Dom Zbłonkańców

Autorstwa PuddingDeana

18.4K 1.8K 4.3K

Castiel, młody mężczyzna po studiach przeprowadza się do Lebanon, gdzie zostaje zatrudniony jako nowy opieku... Więcej

Bohaterowie
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
Rozdział XXIX
Rozdział XXX
Rozdział XXXI
Rozdział XXXII
Rozdział XXXIII
Rozdział XXXIV
Zatrzymaj się
Rozdział XXXV
Rozdział XXXVI
Rozdział XXXVII
Rozdział XXXVIII
Rozdział XXXIX
Rozdział XL
Rozdział XLI
Rozdział XLII
Rozdział XLIII
Rozdział XLIV
Rozdział XLV
Rozdział XLVI
Rozdział XLVII
Rozdział XLVIII
Rozdział XLIX
Rozdział L
Rozdział LI.
Rozdział LII
Rozdział LIII.
Rozdział LIV.
Zakończenie

Rozdział XX

329 42 15
Autorstwa PuddingDeana

Spokojna melodia wybudziła Castiela ze snu. Brunet otworzył zaspane oczy i sięgnął po telefon, leżący na stoliku koło łóżka. Wyłączył budzik, podniósł się do siadu i wyciągnął ręce przed siebie, by trochę je rozciągnąć. Uśmiechnął się pod nosem słysząc piękny śpiew ptaków. Wiosna jest cudowną porą roku, wszystko wtedy budzi się do życia. Bycie blisko natury zawsze go cieszyło. Dlatego uwielbiał ten dom na poboczu, oddalony od okropnego zgiełku miasta. Tutaj miał ciszę i spokój, to była jego mała oaza. Z każdym dniem coraz bardziej przywiązywał się do tego miejsca, miejsca, które kiedyś należało do jego mamy.

Dobra dosyć tego leżenia, śniadanie samo się nie zrobi. przetarł twarz dłonią i podniósł się z łóżka. Nie wiedział czemu, ale miał wspaniały humor,  czuł, że mógłby przenosić góry. Podszedł do jednego z dwóch okien i pociągnął za sznurek od rolety i wtedy to zobaczył.  — Co jest? — wzdłuż parapetu pod oknem rozsypana była sól. Zdezorientowany, odwrócił się w drugą stronę i spojrzał na dywan, na którym także znajdowała się sól. Białe ziarenka tworzyły coś w rodzaju ścieżki od jego okna do drzwi.

Coś ty znowu wymyślił, Dean. — pomyślał, sięgając po pierwszą lepszą koszulkę.

Castiel wiedział, że proponując opiekę nad Deanem może się spodziewać wszystkiego, ale w momencie, gdy wyszedł z pokoju i zobaczył go na podłodze, stwierdził, że jednak się mylił. Winchester leżał pod ścianą, na przeciwko drzwi do jego pokoju. Obok niego leżało opakowanie z rozsypaną solą, natomiast w lewej ręce ściskał pogrzebacz do kominka. Castiel pokręcił zrezygnowany głową i kucnął koło chłopaka.

— Dean. Obudź się. — powiedział szturchając go w ramię. Winchester jedynie mruknął coś niewyraźnie pod nosem i podciągnął  kolana pod brzuch. Brunet westchnął i wyciągnął mu z ręki pogrzebacz i wtedy dopiero chłopak się ocknął.

— Odejdź, nie pozwolę...och, Cas to ty. — Dean podniósł się do siadu bardzo szybko, przez to zakręciło mu się w głowie.

— Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś spać na podłodze. — Castiel zauważył, że chłopak jak tylko usiadł przymknął oczy i zrobił się blady. — Dean? Wszystko okay?

Winchester przyłożył rękę do ust i pomału pokręcił głową w geście zaprzeczenia. Starał się oddychać przez nos. Bał się, że zaraz zwymiotuje, było mu naprawdę niedobrze, a najgorsze było to, że nie wiedział dlaczego. Może to sprawka tego czegoś, co jest w tym domu? Cholera, może TO próbuje się go pozbyć, bo wie, że Dean jest łowcą.

— Nie dobrze ci? — domyślił się Castiel.

Za nim brunet pojechał po Deana, Chuck wysłał mu listę objawów, które towarzyszą urazą głowy. Były tam mniej więcej takie podpunkty jak, poranne bóle głowy, nudności, wymioty i niedowład kończyn. Nic przyjemnego, Castiel miał jednak nadzieję, że nic takiego się nie pojawi, niestety i tym razem się mylił.

