Truth or dare 》✦ Taekook

By chiattae

102K 11.8K 4.1K

Opowiadanie o dwójce przyjaciół, którzy docierali do siebie powoli, drogą okalaną nieszczęściem, łzami oraz b... More

▪prolog▪
▪1▪
▪2▪
▪3▪
▪4▪
▪5▪
▪6▪
▪7▪
▪8▪
▪9▪
▪10▪
▪11▪
•12•
•13•
•14•
•15•
16
•17•
•18•
•19•
• 20 •
• 22•
•23•
•24•
•25• cd.
•26•
27*
| epilog |•28•

•21•

1.9K 231 31
By chiattae

- Co ty tutaj robisz, Taehyung? - zapytał zaskoczony Jimin, marszcząc przy tym brwi, przez co pojawiła się między nimi zmarszczka. Brunet nie miał humoru na wyjaśnienie, jedynie ostatkiem chęci spojrzał na Jungkooka, posyłając mu lekki uśmiech, którym chciał przekazać mu same pozytywne emocje, gdyż w jego oczach mogł tylko wypatrzeć kilka negatywnych, w tym smutek, żal, rozczarowanie, zawód i wiele innych. Uśmiech od razu został zauważony przez młodszego oraz ku jego zdziwieniu odwzajemniony z tym towarzyszącym mu, jak zawsze ciepłem i błyskiem w oczach...

Tych pięknych brązowych, czekoladowych, oczach. Oczach tak pięknych i zawsze lśniących, że starszy był pewien, pomieścił w nich nocne towarzyszki księżyca. Całą szatę ozdób, którą okrywa się zamarznięte każdej nocy niebo. Wszelakie gwiazdy.

- Gdzie Yeri? - dopytał równie zaskoczony tym obrotem spraw, Yoongi. Taehyung jedynie spuścił nieco głowę, patrząc spod byka na chłopaka, który wpatrywał się w niego intensywnie. Mimo że sprawił mu przykrość, ten nadal patrzył na niego w ten sposób, jak dawniej. I to właśnie w nim tak bardzo uwielbiał. Umiejętność wybaczenia.

- Tam, gdzie jej miejsce - oznajmił, rozglądając się po wszystkich zebranych. Wiedział, że nigdy już między nimi nie będzie tak, jak niegdyś. Czuł, że grupa ma do niego odrazę, uważając go za zdrajcę, który kiedy przyszła pora wyboru, wybrał kobietę, którą trzeba zaznaczyć, znał kilka miesięcy, niż braci, których znał długie lata.
Osoby, z którymi przeżył swoje wzloty i upadki. Osoby, na których nigdy się nie zawiódł, a których zawiódł osobiście. - Tam, gdzie powinna zostać przez cały czas. Obecnie w autobusie powrotnym, a później Daegu - powiedział nad wyraz spokojnie, ukrywając swoją obawę. W końcu zdjął swoje okulary, które przysłaniały mu widok na najbliższych. Teraz stał się mądry, szkoda tylko, że po stracie najcenniejszego skarbu.

- Rozumiem, że nie chcecie ze mną wracać, ale...Ja chciałbym wam coś powiedzieć zanim mnie pożegnacie..już chyba na zawsze - odparł cicho, wzdychając przeciągle. Trudno było mu wyjawić swoje skrywane uczucia. Wstyd było przyznać się do winy i przyznać na głos, że zmarnowany wyjazd był tylko przez niego, tylko.

- Wiem, że miał być to wyjazd tylko dla naszej paczki, a ja się uparłem, za co też zapłaciłem najwyższą cenę. Bardzo mi przykro z tego powodu.

