Truth or dare 》✦ Taekook

By chiattae

102K 11.8K 4.1K

Opowiadanie o dwójce przyjaciół, którzy docierali do siebie powoli, drogą okalaną nieszczęściem, łzami oraz b... More

▪prolog▪
▪1▪
▪2▪
▪3▪
▪4▪
▪5▪
▪6▪
▪7▪
▪8▪
▪9▪
▪11▪
•12•
•13•
•14•
•15•
16
•17•
•18•
•19•
• 20 •
•21•
• 22•
•23•
•24•
•25• cd.
•26•
27*
| epilog |•28•

▪10▪

4K 465 226
By chiattae

***

Jungkook uwielbiał takie dni jak ten. Uśmiech nie schodził mu z twarzy ani na moment, gdy obudził się rano w objęciach swego obiektu westchnień, czując jego gorący oddech na swoich odkrytych plecach. Tak, odkrytych, bo wczorajsza noc była wyjątkowo chłodna, aczkolwiek ciasno obejmujące go ramiona partnera i ciepło jego ciała sprawił, że nie odziewał swego ciała w żaden zbędny materiał. Jego okryciem była jego skóra, jego ciepło, on sam.

Wyszedł z namiotu i właśnie w tym momencie zimny wiatr otulił jego ciało swym świeżym powiem, natomiast skórę przyozdobiła gęsia skórka. Ziewnął rozmarzony i już wiedział, że nic dzisiejszego dnia nie będzie w stanie popsuć mu humoru. Niestety mylił się.

Wystarczyło pojawienie się jednej, konkretnej osoby, a uśmiech wymalowany na jego twarzy, momentalnie zszedł, tak szybko jak zdążył sie pojawić.

- Jungkook, ja - ja chciałam cię przeprosić - odparła fałszywie skruszona, uśmiechając się lekko, pokrzepiająco. Jeon spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem. Widok przepraszającej go Yeri nie był codziennością, a wręcz w ogóle podczas całej ich znajomości, nie było nigdy taki unikatowych okazji jak ta.

- Em, Yeri, dobrze się czujesz? - zapytał, odwracając się do blondynki przodem. Nadal sceptycznie podchodził do tej rozmowy. Bo przecież, co ważnego miałaby mu do przekazania? Tak właśnie, nic.

- Nie, Jungkook. Po prostu zrozumiałam swój błąd i to, że źle postąpiłam. Oceniłam cię pochopnie, a tak naprawdę cię nie znałam. Wybacz mi - odrzekła, zaciskając usta w wąską linię. Tak bardzo nie chciała tego robić, lecz musiała trzymać się planu i zadania wyznaczonego przez jej ojca. Dla ich dobra. Dobra jej i jej jedynego rodzica, który był jej ostatnią deską ratunku, wsparciem, tak naprawdę wszystkim.

Z samego rana dostała wiadomość, jak ma się zachowywać i co zrobić z Jungkookiem, który na ten moment był ich największą przeszkodą do zrealizowania swojego planu odnośnie Taehyunga. Przeszkadzał do tego stopnia, iż nie mieli wyjścia, przez co zostali przymuszeni do ostateczności. Nie było to dobre, jednakże oboje znaleźli się w sytuacji podbramkowej, a w szczególności jej rodzic, który wpadł w spory dołek, z którego nie mógł wyjść.

- Teraz sobie to uświadomiłaś? - parsknął kpiącym śmiechem, jako że był zdania, iż trochę za późno przyszła z przeprosinami, ale z drugiej strony, przecież każdy zasługuje na drugą szansę.- Heh, nie jestem zły. Z początku było mi trochę żal tego początku znajomości, lecz po czasie uznałem, że nie ma co się tobie dziwić. Masz prawo być zazdrosna o swojego chłopaka - oznajmił, uśmiechając się sztucznie. Oczywiście, że był zły. Zły i to bardzo. Kobieta wyniosła do jego życia dużo złego, jak i bólu, i na dodatek była dziewczyną jego obiektu westchnień. Ich zakumplowanie się nie miało prawa bytu, gdyż świadomość życia w harmonii z blondynką, w jego mniemaniu, była wręcz abstrakcyjna oraz irracjonalna.

