Secrets | Sterek

De softhale

94.3K 6.6K 1.6K

❝ ─ Mam na imię Derek ─ przerwał mi. ─ A ty mógłbyś w końcu przestać tyle gadać ─ burknął, ale wyczułem w tym... Mai multe

Prolog
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdział dwudziesty
Rozdział dwudziesty drugi
Rozdział dwudziesty trzeci
Rozdział dwudziesty czwarty
Rozdział dwudziesty piąty
Rozdział dwudziesty szósty
Rozdział dwudziesty siódmy
Rozdział dwudziesty ósmy
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Rozdział trzydziesty
Przeczytajcie, proszę.
Rozdział trzydziesty pierwszy
Rozdział trzydziesty drugi
Rozdział trzydziesty trzeci
Rozdział trzydziesty czwarty
Epilog
wow?

Rozdział dwudziesty pierwszy

1.9K 154 34
De softhale

"Poświęcenie"

Od nocy spędzonej z Derekiem minął trochę ponad tydzień. W tym czasie zbliżyliśmy się do siebie i spędzamy ze sobą prawie każdą wolną chwilę. Dla ojca i Kate to cudowna wiadomość, ale dla mnie nie bardzo ze względu na to, że coraz bardziej zaczynam przywiązywać się do wilkołaka i zaczyna mi na nim zależeć, a to wszystko komplikuje.

— Stiles! Jesteś z nami? — z zamyślenia wyrwał mnie wkurzony głos ojca.

Ojciec tak samo jak Derek zrobił się coraz bardziej podejrzliwy w stosunku do mnie, bo od dłuższego czasu nie dałem mu żadnego raportu ze spotkań z Derekiem. Jeżeli chodzi o Hale'a to w niektórych momentach łapię przy nim pewnego rodzaju zawiechy i mam w głowie tylko to, że Talia zamordowała moją rodzinę.

— Pewnie. Po prostu się zamyśliłem — odparłem z uśmiechem, wracając do jedzenia obiadu.

— Jak idzie ci z Derekiem?

— Myślę, że dobrze i przepraszam za brak raportu, ale zbieram wystarczającą ilość informacji. Jeszcze dzisiaj postaram ci się go dostarczyć — westchnąłem i wstałem od stołu, chcąc wyjść z pomieszczenia w celu udania się do swojego pokoju, ale przeszkodził mi głos mamy.

— Musimy wam coś powiedzieć.

Ton jej głosu nie zwiastował nic dobrego. Miałem przeczucie, że chcą nam przekazać tę informację, o którą tak bardzo się obawiałem przez ostatnie tygodnie.

— Podjęliśmy decyzję, że się rozejdziemy — dokończył ojciec, wstając od stołu.

Tyle wystarczyło, aby Allison wyszła z jadalni z płaczem o mało nie przewracając stołu. Usłyszałem tylko trzask drzwi i dźwięk przekręcanego klucza. Allison zareagowała bardzo emocjonalnie jak na łowcę, który nie może dać ponieść się emocjom.

Ja byłem w pełni opanowany, ponieważ poniekąd spodziewałem się takiego obrotu spraw prędzej czy później. Nawet ślepy by zauważył, że rodzice nie dogadują się już tak dobrze jak wcześniej. Mimo to obawiałem się odejścia mamy, bo tylko ona nie pozwalała ojcu przekraczać granic w trakcie trenowania mnie i Allison. Od teraz zaczną się prawdziwe treningi i polowania.

— Mogę wiedzieć dlaczego? — zapytałem, chcąc być w stu procentach pewny moich przypuszczeń.

— Nie dogadujemy się już ze sobą — wytłumaczył ojciec.

— Mam już kupiony dom na drugim końcu miasta i część rzeczy już została tam przewieziona — poinformowała mama.

— Wyprowadzam się z tobą — oznajmiłem pewnie.

— Nie ma mowy, Stiles. Zostajesz tutaj.

— Ojciec ma rację, nie zapewnię ci tak dobrych treningów jak on — uśmiechnęła się. — Nadal będziemy się widzieć kilka razy w tygodniu.

Podszedłem do niej szybkim krokiem i mocno ją przytuliłem. Czułem jak mama płacze, ale ja nie mogłem pozwolić sobie na chwilę słabości. Na pewno nie w obecności ojca, który w tym momencie śledził wzrokiem każdy mój ruch. Chciałem, aby mama została. Żeby wszystko było jak dawniej.

Kobieta oznajmiła, że pójdzie pożegnać się z Allison. Uśmiechnąłem się tylko i usiadłem na kanapie obok ojca, który był teraz oazą spokoju. Siedzieliśmy w ciszy i nawet nie próbowaliśmy nawiązać ze sobą jakiejkolwiek rozmowy. W sumie nawet nie mieliśmy o czym rozmawiać.

Mama wróciła po piętnastu minutach, pożegnała się ze mną i z ojcem po czym wyszła z domu, a ja przez praktycznie cały wieczór siedziałem zamknięty w swoim pokoju, pogrążony we własnych myślach.

