Truth or dare 》✦ Taekook

By chiattae

102K 11.8K 4.1K

Opowiadanie o dwójce przyjaciół, którzy docierali do siebie powoli, drogą okalaną nieszczęściem, łzami oraz b... More

▪prolog▪
▪1▪
▪2▪
▪3▪
▪4▪
▪5▪
▪6▪
▪7▪
▪8▪
▪9▪
▪10▪
▪11▪
•12•
•13•
•14•
•15•
16
•17•
•18•
•19•
•21•
• 22•
•23•
•24•
•25• cd.
•26•
27*
| epilog |•28•

• 20 •

2K 255 48
By chiattae

- I jak było na komisariacie? Wiem, niezbyt przyjemnie, zapewne, ale...co ci powiedzieli? - zapytał zainteresowany Yoongi, który przysiadł obok Jungkooka, który trzymał dłoń Hoseoka w tej swojej.

- Och, policjant powiedział, żeby jak najszybciej opuścić las. Nie dość, że dostałem niezłą reprymendę, bo nie wolno od tak sobie nocować w lesie, to jeszcze powiedział, że to niebezpiecznie, bo porywacz nadal może się tam znajdować - oznajmił, spoglądając na ich splecione palce.
Yoongi zamilkł, przemyślając sobie w głowie dokładnie jego słowa. Nagle coś go olśniło. Jacy oni były bezmyślni. Chęć do zabawy zaślepiła rozsądne myślenie, przez co nikt nie pomyślał, że najmłodszy faktycznie może być nadal obserwowany, że może być w niebezpieczeństwie.

- Wracamy dziś. Przekażę reszcie, aby się pakowała powoli - odparł i wstał, po czym poglaskał blondyna po głowie. - Nie martw się. Jesteś już z nami, a my mamy cię na oku. Faktycznie, przepraszam, mały. Nikt nie wpadł na to, aby od razu wyjechać. Masz bandę debili za przyjaciół, ale ci debile naprawdę chcą dla ciebie jak najlepiej...

Jungkook na te słowa uśmiechnął się wdzięcznie, skinając głową. Jung również uniósł kąciki ust ku górze, w pełni zgadzając się z jego wypowiedzią. Jasnowłosy spojrzał poraz ostatni raz na chłopaka, by następnie pozostawić dwójkę samą, udając się do pozostałych.

- Będzie dobrze. Wracamy. W końcu odpoczniesz sobie w domu. Będziesz tam najbardziej bezpieczny. Możesz też zostać u mnie, jeśli tego chcesz, wiesz? - zagadał starszy, nachylając się do jego ucha, którego płatek musnął, zwilżonymi wcześniej językiem, wargami. - Co ty taki smutny, hm? Hej, coś nie tak? - zapytał z troską, na co blondynek pokręcił niemalże od razu przecząco głową.

- Po prostu...przykro mi, że przez tą sytuację, musimy wracać szybciej. Mieliście plany. Planowaliście to kilka miesięcy, a ja to niszczę - wyszeptał, czując się winny, mimo że przecież nie było w tym jego winy. Szatyn rozszerzył powieki w jawnym zaskoczeniu, nie mogąc uwierzyć, że jego partner obwinia się za to, co było w jego i zapewne reszty mniemaniu wręcz abstrakcyjne.- Zawsze mogę tylko ja wrócić...wy zostańcie.

- Chyba żartujesz. Nie zostawię cię, zapomnij. Poza tym, gdzie ty widzisz w tym swoją winę, co? Przecież...to ciebie porwali, ciebie - specjalnie dał nacisk na ostatnie słowo. - porwano, nie ich, nie mnie. Nikt nie chce cię narażać jeszcze bardziej i tym samym siebie. Osoba, która ci to wyrządziła...może zaatakować kogoś innego lub czyhać nadal na ciebie - odparł poważnie, łapiąc jego podbródek w dwa palce, by zaraz odwrócić jego twarz w swoją stronę.

- A może to jest spowodowane czymś innym? Może twój smutek wywołało coś, a konkretnie ktoś? - dopytał, patrząc mu prosto w oczy. Jasne, wiedział, że Jeon ciągle myśli o swoim dawnym przyjacielu, co bardzo mu się nie podobało. Czuł się zazdrosny. Teraz to on jest jego wsparciem, jego chłopakiem i to on powinien zajmować każdą jego myśl. Poczuł lekki uścisk w sercu, kiedy młodszy nic nie odpowiedział. Nie dał mu żadnego odzewu, a to świadczyło tylko o jednym...- nie mylił się w swoich podejrzeniach.