- W takim razie, może przejdziesz się ze mną? Dawno nie spacerowałam, a teraz, kiedy jesteśmy sami, a oni śpią, to możemy się lepiej poznać. Co ty na to? - zaproponowała, zaciskając palce na swojej koszulce nieco nerwowo, ponieważ niezbyt chętnie chciała uczestniczyć w planie ojca, który nie był zgodny z prawem. To, co zamierzał uczynić było karalne, ponadto mógł wpakować się w jeszcze większe kłopoty, co gorsza, całą odpowiedzialność zrzucił na córkę, która to miała nie dopuścić do tego, aby ktokolwiek ich odkrył.

- Wiesz, ja chyba -

- Ale nie ma żadnego chyba. Cieszę się, że się zgodziłeś - wtrąciła, chichocząc cicho, a tuż po chwili sięgnęła jego nadgarstka, chcąc, aby ten wybrał się za nią.

- No zgoda - odparł, nie będąc do końca przekonany co do tego pomysłu. On i Yeri na wspólnym, integracyjnym spacerze z samego rana w ogromnym lesie? Nie, to z pewnością nie wróżyło nic dobrego.

***

- Wiesz, gdzie jesteśmy? Już kawałek za nami, a my wchodzimy głębiej w las. Przecież on jest ogromny, a my nieobeznani w terenie. Nie powinniśmy się tak oddalać. Już raz zgubili się, ja nie mam takiego zamiaru...- odrzekł, nieco spanikowany, gdyż obawiał się zguby. Wzrokiem starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów drogi, mając nadzieję, że dzięki temu będzie w stanie bezpiecznie wrócić drogą powrotną do namiotów oraz ich przyjaciół.

- Nie dramatyzuj, będzie dobrze - skomentowała, ciągnąc za rękę młodszego w stronę opuszczonego domku w głębi lasu. Musiała jak najszybciej doprowadzić go do miejsca docelowego, bo w innym wypadku mógłby się wyrwać, odejść, a to równałoby się z tym, iż cały plan poszedł na marne. Gdyby Jeon domyślił się, że coś jest nie tak, aby ona ma względem niego źle intencje, już nigdy by nie zgodził się pozostać z nią sam na sam.

- Nie bez powodu nocujemy w samym początku lasu. Ten teren jest przez nas nie sprawdzony. Mogą być tam dzikie zwierzęta, bądź -

- No ucisz się już, bo mam cię dosyć - wycedziła przez zęby, zaciskając dłonie na cienkiej skórze jego nadgarstka. Stopniowo zaczynała mieć go dość, szczególnie, że była podenerwowana możliwym niepowodzeniem akcji.

- Co proszę? - zapytał zbulwersowany wcześniejszym zdaniem kobiety. Przystał w miejscu nie mając już ochoty nigdzie iść w jej towarzystwie. Postanowił, że lepiej będzie zawrócić dopóki jeszcze mniej więcej zapamiętał ich drogę.

- Po prostu wejdź do środka tego domku, tam czeka na ciebie niespodzianka - zapewniła, wskazując palcem na mały, drewniany domek na przeciw. Jungkook wcześniej nie zauważył go, toteż zdziwił się na jego widok. Skąd blondynka miała taką informację, iż w środku lasu znajduje się domek? To było dla niego bardzo niepokojące, jak i jednocześnie dziwne, lecz nie mówił o tym głośno.

- Yeri, co ty kombinujesz? - dopytał, niechętnie wchodząc do pomieszczenia, które na sam rzut oka było opuszczonym miejscem i z pewnością miało już swoje lata. Postanowił zaryzykować, gdyż uznał, że nie powinno wydarzyć się nic złego. Nie sądził, iż sama mogłaby coś zrobić, zatem zaciekawiony wszedł do wnętrza budynku. Zaczął się rozglądać, dostrzegając niezbyt dobry stan oraz zakurzone wyposażenie, co świadczyło o tym, że dom jest niezamieszkały od dawna.

- Koniec z bajerowaniem mojego chłopaka. On jest mój i tylko mój, a ty choćbyś przewrócił świat do góry nogami, nie zmienisz tego. On kocha mnie, nie ciebie, zatem odpuść sobie - oznajmiła poważnie, stając w wejściu do domu. Nie wchodziła do środka. Jedynie stała, chcąc uniemożliwić mu ucieczkę.

- O czym ty, kobieto, mówisz, uspokój się. Ja nikogo ci nie zabieram, a poza tym, Taehyung od zawsze dbał o mnie i będzie, bo jest moim przyjacielem. Nie zmienisz tego, nie zmienisz nas. Nasza więź jest zażyła, mocna, nie do zniszczenia i uwierz, że jest znacznie silniejsza od twojej. Przyjaźń zawsze wygra, zawsze. Wiesz co? Uważam, że wasz związek jest bardzo toksyczny.

