Truth or dare 》✦ Taekook

By chiattae

102K 11.8K 4.1K

Opowiadanie o dwójce przyjaciół, którzy docierali do siebie powoli, drogą okalaną nieszczęściem, łzami oraz b... More

▪prolog▪
▪1▪
▪2▪
▪3▪
▪4▪
▪5▪
▪6▪
▪8▪
▪9▪
▪10▪
▪11▪
•12•
•13•
•14•
•15•
16
•17•
•18•
•19•
• 20 •
•21•
• 22•
•23•
•24•
•25• cd.
•26•
27*
| epilog |•28•

▪7▪

4.7K 536 226
By chiattae

-

Z kim rozmawiałaś? - zapytał twardo, zachodząc zaskoczonej blondynce drogę powrotną do ogniska. Ta usłyszawszy gruby głos swego chłopaka, zagryzła nerwowo wargę, momentalnie, odwracając się do bruneta z lekkim uśmiechem, przybierając promienny wyraz, którym chciała zamaskować swoje zdezorientowanie jego obecnością.

- Z koleżanką? - dodała nieco niepewnie, uśmiechając się teatralnie. Aktorką to ona była wybitną i każdy był w stanie ten szczegół dostrzec gołym okiem bez większych problemów. Manipulowała naiwnego Taehyunga, owijając sobie go wokół palca, a on głupi spełniał każdą jej zachciankę, przy czym było ich naprawdę sporo jak na przeciętną kobietę, która pochodziła z niezbyt zamożnej rodziny. Zapewne każdy zastanawiałby się, jak można być tak głupim i tak bardzo dać się prowadzić dziewczynie, lecz Taehyung nie widział w tym nic złego w obdarzaniu podarunkami swoją kobietę, spełnianie jej prośb w imię miłości swego życia.

- Koleżanką? - prychnął, niezbyt wierząc w jej słowa. Sglądnął w dół z rozbawieniem i jawnym niezadowoleniem, a świadomość, że może być z nim nieszczera, sprawiała, że czuł ogarniającą jego ciało złość i smutek. Zawsze tak robił, gdy się denerwował bądź zawzięcie o czymś myślał. - Rozumiem, niech ci będzie.

- Taehyungie...- szepnęła swoim przesłodzonym fałszywą czułością głosem, podchodząc do podejrzliwego chłopaka nieco bliżej. - Misiaczku mój, przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy - odparła cicho, starając się rozluźnić Kima i sprawić, by nie zażądał przypadkiem sprawdzenia jej telefonu, a  co gorsze - wiadomości, których usilnie musiała chronić dla dobra siebie, rodzica i ich związku.

Podeszła leniwym krokiem, machając kusząco biodrami, aby sprowokować jak najbardziej bruneta, onieśmielając go swoimi kobiecymi kształtami. Gdy była już obok tak, że ich ciała dzieliły milimetry, stanęła na palcach, by ucałować  przeciągle jego wargi  tymi swoimi, znacznie bardziej miękkimi. Mruknęła niezadowolona, kiedy starszy nie odwzajemnił pieszczoty, wzrok nadal mając wlepiony w jeden punkt na ziemi.

- Rozumiem, masz... - irytacja sięgnęła granic. Postanowiła zaryzykować, mając świadomość, że ten gest albo jej pomoże, albo doprowadzi do dużej awantury. W końcu tak to działało. W tym momencie zdała się na jego zaufanie, mając głęboko w sobie nadzieję, iż ten ufa jej tak mocno, że nie zda się sięgnąć po jej własność. Wyciągnęła dłoń, w której miała smartfona w kierunku zaskoczonego tym czynem chłopaka.  Ryzykowała dużo, gdyby ten zapragnął się upewnić, byłoby już po niej, lecz na szczęście znała go za dobrze, by nie wiedzieć, że ten odmówi. Musiała stworzyć iluzję dobrej dziewczyny, która usilnie stara się naprawić ich relację, bo przecież tak zbyt mocno go kochała, żeby od tak go puścić.

Być może bardziej kochała jego portfel.

Kiedy ona bawiła się uczuciami Kima, zakochany blondyn wzdychał do jego zdjęć, kochając go ponad wszystko i wszystkich, chcąc dla niego jak najlepiej. On byłby w stanie położyć mu świat na dłoni, a ona mu ten świat odebrać bez żadnych większych wyrzutów sumienia.

