Węże nie śmieszkują • Fred We...

By ChoJulieSsi

3.2M 331K 183K

🍊 Callie Irving nie jest zbytnio lubianą czarownicą w Hogwarcie, ale wie, że może winić za to tylko siebie i... More

Najpierw przeczytaj!
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Roździał 13
JEJU 😂
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Splątane Święta
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Sceny, które nigdy nie weszły do książki
Bonus

Rozdział 56

29.2K 3.2K 1.7K
By ChoJulieSsi

- Dlaczego. Za nią. Nie. Poszedłeś?!

Fred westchnął głęboko, opierając się o ścianę przy drzwiach sali od zaklęć. Jego bliźniak zadał mu to pytanie już chyba trzydziesty raz od poprzedniego dnia.

Po tym, jak na własne uszy usłyszał, że Callie naprawdę coś do niego czuła (i nie było to wypowiedziane w długim monologu "po pijaku"), nie potrafił się otrząsnąć. Myślał o tym całą noc i prawda była taka, że wcale nie bał się jej powiedzieć, że to odwzajemniał. Nie miał tylko pomysłu na to, jak to zrobić tak, żeby ona się nie wystraszyła, uwierzyła mu i jednocześnie poczuła się komfortowo w tej całej sytuacji.

- George, wałkujemy to pytanie od wczoraj, daj mi spokój w końcu - powiedział zniecierpliwiony już chłopak.

- Ale ja cię nie potrafię zrozumieć. Dlaczego...

- Przypomnieć ci, jak podobała ci się Alicia? - przerwał Fred bratu, zakładając ręce. - Jak bałeś się jej powiedzieć, co czujesz? Wysyłałeś jej durne liściki, których ona nawet nie potrafiła rozszyfrować, a potem...

- No dobra, dobra - przerwał mu George, nie chcąc przywoływać tych kompromitujących chwil sprzrd czterech lat. - Ale my wtedy mieliśmy dwanaście lat, Freddie! Byliśmy smarkaczami! Poza tym, ja nie wiedziałem, czy ja też się jej podobam, a ty wiesz!

- Nie krzycz tak! - powiedział Fred pół krzycząc, pół szepcząc i wskazując na pozostałych zebranych przy klasie Gryfonów. - I nie wiem na pewno. Moje imię nie padło, a ona nic nie potwierdziła.

- Tak, bo tamta cała Deeming na pewno sobie to wymyśliła i na sto procent miała na myśli Rona - odparł mu George, a jego słowa ociekały wręcz sarkazmem. Fred przyznał mu trochę racji w duchu, ale nic już nie powiedział, bo przyszedł profesor Flitwick, by wpuścić wszystkich Gryfonów do klasy.

Gdy po tej lekcji obaj szli na transmutację, minęli zmierzającą na obronę przed czarną magią Callie, która szła sama i posłała im tylko krótki uśmiech po drodze. George szturchnął wtedy Freda, ale ten pokręcił tylko głową.

- Ja chyba nie jestem w stanie z nią teraz rozmawiać. Muszę ochłonąć. Idź do niej sam jutro - powiedział nieco oszołomiony starszy, przypomniwszy sobie, że ustalili z nią termin kolejnego spotkania w sprawie eliksiru na następny dzień.

- No chyba zwariowałeś. Czemu tak tchórzysz, Freddie? - spytał George, gdy obaj zaczęli wchodzić po schodach prowadzących na korytarz z klasą McGonagall.

Fred pomasował sobie skroń we frustracji i przystanął nagle na schodach, a za nim jego bliźniak.

- Jeśli jutro do niej pójdziesz sam, to powiem jej wszystko jeszcze przed walentynkami - zaproponował, na co George zamrugał kilka razy, patrząc na niego z niedowierzaniem. Po chwili jednak parsknął śmiechem i pokręcił głową.

- Nie ma szans, nie powiesz jej.

- Założysz się? - Fred wyciągnął rękę w kierunku brata i wyglądał na zdeterminowanego. George zmrużył oczy, przyglądając się dłoni bliźniaka podejrzliwie, jakby ta mogła mu coś zrobić.

- O co?

- Jak wygram, nigdy nie wspomnisz Callie o niczym kompromitującym na mój temat.

George prychnął.

- Jeśli ja wygram, co niezaprzeczalnie się stanie, to ja jej osobiście powiem o wszystkim. Dosłownie o wszystkim.

Fred wzruszył ramionami, nie wycofując ręki.

- Stoi.

George uścisnął w końcu dłoń brata, miejąc w duchu nadzieję, że chociaż ten zakład zmusi starszego do przyznania się do swoich uczuć.

- Panowie Weasley, na lekcję proszę, później się będziecie targować! - zawołała profesor McGonagall, której bliźniacy trochę torowali drogę.

Ci wymienili znaczące spojrzenia, po czym posłusznie ruszyli za nauczycielką. Nie wiedzieli jednak, że profesorka usłyszała część ich rozmowy - i ta bardzo ją zaintrygowała...

W drodze na transmutację George poważnie zastanawiał się, czy jego brat podoła. Zależało na tym tak bardzo nie tylko dlatego, że chciał szczęścia dla bliźniaka i denerwowało go patrzenie na niego i Ślizgonkę robiących do siebie maślane oczy. Chciał też pomóc Callie, której sam w końcu zaufał i ją polubił, a po tym, co usłyszał w rozmowie jej i Ann, zrobiło mu się jej naprawdę szkoda.