- O tym, że rozgryzłam cię. Widzę, jak na niego patrzysz, głupia nie jestem. Jesteś zwykłym gówniarzem, myślącym tylko i wyłącznie o tym, jak kolorowe jest życi., Ale to nie bajka, nie będziesz żyć jak książe, zasypiający u boku królewicza. Dziś ewentualnie zaśniesz w objęciach strachu, a otulić może cię jedynie wiatr, bo na nic innego nie możesz tu obecnie liczyć - zaśmiała się tajemniczo, ciągle stojąc w wejściu. Czuła, że udało się, iż zaraz będzie po problemie i wszystko zakończy się pomyślnie.

- Jak możesz wygadywać takie głupstwa? Nie wstyd ci oskarżać mnie o takie abstrakcyjne rzeczy? Wychodzę. - warknął, mając w zamiarze odejść, lecz uniemożliwia mu to damska ręka, zagradzająca mu przejście na plener.

- Nigdzie nie idziesz, kochaniutki - rzekła, zapierając się z całych sił. - Najpierw wyjaśnimy sobie pewną sprawę.

- Odsuń się, bo zaraz nie wytrzymam - ostrzegł, wypuszczając gwałtownie powietrze. Ta dziewczyna ewidentnie działała mu na nerwy, co więcej ewidentnie nie miała dobrych zamiarów.

- I co mi zrobisz? Pobijesz mnie może? - zadrwiła, uśmiechając się głupkowato, gdyż widziała, że chłopak nie będzie w stanie wyrządzić jej żadnej krzywdy.

- Ty nie chciałaś się wcale pogodzić - zagryzł policzek od środka, szydząc w myślach z samego siebie. Jak mógł być tak lekkomyślny i uwierzyć w nagłą przemianę dziewczyny?

- Bingo, geniuszu. A teraz może pójdziesz już spać. Twój czas właśnie upłynął - rzuciła, odwracając się dumnie na pięcie, po czym odeszła. Miał już się poderwać do wyjścia, jednakże lada moment poczuł silne uderzenie w tył głowy, a zaraz po tym upadł bezwładnie na zimną ziemię.

***

- Yeri, gdzie byłaś? - zapytał zaciekawiony, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu bruneta, którego nie zastał obok po przebudzeniu, co oczywiście nie spodobało mu się. Taki widok zaraz po otworzeniu powieki był niczym poezja, lecz nie dziś. Dziś obudził się sam, bez drugiego ciała obok. Nie został powitany pięknym uśmiechem o poranku, nie usłyszał słodkiego " dzień dobry", nic.

- Przeszłam się, nic szczególnego - odparła usatysfakcjonowana, zbliżając się leniwym krokiem do swego chłopaka. - Tak bardzo nie chcę się z tobą kłócić, kochanie - wyszeptała, składając na jego ustach krótki pocałunek. Musiała zachowywać się tak, aby nikt nie podejrzewał ją o to, że miała coś wspólnego z zniknięciem Jeona.

- Ja też nie. Musimy to zmienić, słonko - oznajmił, obejmując blondynkę, która ochoczo zawisła na brunecie.

- Nie chce wam psuć tej, jakże romantycznej scenki, ale gdzie do jasnej anielki podział się Kook? - zapytał zatroskany Hoseok, który od kilku minut szukał zawzięcie chłopca, lecz nadaremnie, ponieważ nie znalazł go.

- No właśnie! Gdzie podział się mój przyjaciel? - wtrącił się Baekhyun, który również zainteresował się tą sprawą.

- Jak obudziłem się jego już przy mnie nie było. Nie mam pojęcia gdzie się znajduje obecnie - Taehyung również zaczął się rozglądać w poszukiwaniu, ale nic nie dostrzegł w pobliżu.

- Zapewne wybrał się na przechadzkę po lesie jak zwykle. Zaraz wróci - odrzekł Park, przygotowując jedzenie, aby wszyscy mogli zjeść coś dobrego, wartościowego z samego rana.

- Om, nie wiem, jak wam mam to przekazać - wtrąciła, udając zasmuconą nowiną, którą musiała oznajmić wszystkim. -  On już raczej nie powróci - dodała, wzdychając przeciągle, jak gdyby była tym faktem bardzo przejęta.