- Schowaj go, ufam ci - rzekł, odchodząc od dziewczyny. Mimo wszystko czuł wciąż dużą niepewność, aczkolwiek miał przepaskę na oczach, która odbierała mu widok na realia. Naturalnie, że nie uwierzył, lecz on i tak znajdzie idelany moment na sprawdzenie wierności swojej ukochanej czy dziś, czy za miesiąc

***

Zapach świeżego, leśnego powietrza był dla Jungkooka uzależnieniem. Kochał wdychać i dostarczać do płuc kolejne dawki tlenu, zaciągając się jego cudowną, niepowtarzalną wonią, której zdecydowanie brakowało w mieście, w którym panował za duży gwar i ruch. W powietrzu unosił się zapach spalin i trujących dymów, która powodowała ogromną przepaść między naturą a miejscem pełnym architektury.

Grupą przegłosowali, iż wybiorą się na przechadzkę po terenie, co bardzo spodobało się najmłodszemu z grona. Był typem człowieka, który wręcz uwielbiał przechadzki, poznając nowe otoczenia, dając możliwość swoim oczom na ujrzenie krajobrazów, których być może szybko nie ujrzy, ponadto była to jakaś dodatkowa rozrywka. Owszem, on sam wybierał się na spacery, lecz nie oddalał się tak bardzo, bo bał się, iż może nie znać drogi powrotnej, a w lesie jak to w lesie wszystko dookoła było takie same.

- Jungkookie, dlaczego idziesz z dala od nas? - zapytał, obserwując młodszego, który z lornetką i aparatem podążał za ekipą w sporej odległości, dokładnie, na spokojnie obserwując widoki.

- Już idę do was! - krzyknął, aby wszyscy go usłyszeli, po czym  zrobił ostatnie zdjęcie wiewiórki, którą bacznie podziwiał od dłuższego czasu, wzrokiem obserwując każdy jej ruch. Podbiegł szybko do bruneta, idąc z nim w wolnym tempie. Taehyung złapał pod ramię mniejszego na tyle mocno, by się nie wyrwał i znów podążył za jakimś dzikim zwierzęciem, co znając jego roztrzepanie oraz zamiłowanie do zwierząt, było bardzo prawdopodobne. Jungkook spojrzał na niego niezrozumiale, by zaraz zaglądnąć na dziewczynę, która udawała niewzruszoną tym widokiem, rozglądając się wszędzie, byle odciągnąć od siebie uwagę pozostałych. Nie podobało się, że najmłodszy ciągle wtrąca się między nią a Taehyunga.

- Wiem, że jesteś w stanie uciec i jeszcze się zgubić. Co ja bym wtedy zrobił? - zaśmiał się, puszczając Jeonowi oczko. Blondyn poczuł dziwny skurcz w żołądku i korzystając z okazji, że starszy się mu przyglądał, głową kiwnął na bok, starając się uświadomić Kima, że tuż obok nich podąża zdenerwowana Yeri, która najchętniej ukrzyżowałaby go wzrokiem, gdyby miała taką możliwość.

Taehyung od razu zrozumiał aluzję młodszego, uśmiechając się chytrze.

- Nasza relacja uległa zmianie, nie pozwolę na to, aby dalej się psuło między nami. Z resztą, niegdyś była to nasza rutyna, więc nie zadręczaj się tak tym. Skoro kocha mnie, ciebie też zaakceptuje, maluchu - wyszeptał mu do ucha, owiewając je gorącym oddechem, na co po jego ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Nie protestował już dłużej. Zignorował nawet obrażoną blondynkę i smutne dyskretne spojrzenie Hoseoka, któremu coraz bardziej łamało się serce na ten widok. Wciąż nie rozumiał, jak Jeon może być tak bardzo ślepy.

***

- Mówiłem ci, żebyśmy poszli moim szlakiem to nie, bo przecież niezawodny Byun Beakhyun musiał się uprzeć i wiedzieć lepiej jak iść! - warknął  wściekły Yoongi, wyrywając z dłoni towarzysza mapę, obkręcając ją na każdy możliwy sposób, mając nadzieję, że coś jednak uda mu się z niej wyczytać, co nie było łatwym zadaniem, gdyż się nie znał.