- Czasami nie da się tak łatwo odpuścić, nie da się tak szybko zapomnieć, ale...ale przecież ci obiecałem, że będę się starał i właśnie to robię. Dałem ci szansę, więc poczekaj cierpliwie, aż zapomnę o nim, a stracę głowę dla ciebie - mruknął, po czym wychylił głowę bardziej, naciągając szyję, aby musnąć bardzo delikatnie jego wargi, składając na nich motyli pocałunek.
Nie wiedział, że Taehyung spogląda na to z żalem, odpychając od siebie dłonią zirytowaną tym faktem blondynkę, która oczekwiała jego atencji. Wraz z przybyciem Jeona, Taehyung nie zwracał uwagi na dziewczynę. Ciągle rozmyślał o tym, jaki głupi był, że dał się tak bardzo zmanipulować. Jego dziewczyna była zwykłą żmiją, która mydliła mu ciągle oczy. Ale Kim nie był już aż taki głupi.
Przemyślał to wszystko, dochodząc do pewnych wniosków. Miał na oku Yeri, która nie sądziła, że tak szybko wpadnie w jego zastawioną pułapkę.

*

- Tatusiu, wszystko się sypie! On ciągle myśli tylko o nim. Boję się, że coś podejrzewa...- odparła, kręcąc się nierwowo w kółko, w jej stałym miejscu, gdzie zazwyczaj łapała zasięg.

- Nie umiesz nic zrobić, Yeri! Co teraz, jeśli go stracisz?! Przecież ja będę skończony! - warknął nieprzyjemnie, przez co przez jej ciało przeszedł zimny dreszcz.

- Nie krzycz na mnie. Nie moja wina, że ten twój goryl, nie umiał go upilnować. Taki cienki chłopczyk jak Jeon, nawet on zdołał mu uciec. Każdy mu wierzy, każdy. Kim ciągle mnie odpycha, więc co mam teraz zrobić? - zapytała cicho, rozglądając się, czy aby przypadkiem nikt jej nie śledzi i podsłuchuje rozmowy z ojcem.
Nie wiedziała, że Taehyung stał ukryty nieopodal, znakomicie słysząc, o czym rozwiała i z kim, jego już najprawdopodobniej była dziewczyna. Nie sądził, że był tak naiwny i tak zaślepiony. Stracił przez nią tak wiele i straciłby jeszcze więcej, gdyby nie podsłuchał tej rozmowy.

- Nie mam pojęcia! Zrób coś, Yeri, zrób, albo zobaczysz, jak tragicznie może się to skończyć - nakazał, po czym odrzucił połączenie. Blondwłosa rzuciła zdenerwowana telefonem o ziemię, przykucając na ziemi. Złapała się za głowę, pociągając za kosmyki. Tak bardzo chciała zatrzymać przy sobie Taehyunga, jednakże nie miała pomysłu, a rodzic wcale nie ułatwiał, ciągłym ponaglaniem, sytuacji.

- Pieprzony Jungkook! Niech cię szlag, ty mała zdziro! - krzyknęła zdesperowana, a Taehyung uśmiechnął się lekko. Już teraz był pewien. Jungkook nie kłamał.

                           On nigdy by nie skłamał.

*

- Musimy jechać - powiedział, podając dziewczynie jej torbę.

- Już? Tak szybko? Mieliśmy jeszcze zostać - mruknęła niezbyt zadowolona, łapiąc materiał do rąk.

- Wracamy szybciej. Obiecuję ci, że zabiorę cię nad te morze. Oni wracają do domu, a my się bawimy dalej - odrzekł, będąc dziwnie radosny. Tak, jakby ktoś nagle podmienił Taehyunga, zabierając tego wiecznie zamyślonego, a podkładając starego, pełnego energii i optymizmu.

- Jeju! Tak cudownie, że w końcu spędzimy razem czas. Mam już po dziurki tej twojej bandy. Tak bardzo chcę być z tobą - jęknęła podekscytowana, czując, że wszystko powoli wraca do normy. Nawet nie musiała dużo robić. Co za szczęście.

- Ostatnio między nami jest coraz gorzej. Ufam ci, Yeri, ufam i wiem, że ty byś mnie nigdy nie oszukała, prawda? Bo kochasz mnie tak mocno, że to byłoby dla ciebie bardzo ciężkie...- powiedział spokojnie, a kobieta podeszła do niego z szerokim uśmiechem.

- No oczywiście, kotku. Kocham cię tak bardzo mocno. Mówiłam ci, że ten twój Jeon kłamie...- szepnęła i zarzuciła dłonie na jego kark, patrząc mu szczęśliwa w oczy. - A co tak nagle cię olśniło? Czyżby ten związek ci uświadomił, że nie byłeś dla niego taki ważny? - rzuciła zadowolona, drapiąc długimi paznokciami jego delikatną skórę. Brunet uśmiechnął się, zerkając na jej przepełnione fałszywością tęczówki. Teraz dopiero dostrzegał, jak bardzo są fałszywe. Jak bardzo dziewczyna nim manipulowała i jak dobrą aktorką była.

- Powiedzmy, że sam wpadł, przyznając się - oznajmił, a blondynka od razu wskoczyła mu na ręce.

