Ważna notka na końcu ;)
Następnego dnia gdy wstali o dziwo zauważyli leżącego w łóżku Seamusa.
Z jednej strony się ucieszyli, ale obawiali się, a już szczególniej Harry i Leo, że Finnigan komuś powie to wszystko co się wydarzyło tej nocy. Niczego nie ułatwiał Neville, który zadawał niekomfortowe pytania. Mimo wszystko jakoś udało im się z tego wykręcić i wyszli z dormitorium na śniadanie.
Oczywiście Percy przez większość drogi, wolał milczeć. Odpowiadał jedynie całkiem ostrożnie na pytania głównie Neville i Deana. Leo i Harry stwierdzili, mimo własnej chęci wtrącenie czegoś od siebie, milczeli.
Gdy usiedli przy stole w Wielkiej Sali, pierwsze co rzuciło się w oczy Harry'emu było...
- Leo! - szturchnął syna Hefajstosa.
Valdez odwrócił się w jego kierunku, masując miejsce uderzenia.
- Nie jest ciosoodporny... - mruknął. - Co najwyżej ognioodporny, ale wiesz...
- Patrz na Merlina! - wybraniec rozejrzał się po czym pokazał mu, tak by nikt nie widział, palcem na stół Slytherinu.
Koło Draco oraz Pansy siedziała osoba, której nad miejscem pobytu zastanawiał się przez pewien czas zarówno Potter jak i Leo.
Z Malfoyem prowadził sobie swobodną rozmowę Nico di Angelo, we własnej osobie.
- Co on tam... - zaczął Harry.
- Ja mam wiedzieć. - prychnął Leo. - Jak chcesz go spytać to powodzenia.
Okularnik rzucił mu zirytowane spojrzenie.
- Dobra. - odparł i wstał z krzesła.
- Dobra. - wzruszył ramionami Valdez.
Harry ostatni raz spojrzał na herosa, po czym ruszył w kierunku stołu Ślizgonów. Kiedy zniknął z jego pola widzenia od razu namierzył wzrokiem Freda i Georga.
Miał do nich ciekawą propozycję.
- O ile zakład, że będzie afera? - odparł do bliźniaków.
Na twarzach Weasleyów pojawił się uśmiech.
- No nie wiem Leo... - odrzekł, udając zastanowienie Fred. - No nie wiem... Mama by nie była zadowolona z takich zakładów...
Syn Hefajstosa wyszczerzył się.
- To o ile galeonów?
Fred spojrzał na niego.
- Pięć galeonów. - odparł, a George kiwnął głową zgadzając się z nim.
Valdez spojrzał na wciąż zmierzającego ku stołu Ślizgonów Harry'ego.
- Zobaczmy co się stanie. - powiedział w ich kierunku, po czym podobnie jak bliźniacy zaczął obserwować każdy ruch Pottera.
Okularnik szedł pewnym krokiem do stołu, w którym siedział Nico wraz z Malfoyem i resztą tych, za którymi on podobnie jak większość jego znajomych nie przepadała.
Po drodze wiele uczniów spoglądało na niego na początku ze zdziwieniem, a potem od razu z zamyśleniem, myśląc pewnie co on na Merlina wyprawia.
Na twarzy Dolores Umbridge, na widok zmierzającego Harry'ego w kierunku Draco, pojawił się uśmiech.
- Co tutaj robisz? - spytał Potter, stojąc na przeciwko siedzącego Nico.
Syn Hadesa, Malfoy oraz większość Ślizgonów spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Di Angelo sięgnął po rozum do głowy. - odparł z szyderczym uśmiechem Malfoy. - Jak się okazało dla niego jeszcze nie było za późno.
- Ciebie nie pytałem o zdanie. - warknął okularnik.
Draco złapał się aktorsko za serce.
- Uuu... Ale zabolało...
Cały stół Slytherinu wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Nie śmiała się tylko jedna osoba, na której z resztą Harry praktycznie cały czas trzymał wzrok. Był to nikt inny jak Nico di Angelo, którego twarz nie ukazywała żadnych mocnych emocji.