- Moje zdolności przewodniczę są na wysokim poziomie, wątpisz w to? - fuknął, robiąc z ust podkówkę. Min przewrócił jedynie oczami, starając się jakoś powrócić do ich namiotów. Na mapie, która była cała pomięta bardzo trudno było mu odczytać cokolwiek. Westchnął, rozglądając się dookoła i właśnie wtedy zorientował się, że w ich paczce brakuje osób, mianowicie pewnej dwójki. Jak zawsze musieli gdzieś iść...

- Gdzie do cholery podziali się Jungkook z Taehyungiem? - zapytał coraz bardziej rozdrażniony, będąc na skraju wybuchu złości. Wszyscy zebrani pokiwali obojętnie głową na znak, iż nie mają zielonego pojęcia, gdzie ów dwójka się znajduje. Nie dość, że ciężko było z ich powrotem, to jeszcze musieli szukać zaginionej pary, bez której nie mogli przecież się ruszyć. Być może się zgubili i wtedy będą mieć bardzo duży kłopot.

- Zajebiście, nosz zaraz mnie coś strzeli - przykucnął na ziemi, chcąc rozładować zbierające się w jego ciele emocje, które negatywnie wpływały na jego zachowanie, gdyż złość ogarniała jego ciało z każdą kolejną minutą.

- Nie denerwuj się, zawrócimy, na spokojnie, w końcu dojdziemy do celu - wtrącił Jimin, przykucając obok Mina, swą dłoń układając na jego ramieniu, delikatnie je rozmasowując, co bardzo go uspokoiło i pomogło w zadziwiająco szybkim tempie. Nie wiedział, czy tak zadziałał na niego kojący gest, czy może było to spowodowane obecnością Parka.

- Oczywiście, Chim - odparł już mniej podenerwowany, a wystarczył zaledwie jeden uśmiech, by humor chłopak uległ całkowitej zmianie na lepsze. Bóg zesłał mu chyba samego anioła, sprawującego nad nim kontrolę, a on bardzo pragnął mieć takiego na wyłączność, lecz ciężko było mu się do tego przyznać głośno.

***

- Nie wierzę, że nie zauważyli, iż nas nie ma - zaśmiał się Kook, podziwiając piękno ich ulubionego, jak na ten moment, jeziorka na którym tak wiele się wydarzyło podczas ich pobytu w lesie.

- Byli zajęci sobą i męczeniem się z mapą - rzucił niewzruszony, korzystając z okazji, że sam na sam może spędzić czas z przyjacielem. Od dłuższego czasu nie mieli możliwości spędzenia czasu tylko i wyłącznie w swoim towarzystwie, czego bardzo im brakowało. Oddalali się od siebie z każdym dniem coraz bardziej. Nigdy wcześniej nie kłócili się, a teraz wymiana negatywnych zdań była u nich dosyć częsta, co nie owocowało niczym dobrym. Brunet naprawdę nie mógł i nie chciał pozwolić na to, aby coś, co budowli przez tyle lat, tak nagle runęło w gruzach przez wymysły jednej osoby.

- Dawno między nami nie było tak luźnej atmosfery, nie sądzisz? - zapytał, spoglądając na spokojną twarzyczkę starszego, który wydawał się być taki szczęśliwy i zrelaksowany. Wszystkim trzeba było chwili odpoczynku od miasta i nauki, której nigdy za mało nie było. Pragnęli aby ten miesiąc był idelanie spędzony, lecz wszystko komplikowała jedna osoba, która nie była w stanie zrozumieć, że przyjaźń jest naprawdę cenną wartością w życiu człowieka i nie w każdym przypadku trzeba być o nią zazdrosnym. Ona sama miała przyjaciółki, lecz nie wiedziała, co tak naprawdę znaczy prawdziwa przyjaźń, jako że ona zupełnie inaczej obchodziła się z ludźmi, których mianowała mieniem. Kobieta widziała zupełnie inne priorytety w życiu, dla niej liczyły się pieniądze, sława kariera, a więzi były jedynie dodatkiem, małym urozmaiceniem swojego życia, zajęciem czasu, kiedy nie miała nic do roboty.

- Racja, ta cisza między nami mnie dobijała doszczętnie. Nie możesz mnie tak zostawiać - złapał chłopaka za rękę, który niepewnie splótł swoje długie palce z tymi należącymi do bruneta. Nie obeszło się bez delikatnego przesunięcia kciukiem po strukturze jego dłoni.

Och, jakie to wspaniale uczucie rozpływać się w jego znacznie dużej dłoni i poczuć jego ciepło.

