Węże nie śmieszkują • Fred We...

By ChoJulieSsi

3.2M 331K 183K

🍊 Callie Irving nie jest zbytnio lubianą czarownicą w Hogwarcie, ale wie, że może winić za to tylko siebie i... More

Najpierw przeczytaj!
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Roździał 13
JEJU 😂
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Splątane Święta
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Sceny, które nigdy nie weszły do książki
Bonus

Rozdział 59

31K 3.4K 1.6K
By ChoJulieSsi

Fred i Callie nie obchodzili walentynek, które były następnego dnia. Bliźniacy byli zajęci potajemnym sprzedawaniem Eliksiru Miłosnego (bo w końcu te w Hogwarcie były zakazane), a Ślizgonka spędziła większość dnia w bibliotece, pracując zarówno nad wypracowaniem z transmutacji, jak i dalszymi poszukiwaniami tożsamości swojego dziadka. Miała wrażenie, że z tym drugim stoi kompletnie w miejscu i zastanawiała się, czy w ogóle istniała jakaś szansa, że się tego kiedykolwiek dowie. Gapiła się w zdjęcie babci z balu i zadawała sobie jedno pytanie: kim jest ten chłopak obok?

Callie zauważyła w pewnym momencie, że zostało zaledwie parenaście minut do kolacji. Zaczęła zbierać swoje rzeczy z zamiarem pozostawienia ich w dormitorium przed pójściem do Wielkiej Sali, gdy nagle ktoś podszedł do niej od tyłu i zasłonił jej oczy. Przyspieszone bicie serca powiedziało jej od razu, kto to był.

- Niech zgadnę...Snape? To ty, skarbie? - powiedziała przesłodzonym głosem i usłyszała ten śmiech, który tak bardzo lubiła.

- Chyba powinienem się obrazić - powiedział Fred, odsłaniając jej oczy i opierając się o stół, przy którym siedziała. - Ja myję włosy, wiesz?

- No ja mam nadzieję - powiedziała dziewczyna poważnym tonem, choć się uśmiechała. - Jak mnie tu znalazłeś?

- Zazwyczaj jesteś albo w przejściu, albo w lochach, albo w Wielkiej Sali, albo tutaj, to nie było takie trudne...Nie wrzeszczysz na mnie, że ktoś zobaczy?

Callie pokręciła głową.

- Siedzę tu pół dnia i nikogo nie było, poza tym wszyscy już będą się zbierać na kolację, poza tym są walentynki i większość osób się obściskuje dzięki waszemu eliksirowi.

Melanie pewnie siedzi sobie z Adrianem.

- Naszemu eliksirowi - poprawił ją Fred. - Nic byśmy bez ciebie nie zrob...Co? Kronika Hogwartu? Jest coś takiego? - zapytał zdziwiony, zauważywszy rozłożoną na stole księgę.

- Oczywiście, że jest - powiedziała zniecierpliownym tonem Callie.

- Jeju, brzmisz jak Hermiona - zauważył zdumiony Fred.

- Ona akurat ma dużo racji. Jak na przykład z tamtym Eliksirem Postarzającym...

- Dobra, dobra, lepiej powiedz, po co ci ona?

Callie westchnęła i podała Fredowi zdjęcie swojej babci i tajemniczego chłopaka, mówiąc:

- Nigdy nie znałam swojego dziadka od strony ojca. To najprawdopodobniej on jest na zdjęciu. Liczyłam, że kronika chociaż naprowadzi mnie na jakieś nazwiska...

- Zaraz, zaraz...To jest twoja babcia? - zapytał z zaskoczeniem, wskazując na zdjęcie.

- No...tak?

- Jesteś do niej bardzo podobna - stwierdził, na co Callie pokręciła głową, wstając, by również popatrzeć na fotografię.

- Co ty, tylko trochę...Ona przecież była taka piękna...

- A ty niby nie jesteś? - zapytał Fred, na co Callie zaczerwieniła się strasznie. Chłopak odłożył zdjęcie i objął ją jedną ręką.