— Dobra. Pomału, pomogę ci wstać i pójdziemy do łazienki. — nie czekając na odpowiedź chłopaka, złapał go pod pachami i uniósł do góry. Dean nie stawiał oporu, z pomocą Castiela podniósł się na nogi.

— Dam radę sam. — Dean odepchnął od siebie Castiela i chwiejnym krokiem poszedł do łazienki. Mężczyzna obserwował go do momentu, aż ten zniknął w łazience. Castiel nie chciał mu przeszkadzać, dlatego, kiedy mijał drzwi od łazienki, jedynie krzyknął, żeby w razie czego Winchester go zawołał. Potrafił postawić się na na miejscu Deana, gdyby to on się tak czuł, nie chciałby, żeby ktokolwiek go takiego oglądał.


Dean usiadł na zimnych kafelkach i oparł policzek o muszlę klozetową. Miał mdłości, ale nie sądził, że dałby radę coś z siebie wyrzucić. Wolał poczekać aż samo przejdzie. Jedynie dziękował Castielowi, że ten nie poszedł z nim do łazienki. Wystarczyły mu wspomnienia  jednej z jego pierwszych imprez. Było to za nim trafił do tego wariatkowa. I może całość pamiętał jak przez mgłę, ale za to poranek lub popołudnie. Zwał, jak zwał, na dobre zapadł mu w pamięci, a tym bardziej to co stało się później. No cóż jego dziadek, nie pochwalał bezstresowego wychowania.

Po upływie dłuższego czasu wstał ociężale z podłogi i podszedł do umywalki. Przekręcił kurek, by z kranu poleciała zimna woda. Przemył nią twarz i spojrzał w lustro. — Kurwa. — sapnął. Czuł się tak okropnie, że nie pomyślał nad tym, co robi. Opuścił głowę i zamknął oczy. Woda nadal leciała, krople rozbijały się na białej, porcelanie. Dean nie pamiętał, kiedy ostatnio spoglądał w lustro, unikał tego. Nie chciał na siebie patrzeć, bo zdawał sobie sprawę jak bardzo podobny jest do swojej mamy. A tak jak wielokrotnie powtarzał jego ojciec, nie zasługiwał na to, na jej wspaniałe szmaragdowe oczy, piegi rozsiane na policzkach, na jej drobny nos i pełne usta. Dlaczego taki okropny człowiek, jak on odziedziczył tak wiele pięknych rzeczy?

— Dean! Mogę wejść?  — usłyszał stłumiony  przez drzwi głos Castiela.

Zakręcił wodę i wytarł ręce w kremowy, puchaty ręcznik, zawieszony na ścianie przy umywalce. — Tak.

Castiel uchylił drzwi i najpierw wystawił głowę, kiedy zobaczył, że z chłopakiem jest już zdecydowanie lepiej wszedł do środka. — Jak się czujesz?

— Chyba już jest lepiej. — odpowiedział, wzruszając ramionami.

— To dobrze, ale domyślam się, że teraz nie masz zbytnio ochoty na śniadanie.

— Niezbyt. — mruknął głosem, wypranym z jakichkolwiek emocji.

— Okay. — zagryzł od wewnątrz policzek. Czemu atmosfera była niezręczna bardziej, niż zwykle? — Może chociaż napijesz się herbaty?

  — Dobra. — uśmiechnął się sztucznie i bez słowa wyminął zdezorientowanego Castiela. Poszedł do kuchni u usiadł na tym samym krześle, co wczorajszego wieczoru. Castiel przyszedł chwilę później. Wyciągnął z szafki dwa kubki i nadał do nich herbatę z dzbanka, którą wcześniej przygotował. Jeden kubek postawił przed Winchesterem, a drugi wciąż trzymał w ręce. Usiadł na przeciwko chłopka, podmuchał sobie herbatę, wziął łyka i dopiero odstawił go na stół. — Dlaczego spałeś na podłodze, przed moimi drzwiami? — zapytał.

Dean, który ciągle go obserwował, odwrócił wzrok w kierunku wspomnianego miejsca. — Pilnowałem cię. Nie miałem zamiaru spać, nawet nie wiem, kiedy odleciałem. Przepraszam.

— Chwila, moment. — zdziwiony brunet przechylił głowę na bok. — Jak to mnie pilnowałeś?

Dean przełknął ślinę, bał się, że Castiel będzie na niego zły. Tata, kiedyś był. — Bo tutaj, w tym domu, coś jest, czuję to. Nie wiem z czym to jest dokładnie związane, na początku myślałem, że chodzi o ten obraz, ale zauważyłem, że w całym domu jest taka dziwna atmosfera. Znaczy oprócz twojego pokoju, tam jest inaczej, w każdym razie, miałem pilnować, żeby nic ci się nie stało i zawiodłem, tak samo jak tatę. — niebieskooki cierpliwie czekał, aż chłopak skończy mówić, dopiero wtedy odpowiedział.

