long way home | n. horan

De hugsjesy

72.9K 6.7K 2.6K

DRUGA CZĘŚĆ TEXT PRANK! Lola i Niall po latach spotykają się na środku ulicy w zatłoczonym mieście i obaj są... Mais

prolog
empire state of mind
the sound
yellow
fast car
now or never
gravel to tempo
hold my hand
pumpin blood
charlie boy
by your side
all time low
one dance
no matter
magnetised
like a kid
wherever i go
electric love
don't matter now
home
losing sleep
bonfire heart
a little party never killed nobody
someone to you
XO
how to love
nights with you
scarecrow
youth
love like this
waste a moment
honey // burn slow
pieces
mess is mine
four walls (the ballad of perry smith)
route 66
you're such a
phone down
#NOTYOURS
room for 2
can't help falling in love
runnin' (lose it all)
steady 1234
fallingforyou
thrift shop
just for one night
don't wanna know
city lights
sleeping in a car
let me in
i need your love
single
mistakes
malibu
hurricane
hotel ceiling
back when we had nothing
hold on, we're going home
long way home

little lion man

1.1K 103 24
De hugsjesy

- Więc... - zaczęłam. Długo zbierałam się w sobie, by złożyć jakieś proste, nieskomplikowane zdanie, które wyraziłoby wszystkie moje uczucia, do tego nie byłoby cholernie długie i nie wymagałoby ode mnie piętnastu wdechów, by wyrzucić z siebie te wszystkie słowa. Wiatr wiał mi prosto w twarz, przez co ciężko było mieć otwarte oczy.  Zamiast mówić, miałam ochotę tupnąć nogą jak pięcioletnie dziecko, obrócić się na pięcie i wrócić do samochodu, ale musiałam tu tkwić. Dodatkowo powietrze było dość wilgotne, temperatura niska, a ja ubrana zbyt lekko na takie warunki. - Kazałeś mi nie spać całą drogę, by dotrzymać ci towarzystwa i przewlokłeś mnie przez całe miasto pieszo, żeby pokazać mi... most?

Do San Francisco dojechaliśmy w środku nocy, ponieważ zegar pokazywał 2.00 AM. Oczywiście to wcale nie powstrzymywało Nialla od chęci do zwiedzania miasta. Kazałam mu samemu łazić i szukać wrażeń, ale uczepił się mnie jak rzep psiego ogona i ciągle jęczał, że nie chcę z nim iść. Miałam ochotę popchnąć go przypadkowo na jakiś kamień i wrzucić bezwładne ciało do Oceanu Spokojnego. 

Ale nie mogłam, więc się zgodziłam. Brunet, od samego początku naszej znajomości, sprawiał, że podejmowałam decyzje, o których mi się nawet nigdy nie śniło. I większość robiłam wbrew własnej woli.

- Ale to nie jest byle jaki most! - oburzył się. - To najbardziej znana atrakcja turystyczna! Golden Gate! 

- No i co z tego! Jest środek nocy, a my nawet nie idziemy sobie po Golden Gate! Tylko stoimy i się na to patrzymy! 

- Bo to jest sztuka. Sztukę trzeba podziwiać - powiedział. Głos miał przy tym taki, jakby mówił do idioty. 

- Boże, daj mi ci cierpliwość, bo jak dasz mi siłę, to go tu zaraz rozpierdolę - warknęłam, unosząc wzrok ku niebu. Było niesamowicie ciemne; przez ogromne, burzowe chmury nie przebijało się ani trochę księżycowego światła.

- Słyszałem to - mruknął Niall.

- Bo miałeś - odparłam, całkiem szczerze, siląc się na najbardziej wymuszony uśmiech. Wyglądałam wtedy pewnie jak jakaś opętana - nienaturalny wyszczerz i poplątane włosy, każdy wykręcony w innym kierunku.

Przeniosłam wzrok na oświetlony Golden Gate i westchnęłam po raz kolejny w przeciągu minuty. Nie rozumiałam kompletnie powodu dla którego staliśmy w miejscu w którym staliśmy i patrzyliśmy się na głupi most. W San Francisco było jeszcze chyba z pięć mostów, a każdy był do siebie tak cholernie podobny. 