- To przez tych kretynów masz tak mało wiary w siebie?

- Mam dużo wiary w siebie, ale mam też i lustro, Fred - odparła nadal nieco zawstydzona szatynka, zamykając kronikę.

- Hm, a ja mam oczy - odparł niewzruszony.

- A ja sowę - rzuciła Callie, zapinając ostatecznie swoją torbę.

- A ja siostrę.

- A ja kocioł.

- A ja cukierki.

- A ja potrzebę zjedzenia czegoś - stwierdziła dziewczyna, czując, że burczy jej w brzuchu. - Chyba już trzeba się zebrać na kolację. Ale zanim to, to dobrze, że mam jeszcze coś - dodała, zakładając sobie na ramię torbę, przez co Fred ją puścił.

- Co? - zapytał z zaciekawieniem.

Wtedy Callie zebrała całą swoją odwagę i, leciutko wspinając się na palcach, pocałowała Freda w policzek.

- Ciebie - powiedziała cicho i zaczęła odchodzić, czując się bardzo zawstydzona, ale jednocześnie zadowolona z siebie.

A Fred stał tam jeszcze przez chwilę, szczerząc się jak głupi.

Drugie zdanie Turnieju Trójmagicznego przyszło szybciej, niż wszyscy się tego spodziewali, zwłaszcza sam Harry, który w wieczór przed nadal nie wiedział, co zrobić z tym, co usłyszał w Złotym Jaju. Callie zaciekawiła się tym, że odbywało się ono nad jeziorem, przygnębiał ją jednak fakt, że przecież musiała spędzić zadanie w towarzystwie Ślizgonów. Inaczej byłoby podejrzanie...

Dotychczas Ella oczywiście nie zorientowała się, kto był tą "dziewczyną Weasleya", mimo to Callie nieco bała się z nią przebywać, by czegoś nie palnąć. Dlatego kiedy wylądowała pomiędzy nią a starszymi Ślizgonami na trybunach, nie była do końca wniebowzięta. Zwłaszcza, że Ann, która do niej się prawie wcale teraz nie odzywała, stała po drugiej stronie blondynki. Pewnym pocieszeniem był fakt, że Ślizgonka nie potrafiła w tłumie odnaleźć bliźniaków - przynajmniej nie łapała się na uciekaniu do nich wzrokiem.

Zadanie dla uczestników turnieju polegało na tym, żeby wydobyć z dna jeziora swój skarb - osobę, za którą najbardziej by tęsknili. Gdy Viktor Krum wyłonił się spod wody z Hermioną przy swoim boku, Ella niemal dostała histerii.

- Krum miał Granger?! Nie wierzę, nie wierzę! - krzyczała, patrząc, jak tamtych dwoje wchodzi na specjalnie wybudowaną na jeziorze platformę. - To przecież szlama! - powiedziała takim tonem, jakby to było niezaprzeczalnym argumentem. - Przecież tam mógł być każdy, dlaczego ona...No błagam, no kogo ty byś tam miała, Cal? Wiesz?

Callie uśmiechnęła się szeroko i spojrzała w dal, gdzie było widać zamek Hogwartu spowity lekką mgłą.

- Wiem doskonale - odparła pewnie i zgodnie z prawdą. - André, rzecz jasna - dodała, co już niestety było kłamstwem.

- A no tak, zapomniałam, że on w ogóle istnieje... - Ella podrapała się w głowę. - Jak ty możesz z nim tak...no nie wiem, nie widzisz się z nim i w ogóle?

- Zobaczę się z nim niedługo. I piszemy do siebie cały czas. Ciekawe, czy będzie pamiętał o moich urodzinach... - mówiąc to, Callie oczywiście myślała o Fredzie, choć prawdziwy André też powinien o tym pamiętać.

- Właśnie! Bo ty za chwilę dorosła! - zawołała blondynka, jakby doznając olśnienia.