- Jak to nie powróci? O czym ty mówisz, Yeri? - zapytał zdziwiony odpowiedzią partnerki, której wzrok skupiony był za czymś zza jego plecami. Zastanawiała się, jak mógłby przekazać im wiadomość, która była kłamstwem, zmyślonym na poczekaniu.

- Z rana obudziłam się wcześniej niż zazwyczaj wstaję. Po wyjściu z namiotu zauważyłam Jungkooka, który liczył swoje pieniądze. Zapytałam go co robi i dlaczego jeszcze nie śpi, a on odparł - zatrzymała wypowiedź, odgrywając doprawdy dobrą grę aktorską. Musiała odgrywać przejętą i jak najbardziej wczuć się w rolę.

- Co odparł, do cholery?! - wrzasnął już bardziej podenerwowany. Sytuacja musiała być poważna, gdyż Jungkook nigdy nie wyjechałby bez niego, nie dając nikomu żadnej informacji o swoich zamiarach. To nie było do niego podobne.

- Powiedział, że wraca do domu i, że... Że popełnił błąd, wyjeżdżając tu z tobą. Tae, kochanie ja ci tego nie miałam mówić, on miał zniknąć tak, abyście nie byli w stanie go zatrzymać, tak niespodziewanie. Chciał pobyć sam, przemyśleć wszystko na spokojnie. Miał świadomość, że będziesz go zatrzymywać, a tego bardzo nie chciał.

- Nie, to niemożliwe. On by tego nie powiedział, to jakiś absurd. Nie wierzę ci, jestem pewien, że zaraz tu wróci - odparł załamany,  łapiąc się za głowę, lekko pociągając za kosmyki swych czarnych włosów.  Nie mógł uwierzyć, że zostawił go od tak, bez żadnego słowa wyjaśnienia. Tak się nie robi, tak nie robili najlepsi przyjaciele, zwłaszcza, że miał być to ich wspólny, niezapomniany wyjazd, który mieli zapamiętać na zawsze.

- Tak bardzo mi przykro - wyszeptała cichutko, łapiąc jego policzki w dłonie.

- Czyli byłem zwykłym błędem?! Nie on wróci, ja to wiem - wmawiał sobie, w kółko powtarzając sobie w myślach, że to zwykły żart, iż Jungkook zaraz wróci, uśmiechnie się i powie, że zostanie z nim do końca wyjazdu, jak i po nim.

- Nie wierzę w to, że postanowił wyjechać dwa tygodnie przed planowanym odjazdem. Jest zbyt wygodny, nie tułałby się busami - odparł Byun, sprawdzając namiot towarzysza. - Ciuchy też zostawił. Wziął tylko telefon ze sobą. To przecież bez sensu. Gdyby miał wyjechać, zabrałby wszystkie rzeczy, a nie zostawiał całą walizkę.

- Najwidoczniej przewidział, że moglibyście go usłyszeć jak zabiera i pakuje rzeczy, toteż odszedł bez nich - rzekła, spoglądając na wkurzonego Junga, który nie uwierzył w to tak łatwo, jak inni. Nie zmierzał popuścić. Musiał znaleźć go, gdyż przeczuwał, iż dzieje się coś bardzo złego z ich przyjacielem.

- Poczekamy do południa.

***

Godzina za godziną przemijała, a ślad po Jeonie zaginął. Siedzieli na pniach odrębanego drzewa, oczekując na pojawienie się najmłodszego z ekipy. Jedni bardziej przejęci, drudzy starający się trzymać nerwy na wodzy i nie dać się tak łatwo ponieść emocjom.

- Jeśli to żart, to popełnie morderstwo i pójdę siedzieć, przysięgam -  szatyn przerwał ciszę, nerwowo poruszając nogą, co było niekontrolowane.

- Nie wróci już. Nie ma go już od czterech godzin. Od  cholernych czterech godzin nie dał znaku życia. Wolał uciec niż wyjaśnić z nami cokolwiek. Jak on mógł postąpić tak egoistyczne?! - warknął zdenerwowany Taehyung, kopiąc z całych sił w drewno, które od razu się przewróciło od gwałtownego ruchu. - a jeśli coś mu jest? Wszystko mogło się stać, pojechał sam, bezbronny, bez nikogo. Wyruszył w tak długą drogę bez żadnych dokumentów, nic! Nawet do teraz nie dał znaku życia.