- Zrób sobie zdjęcie, starczy na dłużej - warknęłam, kiedy brunet wciąż wpatrywał się w to cholerstwo. Prychnął pod nosem i uśmiechnął się delikatnie. - Jeśli twierdzisz, że aparat w twoim telefonie temu nie podoła, w Google Grafika z pewnością znajdziesz ładniejsze obrazki.

- Dobra, zrozumiałem! - westchnął w końcu. Odepchnął się od karoserii auta, o które wcześniej się opierał i stanął centralnie przede mną. - Masz dość i chcesz już wracać do auta.

- Tak, dokładnie. Mam dość i na dodatek jest mi cholernie zimno. Plus, jaki jest, do cholery, sens w tym, by tu stać i się gapić? Nie możemy na niego wejść? Przejść trzy kilometry w środku nocy, przecież i tak nie mamy co  robić? Wypożyczyć rower i się przejechać po moście? Woho, co za emocje! - wykrzyknęłam z fałszywym entuzjazmem, by chwilę później przewrócić oczami. - Jak na rybach. 

- Widzę, że aż kipisz entuzjazmem - zaśmiał się. Nie wiem, dlaczego to dla niego było śmieszne. Ja się nie śmiałam. - Wsiądź do środka i się ogrzej, skoro tak bardzo ci zimno. Możesz dodatkowo wziąć sobie moją bluzę. Daj mi dziesięć minut i ruszymy dalej.

- Oh, okay? - mruknęłam do siebie samej, ponieważ Niall zdążył już wcisnąć mi do rąk kluczyki i odejść kawałek dalej.

Wsiadłam do samochodu od strony kierowcy i odpaliłam go, by móc włączyć ogrzewanie. Spojrzałam na bluzę bruneta, która wisiała na oparciu fotela i kusiło mnie, by ją założyć. Z drugiej strony, zaraz będzie mi ciepło, więc jaki w tym sens. 

Patrzyłam na chłopaka, który opierał się niedbale o drzewo. Ewidentnie wciąż o czymś myślał i może mogła to być Amber. Było mi ich trochę żal. Z tego, co opowiadał mi przyjaciel, dziewczyna była naprawdę w porządku i chociaż on twierdził, że nie tworzyli do końca zgodnej pary, wydawało mi się, że tak po prostu znalazł usprawiedliwienie na to, co się między nimi stało. Mówiąc mi o niej, zdrapał strupek ze starej rany, która zaczęła na nowo krwawić. Czułam, że to ja powinnam zatamować to krwawienie, ale nie wiedziałam, do cholery, jak, skoro ja też przeżywałam jakieś własne huśtawki nastroju.

Z rozmyślań wyciągnął mnie dzwonek mojego telefonu. Zdziwiona sięgnęłam po niego do przegrody w drzwiach od strony pasażera. Kto normalny dzwoniłby do mnie o tej godzinie? 

Ta lista nie była długa.

Moja mama.

Spanikowałam. Powinnam odbierać, czy nie? Jej zdjęcie wyświetlało się na ekranie i nie myśląc wiele nacisnęłam zieloną słuchawkę. 

- Mama? - pisnęłam. Odchrząknęłam, by mój głos zaczął brzmieć jakoś bardziej... normalnie. - Dlaczego dzwonisz? 

Oczywiście moja rodzicielka pokusiła się o rozmowę video, więc usiadłam tak, by widać było tylko kawałek wnętrza samochodu i moją twarz. Ona sama znajdowała się już w pracy, więc pewnie miała przerwę na lunch. Może było około dwunastej. 

Panikowałam jak głupia. Która godzina powinna być w Nowym Jorku? Jaka jest różnica między NYC a San Francisco? Dwie godziny czy trzy?  Czy powinnam w ogóle teraz odbierać? Cholera jasna.

- Nie sądziłam, że odbierzesz - przyznała. - Myślałam, że będziesz już w pracy, ale jak widzę, ty dopiero w drodze?

