Don't you dare die ~ Levi Ack...

By PaniDemonolog

127K 6.4K 3.8K

Jakim cudem tak niezdarna i zakręcona kadetka przeszła szkolenie i stanęła w szeregach Korpusu Zwiadowców? Ni... More

Tak jest, Panie Kapralu!
Pierwszy Krok
Taniec Mioteł
Początki
Kolejny dzień z życia ofermy
To przez pomyłkę...
Girl Power
Śmiać się, czy płakać?
Morbus
Mowa jest srebrem...
Alkohol to twój najlepszy wróg
Non, Je ne regrette rien
Zdecyduj się wreszcie, smarku.
Ja powalę Ciebie, czy ty powalisz mnie?
Ty jesteś moją nagrodą
Kłamstwo ma długie nogi, pod warunkiem, że jesteś dobrym kłamcą
Jak walczyć, to tylko z najlepszymi
Niech mnie pan ukarze, kapralu
KISS KISS FALL IN LOVE
Pocałuj mnie, idiotko
Nie umiem w rozmowy o uczuciach...
Dualizm
Wszystko albo nic. W moim przypadku zazwyczaj to drugie.
Specjalna Opieka Medyczna
O czekoladzie, kokardce i kilku niedopowiedzeniach
Jak poznałam Panią Pułkownik
Wpadanie w kłopoty to specjalność naszego zakładu
Wyjaśnijmy coś sobie...
Kiedy flashbacki wejdą za mocno
Zemsta Doskonała
W każdym związku zachodzą kłótnie
Totalnie nie mam pomysłu, jak śmiesznie nazwać ten rozdział
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci bije tego pierwszego
[A.N.]
Dziady część pierwsza
Dziady część ostatnia
Obiad u mamusi
Ojoj, przyłapanko
Nadszedł Dzień Próby cz.1
Nadszedł Dzień Próby cz.2
Nadszedł Dzień Próby cz.3
Long live the Macedonia
Za dużo emocji, za mało słów, by je opisać
Wyścig ze śmiercią... w pewnym sensie.
Kiedy jeszcze byłam kadetką...
Początek końca
A gdyby tak rzucić to wszystko i wyjechać za mury?
Le fin.

Moment, na który wszyscy czekali

2K 99 66
By PaniDemonolog

Od naszego powrotu minął tydzień. Oddział wrócił z ekspedycji, przygotowania do ślubu trwały, a my... No cóż...

Nasze oddechy były tak nieregularne, że brzmiały, jakby usiłowały przekrzyczeć jeden drugiego. Brunet niemal warczał, wyraźnie głodny dalszych pieszczot, które odczuwały w tym momencie jego usta. Pogłębiłam pocałunek, oplatając ramionami jego szyję oraz zakładając jedną nogę na jego biodrze, które z niebywałą siłą napierało na moje. Tył mojej koszuli cały był już pomięty przez zaciskających się na materiale palcach kaprala. Siedzeniem oparłam się o blat kuchennego stołu. No właśnie, kuchennego. Przyszliśmy tu ustalać dania, jakie podamy na weselu, tymczasem przeszliśmy do nieco... innych... aktywności. Moje dłonie powędrowały do jego kołnierza, szarpiąc go agresywnie. Czułam, że wcześniej musiał wypić sobie szklaneczkę whisky, bo jego usta smakowały alkoholem. Ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Levi zręcznie wsunął język do mojej jamy ustnej, penetrując ją od środka. Odwzajemniłam ten ruch, mimo tego, iż nie mogłam nawet nabrać tchu. Moje całe ciało już pulsowało i mrowiło, chcąc więcej i więcej. Jeśli tak właśnie wyglądał obłęd, to zwracam honor wszystkim szaleńcom, ponieważ nie chciałam ani moment, aby się to skończyło. Ackerman doprowadzał mnie do szału. Przestawałam myśleć o czymkolwiek, oprócz niego. Jeszcze kilka miesięcy temu pewnie byłabym przestraszona tym, co dzieje się w moim wnętrzu, ale teraz... Sama łaknęłam go coraz bardziej. 

- Korinna, to o jakim smaku miał być ten to... - odrzekła Ymir, niespodziewanie wchodząc do pomieszczenia, lecz prędko urwała, rozpoznając, iż wybrała nienajlepszy moment. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni, ja poprawiając koszulę, a brunet ocierając resztki jasnoróżowej szminki z kącika ust. 

- Ten... No... Malinowy... - wydukałam, czerwieniąc się aż po koniuszki uszu. Piegowata brunetka zaśmiała się kpiąco, odnotowując moja uwagę w notesie.

- Zostawilibyście sobie coś na po ślubie, co? - parsknęła na odchodne, zamykając z powrotem drzwi od kuchni. Po jej wyjściu popatrzyliśmy po sobie, lekko zawstydzeni. Leviemu jednak to uczucie przeszło bardzo szybko, gdyż na nowo zaczął rozpinać guziki mojej koszuli, całując przy tym delikatnie moje ucho.

