Węże nie śmieszkują • Fred We...

By ChoJulieSsi

3.2M 331K 183K

🍊 Callie Irving nie jest zbytnio lubianą czarownicą w Hogwarcie, ale wie, że może winić za to tylko siebie i... More

Najpierw przeczytaj!
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Roździał 13
JEJU 😂
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Splątane Święta
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Sceny, które nigdy nie weszły do książki
Bonus

Rozdział 78

27.1K 3K 1.3K
By ChoJulieSsi

Dopiero kiedy Callie i jej ojciec pojawili się przed domem, dziewczyna zdała sobie sprawę, że czekała tam na nią jej matka. Ślizgonka niezbyt dobrze wspominała swoje ostatnie spotkanie z nią i bała się, że może nadejść powtórka z rozrywki. Szatynka zatrzymała się w połowie drogi do drzwi i przełknęła ślinę.

- Callie? - powiedział zdziwiony pan Irving, który był już niemal przy drzwiach z kufrem córki w ręku.

- Tato... A co z mamą? - zapytała nieco przestraszona, mierząc swój czarny dom zmartwionym wzrokiem. Na tle zachodzącego już słońca wyglądał naprawdę przerażająco, jakby czerń w płomieniach.

Mężczyzna uśmiechnął się, zostawił kufer tuż pod schodami i podszedł z powrotem do córki.

- Słuchaj, rozmawiałem z mamą - powiedział, kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny. - Nie wiem, czy udało mi się ją przekonać do końca, ale to jest twoja mama, skarbie. Nosiła cię dziewięć miesięcy pod sercem i chce dla ciebie jak najlepiej, nawet jeśli jej wizja jest sprzeczna z twoją.

Callie westchnęła.

- Wiem, że mama chce dobrze w jej mniemaniu, ale...

- Na pewno nie będzie ci teraz nic wypominać. Tęskniła za tobą tak jak ja. No chodź - powiedział pan Irving, wyciągając rękę w kierunku córki.

Callie spojrzała na niego i zmarszczyła brwi.

- Tato, mam siedemnaście lat, myślisz, że będę cię łapać za rękę?

- A jest jakieś prawo, że po siedemnastce nie wolno? - zapytał zdziwiony. - Dla mnie to ty do końca życia będziesz małą dziewczynką.

Na te słowa szatynka uśmiechnęła się serdecznie do ojca i po namyśle w końcu złapała go za rękę, po czym w taki sposób dotarła z nim aż do drzwi.

- To było dziwne - stwierdziła Callie, gdy ojciec puścił jej dłoń, by wyjąć różdżkę, którą miał zamiar otworzyć magicznie zaryglowane drzwi.

- Mnie za to przypomniało się, jak miałaś pięć lat - powiedział pan Irving, machając swoją różdżką. - Spytałaś mnie, czemu ludzie się całują, a teraz...

- Nie kończ, błagam, nie kończ - powiedziała Callie, po czym pospiesznie wbiegła do przedpokoju, licząc, że w ten sposób uniknie gadki ojca.

Pan Irving zaśmiał się i wszedł za córką, lewitując jej kufer za sobą, natomiast ona ruszyła do łazienki, gdzie chciała trochę się odświeżyć po podróży. Gdy tam już skończyła, ruszyła do kuchni - a tam czekała jej matka, która siedziała przy stole razem z jej ojcem.

- Callie - powiedziała kobieta, podnosząc się z miejsca na widok swojej córki. Dziewczynę zdziwił fakt, że jej matka, zazwyczaj opanowana i z kamienną twarzą, tamtego dnia wyglądała na zmartwioną.

Lauren Malfoy miała długie, blond włosy i przeszywające, niebieskie oczy. Była wyjątkowo podobna do swojego brata. Zazwyczaj odznaczała się nienaganną prezencją, jednak wtedy wyglądała tak, jakby nie przespała całej nocy; jej włosy były zmierzwione, a oczy podkrążone. Kobieta zdawała się wyciągnąć ręce w kierunku córki, by ją objąć, ale po chwili jakby się na tym złapała i je wycofała.