- Uspokój się Tae i ugryź się w język zanim powiesz o jedno zdanie za dużo. Kook to nasz przyjaciel i nie masz prawa go mieszać z błotem. Nadal nie wiemy jaki był powód jego odejścia - odparł spokojnie Hoseok, starając się uspokoić bruneta. Sam uważał, że jego odejście musiało być spowodowane czynnikami, które nie były zależne od niego.

- To już nie jest mój przyjaciel. Przyjaciele nie zostawiają braci, a on zwyczajnie odszedł. A ten wyjazd nazwał " błędem " To jest doprawdy bolesne - wyznał, a blondynka uśmiechnęła się dyskretnie, będąc zadowolona, że jej chłopak tak naiwnie uwierzył w to.

- Nie wiesz, czy tak faktycznie było. Jeon nie jest taki, kocha cię najmocniej z nas i nigdy by cię nie zostawił - syknął zbulwersowany i zarazem wściekły na Kima, który jawnie uwierzył w plotki.

- A co? Mam nie wierzyć mojej dziewczynie, która widziała to i jako ostatnia z nim rozmawiała? - zapytał. Jung wstał, podchodząc bliżej Kima.

- Może to właśnie ona była powodem jego odejścia? - odparł, pokazując na zaskoczoną blondynkę, która bardziej wtuliła się w ramię starszego. - Co na rękę ci, że się go pozbyłaś? A może to jakaś intryga kolejna w ramach zemsty, heh? Jesteś zdolna do wszystkiego!

- Czy ty słyszysz co mówisz, Hoseok? - warknął ostro, spoglądając wściekłym wzrokiem na rówieśnika, który nie wierzył w to, że ich przyjaciel odszedł bez powodu. Nie zostawiłby przecież Taehyunga, którego kochał ponad wszystko i nie nazwałby z pewnością tego wyjazdu " błędem".

- A nie? Wczoraj było wszystko dobrze, spał z tobą, tulił się do ciebie, a dziś nagle odszedł bez słowa. To nie w stylu Kooka i nie uwierzę w to, dopóki nie dostanę dowodu - zapewnił, opuszczając grupkę przyjaciół, by poukładać myśli.

- To niemożliwe by Jeon zniknął z własnej woli. Ja się dowiem co było tego powodem, Kim Taehyung.

***

- Tato, ale co zrobimy z chłopakiem po powrocie? - zapytała, zagryzając wargę. - Chyba nie chcesz go zabić, prawda?

- Spokojne, kochanie. Posiedzi jakiś czas w domku pod okiem jednego z moich ludzi. Będzie mu dostarczał jedzenie i wodę, więc nie martw się.

- Ty zatem międzyczasie zrobisz wszystko, by Taehyung stracił zaufanie do Jeona. Gdy ci się to uda, puścimy go, a Kim nie będzie chciał go już po tym znać i wątpie aby uwierzył w jego wersję.

- Jesteś bardzo sprytny, tatku.

- Zgarniemy jego pieniądze, gwarantuję ci to. W końcu spłacimy dług i będziemy żyć jak normalni ludzie, bez strachu. Czy tego nie chcesz?

- Tato, ale ja kocham kogoś innego. Ile mam jeszcze się jeszcze męczyć? To naprawdę ciężkie, zrzucasz ma mnie całą odpowiedzialność, a mnie to już powoli przerasta. Nikt mnie tu nie lubi, nikt nie wierzy w jego odejście, a jeden podejrzewa mnie o jego zniknięcie.

- Jak już spłacę długi, będziesz wolna, ale do tego czasu musisz być silna. Dasz radę. Nikt nie ma żadnych dowód, słońce. Nie martw się tym na zapas, dobrze?

- Tato....

- Pamiętaj jaką mamy umowę, żabko. Dasz radę. Mniej gadaj, więcej rób i bądź czujna. Miej oczy dookoła głowy.

Continue Reading

You'll Also Like

1.6K 301 19
Yoongi nie może pogodzić się ze stratą. Czyli zbiór jego listów, pisanych do ukochanego. 🌻
65.5K 7.5K 17
☼ gdzie taehyung ma kontrakt ze śmiercią tags: au!angst!; fluff!
5.5K 490 16
"Swego czasu miałem marzenie. Chciałem żyć spokojnie i tworzyć muzykę, którą zachwycałby się cały świat i poniekąd mi się to udawało. Jednak wszystko...
295K 8.4K 81
Victoria Stone po pewnej imprezie postanawia zadzwonić do swojego ex i wykrzyczeć mu przez telefon jak bardzo go nienawidzi, za to, że ją zdradził...