Dopiero przed dwudziestą drugą postanowiłem, że pojadę na małą przejażdżkę autem. W przedpokoju zaczepił mnie ojciec.

— Jadę zatankować auto — poinformowałem go. Mimo, iż byłem na niego w pewnym sensie zły z powodu odejścia mamy to wiedziałem, że lepiej jeżeli będzie wiedział gdzie jestem.

— Dobrze — przytaknął. — Ale pamiętasz, gdy mówiłem ci, że bycie łowcą wymaga poświęceń?

— Tak. Przecież się do tego zobowiązałem.

— Dzisiaj jest ten dzień, gdy poświęcisz się trochę dla dobra misji.

— Co masz na myśli? — zapytałem.

Ojciec nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko i wrócił do swojego biura. Nie miałem ochoty iść za nim i pytać się kolejny raz co miał na myśli, mówiąc, że dzisiaj jest taki dzień.

Na stację jechałem okrężną drogą, ponieważ nigdzie mi się nie śpieszyło. Już na pewno nie do domu i ojca. Przez chwilę miałem ochotę jechać do Dereka, ale szybko odrzuciłem tę myśl, ponieważ wilkołak też ma swoją rodzinę i swoje problemy.

Zatankowałem auto do pełna i ruszyłem w stronę budynku, aby zapłacić. W połowie drogi poczułem mocne uderzenie w tył głowy, zaczęło kręcić mi się w głowie i upadłem na betonową posadzkę. Jakby tego było mało po upadku poczułem jeszcze kilka kopnięć w brzuch i nogi. Napastnicy mieli naciągnięte na twarz maski więc nie miałem jak zapamiętać ich twarzy, ale byłem pewien, że to wszystko było sprawką ojca.

Po obudzeniu się poczułem tępy ból w głowie i suchość w gardle. Dotknąłem tyłu swojej głowy i poczułem pod palcami bandaż. Gwałtownie podniosłem się z kanapy i od razu tego pożałowałem, ponieważ poczułem ogromny ból głowy.

— Hola panie łowco, ostrożnie — obok mnie pojawiła się kobieta w średnim wieku i pomogła mi usiąść na kanapie.

Rozejrzałem się po otoczeniu i na pewno nie znajdowałem się w swoim domu. Następnie ulokowałem swój wzrok w brunetce i dopiero po dokładnym przyjrzeniu się rozpoznałem w niej kobietę, z którą rozmawiał Derek, gdy byliśmy po narzędzia w jego rodzinnym domu. Więc to była prawdopodobnie jego mama, a ja byłem obecnie w jego domu.

Bingo.

Talia usiadła obok mnie i podała mi kubek z herbatą.

— Derek mówił, że owocowa to twoja ulubiona — uśmiechnęła się.

Kobieta siedząca obok mnie totalnie nie pasowała do opisu osoby, który podawał mi ojciec. Na pewno nie wyglądała na osobę, która mogłaby zabić całą rodzinę.

— Gdzie jestem? — zapytałem, aby potwierdzić moje przypuszczenia.

— W domu Dereka — ponownie się uśmiechnęła i wyciągnęła w moją stronę dłoń. — Jestem Talia, mama Dereka.

— Jestem Stiles.

— Wiem, wiem... Mój syn naprawdę dużo o tobie mówi.

— Naprawdę?

— Tak. Czasami nie potrafi się zamknąć — zaśmiała się głośno.

— Właściwie to gdzie on jest?

— Pojechał do apteki po bandaże. Myślę, że powinien niedługo być.

Odstawiłem pusty kubek na stolik i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Na pierwszy rzut oka pokój wyglądał jak salon.

— Derek nieźle się wkurzył kiedy tu z tobą przyjechał —powiedziała. — Myślałam, że kogoś zabije. Na całe szczęście nie stało ci się nic poważnego.

— Nie wiedziałem, że Derek jest aż tak porywczy. Właściwie to jak mnie znalazł?

— Kiedy osobie, na której mu zależy dzieje się krzywda potrafi być naprawdę. Wyczuł to, że dzieje się coś złego, a znalezienie ciebie było tylko kwestią kilku minut ze względu na zapach.

Talia chciała coś dodać, ale wejście Dereka jej przerwało.

— Jak się czujesz? — w kilka sekund chłopak znalazł się przede mną.

Chłopak patrzył na mnie z troską i zmartwieniem.

— Myślałem, że cię stracę — mocno mnie przytulił.

— Jak widzisz wszystko ze mną w porządku - uśmiechnąłem się.

— Cieszę się, przywiozłem bandaże w razie gdyby te przemokły..

— Dziękuję... W zasadzie to która jest godzina?

— Dochodzi pierwsza — odpowiedział.

— Powinienem już wracać.

— Ty chyba oszalałeś. Nie wypuszczę cię stąd dopóki nie załatwię osoby, która ci to zrobiła. W zasadzie to nie pozwolę ci prowadzić w takim stanie.