- Cześć, mamo... - powiedziała niepewnie Callie, nie do końca wiedząc, jakiej reakcji mogła się spodziewać.

- Callie, ja... Daniel... Mógłbyś zostawić nas same na moment? - zwróciła się do swojego męża, a ten skinął głową.

- Ja chyba jeszcze skoczę do Ministerstwa, zostało mi trochę papierkowej roboty, najwyżej przyniosę do domu - stwierdził, wstając.

- Tylko uważaj, Daniel - powiedziała pani Irving półgłosem, wyraźnie przerażona.

- Spokojnie, Lauren - odparł mężczyzna, pocałował swoją żonę w głowę i deportował się tak, jak stał.

Serce Callie podeszło jej do gardła. Zostać sam na sam z matką na wyraźnie zanoszącą się poważną rozmowę było wtedy dla niej dość stresującą wizją. Gdy zobaczyła jednak, że i ona zdawała się denerwować, dziewczyna nieco się zdumiła.

- Callie, usiądź, proszę - powiedziała kobieta, odsuwając córce krzesło, po czym ona opadła na to obok.

Dziewczyna podeszła do krzesła na miękkich nogach i wykonała polecenie rodzicielki.

- Callie, skarbie, ja... Chciałabym cię przeprosić - wydusiła w końcu kobieta, spuszczając wzrok.

Jej córka o mało nie spadła z krzesła.

- Co?

- Rozmawiałam z tatą - zaczęła. - Powiedział mi o wszystkim, o tym, jaka jesteś szczęśliwa i że musiałaś udawać. Skarbie, ja cały czas wierzyłam, że tobie się to podoba i... Nie jestem w stu procentach zadowolona, ale skoro ty się cieszysz... - tu kobieta przystopowała na moment i przełknęła ślinę, jakby próbując się nie rozpłakać. - Sama Wiesz Kto wrócił, Lucjusz... Lucjusz już to odczuwa i ja zrozumiałam, że... Jeśli nastanie wojna, jeśli ja zginę przez Lucjusza... Nie pogodziłabym się z tym, że jestem skłócona z moją własną, jedyną córką.

- Mamo, nawet tak nie mów - od razu zaprotestowała Callie, nie chcąc nawet słuchać o takiej możliwości, że jej rodzice mogliby zginąć przez durne układy Lucjusza.

- Nie mogę spać od tamtej nocy, gdy się dowiedziałam... Narcyza mówiła, że Lucjusz wrócił ledwo żywy... Callie, ja zgadzam się na wszystko, nawet jeśli mi się to nie podoba - niemal wyłkała kobieta, kładąc dłoń na dłoni córki. - Tylko chcę, żebyś była bezpieczna...

- Mamo... - powiedziała Callie, której brakowało słów na to, co usłyszała od rodzicielki. Pani Irving nie była już w stanie dłużej wytrzymać i przytuliła córkę czule, tak, jak nie robiła chyba już od kilku ładnych lat.

- Obiecaj mi tylko, że nie będziesz się nigdzie wychylała... Jak będzie trzeba, to nie wrócisz do szkoły... - mówiła kobieta, ściskając córkę jeszcze mocniej.

- Mamo, w Hogwarcie będę najbezpieczniejsza... - odparła jej Callie i też objęła kobietę. Czuła się dziwnie - od dawna nie przeprowadziła z nią takiej rozmowy, od dawna tak po prostu jej nie przytuliła...

- Dobrze, dobrze... Chciałabyś teraz coś zjeść?

- Nie, jadłam w podróży - odparła Callie, co było zgodne z prawdą, zapomniała tylko dodać, że tym "jedzeniem" były cukierki bliźniaków. - Chcę się położyć, jestem trochę zmęczona.