- Wiem, musimy to zmienić - dodał, cały czas wpatrując się w ich splecione palce, które były dla niego tak miłym dla oka widokiem, że zapragnął widzieć i czuć to każdego dnia, a nie tylko okazyjnie.

- Koniecznie - oznajmił przekonany, uśmiechając się  w sposób ciepły. Jungkook odwzajemnił gest najpiękniej jak tylko potrafił i był w stanie, przez co jego wargi rozciągnął szeroki uśmiech. Kim, widząc radosną twarz swojego malucha ucieszył się jeszcze bardziej. Uwielbiał widywać u niego uśmiech, widzieć, że jest szczęśliwy i nie dopadają go żadne troski oraz smutki, a właśnie dziś miał wrażenie, że tak jest. Że jest szczęśliwy, szczęśliwy przy nim, a zdradzały go lśniące, piękne oczy, które kochał całym sercem. Zawsze tak fascynująco błyszczały, mieniąc się w świetle dziennym. Nie widział nigdy tak niesamowitego lśnienia, które sprawiało, że jego tęczówki stawały się jeszcze bardziej urzekające. Można było się w nie wpatrywać przez długi czas bez znudzenia to właśnie było najlepszym zabiciem czasu. Dla Jungkooka było podobnie, gdyż on sam w momencie spoglądania w oczy starszego czuł, jakby świat zaczął wirować, a czas zatrzymywał się właśnie dla nich, kiedy to dla innych pędził nieubłaganie szybko.

Taehyung jeszcze nie zdążył dostrzec, że oczy jego towarzysza błyszczały tylko w jego towarzystwie, a tak stawały się smutne, matowe, zupełnie jak nie jego.

- Nie uważasz, że już się ściemnia, a ich nadal nie ma? - wtrącił Jeon, przerywając ciszę, która o dziwo nie była niekomfortowa. Martwił się o przyjaciół, którzy dawno powinni się znaleźć na miejscu. Z ich wycieczki i z tego, co wynikało z mapy, przewidywanym czasem wędrówki było zaledwie dwie godziny, a minęło co najmniej cztery.

- Nie martw się o nich, poradzą sobie. Mają Baekhyuna, który bodajże zna się na tych sprawach niczym profesjonalista w fachu - zaśmiał się, co nie uspokoiło mniejszego. Świadomość, że los jego przyjaciół spoczywa w rękach Byuna, sprawiała, że na samą myśl przechodziły go dreszcze, a przez głowę snuły się czarne scenariusze.

- Racja, niezawodny Baek zaraz się tu gdzieś wyłoni - zapewnił, sam nie wierząc w to co mówi. Nagle z oddali usłyszeli krzyki przeplatające się z głośnym hukiem. Obydwaj poderwali się na miejscu, spoglądając za siebie, by następnie wlepić niezrozumiały wzrok w siebie nawzajem. Ten Kima wyrażał rozbawienie, bo miał rację, a jego przeczucia oraz wizje sprawdziły się niespełna po kilku minutach.

- A nie mówiłem - roześmiał się Kim, widząc nieopodal grupkę swoich przyjaciół, którzy zamierzali w ich kierunku, a po wyrazach ich twarzy można było stwierdzić, że nie są w najlepszych humorach.

Koniec spokoju, pora wracać do rzeczywistości.

-Więcej hałasu nie dało się narobić? Jestem pewien, że ten las nie wysłuchał tyle wrzasków przez lata - skomentował, cmokając wagami z dezaprobatą na zachowanie pozostałych. Yoongi tylko prychnął, zasiadając tuż obok dwójki.

- Dzięki mnie doszliśmy! - wykrzyczał Baekhyun, który od razu został zlinczowany wzrokiem przez Mina.

- Jeszcze jedno słowo, a będziesz tu pływać - zagroził, machając ostrzegawczo palcem przed nosem szatyna, wskazując mu brodą jezioro, na co ten uspokoił się nieco, jako że miał pewność, że ten nie rzuca słów na wiatr i prędzej czy później wylądowałby w nim.

- Czyli już wiemy, gdzie nasza księżniczka znika nam w nocy - wtrącił Oh, obejmując ramieniem młodszego. - Gdzie wy się zgubiliście? Wszysycy byli ciekawi, co się z wami dzieje. Mieliśmy was szukać, ale niestety sami się zgubiliśmy, więc zdaliśmy się na wasz spryt oraz orientację w terenie. Widzę, że wam lepiej poszło niż nam.

