Węże nie śmieszkują • Fred We...

Bởi ChoJulieSsi

3.2M 331K 183K

🍊 Callie Irving nie jest zbytnio lubianą czarownicą w Hogwarcie, ale wie, że może winić za to tylko siebie i... Xem Thêm

Najpierw przeczytaj!
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Roździał 13
JEJU 😂
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Splątane Święta
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Sceny, które nigdy nie weszły do książki
Bonus

Rozdział 28

30.1K 3K 854
Bởi ChoJulieSsi

Słusznie zauważono, że dwóch bliźniaków = dwa prezenty.
🎁🎁

~

Callie stała tam jak słup soli. Jej naturalnie blada skóra pojaśniała jeszcze bardzej, a ona sama słyszała w uszach tylko przyspieszone bicie serca.

No to koniec.

- O, hej, Ann... Jak się tam czujesz? Już okej? - spytała długowłosa w tragicznej próbie zmiany tematu.

- Callie? - powtórzyła się okularnica, tak, jakby jej nie usłyszała.

Podeszła do przyjaciółki tak, by stać tuż naprzeciw niej i spytała ze szczerym zdziwieniem:

- Ty... Rozmawiałaś z Weasleyem?

Szatynka przyłożyła palce do swojej skroni, starając się coś wymyślić. Przecież nie zaprzeczy, to by tylko pogorszyło jej sytuację, zresztą ona na pewno ją widziała...Najlepiej było po prostu się przyznać.

- Tak, rozmawiałam - odparła Callie, westchnąwszy głęboko. - Ale to nie jest tak, jak myślisz - dodała prędko, próbując wyobrazić sobie, jak się wytłumaczy.

- To dlatego tak znikałaś? - spytała nadal oszołomiona Ann.

Callie wzięła głęboki wdech i spojrzała na podłogę.

- Tak - odpowiedziała, nadal starając się wymyślić na to jakieś wytłumaczenie.

Ann przestąpiła nerwowo z nogi na nogę.

- Czyli ty... Jesteś z którymś z nich?

- Co? Nie! - zawołała od razu Callie. - Ja z Weasleyem? Pff! Rodzice by mnie zabili ze szczególnym okrucieństwem - dodała, śmiejąc się nerwowo i wiedząc, że wcale nie brzmiała wiarygodnie, choć mówiła prawdę.

- To o co chodzi? Przecież ty... Ty ich nienawidzisz.

Callie przejechała dłonią przez swoje włosy z frustracji. A gdyby tak... Nadal twierdziła? Słowa okularnicy obudziły w niej nagły przypływ kreatywności. Szatynka nienawidziła się za to, że znowu będzie udawać, ale nie miała wyboru - musiała skłamać.

Dlatego Callie przyjęła swoją surową ślizgońską minę i założyła ręce, prostując się, przez co jeszcze bardziej górowała nad Ann swoim wzrostem.

- Oczywiście, że ich nienawidzę - powiedziała zniżonym głosem, a te słowa parzyły jej podniebienie - ale mam do nich sprawę, dlatego udaję miłą i wspaniałą, by mi z tym pomogli.

- To dlaczego nam nie powiedziałaś? - dociekała Ann, a Callie widziała, że przyjaciółka nadal nie jest przekonana.

- Możemy pogadać o tym gdzie indziej? Chodźmy stąd - mruknęła w odpowiedzi i zaczęła powoli iść z nią w kierunku lochów.

W tamtym momencie Callie liczyła już tylko na dwie rzeczy: swój ślizgoński spryt i naiwność Ann. Choć zdawało się jej, że już znalazła dobre wyjście, i tak serce biło jej jak szalone.

- Nie powiedziałam wam, bo muszę być przed nimi wiarygodna, udawać, że się boję waszej reakcji, nie? - mówiła cicho Callie, gdy obie Ślizgonki schodziły po schodach. - Poza tym, wiesz, jaka jest Melanie...