- Pytam się Nico. - powiedział poważnie, mimo widocznie mających z niego żarty Ślizgonów Potter. - Nico co tutaj na Merlina robisz.
Nie otrzymał odpowiedzi. Syn Hadesa po prostu zatrzymał przez chwilę na nim swoje ciemnobrązowe oczy, po czym odwrócił kompletnie wzrok, będąc najwyraźniej nie zainteresowany w żadnym procencie powagą jaka pochodziła od Harry'ego.
Draco zaśmiał się.
- Wracaj do swojego stołu, Potter. - odparł z kpiną. - Tutaj nikt cię nie chce.
Nim Harry mógł odpowiedzieć na jego całkiem ostre w jego kierunku słowa, syn Lucjusza jakby nigdy nic wyciągnął z kieszeni szaty różdżkę. Zdawał się kompletnie nie zważać na to, że patrzy na niego ponad połowa sali, w tym nauczyciele.
Wycelował nią w jego.
- Idź stąd. - odparł.
Harry zauważył kątem oka jak Snape zdaje się być niewzruszony tym co się dzieje w przeciwieństwie do profesor McGonagall.
Postanowił nie wyciągać różdżki. Wydawało mu się to dobrym posunięciem.
- Boisz się, Potter? - zakpił Draco. - Wiem, że jesteś słaby, ale choć raz mógłbyś coś udowodnić.
Widział zmierzającego do niego profesor McGonagall oraz Umbridge.
Żyje się tylko raz.
Wyciągnął swoją różdżkę i wycelował ją w Malfoya. Był pewny, że będzie miał szlaban, ale miał okazję utrzeć nos Draco, która zdarzała się stosunkowo rzadko.
Chciał wypowiedzieć zaklęcie, ale jego różdżka podobnie jak jego rywala została wytrącona z dłoni.
- Oboje macie szlaban. - wycedziła Minerva. - Minus trzydzieści punktów...
Dolores Umbridge chrząknęła.
Nauczycielka transmutacji zignorowała ją i kontynuowała swoją wypowiedź:
- ... Z waszych domów. - dokończyła. - Oboje macie się stawić...
Podsekretarz ministra ponownie chrząknął.
- Minervo... - odparła przesłodzonym tonem, na którego wręcz Harry'emu zbierało się na wymioty. - Może ja zajmę się odpowiednią karą za takie zachowanie dla pana Pottera.
____________________________________
1015 słów
Nie ma rozdziału półtora tygodnia, jakie są komentarze?
Gdyby było rozdziału miesiąc no nie wiem pół roku to rozumiem, ale kurde no...
ROZDZIAŁU NIE BYŁO PÓŁTORA TYGODNIA
Co patrząc na regularność innych książek jest po prostu no wiecie.
Pisanie jednego rozdziału wbrew myślom innych nie zajmuje mi jakieś pół godziny, to są godziny, a czasami nawet dnie kiedy nie mam weny.
Masa osób zawiesza książki na rok szkolny bo nauka i inne rzeczy, ja nie zawiesiłam ani jednej książki, mimo tego że nauki mam bardzo dużo.
W poniedziałek mam sprawdzian z biologii i kartkówkę z niemieckiego. We wtorek mam sprawdzian z matematyki oraz lekturę, której nawet nie zaczęłam czytać. W środę mam sprawdzian z języka Polskiego oraz poprawiam kartkówkę z matematyki, z której dostałam wcześniej jeden.
Teoretycznie więc powinnam teraz kuć na to co nie?
Ale co robię?
Piszę te rozdziały jak w każdy weekend, bo nie chce by było niczego przez dłuższy czas.
Przepraszam jeśli kogoś uraziłam w tej notce, ale po prostu chce się wyrazić jasno, że nie jestem maszyną piszącą rozdziały 700 słów na sekundę.
Proszę o tradycyjne pozostawienie śladu po sobie oraz z góry informuję:
ROZDZIAŁ BĘDZIE JAK ZNAJDĘ WOLNY CZAS, CZYLI MOŻLIWE ŻE W PRZYSZŁY WEEKEND
Do następnego ;)