— Spokojnie Derek — do salonu ponownie weszła Talia. — Trzymaj tu kołdrę dla Stilesa i idźcie już na górę.

Derek pomógł mi wstać. Pod jedną ręką trzymał kołdrę i poduszkę, a drugą obejmował mnie w pasie.

— Będziemy spać u mnie w pokoju, okej? — zapytał.

— Będziemy? — zdziwiłem się.

— Normalnie zająłbyś pokój gościnny, ale Peter i jego żona go okupują, więc.. Jeśli chcesz to mogę spać na kanapie.

— Nie... To spoko, wiele razy już ze sobą spaliśmy — powiedziałem, gdy zobaczyłem jego zdziwioną minę szybko dodałem: — Tylko spaliśmy — zaśmiałem się jakby to, co powiedziałem wcale go nie dotyczyło.

Derek zaśmiał się pod nosem i prowadził mnie w stronę sypialni. Po drodze mijaliśmy pokoje z tabliczkami, na których widniały napisy takie jak "Cora" czy "Laura".

— To pokoje moich sióstr — wyjaśnił. — A to mój pokój — otworzył drzwi do pokoju na końcu korytarza.

Weszliśmy do środka, a Derek rzucił poduszkę i kołdrę na łóżko, które stało kącie pokoju.

Ściany pokoju pomalowane były na niebiesko, a meble były białe. Na ścianie przeciwległej do łóżka wisiał telewizor.

Derek podszedł do szafy i wyciągnął z niej dwie pary dresów i koszulki.

— Te są o wiele mniejsze niż poprzednie — podał mi ubrania. — Jeśli chcesz możesz iść do toalety — wskazał na ciemne drzwi obok szafy.

— Nie mam siły ani ochoty na chodzenie — odparłem, a w odpowiedzi otrzymałem śmiech.

Przebrałem się w ciuchy, które dał mi Hale i usiadłem na łóżku. Wpatrywałem się w księżyc za oknem. W tym czasie Derek poszedł do łazienki. Po kilku minutach chłopak wrócił i usiadł obok mnie.

— Kto ci to zrobił? - zapytał zmartwiony.

— Nie wiem, nie widziałem ich twarzy.

Wiedziałem, że byli to ludzie ojca, ale nie mogłem powiedzieć tego wilkołakowi.

— Zabiłbym ich.

— Wiem — zaśmiałem się.

Siedzieliśmy na łóżku jeszcze chwilę. Derek cały czas się martwił i ciągle pytał jak się czuje. Trzymał mnie za rękę, aby zabrać mój ból, który i tak był już mniejszy. To uczucie było przyjemne, a ja nie chciałem tego tracić, więc mu nie mówiłem.

— Po której stronie łóżka chcesz spać? — spytał, układając poduszki.

— Pod ścianą czuję się bezpieczniej.

— Ze mną zawsze jesteś bezpieczny — szepnął jakby sam do siebie, ale to usłyszałem.

Położyliśmy się na swoich miejscach i leżeliśmy.

— Derek? — szepnąłem, bojąc się, że go obudzę.

— Hm? — wymruczał.

— Jak to jest, że nie boisz się wprowadzić mnie do rodzinnego domu i być w moim towarzystwie?

— Od początku coś w środku mówiło mi, że mogę ci zaufać i z biegiem czasu to zrobiłem. Wiem, że jesteś dobrym chłopakiem i nikogo byś nie skrzywdził... Wiem, że jesteś łowcą z przymusu...

— Dokładnie tak jest... poniekąd — wyszeptałem.

— Nie daj sobie zrobić prania mózgu. Znam Gerarda i wiem, że zrobi wszystko, aby mieć cię po swojej stronie — spojrzał mi w oczy.

— Myślę, że dałem się zmanipulować trochę ojcu, ale to tylko kwestia czasu aż wszystko zmienię.

— Chodźmy spać — powiedział sennie Derek.

— Dobrze — obróciłem się na brzuch i odwróciłem głowę w stronę ściany.

— Przy tobie czuję się bezpiecznie — wyszeptałem z pewnością, że wilkołak to usłyszał. W końcu ma lepszy słuch. — Dobranoc Derek. 

Continuă lectura

O să-ți placă și

6.5K 836 38
Dwa lata po pokonaniu Czarnej Wróżki, Storybrooke ponownie otacza mrok. Jedynym ratunkiem jest nowy wybawiciel, który jeszcze się nie narodził. Jego...
81.6K 7.7K 79
~~~ - Może lepiej by było, gdybyś zaproponował to Glizdogonowi? Raczej nikt nie będzie podejrzewał go o strzeżenie waszej tajemnicy, a mnie wezmą na...
627K 1.9K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
25.4K 2K 16
~° Remus Lupin chorował na coś, czego żaden człowiek nie chciałby doświadczyć. Coś, co wyniszczało go od środka, nie dając ani trochę spokoju. Starał...