechnął się do niego i mruknął. 
— Dowiesz się w swoim czasie. — Po czym wyszedł, zastanawiając się czy to możliwe, żeby Castiel zapomniał o swoich urodzinach, a może ich nie obchodził? Ale przecież mówił, że Charlie i Gabriel mają do nich wpaść.

— Ty też coś zjedz i leki weź! — Krzyk bruneta przerwał ciąg pytań, rodzący się w głowie Winchestera.

— Już wziąłem! — odkrzyknął, co było całkowitą prawdą, ponieważ od kilku dni Dean sam z własnej woli po śniadaniu regularnie sięgał do szafki z lekami, żeby zażyć przepisaną mu przez Chucka ilość. Można powiedzieć, że siła zaufania, którą stale budowali rosła, co było ogromnym plusem.


Dwie godziny później zapach ciasta unosił się w całym domu. Dean wiedział, że teraz jego niespodzianka już nie zrobi na mężczyźnie aż takiego wrażenia, ale się starał. W międzyczasie przebrał się w normalne ubrania, ale i tak pilnował, aby Castiel nawet w stronę kuchni nie zerknął. To, że mógł wyczuć zapach nie znaczy, że od razu pozwoli mu zobaczyć, co dokładnie przygotował. O nie, nawet nie było o tym mowy.

Uchylił delikatnie piekarnik, by ciepło nie buchnęło mu w twarz, dopiero później otworzył go całkowicie. Odszukał wzrokiem ścierkę, którą jak się okazało zostawił na blacie. Owinął nią zdrową rękę i wyciągnął blachę. Najszybciej jak potrafił odłożył ją na blat, brownie wyszło naprawdę ładnie. Teraz pozostało mieć nadzieję, że nie przekręcił niczego w przepisie i będzie również bardzo smaczne.

— Dean! Długo jeszcze zejdzie ci w tej kuchni?

— Nie, właśnie skończyłem — odkrzyknął i zakrył blaszkę ścierką. — A co?

Castiel wszedł do kuchni i pociągnął nosem, teraz zapach był jeszcze bardziej wyrazisty.

— Pokażesz mi w końcu, co takiego pichciłeś od samego rana?

Winchester kiwnął głową. 

— Tak, ale zamknij oczy i nie podglądaj.

Brunet pokręcił rozbawiony głową. 

— Niech będzie, mój ty master szefie.

Castiel zamknął oczy, a wtedy Dean podszedł do niego i złapał go za rękę. 

— Chodź. — Podprowadził go kilka kroków w stronę blatu. Po czym zamyślony rozejrzał się po kuchni, cholera szkoda, że nie mieli świeczek. Tyle, że to nawet nie był tort, więc mógł i świeczki jakoś zastąpić. — Zaczekaj sekundę, ale nie podglądaj.

Pospiesznie wybiegł z kuchni do salonu i podszedł do małego kominka znajdującego się w jednym z rogów pomieszczenia. Na jego szczęście znajdowała się tam zapalniczka, wziął ją i wrócił do kuchni. Castiel stał tak jak go zostawił.

— Nie podglądałem — powiedział od razu starszy.

— No ja myślę — uśmiechnął się Dean i odrzucił ścierkę gdzieś na bok. — Możesz otworzyć oczy.

Niebieskie tęczówki od razu zarejestrowały blaszkę z ciastem. Castiel zmarszczył brwi i spojrzał na Deana a później znów na ciasto. Winchester stał obok tak dumny z siebie, że prawie zapomniał o zapalniczce, którą miał w dłoni. Dlatego dopiero po chwili wystawił ją w kierunku Casa.

— Może i nie jest to tradycyjny tort, a zapalniczka to nie świeczki, ale chyba tym razem możemy trochę poudawać. — Uśmiechnął się. — Wszystkiego najlepszego, Cas.

Zapalniczka wydobyła z siebie ciche pstryknięcie, mały płomyczek pojawił się między nimi. 

— Pamiętaj o życzeniu za nim zdmuchniesz — przypomniał Dean.


Castiel jakby dopiero wybudził się z transu, uśmiechnął się szeroko i zaczął. 

— Chciałbym...

— Nie! — przerwał mu Dean. — Nie wolno na głos, bo się nie spełni.

— No tak — mruknął i nachylił się w stronę zapalniczki od razu w nią dmuchając. — Dziękuję, Dean.

Winchester odłożył zapalniczkę na blat i spojrzał na swoje dzieło. 

— Na razie jest zbyt gorące, żebyśmy mogli spróbować, ale i tak mam nadzieję, że choć trochę ci się podoba. Gdybym mógł dałbym ci coś lepszego, ale niestety wiesz jak jest. — Uśmiechnął się smutno, zwieszając głowę. Castiel podszedł do niego o dwa kroki bliżej, złapał twarz chłopaka w dłonie i obrócił tak, by ten na niego spojrzał.

— Dean to bardzo miły prezent, bardzo się cieszę. Tym bardziej, że zrobiłeś to ciasto sam. — Winchester w tym momencie chciał powiedzieć, że właściwie to nie do końca zrobił je sam, ponieważ przepis znalazł na jakiejś stronce w internecie. Tyle, że zanim zdążył otworzyć usta, Castiel przyciągnął go do siebie i przycisnął swoje wargi do tych blondyna.

Winchester stwierdził, że jeszcze znajdzie czas, by wspomnieć o przepisie, choć w sumie nie musiał mówić całkowitej prawdy. Chyba, że ciasto okaże się w smaku średniawe, wtedy się przyzna. Teraz jednak splótł dłonie na karku mężczyzny i delikatnie gładził jego ciemne włosy. Tak, zdecydowanie wszystko inne mogło poczekać.

Continue Reading

You'll Also Like

57.4K 4.5K 37
Gdzie Michael umiera, a Luke pragnie śmierci. okładka: queenolix
205K 6.3K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...
13.4K 989 34
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
30.9K 5K 17
luke hemmings i michael clifford nienawidzili się od zawsze. byli uzależnieni od papierosów i przegapili moment, w których uzależnili się od siebie...