Don't you dare die ~ Levi Ack...

By PaniDemonolog

127K 6.4K 3.8K

Jakim cudem tak niezdarna i zakręcona kadetka przeszła szkolenie i stanęła w szeregach Korpusu Zwiadowców? Ni... More

Pierwszy Krok
Taniec Mioteł
Początki
Kolejny dzień z życia ofermy
To przez pomyłkę...
Girl Power
Śmiać się, czy płakać?
Morbus
Mowa jest srebrem...
Alkohol to twój najlepszy wróg
Non, Je ne regrette rien
Zdecyduj się wreszcie, smarku.
Ja powalę Ciebie, czy ty powalisz mnie?
Ty jesteś moją nagrodą
Kłamstwo ma długie nogi, pod warunkiem, że jesteś dobrym kłamcą
Jak walczyć, to tylko z najlepszymi
Niech mnie pan ukarze, kapralu
KISS KISS FALL IN LOVE
Pocałuj mnie, idiotko
Nie umiem w rozmowy o uczuciach...
Dualizm
Wszystko albo nic. W moim przypadku zazwyczaj to drugie.
Specjalna Opieka Medyczna
O czekoladzie, kokardce i kilku niedopowiedzeniach
Jak poznałam Panią Pułkownik
Wpadanie w kłopoty to specjalność naszego zakładu
Wyjaśnijmy coś sobie...
Kiedy flashbacki wejdą za mocno
Zemsta Doskonała
W każdym związku zachodzą kłótnie
Totalnie nie mam pomysłu, jak śmiesznie nazwać ten rozdział
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci bije tego pierwszego
[A.N.]
Dziady część pierwsza
Dziady część ostatnia
Obiad u mamusi
Ojoj, przyłapanko
Nadszedł Dzień Próby cz.1
Nadszedł Dzień Próby cz.2
Nadszedł Dzień Próby cz.3
Long live the Macedonia
Za dużo emocji, za mało słów, by je opisać
Wyścig ze śmiercią... w pewnym sensie.
Kiedy jeszcze byłam kadetką...
Początek końca
A gdyby tak rzucić to wszystko i wyjechać za mury?
Moment, na który wszyscy czekali
Le fin.

Tak jest, Panie Kapralu!

8.7K 264 174
By PaniDemonolog

Pierwszy dzień w korpusie zwiadowczym - dostałam nowe, czyste ubranka, niezły sprzęcior i opierdol od prawie każdego z przełożonych za to, że spóźniłam się na ceremonię. Mając na uwadze moje, jakże cudowne, rozgarnięcie życiowe, przywykłam już do tego, że co chwila coś schrzanię i wszyscy dookoła suszą mi o to głowę. Kiedy podejmowałam decyzję, by wstąpić do wojska, byłam przerażona wizją rychłej śmierci, spowodowanej moim nagłym odjazdem do krainy rozmyślań w samym środku bitwy, ale z czasem zaczęłam zauważać, że to wcale nie jest problem. O wiele większym problemem jest moja marna koordynacja ruchowa. Kiedy proszą mnie o piwo - rozlewam, kiedy mam poukładać sprzęt w schowku - przewracam, kiedy mam zabić kukłę tytana na treningu - wlatuję w nią z impetem, rozwalając sobie przy tym nos. To tylko kilka przykładów tego, jak bardzo nadawałabym się do jakiegoś kiepskiego kabaretu, gdzie żartem wieczoru jest wywrócenie się na skórce od banana. I chociaż czasem udawało mi się zrobić coś, co nie kończyło się katastrofą, to były to z reguły rzeczy typu sprzątanie lub przygotowywanie jedzenia, gdzie musiałam być bardzo ostrożna i uważna, by niczego nie pomylić.

Po skończonej ceremonii, udałam się z resztą do kantyny na kolację. Większość obecnych po skończonym posiłku siedziała jeszcze i oblewała dołączenie do oddziału piwem, lecz ja i tak ledwo trzymałam się na nogach z wrażenia, więc nie zamierzałam jeszcze doprowadzać się do stanu, gdzie będę musiała się doczołgać do swojego pokoju. Kilku znajomych zachęcało mnie, bym została z nimi jeszcze chwilę, ale udało mi się od tego wymigać. Tak, to chyba jedyna rzecz, w której jestem nawet dobra - wymówki. Na przykład wtedy, gdy ubłagałam dowodzących o osobny pokój, twierdząc, że lunatykuję i biję ludzi przez sen. W rzeczywistości po prostu stronię od babskich plotek wieczorami i preferuję czytanie książek w samotności. Oczywiście, tylko kiedy uda mi się jakąś zawinąć z czyjegoś biura. Poza tym, kolejnym moim dziwactwem było gadanie sama do siebie, a nie wiedzieć czemu, przez większość nie jest to odbierane zbyt pozytywnie. Jednak tym, co wnerwiało ludzi najbardziej, było moje odrywanie się od rzeczywistości i zagłębianie się w jakieś niezbyt mądrej refleksji. Jak na przykład teraz. Zaczynam zachowywać się jak zombie, prowadząc przy tym swego rodzaju wewnętrzny monolog, który w zasadzie nikogo nie obchodzi. I z nich najczęściej wybudza mnie...