- Taa... - przyznała Ann, patrząc sobie pod nogi. - Pewnie zaczęłaby odkażać powietrze wokół ciebie, gdyby się dowiedziała, że się do nich zbliżasz...

- No właśnie! - powiedziała Callie nieco zbyt entuzjastycznie, na czym się złapała i dodała już nieco spokojniej: - Jakby tego było mało, jest jeszcze Draco, a on by na pewno nie uwierzył w moje wytłumeczenie. I gdyby moi rodzice się dowiedzieli... - tu szatynka wymownie przejechała sobie palcem po szyi.

Ann spojrzała na nią niepewnie, gdy były już kilkanaście metrów przed kamienną ścianą, która była wejściem do pokoju wspólnego. Dziewczyna poprawiła swoje okulary i westchnęła.

- No dobrze, ale...Co ty od nich chcesz? Co oni ci takiego dają?

Radość.

- Um...Powiem ci z czasem. Nie chcę zapeszać, sama rozumiesz - odparła Callie, nadal się modląc, że Ann to wszystko kupi.

Znalazły się tuż przed kamienną ścianą i wyższa z nich wypowiedziała hasło (Bazyliszek), przez co wejście się otworzyło. Milczenie okularnicy nieco zabijało Callie od środka, ale gdy weszły do pokoju, ta w końcu jej odpowiedziała:

- Wierzę ci, Callie. Bo jeśli jest, jak mówisz... To to wiele wyjaśnia.

- Naprawdę? - spytała kompletnie zaskoczona szatynka, czując się, jakby coś ciężkiego zdjęto jej z ramion. - Znaczy, no tak, bo to wszystko prawda. Tylko nie mów o tym Mel ani Elli, okej? Sama rozumiesz...

- Nie powiem - zapewniła ją przyjaciółka. - Tylko nie zdziw się, jeśli one to same odkryją...

- Jasne - odparła Callie, już nieco uspokojona. - Chociaż to i tak durny pomysł, nie? Ja i Weasleyowie? To kretyni. Poza tym, oni są zdrajcami krwi, a ze świecą szukać rodziny tak czystej, jak moja. Zresztą, to Gryfoni. To się w ogóle ze sobą nie klei.

Gdy szatynka powiedziała to na głos, zdała sobie sprawę, że właśnie tak widzieli to jej rodzice... A ona kompletnie tego nie rozumiała.

- No tak, bezsens, wiem - powiedziała Ann nieco nieprzekonana, gdy obie wchodziły do ich dormitorium.

W środku znajdowały się Ella i Melanie, które siedziały obok siebie na łóżku i z ekscytacją (oraz bardzo głośno) o czymś dyskutowały; nawet nie zauważyły, że ich współlokatorki pojawiły się w pomieszczeniu. Callie zrozumiała, że w celu wiarygodnego wypadnięcia przed Ann musiała teraz zachowywać się tak, jak niegdyś zawsze.

- A wy co, klub dyskusyjny dla niedosłyszących? - powiedziała długowłosa, zakładając ręce. Obie dziewczyny zwróciły głowy w jej stronę.

- Cal jak zwykle w formie - Melanie przewróciła oczami. - O, Ann, jak żywa!

Okularnica po prostu podeszła do swojego łóżka w celu wyciągnięcia spod niego swojego kufra, mrucząc coś o tym, że musi iść do łazienki i się przebrać.

- Co jest takiego niesamowicie ciekawego, że drzecie się na pół zamku? - zapytała Callie, siadając naprzeciwko przyjaciółek.

- Zastanawiamy się, jak złapać gdzieś Kruma i z nim się jakoś bliżej poznać, wiesz, o co chodzi - wyjaśniła Melanie, znacząco poruszając brwiami.

- Główka pracuje - dodała Ella - nie chcemy się na niego rzucać jak te wszystkie dziewczyny od nas, bo takich ma pewnie tysiąc na dzień. Musimy wymyślić coś lepszego.