- Obawiam się, że to niewykonalne. - wyszeptał zaczepnie, na co ja zareagowałam kokieteryjnym chichotem. 


Wieczorem, kiedy Levi miał dużo papierkowej roboty, ja siedziałam przy kominku w jego pokoju, czytając sobie książki przy jego świetle. Brunet wcześniej przykrył mnie kocem, gdyż był już środek grudnia, a tegoroczna zima okazała się tak piekielnie zimna, że nawet ciepło bijącego w pobliżu ognia nie dawało zbyt wielkiej ochrony przed chłodem. On na kolanach położony miał pled, lecz dalej nieco się trząsł. W pewnym momencie usłyszałam za sobą ciche westchnięcie Ackermana. Obróciłam się, spoglądając na niego z zaciekawieniem. Wzrok miał utkwiony w dokumentach, ale był jakby nieobecny. Prawą dłonią opartą o skroń podpierał cały ciężar głowy, która sfatygowana opadała, wskazując na to, że mężczyzna najchętniej by już poszedł spać. Jednak zapewne i tak by nie zasnął. Wnioskowałam to z jego zatroskanej miny oraz zmarszczonych brwi. Zaznaczywszy zakładką stronę, na której skończyłam, odłożyłam książkę na bok i podeszłam do niego, zakładając sobie koc wokół ramion. Stanęłam za Levim, opatulając go nim, gdy oplatałam ręce wokół jego szyi. Jego barki były zimne, wobec czego zaczęłam je lekko pocierać, aby go rozgrzać. 

- Nie zasługuję na Ciebie. - burknął z ledwo widocznym uśmiechem, odchylając się do tyłu w moją stronę, przymknąwszy powieki. Również zamknęłam oczy, zanurzając nos oraz usta w jego włosy. 

- Zasługujesz na więcej, ale niestety masz dokładnie to, co wybrałeś. - zażartowałam w odpowiedzi, całując czubek jego głowy. 

- Wygadana. - odparł Levi, chwytając moją dłoń i przykładając ją do swojego policzka - To już jutro...

- Szybko ten czas leci. - westchnęłam, zerkając ukradkiem na kalendarz. Minęło pół roku od mojego wstąpienia do jednostki. Zaraz będzie Nowy Rok. Kiedy to wszystko zleciało? Duchy przodków radzą wiedzieć... Właśnie, nawet nie powiadomiliśmy jeszcze o wszystkim Aleksandra. Choć z drugiej strony, mam wrażenie, że on już o wszystkim wie. Jakby nie było, był zjawą. Może nawet teraz nas obserwuje, a my nie mamy o tym bladego pojęcia. Poza tym, obiecał w końcu, że będzie nad nami czuwał. Brałam sobie tę przysięgę do serca, myśląc zwłaszcza o przyszłych wyprawach.

- Ano. Jakby mi ktoś kilka miesięcy temu powiedział, że będę się z rana żenił z tą niezdarną smarkulą, to chyba bym go wyśmiał. - zakpił kapral, na co odwdzięczyłam mu się prztyczkiem w czoło. Zachichotał tylko pod nosem, dumny ze swojego przytyku, po czym pociągnął za moje ramię, sprawiając, że obaliłam się, lądując wprost na jego kolana. Mimowolnie spłonęłam czerwienią na twarzy, choć byłam już prawie pewna, iż zdążyłam się przyzwyczaić do tych jego prowokacyjnych zachowań. Nic z tych rzeczy. Do usranej śmierci będę przeżywać każdy jego dotyk, szept oraz spojrzenie niczym zauroczona nastolatka. 

- Za to gdyby mi ktoś zasugerował, że pan zrzęda mógłby się we mnie zakochać, pewnie uciekłabym z krzykiem. - zawtórowałam w docinkach, sprawiając, że oboje się roześmialiśmy. 


Nadszedł wreszcie ten moment. Ustaliliśmy, że to mama odprowadzi mnie do ołtarza, co też ze łzami w oczach uczyniła. Z niekontrolowanym uśmiechem oraz różem na policzkach, podeszłam do przodu nawy głównej przykoszarowej kaplicy. Nie, żeby nasze grono znajomych było jakoś szczególnie wielkie, więc wszyscy mieścili się w drewnianym kościółku bez problemu. Przystrojony był głównie białym tiulem oraz różami w tym samym kolorze, pasująco do mojej sukni. Trudno się dziwić, że wszystko ze sobą współgrało, w końcu o pomoc poprosiłam Mikasę oraz Armina. Stanęłam naprzeciwko Leviego, który, choć zwykle zachowywał pokerową twarz, również nie krył uroczego, subtelnego uśmiechu. Zapatrzyłam się w niego tak bardzo, że nie do końca słuchałam przemówienia kapłana do zgromadzonych. Wszystkim, na co mogłam w tej chwili patrzeć był ten cholernie przepiękny, hipnotyzujący uśmiech. 