- Widzisz...ja zawsze mam rację. Ale spokojnie, pomogę ci zapomnieć o tej małej manipulatorce - zapewniła, udając przejętą jego stanem.

- Szybciutko się pakuj i ruszamy - odstawił ją na ziemię, pomagając jej pakować wszystkie ciuchy i kosmetyki. Pora na rozpoczęcie prawdziwej zabawy.

*

Po spakowaniu się, dumnie wyszła z namiotu, spoglądając z wyższością na wszystkich zebranych. Każdy zwrócił od razu na nią uwagę, nie umykając ich uwadze jej szyderczego uśmieszku, który wtargnął na jej usta.

- A wy już gotowi? Taka szczęśliwa jesteś, że wracasz do domu? - rzucił Jimin, patrząc na nią z jawnym obrzydzeniem i nienawiścią.  Blondynka prychnęła pod nosem, wystawiając dłoń, aby następnie skupić spojrzenie na swoich czarownych paznokciach.

- Kto jedzie, ten jedzie. My wybieramy się nad morze. Mój skarb już oznajmił mi, że wracacie do domu. Och, jaka szkoda. A to wszystko wina Jeon Jungkooka - zaśmiała się " słodko", a wspomniany od razu odwrócił smutny głowę w bok. Wierzył, że karma wróci, a dziewczyna poniesie konsekwencje za swoje czyny, gesty i słowa. Kim, słysząc, jak jego towarzyszka się odzywa, od razu wyszedł i złapał ją za przedramię.

- Ucisz się, idziemy - powiedział twardo, mając przerzuconą jej torbę przez ramię. Swoją miał w drugiej ręce. Yeri zachichotała, chcąc ukryć, że ton głosu jej chłopaka bardzo jej się nie spodobał. Rzuciła im ostatnie spojrzenie, wtulając się w bok czarnowłosego, który zaciskał szczękę.

*

Stojąc na przystanku, spoglądał niecierpliwie na godzinę. Partnerka siedziała obok niego na torbie, podbródek mając oparty na dłoniach.

- Misiu, ile jeszcze? - zapytała, będąc już znudzona czekaniem na pojazd.

- Uspokój się już. Nic nie będzie na twoje skinienie palcem - odpowiedział, dostrzegając w oddali nachodzący autokar. - Wstawaj - nakazał, a kiedy ta wykonała jego polecenie, złapał za jej torbę. Drzwi od busa automatycznie otworzyły się, a nie mogąca się doczekać widoku morza dziewczyna, od razu wsiadła do wnętrza.

- Trzymaj, Yeri - podał jej własność, robiąc krok do tyłu. Uśmiechnął się szeroko, machając jej na pożegnanie.- Do zobaczenia nigdy, kochanie - odparł, czując się z tym faktem bardzo dobrze. Może i stracił tak wiele, ale w nareszcie uwolni się od toksycznego związku.

- Niech pan poczeka...Co ty robisz? - zapytała, wyciągając do niego dłoń.- Wsiadaj i nie rób szopek - nakazała, czując narastającą złość.

Czyżby Taehyung się spostrzegł? Nie, był przecież za głupi, aby się domyślić.

- To koniec. Słyszałem twoją rozmowę z ojcem. Nie będę już krową dojną. Nie wyciągniesz ani grosza ode mnie. Wracaj do Daegu i nawet nie staraj się mnie szukać, czy chociażby nachodzić - rzekł poważnie, a niższa już wiedziała, że to definitywny koniec. Wpadła jak śliwka w kompot. Ale nie mogła odejść tak zhańbiona i poniżona. Poprawiła swoje gęste włosy, śmiejąc się przy tym głośno.

- Jesteś zwykłym frajerem, Taehyung. Jeśli sądziłeś, że kochałam cię, to się grubo mylisz. Nigdy cię nawet nie polubiłam, jedynie twoje grube pieniądze. Jesteś żałosny. Tak, to ja zrobiłam to Jeonowi, a ty mi tak łatwo uwierzyłeś. Twoja przyjaźń z nim to zwykły mit - dodała.- Straciłeś w oczach wszystkich, zakochany psie. A teraz twoja słodka blondyneczka już nie jest twoja i nigdy nie będzie, a wiesz dlaczego? Bo jesteś za głupi, a Jung zbyt mądry, aby ci go oddać - po tych słowach tupnęła nogą, następnie wchodząc do środka. Drzwi zamknęły się i właśnie w tym momencie Taehyung zrozumiał, że miała cholerną rację.

Był głupi.

Continue Reading

You'll Also Like

440K 38.2K 40
crush jungkooka wysyła mu nudeski. © KIGKYUN ▪ 2017
270K 14.8K 62
ON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelmana w drogim, dobrze skrojonym garniturze...
103K 1.5K 20
co gdyby Camowi udało się porwać Hailie? To opowieść o Hailie gdyby wychowywała się razem z braćmi
11.7K 1.2K 20
Miłość często daje radość, ale potrafi też ranić... boyxboy Yoonmin