- Uhm, tak jakby - mruknęłam. Spojrzałam nad telefon, wlepiając wzrok w ten głupi most, by jakoś pozbierać myśli. Na zewnątrz było ciemno jak cholera, jaką wymówkę powinnam wcisnąć tej kochanej i niegłupiej kobiecie?

- Siedzisz w kurtce? Chyba macie tam zimniej niż w Anglii! - zaśmiała się. - U nas od paru dni świeci słońce, zasadziłam kwiaty na balkonie. Oczywiście twój ojciec był stanowczo przeciw, bo przecież zaraz przyjdą deszcze i wszystko mi się połamie, ale ja jak zwykle go nie słuchałam.

- Tak. Heh. No, racja - mruknęłam. Przez tę paplaninę wciąż nie zdołałam ogarnąć, która godzina powinna być w Nowym Jorku. Siódma rano? Ósma? 

Siódma! Skoro mama mówiła, że nie była pewna, czy odbiorę, bo powinnam być w pracy, to powinna być siódma. A nawet po. Dobra, teoretycznie byłam w domu.

- Stoję w korku, mamo, więc tak średnio mogę rozmawiać - wyrzuciłam. - Stało się coś, że dzwonisz o tej godzinie?

- Nie, dlaczego coś miałoby się stać? Po prostu stęskniłam się za głosem mojej córki. I chciałam zobaczyć, jak ona wygląda - kobieta uśmiechnęła się szeroko. - Tęsknię, Louane. Kiedy do nas wpadniesz?

- Uh, mamo, nie wiem - przyznałam szczerze. Zaraz potem zaczęłam szukać w głowie kolejnego dobrego kłamstwa. Jezu, stałam się taką kłamczuchą! - Zbliża się końcowy termin oddania jednego z naprawdę ważnych projektów i teraz jest naprawdę ciężko. W najbliższym czasie pewnie nie uda mi się wybłagać urlopu. No i popsuło mi się auto, jeżdżę tym z serwisu.

- Właśnie zauważyłam. Już miałam o to pytać...

Mama paplała o czymś dalej, kiedy kątem oka zauważyłam, że Niall zbiera się już do samochodu. Otwarłam szerzej oczy i machnęłam mu ręką, że ma nie podchodzić i w ogóle nie iść. Ma stać i się nie ruszać, żebym się nie wkopała.

- Skarbie? Co ty robisz?

- Huh, co? - pisnęłam. Znów nie wiedziałam, o co chodzi. Uśmiechnęłam się nerwowo i poprawiłam włosy. - Oh, to był tylko jeden z tych gości, co myją szyby w korkach. Musiałam go przegonić.

- Dlaczego nie masz zapiętych pasów, Louane?

DLACZEGO ZWRACASZ UWAGĘ NA TAKIE RZECZY, MATKO JEDYNA! 

- Ojej, naprawdę? Śpieszyłam się i pewnie dlatego. Dobra mamuś, muszę kończyć, korek się... odkorkował? Kocham cię, buziaki!

Rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź. Odetchnęłam głęboko i opadłam na oparcie fotela. Miałam ochotę zjechać po nim w dół i schować się pod kierownicą. 

Drzwi od strony kierowcy otwarły się i stanął w nich Niall, który przyglądał mi się z rozbawieniem.

- Korek się... odkorkował? - parsknął śmiechem. - Co to miało być?

- Chyba mam zawał - mruknęłam. - Kocham moich rodziców, naprawdę, ale dlaczego muszą zawsze dzwonić w takich momentach? 

- Rozmawiałaś z mamą? - ukucnął przy samochodzie, by znajdować się mniej-więcej na moim poziomie. - Zgaduję, że ona nie wie, że nie jesteś już w Nowym Jorku.

- Ahaa - mruknęłam. - Nie, Niall. Nie zadzwonię teraz i jej tego nie powiem.

- Dlaczego nie chcesz się przyznać?

- Naprawdę? Ty o to pytasz? - parsknęłam zdziwiona. - Znasz ich! Mój ojciec wynająłby prywatny odrzutowiec, przyleciał tutaj, wylądował w tym jebanym lesie i ściągnął mnie z powrotem do domu.