Zapewne większość z was żywi do mnie urazę. Jedni większą, drudzy mniejszą, nieważne, ważne jest to, że ja dopuściłem do tego powstałego między nami muru, którego nie mam pojęcia, jak dużą siłą trzeba by było uderzyć, by rozwalić - uniósł kącik ust w górę, podchodząc bardzo niepewnie do Jeona, który jako jedyny cieszył się z widoku bruneta. Widoku jego samego, bez złośliwej blondynki, dzięki czemu, nikt już więcej nie będzie narażony na kontakt z jej osobą. - To co się stało...Wiem, to moja i tylko i wyłącznie moja wina. Zostałeś bardzo skrzywdzony, a ja nie miałem odwagi, aby przyznać się do winy wcześniej. Wybacz mi. Wiesz, że cię kocham i tak wiem...jestem najgorszym, i chyba raczej muszę użyć słowa " byłem" najgorszym przyjacielem.

- Taehyung...--

- Cichutko, daj mi skończyć. Obiecałem twojej mamie, że się tobą zajmę, przypilnuję, a mimo to...jako jedyny miałem gdzieś twoje bezpieczeństwo. Starałem się, naprawdę, nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo. Chciałem dla ciebie najlepiej. Przyznam się...omotała mnie, a ja jak ten największy dureń, wpadłem w jej sidła. Kocham cię, Jungkook. Kocham cię, mój mały słodziaku, moja mała kruszynko i wiem też, że już nie jesteś moim słoneczkiem. Na własne życzenie zwołałem na siebie deszczowe chmury, a mój jedyny blask, nadzieję, oddałem od tak w ręce Hoseoka, który mądrze postąpił, trzymając cię z dala ode mnie  - spojrzał na szatyna, który obejmował Jeona w pasie ręką, wsłuchując się w jego przemowę. Blodnyn nie wiedział, jak się ma zachować i co powiedzieć, toteż słuchał tego, co ma mu do powiedzenia z otwartymi ustami.

- Dziękuję, Hobi, że w momencie, kiedy ja zachowałem się tak bardzo egoistycznie, ty zająłeś się poszukiwaniem i głównie tobie zawdzięczamy, że on jest tutaj z nami. Boli mnie to bardzo, bo to ja powinienem być tym Hoseokiem. To ja musiałem, to było w moich obowiązkach, moim priorytetem, aby zachować się jak on. Jestem tchórzem - ułożył drżącą dłoń na jego ciepłym policzku. - Życzę ci szczęścia na nowej, znacznie lepszej drodze życia. Życzę wam szczęścia - uśmiechnął się, po czym chciał odezwać się do przyjaciół, lecz widząc ich miny, zamilkł.

- Mogę jeszcze...z - w - wa --

Jungkook ułożył dłoń na tej jego, rozglądając się wokół. Oczywiście, miał żal do Kima, ale był zdania, że każdy zasługuje na drugą szansę, zwłaszcza, osoba, która zrozumie swój błąd i postara się do szybko naprawić. A on widział w jego oczach, że ten bardzo chciał. Chciał naprawić ich relacje.

- Wsiadajcie do auta - powiedział do reszty, Yoongi, a ci nie chcąc rozmawiać z Kimem, bez wahania to uczynili. Czarnowłosy uśmiechnął się blado. No cóż, tego mogłem się spodziewać - pomyślał.

W jego czarnych oczach zebrały się słone łzy. Mógł pomyśleć wcześniej, zanim poszedł na wojnę z rodziną. Taehyung miał tylko ich, a teraz już wiedział i czuł, że pozostał sam. Ale co się dziwić? Pominąć już nawet sprawę Jungkooka. Kim nie słuchał nikogo, lekceważył innych, olewał, był oschły wobec innych, jeśli tylko jego kochana miała taki kaprys. Ewidentnie zmieniła go na gorsze.

Najmłodszy z grupy z niedowierzaniem i powątpieniem patrzył na resztę. Nawet go nie wysłuchają? Czyli już podjęli decyzję, że to definitywny koniec? Naprawdę tak łatwo im to przychodzi, kiedy on ma ochotę wpaść mu w ramiona? Coś ścisnęło go w sercu, poruszyło go. Nadal coś czuł do niego. Nie było łatwo tak o się tego silnego uczucia wyzbyć. Jego łzy źle na niego działały. Nie wytrzymał. Nie mógł być obojętny na jego smutek, a zwłaszcza jego. Był naiwny, bardzo naiwny. Wtulił się w jego ciało, które spięło się jak na zawołanie przez ten czyn.