-Korinna Arquette! - usłyszałam za sobą głos tak donośny i władczy, że aż podskoczyłam z wrażenia. Słysząc dźwięk mojego imienia i nazwiska, od razu domyśliłam się, do kogo on należał. Nie było tu mowy o pomyłce. Odwróciłam się na pięcie i stanęłam oko w oko z ciemnowłosym mężczyzną o surowej, kamiennej twarzy. Ręce miał zwyczajowo skrzyżowane, a jego krok był stanowczy. Stanęłam przed nim na baczność, jak na dobrego żołnierza przystało.

- Kapralu Ackerman. - odparłam, starając się utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Zawsze miałam z tym problem, ale jako nowy członek oddziału, pomyślałam, że powinnam nareszcie wyzbyć się tych wszystkich moich irracjonalnych lęków. Ten, w odwecie, zmierzył mnie swoimi stalowymi, odbijającymi światło wieczornego księżyca tęczówkami, patrząc na mnie jak na nędznego robaka, którym byłam.

- Co, już idziemy haśku? Zmęczyła się nasza kochana bidulka? Ale podziękować temu, kto wstawił się za nią u generała i wziął za nią pełną odpowiedzialność oraz opiekę to nie łaska? Może jeszcze da się to jakoś cofnąć i wywalić Cię na zbity pysk... - prychnął, marszcząc brwi.

- Ależ skąd, sir. - zaśmiałam się i uklękłam na jedno kolano, pochylając głowę - Jestem panu dozgonnie wdzięczna, za wszystko, co pan dla mnie zrobił i obiecuję pana nie zawieść.

- To się jeszcze okaże. Tymczasem będę Cię jeszcze potajemnie doszkalał w czasie wolnym. Możesz swoją słodką buźką oszukać wszystkich tych idiotów, ale nie mnie. Za dobrze się znamy. - mruknął, podając mi rękę, bym wstała. Skorzystałam z tej pomocy i otrzepałam nogę z kurzu, którym pokryty był piaszczysty, lecz twardy grunt.

- Zaiste, zbyt dobrze. - odparłam i pozwoliłam mu się odprowadzić do baraku, w którym znajdował się mój pokój. Zatrzymaliśmy się przed cienkimi, drewnianymi drzwiami i kiwnęliśmy na siebie głowami w geście pożegnania. Lecz gdy już sięgałam po klamkę, zdecydowałam się krzyknąć za odchodzącym dowódcą:

- Kapralu, mogę mieć jeszcze jedno pytanie do pana?

- Czego? - odburknął, sam najpewniej marząc, by walnąć się wreszcie na łóżko.


- Jak pan ich przekonał, że nie jestem taką ofermą, jaką oboje wiemy, że jestem?

- To nie było takie trudne. Po prostu skłamałem, że osobiście Cię przeszkoliłem i osiągnęłaś wręcz wybitne wyniki. Teraz twoja w tym głowa, żeby im to udowodnić. Więc na treningach masz się starać, aż wyplujesz sobie płuca ze zmęczenia, jasne, Arquette? - zapytał, unosząc brew wyczekująco. Posłałam mu sprytny uśmieszek i nim zatrzasnęłam drzwi, odkrzyknęłam:

- Tak jest, Panie Kapralu!

Continue Reading

You'll Also Like

111K 8.3K 53
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
7.8K 591 34
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...
23.9K 1.3K 24
Ludzie przyzwyczaili się do życia za murami jednak nie wszyscy się z tym pogodzili. [T/I] już jako mała dziewczynka, po stracie rodziców, postanowił...
12.5K 1K 33
Akcja tocząca się na łamach świata Jujutsu Kaisen, którego głównym bohaterem będzie Gojo Satoru. Chcesz poznać moją osobistą wizję tej historii? Być...