- Nigdzie, po prostu sobie poszliśmy od was, logika - odpowiedział rozbawiony Kim, który za nic nie miał zdania innych.- miałem dobrego przewodnika, który uważał na  geografi i potrafił odczytać mapę bez żadnych trudności.

- Widzę, że Yeri lubi w trójkącie - zaśmiał się szyderczo Hoseok, przez co brunet spojrzał na niego niezrozumiale. Hoseok chciał wtrącić, że nie ma przy nich dziewczyny, oczywiście nie mając zamiaru dawać po sobie poznać, iż było to trochę niepokojące dla niego.

- O czym mówisz? - zapytał podejrzliwie, wpatrując się w ciemne tęczówki Junga, któremu mina od razu zrzedła.

- No Yeri jest z wami, nie? - dopytał, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Nic nie rozumiał. Nie widział dziewczyny, która zniknęła z pola jego widzenia od pewnego czasu, przez co zaczął myśleć, że oddaliła się z nimi.

- Hosoek, nie wkurzaj mnie. Gdzie jest Yeri?! - wrzasnął podniesionym głosem, wzrokiem odszukując sylwetki swojej dziewczyny. Szybko się poderwał, puszczając mniejszą dłoń, na co Jeon westchnął przyciągle, gdyż bolało go to, że tak nagle odsuwa się od niego na samo wspomnienie blondynki, lecz musiał zrozumieć, że to mogło być coś poważnego. Blondynki nigdzie nie było, nikt jej nie widział, zatem miał prawo się obawiać o jej życie, czyż nie?

I cały entuzjazm minął...

- Tu jestem - Taehyung z początku nie widział, skąd rozbrzmiał kobiecy głos, lecz wystarczyło, że się odwrócił, dostrzegając drobną, kobiecą posturę i jej blond czuprynę nieopodal.

- Kochanie, gdzie byłaś? - zapytał, od razu podchodząc do dziewczyny, wpatrując się w nią zmartwionym spojrzeniem. Od razu poczuł, jak ulga ogarnia jego ciało.

- Poszłam sobie, kiedy znikłeś. Nie chciałam wam przeszkadzać... - westchnęła zasmucona, starając się przeciągnąć Kima na swoją stronę. Widziała, że fakt, iż jej chłopak spędza czas z Jeonem nie skończy się dla niej zbyt dobrze. Nie pozwoli się odsunąć od Taehyunga, za żadne skarby.

- Mogłaś iść z pozostałymi - odparł, a Yeri wmurowało na wypowiedziane słowa.

Czyżby sugerował, że była niepotrzebna, a jej zadaniem było podążanie za grupką grających jej na nerwach chłopców, kiedy to jej mężczyzna przechadza się w najlepsze z innym, a nie nią?

- Ach, mogłam iść z wami - poprawiła od razu, chcąc uświadomić go, że ona powinna być zawsze tam, gdzie był on.

- Mogłaś iść różnież z nimi - wtrącił, zasiadając ponownie obok Jungkooka, ujmując jego dłoń w swoją już nie pierwszy raz tego pięknego dnia, pięknego dla Jungkooka, bo miał możliwość znowu od dłuższego czasu doświadczenia tego cudownego uczucia bycia kochanym i zauważonym przez jego obiekt westchnień i zarazem najlepszego przyjaciela. Przeczuwał po jej słowach, że ta nie miała dobrych zamiarów, dlatego też oddaliła się dla atencji, a tego bardzo nie lubił.

Znów zaczęła integrować.

- No rozchmurz się, jestem już - wyszeptał mu do ucha, unosząc swe kąciki ust w górę, a serce Jeona zaczęło bić naprawdę zbyt szybko.

1:0, Yeri.

/
Komentarze mile widziane, miłego

Continue Reading

You'll Also Like

440K 38.2K 40
crush jungkooka wysyła mu nudeski. © KIGKYUN ▪ 2017
13.8K 860 48
❝ you are too young to let the world break you ❞ « fluff , angst » « top!jjk »
14.4K 1.6K 65
Po śmierci ojca naukowca Chuuya, wówczas szesnastoletni licealista spędza rok we Francji u swojego brata tylko po to by wrócić do Yokohamy Co ma pora...
3.3K 249 19
☾︎ książka została napisana przezemnie w 2019r a w grudniu 2020 stworzyłem to konto tylko po to aby ją wstawic, jest cringowa więc nie czytajcie ale...