Niemożliwe, że on go przytulił. Jego Jungkook, jego nadzieja i najdroższa osoba na świecie, przytuliła go? Czyli...była dla nich jeszcze nadzieja? Jakiś jej mały zalążek?

- Jungkook...- przez jego struny zdołał wydobyć się tylko cichy szept. Był zaskoczony. Znów czuł jego ciepło. Jakie to było wspaniałe uczucie. Obaj tego desperacko potrzebowali...

Owinął dłonie wokół jego pasa, przyciągając jego drobniejsze z budowy ciało do siebie. Przesunął nosem po jego blond kosmykach, zaciągając się jego przyjemnym dla nozdrzy zapachem. Po chwili rozkoszowania się jego ciepłem, pochylił się, ukrywając twarz w zagłębieniu jego szyi, którą moczył mokrymi łzami, tworząc ślady.

Ja ciebie też kocham. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak mocno, jak intensywnie - pomyślał, aczkolwiek chciał mu to wyjawić. Swój długo skrywany sekret, prawdę, która mogła zaważyć na ich dalszym ciągu i stworzyć coś nowego, niekoniecznie smutnego.

- Oni w końcu zrozumieją i wybaczą - wyszeptał mu po chwili do ucha. - Nie będzie to łatwe, jednakże nastąpi któregoś dnia, bo mimo wszystko, my nadal kochamy cię, Tae...- zdał się na odwagę, przekręcając swoje myśli, aby zabrzmiało podobnie, ale miało niestety mniejsze znacznie. Jeszcze nie ta chwila. To było za wcześnie.

Powieki Taehyunga rozwarły się szeroko w niemałym zaskoczeniu.  Powiedział mu to, on mu to powiedział, to było wręcz niesamowite w ich przypadku, ale jednak. Takie kluczowe dwa słowa opuściły jego usta i choć nie były bezpośrednio kierowane, że to o n go kocha, aczkolwiek użył końcówki " my ", co mówiło samo za siebie. Hoseok przyglądał się temu z niezadowoleniem.  Coś nieprzyjemnie zaciskało mu gardło. Czuł się bardzo źle z tym, że między nimi się układa, a może już coś na nowo rodzi? Może ten niepozorny z wyglądu przytulas, będzie w stanie przynieść ze sobą wiele złego i ciemne chmury zaczną zbierać się nad jego głową?

Był po prostu zazdrosny. Wiedział, że nie jest jeszcze kochany przez mniejszego, ale wiedział też, że kochał jego przyjaciela.
Jasne, on też bardzo chciałyby go przytulić.
Był dla niego bardzo bliski, aczkolwiek nie mógł. Nie mógł i wcale nie za sprawą jego ostatnich postępowań, a tego, że obawiał się, iż zostanie odrzucony. Brunet uniósł na niego niepewnie spojrzenie, patrząc mu w oczy. Mocno owinął ręce wokół jego ciała.

Jesteś mój...

Byłeś mój...

I mój zostaniesz.

//

Mogą być błędy, bo pisałam o 24, ale spokojnie. Ja je sobie wyłapie później, a wam daję, bo tak dawno nie było trd.  Mam nadzieję, że się cieszycie, bo pisałam to wymuszenie, bez weny ); dajcie znać, czy nie zepsułam!

Continue Reading

You'll Also Like

5.5K 490 16
"Swego czasu miałem marzenie. Chciałem żyć spokojnie i tworzyć muzykę, którą zachwycałby się cały świat i poniekąd mi się to udawało. Jednak wszystko...
9.2K 124 22
W świecie baśni i legend historie toczą się niezmiennie tym samym torem od pokoleń. Coraz częściej jednak postacie buntują się i chcą stać się kowala...
14.4K 1.6K 65
Po śmierci ojca naukowca Chuuya, wówczas szesnastoletni licealista spędza rok we Francji u swojego brata tylko po to by wrócić do Yokohamy Co ma pora...
155K 9.6K 52
ON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelmana w drogim, dobrze skrojonym garniturze...