- Biorę. - wyrzuciły z siebie usta, w które przez ten cały czas byłam tak wpatrzona. Mrugnęłam, powracając do rzeczywistości, wyjątkowo sama z siebie... Nie musiałam przy tym dostać od swego wybranka po łbie. To dopiero byłby widok w takich okolicznościach. Usłyszałam pytanie skierowane do mnie, po czym, nim wielebny w ogóle zdołał je skończyć, z przesadzonym entuzjazmem odkrzyknęłam:

- Biorę!


W kilka godzin później, jak to między żołnierzami bywa, gdy poda im się alkohol, to wnet wszyscy siedzą schlani. Lecz, w przeciwieństwie do mych zwykłych uprzedzeń wobec pijanych ludzi, które mam ze względu na dawną pracę, tym razem patrzyłam na nich łaskawszym okiem. Weźmy na przykład takich Erena i Mikasę - nieśmiało trzymających się za ręce pod stolikiem i szczęśliwie gaworzących o ich licznych przygodach z dzieciństwa. Obok nich niezręcznie siedział Armin, wygłaszając sam do siebie monolog o czymś, co nazywał "morzem". Nie miałam zielonego pojęcia, co to mogło być, ale nie ryzykowałam zapytania go, bo jeszcze dostanę trzygodzinny wykład. Ymir oraz Christa wywijały śmiało na parkiecie, niczym zawodowe tancerki, tymczasem prawda była taka, że po prostu kręciło im się w głowie od nadmiaru wódki i miały problem z ustaniem na równych nogach, stąd też te kuriozalne figury. Erwin siedział po lewej stronie krzesła Leviego, jako jego świadek, zaś po lewej stronie blondyna była Hanji, która co chwila wstawała i wznosiła coraz to nowy toast, którego nikt nie chciał wznosić razem z nią. Jedynie biedny generał, za każdym razem upijał łyka i starał się doprowadzić panią pułkownik do porządku. Jak się można domyślić, bezskutecznie. Ale sposób, w jaki się uśmiechał, widząc ją szczęśliwą, zdawał się mówić, że nie bardzo mu ta krnąbrność brunetki przeszkadzała. Jean i jego banda zaczęli robić jakieś infantylne zakłady oraz stawiać sobie coraz to dziwniejsze wyzwania. Na przykład Connie miał poprosić Sashę o stanik, za co, jak się można domyśleć, jedyne, co dostał, to w twarz. Żarłoczna brunetka w tym czasie, siedząc po mojej prawej, jako, iż poprosiłam ją na świadkową, opychała paszczę resztkami tortu, opowiadając mi coś, czego nawet nie miałam nawet szansy zrozumieć przez nadmiar jedzenia w jej buzi. Słowem - impreza trwała w najlepsze. Po powrocie z rozmowy z moją mamą, która oczywiście zrobiła mu wykład z bycia przykładnym mężem, Levi usiadł na swoim miejscu, spoglądając na mnie spod zmęczonych powiek. Zachichotałam, po czym złożyłam na jego czole krótki, acz czuły pocałunek.

- Jeszcze trochę, wytrzymasz. Też nie lubię imprez. - pocieszyłam go, gładząc jego ramię. 

- Przecież wiem. Inaczej bym się z tobą nie żenił. - zażartował, biorąc moją rękę i przykładając ją do swojego gorejącego policzka. 

- Ach tak? Uważaj, bo jeszcze się na Ciebie obrażę. - odpowiedziałam, głaszcząc kciukiem jego lico.

- Wiem, że się nie obrazisz smarkulo. Za dobrze Cię znam. - westchnął, wstając od stołu, trzymając moją dłoń w swojej - Dlatego wiem też, że nie odmówisz mi tańca. 

Z uśmiechem wstałam, wiedziona za rękę bruneta na parkiet. Położyłam obie ręce na jego ramionach, kiedy jego oplotły moją talię, przyciskając mnie bliżej. Muzyka była powolna, delikatna. Oboje nie byliśmy najlepszymi tancerzami, toteż tylko bujaliśmy się ostrożnie na boki. 

- Mogę w końcu to powiedzieć, prawda? - zapytał nieoczekiwanie Levi, opierając swoje czoło na moim. Uniosłam brew, nie rozumiejąc, o czym mowa.

- Co powiedzieć?

- Że jesteś moja, Pani Ackerman. 

Continue Reading

You'll Also Like

318K 24.6K 59
Minął rok po zakończeniu drugiego sezonu Kuroshitsuji. Na świat przychodzi młoda shinigami, ______ Sutcliff. Pewnego dnia spotyka ona demona, Sebasti...
17.5K 1.2K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
39K 1.9K 29
[...] Nanami nie zasłużyła żeby na nią tak krzyczeć. Zwłaszcza po tym jaki ogrom pracy dziś włożyła w nasz trening. Robi to codziennie - Kozume spojr...
11.1K 480 30
Scenariusze z Inazuma to książka, w której możesz przeżyć ciekawe historie ze swoimi ulubieńcami 💙 Postacie: • Endou • Gouenji • Kidou • Shirou •...