- Dlaczego tak twierdzisz?

- Bo tak by było.

- Masz strasznie... ograniczone myślenie, Lou  - zacmokał niezadowolony i pokręcił przy tym głową.

- A ty za długie włosy - zauważyłam. - Zaczynają ci się zakręcać przy karku.

- Serio, Lola?

Uśmiechnęłam się szerzej. Najszerzej jak tylko potrafiłam. Niall spojrzał na mnie ze zdziwieniem i... lekkim przerażeniem.

- Co?

- Właśnie nazwałeś mnie Lola. Po raz pierwszy od... wieków - zauważyłam. - W końcu! Miałam już dość tych wszystkich perełek

- Dlaczego, perełko? Co ci w tym przeszkadza, perełko?

- O nie, Niall, stop, przestań.

- Niby czemu, perełko? Księżniczko? Aniołku? Słoneczko?

Zażenowana schowałam twarz w dłoniach, próbując powstrzymać ten cisnący się ogromny uśmiech. Te przezwiska były irytujące, ale przede wszystkim, cholernie słodkie. Kiedy więc Irlandczyk mnie tak przezywał, czułam się dość dziwnie.

- Ojejku, nasz Skarbek się zawstydził - wydusił z siebie brunet.

- Zamknij się. 

- Ostro, frędzelku.

- Frędzelku?! - ryknęłam śmiechem. - Co nowsze, tym gorsze. Przestań, proszę. 

- Okay, jak sobie życzysz... - wyprostował się i uśmiechnął szeroko, zanim dodał: - perełko. 

- To jest chyba twoje ulubione, huh? - spytałam, kiedy zajął miejsce pasażera. Sięgnęłam po pas i poczekałam, aż przyjaciel zrobi to samo.

- Możliwe - odparł zdawkowo. Chwycił do rąk nawigację i wbił nazwę motelu. - Prześpimy się trochę i ruszamy na zwiedzanie od samego rana. 

- Powiesz mi kiedyś, dlaczego ty masz zawsze wszystko tak zaplanowane? Zawsze jak gdzieś jedziemy, wydaje mi się, że jedziemy w ciemno, ale zaraz okazuje się, że ty już masz zarezerwowane pokoje, opracowany plan zwiedzania, wszystko!

- Po prostu jestem mistrzem organizacji - przyznał skromnie, rozkładając ramiona. - Musisz to przyznać.

- No tak, nawet mi życie zorganizowałeś - zaśmiałam się krótko.

- Człowiek orkiestra.

- Ledwo na gitarze umiesz grać - prychnęłam rozbawiona. - Nie wlewaj sobie.

- Jakie ledwo! - oburzył się. - Jimi Hendrix się przy mnie chowa!

- Raczej przewraca się w grobie.

Oczywiście, że dostałam za to kuksańca* w żebra. Korzystając z tego, że oba pasy były wolne, chwyciłam za kierownicę i zjechałam na przeciwny pas, jadąc slalomem. Słyszałam, jak Niall wciąga gwałtownie powietrze.

- Halo, panie? - posłałam mu krótkie spojrzenie. - Zasada numer trzy? Nie przeszkadzamy w jeździe! 

* omg wiecie, że myślałam, że mówi się kusaniec? Całe życie w błędzie.

Continue lendo

Você também vai gostar

67.7K 1.3K 74
Rodzice Melanie i Nathan'a wyjeżdżają w delegację, więc muszą ze sobą zamieszkać. Dziewczyna chce zamienić się rolą z chłopakiem - rozkochać go w sob...
1.5K 524 44
"Bo kiedyś pisałam dla ciebie. Teraz czas zacząć tworzyć dla siebie samej." Zbiór autorskich wierszy.
1.6K 107 20
Do drugiej klasy liceum chodzą Vanessa Green i Adrien Martin. Vanessa to spokojna dziewczyna która jest nazywana "Kujonką", a Adrien jest jej przeci...
56.9K 1.5K 57
Ruggero ma przyjaciółkę z korzyściami Cande, ale jest zauroczony Karol. Niestety pod koniec koncertów Rugge dowiaduje się o nawrocie choroby swojej...