— Dean, tutaj nic nikomu nie grozi. Nie mieszkam tutaj od wczoraj, a od kilku miesięcy i żyję. Nie musisz mnie chronić, ani tym bardziej przepraszać. — mówił spokojnym i łagodnym tonem.

Dean prychnął pod nosem i pokręcił głową. — Nic nie rozumiesz, prawda? Cas, to co tutaj jest, może cię skrzywdzić w każdej chwili. Jeszcze nie wiem, co to, ale się dowiem, obiecuje. Jestem łowcą i moim zadaniem jest chronić innych.

— Nie, Dean. To ty posłuchaj, tutaj nic nie ma. Uwierz mi. — Winchester znów wrócił wzrokiem do Castiela, chciał mu wierzyć, chciał być jednym z tych nieświadomych osób, ale nie wybrał sobie tego.

— Jak mam ci wierzyć, skoro widziałem różne rzeczy, rzeczy, które tobie nieprzyszły by nawet do głowy. — Castiel, chciał mu przerwać, ale Dean nie dał mu takiej szansy, zdenerwował się i nie mógł się zatrzymać. — Chcesz dowodu, dam ci dowód. Obraz w pokoju twojej mamy. Wczoraj przed snem zakryłeś go ręcznikiem, nie mogłem spać przez ten głupi zegarek, który tak głośno tyka. Poszedłem go wyłączyć, wracam do łóżka, ale co odwracam się a ręcznika nie ma! — ostatnie zdanie wykrzyczał, oddech mu przyśpieszył. Miał dość tego, że wszyscy biorą go za wariata.

— W takim razie chodźmy to sprawdzić. — Castiel niewzruszony wybuchem chłopaka, wstał ze swojego miejsca. Winchester nie spodziewał się tego, ale także podniósł się z krzesła i chwycił zdrową ręką za dłoń bruneta, by pociągnąć go do swojego pokoju. Szybkim krokiem wyrwał do przodu, czego  Castiel się nie spodziewał i o mało brakowało, a wpadły na krzesło, na którym przed chwilą siedział. Dean nawet nie zwrócił na to uwagi i nadal parł przed siebie. Pewny swego otworzył drzwi, a te z hukiem uderzyły o ścianę, obaj weszli do pokoju. W tym samym czasie spojrzeli na obraz, a Dean zdębiał. Ręcznik wisiał tak samo, jak Castiel go zawiesił. Wściekły zacisnął palce na dłoni mężczyzn, ten pieprzony duch, czy cokolwiek to jest, rozpoczęło z nim wojnę. 



Na koniec tego rozdziału, chciałabym wszystkim podziękować za komentarze. Ciesze się, że książka, tak dobrze się przyjęła. Przyznam, że na początku zamysł był zupełnie inny, ale mimo to podoba mi się to, co powstało do tej pory. Mam nadzieję, że wam także i udaje mi się trzymać poziom. Chciałabym też, żebyście wiedzieli, że każdy komentarz to jeden motywacyjny kopniak dla mnie, a takich nigdy za mało;D Po za tym, uwielbiam czytać nie tylko wasze komentarze z pochwałami, lubię też kiedy wysnuwacie własne teorie lub zadajecie pytania. Może i nie mam nie wiadomo jakiej wiedzy i często sprawdzanie niektórych informacji zajmuje dłużej niż pisanie rozdziału, ale lubię to. Także pamiętajcie, w razie pytań walcie śmiało, a jeśli zauważycie jakieś błędy, tak samo. Jestem w stanie przyjąć krytykę na klatę;D, a jeśli nie chcecie pisać w komentarzach, dawajcie na priv.

I to chyb tyle ode mnie. Dziękuje wszystkim czytelnikom, bo bez was nie powstałoby te kilka książek. Do następnego, trzymajcie się.

Baay!


Czytaj Dalej

To Też Polubisz

18.5K 1.5K 34
Harry musiał mierzyć się z wieloma problemami, które siedziały w jego głowie. Pustka. Chociaż.. nie. Tego też już nie czuł. Miał wrażenie, że przes...
85K 3K 47
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
10.9K 941 4
W życiu każdego ucznia nareszcie nadchodzi ten dzień. Studniówka. Emocje towarzyszące przy niej mogą dużo namieszać. Tak było w jednym z wyspowych li...
47.6K 1.8K 41
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...