- Jasne, dobrze - odparła jej matka, jakby wbrew sobie, jednocześnie próbując się uspokoić. - Dobrej nocy.

- Dobranoc, mamo - powiedziała Callie, czego nie mówiła już ostatnie parę lat, po czym ruszyła do swojego pokoju, nadal trochę oszołomiona tym, co usłyszała.

Dziewczyna weszła do swojego królestwa. Było duże, miało ciemnozielone ściany, a jedyną jasną rzeczą był ogromny obraz białego tygrysa na ściane. W środku była Cudka, która rozpakowywała kufer Ślizgonki - Pomarańcza był już na swoim miejscu, na łóżku pośród wielu ciemnych, satynowych poduszek, na których tle się mocno wyróżniał.

- Panna Irving, jak dobrze panią widzieć! - pisnął skrzat.

- Ciebie też, Cudka - powiedziała szatynka z uśmiechem. - Zostaw te moje ciuchy, Cudka. Skończę sama jutro. Chcę się teraz położyć.

- Dobrze, jeśli panna Irving tak chce, to Cudka tak zrobi - powiedział skrzat, kłaniając się, po czym zniknął.

Callie rzuciła się na swoje łóżko i, gapiąc się w ciemny sufit, zaczęła myśleć o wszystkim, co wydarzyło się w tym roku szkolnym. Jeszcze pierwszego września wsiadała do pociągu i udawała, by utrzymać "przyjaźń" osób, które odwróciły się od niej od razu po tym, jak ujawniła swoje prawdziwe poglądy. Teraz wracała do domu z tak odmienionym życiem... Lepszymi przyjaciółmi... I w dodatku Fredem.

Dziewczyna ujęła Pomarańczę w dłonie i uśmiechnęła się. Stwierdziła, że chciałaby ten rok jakoś zapamiętać.

I nagle ją olśniło - w domu miała swój dziennik. Szybko odnalazła go pośród książek na półce naprzeciw swojego łóżka i, ignorując zawarte tam daty, postanowiła spisać wszystko, czego jeszcze nie zdążyła, a zatem urodziny bliźniaków, roszczepienie, podstęp Ślizgonów...

Callie pisała tak długo, zrobiwszy ze swojej różdżki swego rodzaju lampkę, że nawet nie zauważyła, że zrobiło się całkiem ciemno. Gdy wreszcie skończyła, było już naprawdę późno. Dziewczyna ubrała się w lekką piżamę (w końcu zaczęło się lato i zrobiło się ciepło) i miała zamiar się położyć, kiedy nagle kątem oka zauważyła, że coś mignęło obok jej balkonu.

Przestraszyła się. Ujęła różdżkę w dłoń i ruszyła w stronę balkonu niemal bezszelestnie. Nie przekroczyła progu, ale gdy zrozumiała, że nic się nie rusza, wyszła tam już pewnie.

Gdy zobaczyła przed balkonem miotłę, a potem znaną jej, wyszczerzoną twarz, myślała, że śni na jawie.

- Fred?!

Continue Reading

You'll Also Like

91K 11.9K 23
Ta książka to bezpośrednia kontynuacja Polowania na Czekoladę. • 🍩 James i Lily zginęli, Peter zniknął, Syriusz wylądował w Azkabanie - a Ether i Re...
77.6K 5.2K 77
Willow Cullen była wdzięczna za to, co miała. Ponad dwa lata temu, gdy wracała do Forks, by odnaleźć brata nie sądziła, że odnajdzie nie Jacoba, ale...
14.1K 131 3
Historia zaczyna się na początku gdy Abby ląduje w labiryncie... DRESZCZ próbuje wynaleźć lek na pożogę, niestety bez skutecznie dlatego wdrażają now...
227K 13.1K 71
Jeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Powiedzą, że mogłaś coś zrobić, Powiedzą, że ja byłem sprytny Jeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Wymigam...