Kolejnego dnia Callie zbudził dźwięk kogoś chodzącego przy jej łóżku. Strasznie się przestraszyła, bo mimo że kazała Cudce na razie zabrać jej dziennik i ukryć go gdzieś przed wszystkimi, nadal spała trochę na czujce. Wyjrzała przez szparkę pomiędzy zielonymi kotarami swojego łóżka, by sprawdzić, co się działo. To była jednak tylko Melanie, która szukała po dormitorium swoich kosmetyków.

Szatynka usiadła na łóżku, zrozumiawszy, że już nie zaśnie. Potarła oczy i przeciągnęła się, po czym nagle przypomniało się jej to, co miała przed oczami chwilę temu.

Śniło jej się, że Fred ją pocałował, jednak to była najbardziej radosna część tego wszystkiego. Później nagle przybiegła Ann i ich rozdzieliła. Zaraz po tym przyszedł Draco z Lucjuszem, którzy zaczęli na nią wrzeszczeć. Była też tam jej mama, która płakała. Wtedy "senna" Callie znalazła się nagle nad grobem swojej babci, która - wydawało się szatynce - przemówiła do niej. Powiedziała na pewno, żeby się nie przejmowała i że wszystko się ułoży, czego ona jest przekonana. Miała dodać coś jeszcze, ale niestety wtedy Callie już się obudziła.

Dziewczyna zastanawiała się, ile w tamtym śnie mogło być prawdy. Wściekły Lucjusz zdecydowanie był z tego wszystkiego najbardziej realistyczny, a zaraz po nim jej matka.

Cudowne rodzeństwo.

Tamten dzień był sobotą, dlatego od razu po ogarnięciu się Callie ruszyła do tajnego przejścia, gdzie miała dokończyć przygotowywanie kolejnej porcji Eliksiru Miłosnego, na który ze względu na zbliżające się walentynki był niewyobrażalny popyt.

Gdy jednak przyszła w końcu na miejsce, nieco się rozczarowała...

- Hej... - powiedziała, wchodząc do środka i upewniając się, że jest tam tylko jeden z bliźniaków.

- No witam, witam - odparł jej George, jak zwykle zajęty pudełkami.

- Gdzie...zgubiłeś Freda? - zapytała niepewnie, stając przy stole z kotłem.

A trzeba było tu przyjść, palancie.

- A, coś mu wypadło - George machnął ręką niedbale. - Jakiś szlaban u McGonagall czy coś. Kretyn dał się złapać.

George czuł się źle z tym, że okłamywał Callie, ale miał nadzieję, że Fred to wszystko wynagrodzi zarówno jej, jak i jemu.

- A, rozumiem... - powiedziała nieco smutno dziewczyna, nie będąc w stanie ukryć swojego rozczarowania.

George spojrzał na nią kątem oka i pokręcił głową sam do siebie.

- Zresztą, ja też się będę zbierał, bo muszę wysłać jeszcze parę eliksirów - powiedział, wskazując na pudełko pełene butelek, które trzymał pod pachą. - Tu masz składniki i w ogóle wszystko, zresztą wiesz, co robić. To narazie! - zawołał, po czym szybko wyszedł z przejścia.

Callie westchnęła smutno, gdy ściana zasunęła się za Georgem. Liczyła, że tamtego dnia zobaczy się z Fredem, bo w końcu tyle o nim myślała...Starając się już o tym nie myśleć, zaczęła przygotowywać eliksir.

Wściekły George wcale nie zmierzał do sowiarni, tylko do dormitorium, gdzie Fred prawdopodobnie grał w coś z Lee.

- Fred, na Merlina! - wrzasnął młodszy, otwierając drzwi dormitorium z impetem, nadal trzymając paczkę. - Idź do niej teraz do cholery, bo nawet mnie pytała o ciebie, ja już nie mam siły.

- Co, co?! O kim wy mówicie? - spytał skołowany Lee, ale obaj bliźniacy go zignorowali.

- George, ile razy mam ci mówić, że... - tu Fred nagle zobaczył paczkę z eliksirami trzymaną przez brata i nad jego głową jakby zapaliła się lampka. - Ojeju, wiem. Nareszcie wiem.

- Co wiesz? - zapytał nadal zdenerwowany George.

- Wiem, co zrobić - powiedział Fred, po czym odrzucił trzymane przezeń karty i wstał, a następnie ruszył w stronę wyjścia z pomieszczenia.

- I gdzie ty leziesz teraz? Nie wywiniesz się od tego! Walentynki za dwa dni! - krzyczał George.

- Idę jej powiedzieć, wyluzuj! - odparł Fred.

Uradowany George uniósł triumfalnie wolną rękę.

- Ale i tak nie uwierzę, dopóki nie zobaczę! - zawołał do brata, jednak ten zdążył już wyjść z dormitorium i zmierzał na korytarz przed pokojem wspólnym.

Wkrótce Fred stanął przed tajnym przejściem, wyjął różdżkę i wziął głęboki wdech.

- Teraz albo nigdy.

Continue Reading

You'll Also Like

76.6K 5K 131
❛ Besides, you're too cute for scars ❜ talksy z Caos część 2, większość tłumaczona ♡
96.5K 7.7K 23
❝ ᴘʀᴀᴡᴅᴀ ᴄɪᴇ̨ ᴢɴɪsᴢᴄᴢʏᴌᴀ. ❞ Loki Laufeyson nie przepadał za Midgardem, ba, on nim najzwyczajniej w świecie gardził, w dodatku z wzajemnością, czego n...
11K 857 26
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
14K 868 38
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...