- Wow, błyskotliwe - powiedziała Callie z udawaną admiracją, kiwając głową, podczas gdy tak naprawdę była zażenowana tym wszystkim.

- Mówiąc o błyskotliwości - odezwała się Melanie, gdy Ann podeszła do drzwi, po czym opuściła dormitorium - słyszałaś o tym, co zrobili przed chwilą ci idioci Weasleyowie?

Callie nieświadomie wbiła sobie paznokcie we własne ramię. Tak bardzo nie chciała już o nich mówić nic złego, ale nie, oczywiście, że Melanie musiała zacząć ten temat.

- Masz na myśli - tu odchrząknęła - to z Czarą? To tak, byłam tam. Zakładam, że użyli Eliksiru Postarzającego - dodała, starając się nie zdradzić nutki przerażenia w jej głosie.

- Chrzanić eliksir, ale czy oni naprawdę myśleli, że ze swoimi ptasimi móżdżkami mogliby reprezentować Hogwart? - prychnęła Melanie.

Są mądrzejsi niż ty.

- Puchoni cały czas gadają o Diggorym, już lepszy on, przynajmniej jest przystojny - dodała Ella takim tonem, jakby ta ostatnia cecha decydowała o wszystkim.

- Mnie już naprawdę obojętnie, kogo wybiorą - powiedziała zgodnie z prawdą, wzruszając ramionami.

- Ella! - krzyknęła nagle Melanie, spoglądając na zegarek na swojej szafce nocnej. - To już ta godzina, ten chłopak mówił wczoraj, że cały Durmstrang ma być teraz w szkole. Idziemy! - tu pociągnęła blondynkę za rękę, zmuszając ją do wstania.

- Idziesz z nami, Cal? - spytała Ella, na co szatynka pokręciła głową.

- Nie, chcę trochę poczytać.

- Nie gadaj, Ella, bo nam zmiotą Kruma sprzed nosa! Chodź już! - wrzasnęła brunetka i prędko wyprowadziła przyjaciółkę z dormitorium.

Gdy tylko drzwi się za nimi zatrzasnęły, Callie poczuła na sobie ciężar kłamstw, które sprzedała swoim przyjaciółkom i natychmiast się załamała. Miała już przestać, miała już nie być tym potworem, za którego ją wszyscy uważali, a jednak znowu brnęła w to zło... Według niej było to kompletnie chore, że musiała wymyślać niestworzone rzeczy i robić wielkie zagmatwanie, by po prostu... Być szczęśliwą. Nienawidziła się za to wszystko, co powiedziała, ale z drugiej strony nie widziała innego wyjścia.

Położyła się na łóżku i ukryła twarz w dłoniach. Chciała wziąć się w garść, nie miała zamiaru znowu płakać przez to wszystko, choć naprawdę jej się na to zbierało.

To jest przecież jakiś cyrk. Fred nie miał racji. Nie będzie dobrze.

-
Zapraszam wszystkich na Misz Masz, bo dałam ważne ogłoszenie.

Đọc tiếp

Bạn Cũng Sẽ Thích

77.5K 5.2K 77
Willow Cullen była wdzięczna za to, co miała. Ponad dwa lata temu, gdy wracała do Forks, by odnaleźć brata nie sądziła, że odnajdzie nie Jacoba, ale...
52.6K 3.5K 55
Obiecaj mi. Obiecaj, że przetrwasz i będziesz żyć.
374K 27.3K 119
🤔 Przyjaźnie między Krukami, rozczarowania i nadzieje. Życie w Hogwarcie wydawałoby się spokojne, jednak są rzeczy, których nikt nie przewidzi. Cza...
104K 5.7K 39
(Zawieszone) Niektórzy mówili mu, że nie powinien się wtedy mieszać. Nie powinien wchodzić w jej życie. Nie powinien w taki sposób na nią patrzeć. Ni...