Właśnie. Dorosła. Dziewczyna zastanawiała się, czy - skoro będzie już pełnoletnia - rodzice nadal będą mogli jej zabraniać kontaktów z (według nich) "gorszym sortem"?

- Za jakieś dziesięć dni, Ella - odparła szatynka, poprawiając swój szalik Slytherinu i nie spuszczając wzroku z jeziora, nadal się zastanawiając nad tym, co jej ta pełnoletność może dać...

W końcu zadanie zakończyło się tak, że wygrał je Cedrik, drugie miejsce zajął Harry - mimo że przypłynął ostatni, ale uratował zarówno Rona, jak i siostrę Fleur - trzeci był Krum, a ostatnia Fleur, która nie go nie ukończyła. Gdy schodzili z trybun, Ella cały czas niemiło komentowała fakt, że Hermiona była osobą, za którą znany zawodnik tęskniłby najbardziej. Callie patrzyła tylko pod nogi, licząc na to, że się nie wywróci na zatłoczonych schodach i jednym uchem wpuszczała, a drugim wypuszczała agresywny monolog blondynki.

Szatynka uniosła wzrok dopiero wtedy, gdy wszystkie trzy (bo Ann szła cały czas za nimi) usłyszały przed sobą radosny śpiew. Byli to bliźniacy, Harry, Ron, Hermiona i Ginny Weasley, którzy świętowali sukces Pottera. Callie chciała stamtąd jak najszybciej zniknąć, żeby się nie wydać i nie musieć się powstrzymywać. Tak bardzo chciała wtedy pójść z nimi...

- Z drogi, Weasley! Diggory wygrał, nie ma się z czego cieszyć! - wrzasnęła, na co wszyscy odwrócili się w jej stronę. Twarz Freda rozjaśniła się na jej widok, ale ona nie mogła na niego patrzeć. Szybko przemknęła między wszystkimi Gryfonami, zawzięcie unikając kontaktu wzrokowego, a za nią Ella z Ann. Czuła się okropnie.

- Uwielbiam, jak tak spotanicznie rykniesz, Cal - przyznała blondynka, a Callie ledwie skinęła głową, załamana.

Przyswoiwszy to wszystko, George wybuchł śmiechem, klepiąc bliźniaka po ramieniu.

- To jest takie śmieszne, jak ona na ciebie krzyczy, zważając na to, że to nie jest na serio.

Fred nie podzielał jego rozbawienia i patrzył tylko z przygnębieniem na odchodzącą szatynkę.

- To jest bardziej smutne, że ona nadal musi to robić.

-
3. miejsce w ff i prawie moje drugie w historii 100K wyświetleń - jeju, jesteście niesamowici 😶😶

Continue Reading

You'll Also Like

24.3K 1.9K 31
[CZĘŚĆ PIERWSZA] ❝Ciemna Strona drzemie w każdym z nas, a prędzej czy później po prostu się przebudzi, lecz nigdy nie trać wiary w Światło.❞ Od zaws...
234K 17.4K 85
' 𝘆𝗼𝘂 𝘀𝗮𝗶𝗱 𝗶𝗳 𝘆𝗼𝘂 𝗰𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗵𝗮𝘃𝗲 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘄𝗮𝘆 𝘆𝗼𝘂 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗺𝗮𝗸𝗲 𝗮 𝗻𝗶𝗴𝗵𝘁𝘁𝗶𝗺𝗲 𝗮𝗹𝗹 𝘁𝗼𝗱𝗮𝘆 𝘀𝗼 𝗶𝘁 𝘄𝗼𝘂...
4.2K 188 7
Uczta powitalna. Nagle pojawia się sowa z wiadomością, która bynajmniej nie napawa do radości. W szkole pojawi się nowa uczennica. Nie jest ona jedna...
12.2K 1.5K 21
KWIATY PRZYNOSI SIĘ NA GROBY SYRIUSZU. evan czytał naprawdę dużo o miłości. winna była temu jego romantyczna dusza i dzień w którym spotkał syriusza...